Reklama

Buraczki, ziemniaki, do tego mała butelka wina - za ten zestaw piosenkarka Kayah zapłaciła 72 zł. I nie był to lunch w wykwintnej restauracji, ale posiłek przed podróżą na lotnisku Chopina. Postanowiliśmy sprawdzić, czy dało się taniej.

Reklama
Lyzka ziemniaczkow i buraczkow plus malutka buteleczka wina na lotnisku. 72 zlote!!!!!!!!!!!!! Posted by Kayah on Wednesday, October 7, 2015

Prawo rynku

Czy faktycznie jest się czym oburzać? O zdanie zapytaliśmy eksperta. - I tak i nie – odpowiada Dominik Sipiński z portalu pasazer.com - Lotnisko to takie miejsce, gdzie sklepy i restauracje mogą robić, co im się żywnie podoba, a mimo to klientów znajdą. Właścicielom lokali zależy na tym, żeby zarabiać, tu mają szansę zarobić więcej i trudno ich za to obwiniać – tłumaczy.

Inna kwestia to koszty wynajmu i utrzymania placówki na lotnisku. Te są dużo wyższe niż gdziekolwiek indziej. - Oczywiście nie aż tak, żeby obiad miał kosztować 80 zł – dodaje Sipiński.

Może więc polityka cenowa lotnika Chopina narzuca tak wyśrubowane warunki? Nie tędy droga. - Standardem jest bowiem, że sklepy płacą lotnisku stosunkowo nieduży czynsz oraz odprowadzają pewien procent od obrotów. Po prostu dzielą się z lotniskiem tym, co zarobią – mówi ekspert portalu pasazer.com. Lotnisku powinno więc zależeć na jak największym ruchu.

I wracamy do punktu wyjścia - lotnisko to specyficzne miejsce, gdzie obroty i tak będą wysokie. Niezależnie od tego, czy woda będzie kosztować 2 złote, czy 10, ludzie i tak będą ją kupować. Tym bardziej, że przez bramki jej nie przeniesiemy.

Skrajnie nie fair?

Wszystko byłoby jasne, gdyby nie fakt, że zasada „podnieśmy ceny, i tak znajdą się chętni” nie obowiązuje na innych lotniskach na świecie.

- Na przykład w Anglii ceny na lotniskach zbliżone są do cen w mieście. To, co się dzieje na polskich lotniskach, to jest kosmos – zauważa Sipiński. - O ile biznesowo takie zachowanie jest zrozumiałe, o tyle (nie chce używać dużych słów) z etycznego punktu widzenia to jest skrajnie nie fair wobec klientów. Wykorzystywanie tej przewagi jest nadużyciem ze strony sklepów i restauracji. Nigdzie na świecie nie zauważyłem, by różnice między cenami “lotniskowymi” a tymi na mieście były tak duże – opowiada Sipiński.

Co na to lotnisko

Zdaniem Przemysława Przybylskiego - rzecznika prasowego lotniska Chopina - tak jak we wszystkich centrach handlowych, a lotnisko jest takim centrum, oferta jest zróżnicowana.

Po oddaniu nowej części terminala, na terenie portu lotniczego znajduje się 20 restauracji i barów. Zarówno te tańsze, jak i droższe. - Na każdą kieszeń. Tak, aby każdy pasażer mógł sam zdecydować, w którym lokalu zechce zjeść – dodaje Przybylski.

- Sprawdzałem dziś. Najtańszy obiad można zjeść w restauracji „Misa” w strefie ogólnodostępnej. Wątróbka z ziemniakami kosztuje 16,90. Można jeszcze zamówić do tego zupę kalafiorową za 5,50. To są ceny jak w barze mlecznym przy Marszałkowskiej! - mówi rzecznik.

Na lotnisku można oczywiście zamówić też żeberka w sosie barbecue za blisko 80 zł za porcję. - Nie można jednak powiedzieć, że jest wyłącznie drogo – dodaje Przybylski. Inaczej wygląda kwestia zakupu wody.

- To rzeczywiście jest droższe niż na mieście – przyznaje Przybylski. I tłumaczy, że wynika to z niedogodności – takich produktów nie można po prostu wnieść do strefy zastrzeżonej lotniska, co jest kłopotliwe dla dostawców.

Są na to sposoby

Czy są sposoby na wysokie lotniskowe ceny? - Ja piję wodę z kranu na co dzień – przyznaje Sipiński. W podróż zabieram ze sobą pustą butelkę. Wchodzę do łazienki (nie wiem tylko dlaczego nie ma oddzielnego kranu do nalewania kranówki) i mam wodę za darmo. Nie trzeba płacić tych prawie 10 zł.

- A jedzenie zawsze można wziąć z domu. Coś słodkiego lub kanapkę bez problemu wniesiemy na teren lotniska. Krąży teoria, że jedzenie własnych kanapek w samolocie to wstyd. Kompletnie się z tym nie zgadzam. Pamiętajmy tylko o współpasażerach - gotowane jajka albo świeży czosnek lepiej zostawić w domu – radzi Sipiński.

Jeżeli nie weźmiemy ich z domu, pamiętajmy, że jedzenia, a zwłaszcza kanapek, nie opłaca się kupować na lotnisku. Dużo taniej jest na pokładzie samolotu. Oczywiście wybór może być mniejszy, ale ceny również będą niższe. Na lotnisku za kanapkę zapłacimy 20 zł, podczas gdy np. w Locie za całkiem smaczne kanapki lub tortille płaci się 8-9 zł.

Sklepy i restauracje wiedzą jednak, że część osób zgłodnieje na lotnisku, bo ma “długą przesiadkę” i zapłaci nawet 80 zł za porcję ziemniaków, buraczków i małą butelkę wina.

Reklama

Autor: Hanna Gadomska

Reklama
Reklama
Reklama