Postępująca katastrofa klimatyczna to coś więcej niż „tylko” globalnie ocieplenie. Rosnące temperatury są jak kropla w morzu problemów, z jakimi mogą mierzyć się kolejne pokolenia na Ziemi.

Jak wygląda globalne ocieplenie?

Diametralne zmiany wzorców pogodowych na całym świecie skutkują między innymi topnieniem lodowców, a w efekcie wzrostem poziomu mórz i oceanów. To z kolei bezpośrednie zagrożenie dla wielu wysp i miast położonych wzdłuż wybrzeży. Naukowcy z PAN już kilka lat temu alarmowali, że ryzyko podtopienia może dotyczyć także Gdańska.

Nie wszyscy ludzie na świecie tak samo odczuwają zmiany klimatu. Być może dlatego realizowanie celów klimatycznych przychodzi nam tak opornie. Jak dotąd tylko jeden kraj w Afryce rzetelnie realizuje założenia wynikające z porozumienia klimatycznego w Paryżu z 2015 r. Warto pamiętać o tym, że jako ludzie odpowiadamy za przyszłość nie tylko naszą, ale też zwierząt.

Niedźwiedzie polarne kontra zmiany klimatu

To właśnie zwierzęta jako pierwsze zaczęły bezpośrednio odczuwać gwałtowne zmiany na Ziemi. O ile ludziom udało się „poskromić” siły natury, o tyle nasi bracia mniejsi nadal są od nich zależni. W przypadku zwierząt zamieszkujących Antarktydę czy biegun północny topnienie lodowców jest jednoznaczne z utratą ich naturalnych siedlisk. Gatunków zagrożonych wyginięciem jest coraz więcej. Dzikie zwierzęta próbują jednak, z różnym skutkiem, adaptować się do zmian zachodzących w ich otoczeniu.

Najlepiej obrazują to zdjęcia wykonane przez fotografów dzikiej przyrody. Niektóre są wyjątkowo intrygujące, a przy tym niezwykle smutne. Mowa chociażby o kadrach autorstwa Dmitry Kokha. Kilka lat temu udało mu się uwiecznić niedźwiedzie polarne eksplorujące opuszczone budynki. Zdjęcia powstały na niewielkiej wysepce Kolyuchin, położonej na Morzu Czukockim. Obecnie wyspa jest niezamieszkana. O ostatnich ludzkich mieszkańcach przypomina niszczejąca zabudowa opuszczonej stacji polarnej. Obiekt przestał działać w 1992 r.

Dmitry Kokh fotografował postępujące zmiany klimatu

Opuszczona wyspa znajduje się zaledwie kilkanaście kilometrów od Półwyspu Czukockiego. Miejsce to chętnie odwiedzają dzikie zwierzęta, w tym niedźwiedzie polarne czy morsy. Nie przypływają tam z nudów, a w poszukiwaniu nowych środowisk do zamieszkania. Zdjęcia Dmitry Kokha pokazują niedźwiedzie polarne w domach należących przed laty do stacji polarnej. Kilka z nich było tzw. viralem w internecie. Wiele osób na pewno kojarzy kadr przedstawiający dwie niedźwiedzie głowy w oknie zapuszczonego budynku.

Seria fotografii doczekała się licznych nagród, między innymi w konkursie Wildlife Photographer of the Year (kategorie Urban Wildlife i  Animal Portraits). Sam autor mówi, że to najważniejsze dzieła w jego dotychczasowej karierze.

– Myślę, że moja fotografia może być zapowiedzią, możliwym wynikiem tego, co dzieje się teraz. Obecny stan rzeczy – od konfliktów politycznych i napięć nuklearnych po kryzys klimatyczny – oznacza, że ​​możemy spodziewać się końca świata, jaki znamy. Te rzeczy są realne i jeśli tak dalej pójdzie, skutki będą katastrofalne – komentuje Dmitry Kokh na swoim profilu na Instagramie.

Kim jest Dmitry Kokh?

Dmitry Kokh jest przedsiębiorcą w branży IT i fotografem dzikiej przyrody. Szczególnie upodobał sobie duże zwierzęta morskie. Jego przygoda z profesjonalnym fotografowaniem rozpoczęła się w 2017 r. Od tamtej pory zawędrował z aparatem między innymi na Antarktydę, do Norwegii, Afryki, Azji Południowej i Południowo-Wschodniej, a także w odległe zakątki Rosji.

Jest laureatem i finalistą takich nagród jak: Wildlife Photographer of the Year, National Geographic, Ocean Geographic i Siena Drone Awards. Dmitry zyskał światowe uznanie właśnie dzięki wspomnianym fotografiom niedźwiedzi polarnych na wyspie Kolyuchin. Zdjęcia szturmem podbiły media społecznościowe i sprowokowały kolejną dyskusję o zmianach klimatu.

prenumerata