W tym artykule:

  1. Twierdza Zamość
  2. Akademia Zamojska
  3. Zamość – miasto z włoskim charakterem
  4. Stare Miasto w Zamościu na liście UNESCO
  5. Gdzie się zatrzymać w Zamościu?
  6. Co warto zjeść w Zamościu?
  7. Co zobaczyć w Zamościu i okolicach?
Reklama

Do Zamościa dojeżdżam pociągiem, z okien podziwiając malownicze wzniesienia z szachownicą pól otaczającego go Roztocza. Wysiadam na stacji w nowej części miasta pełnej bloków i sklepów, gdzie architektura PRL-owska przeplata się z posttransformacyjną. Ale już z oddali dostrzegam solidne ceglane mury, które z każdym krokiem potężnieją w oczach.

Otaczają je zielone murawy dawnego Pola Marsowego przekształconego w atrakcyjne tereny rekreacyjne ze ścieżkami, ławeczkami i stylowymi latarenkami. Po drewnianym zwodzonym moście nad dawną fosą wchodzę do historycznej części miasta przez klasycystyczną Bramę Szczebrzeską.

Wyłania się z niej dama z epoki renesansu ubrana w jeden z szytych przez siebie kostiumów, obdarzona kapitalnym talentem narracyjnym przewodniczka po Zamościu Dominika Lipska ze stowarzyszenia „Turystyka z Pasją”.

Twierdza Zamość

Ponad 400 lat temu hetman wielki koronny Jan Zamoyski zbudował idealne renesansowe „miasto w fortecy” na wzór włoskiej Padwy, gdzie studiował. Zamościa nie udało się zdobyć Chmielnickiemu, o czym przypomina doroczna impreza rekonstrukcyjna „Szturm na twierdzę Zamość”, ale też i Szwedom. – To im właśnie III ordynat Jan Sobiepan Zamoyski kazał wystawić przed murami uginające się od jadła stoły, ale bez krzeseł, aby nie mogli zasiąść i po uczcie odeszli. Stąd wzięło się określenie „szwedzki stół” – opowiada przewodniczka.

W dawnej Prochowni oglądamy multimedialną prezentację „Historia twierdzy i miasta Zamość”. Pokaz koncentruje się wokół mapy miasta, które wraz z upływem czasu i przedstawianych barwnie wydarzeń, na oczach widza zmienia swój kształt, liczebność i charakter zabudowań, rozbrzmiewa hukiem wystrzałów, dymi lub płonie łudząco żywym ogniem. A prowadzi go unoszący się nad mapą niczym duch… hologram ostatniego fortyfikatora, generała Jana Malleta-Malletskiego, który był również budowniczym Kanału Augustowskiego.

– Paradoksalnie, choć zmodernizował twierdzę według najnowszych standardów, efekt okazał się przestarzały z powodu galopującego wręcz rozwoju sztuki artyleryjskiej i w 1866 r. Rosjanie fortyfikację rozebrali. Dobrze, że niedokładnie – podkreśla Dominika.

Dlatego z funduszy UE i Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka udało się odtworzyć mało czytelny, zdekompletowany zespołu umocnień tak, że odwiedzając dziś miasto, widzę je tak jak jego architekci. Po lewej mamy dawną wozownię i arsenał, jedyny w kraju nadal przechowujący broń – teraz muzeum.

Łagodne zbocza i bajkowe lasy. Oto miejsce miesiąca według redakcji National Geographic

„Polska Jest Najpiękniejsza” to nowy cykl redakcji National Geographic Traveler, w którym odkrywamy mniej znane, ale równie fascynujące miejsca w naszym kraju. W styczniu obieramy kierunek ...
„Polska jest najpiękniejsza”: Beskid Niski – miejsce stycznia
„Polska Jest Najpiękniejsza” – nowy cykl National Geographic Traveler, w którym odkrywamy mniej popularne zakątki naszego kraju

Akademia Zamojska

Przed nami wyrasta jedna z najwspanialszych renesansowych katedr w Polsce. Zaprojektowana, tak jak cały stary Zamość, przez włoskiego architekta Bernarda Moranda i wzniesiona z fundacji Jana Zamoyskiego kryje w sobie szczątki wszystkich szesnastu ordynatów rodu. Niekompletne, gdyż podczas wojny polsko-bolszewickiej Kozacy z armii Budionnego splądrowali katakumby.

– Gdy jeden z nich w trumnie Katarzyny z Ostrogskich Zamoyskiej, żony II ordynata Tomasza, odnalazł miedziany pojemnik, odkorkował go, myśląc, że to trunek, a wtedy sfermentowana ciecz chlusnęła mu w twarz i padł martwy – opowiada Dominika.

Metaliczny dźwięk otwieranych klap w posadzce świątyni wywołuje we mnie dreszcze. Wąskimi, stromymi schodkami zstępujemy do podziemi. Trumny Zamoyskich, ich żon i dzieci, również malutkich, są drewniane, proste, wręcz skromne. A przecież tyle przez wieki uczynili, aby ich prywatne miasto stało się idealne. Nie tylko w formie.

„Polska Wenecja” podbija serca zagranicznych turystów. Ogromny wzrost zainteresowania

W 2020 roku walczyła o tytuł najlepszej europejskiej destynacji, dziś „Polska Wenecja” stała się nowym ulubionym kierunkiem brytyjskich turystów. Dane mówią same za siebie.
Polska Wenecja hitem wśród zagranicznych turystów. Miasto bije rekordy popularności
Bydgoszcz nazywana bywa „polską Wenecją” (Fot. vivooo/Shutterstock)

Dowodem na to jest Akademia Zamojska – otwarta z inicjatywy Jana Zamoyskiego, była trzecią po krakowskiej i wileńskiej szkołą wyższą, pierwszą prywatną szkołą dla młodzieży szlacheckiej. Jako jednej z pierwszych, dzięki Dominice, udaje mi się zajrzeć w jej odnowione właśnie progi. Zbudowana na planie czworoboku z cegły, tynkowana na biało, z dziedzińcem pośrodku – ma potężne gabaryty.

W salach na parterze konserwatorzy odkryli fragmenty bezcennych polichromii: motywy roślinne, postacie duchownych i aniołów. Jest też interaktywna ekspozycja muzealna „Dzieje Akademii Zamojskiej i drukarni akademickiej” z „gadającym” portretem fundatora wypowiadającym jakże aktualne i dziś słowa: „Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”. Zwłaszcza że do budynku dawnej Akademii, zamkniętej przez austriackich zaborców i przekształconej na szkołę, po remoncie znów wraca licealna młodzież.

Zamość – miasto z włoskim charakterem

W tętniącej kulturalnym życiem kawiarni Mazagran wypijam nieustępującą włoskiej kawę, zagryzając krówkami. Oba produkty wytwarzane specjalnie dla tego klimatycznego lokalu w opakowaniach autorstwa lokalnych artystów – podoba mi się na obrazku ciągutek krowa ubrana w strój szlachecki! Na Rynku Solnym, gdzie kiedyś handlowano tą cenną przyprawą, czuję się jak w Italii.

Otaczają go bowiem z jednej strony pastelowe renesansowe kamieniczki z podcieniami. Dobrze, bo właśnie zaczyna padać! Zerkam więc tylko na wielką kotwicę pośrodku ze statku objętego patronatem miasta – MS Ziemia Zamojska. Zdjęcie masowca z herbem miasta na dziobie – św. Tomaszem z godłem Zamoyskich herbu Jelita – podziwiam po chwili na trasie turystycznej w podziemiach ratusza, dokąd też zstępuję po wąskich schodach.

Dosłownie dotykam dłonią fundamentów renesansowego Zamościa! Zaskakuje mnie odkryty fragment ceglanego systemu kanalizacji zbudowanej za pierwszego Zamoyskiego, który ten „wynalazek” musiał przywieźć z Włoch. Dostrzegam najstarszy, z 1618 r., powielany we wszystkich publikacjach plan Zamościa Georga Brauna z lotu ptaka. – Niedokładny – studzi moje emocje Dominika.

– Obok na ścianie masz reprodukcję obrazu z kościółka w Bukowinie ze świętymi Janem Kantym i Antonim adorującymi Madonnę, a w tle – jak mógł wyglądać Zamość na początku. Projekt nawiązywał do antropomorficznej koncepcji, gdzie pałac był głową, główna ulica – kręgosłupem, akademia i kolegiata – płucami, ratusz – sercem, a bastiony obronne – rękami i nogami. Te budynki ufundował Jan Zamoyski, 274 kamienice postawili mieszczanie. Całość wzniesiono w 11 lat w szczerym polu – dodaje. Mijamy odtworzoną celę z czasów zaborów z pryczą, zydlem i ołowianą kulą na łańcuchu, którą więzień sam woził na taczce.

Stare Miasto w Zamościu (fot. DyziO/Shutterstock)

Prawdopodobnie w kazamatach tzw. Kurtyny, czyli łącznika między bastionami VI i VII – obecnie kolejnej atrakcyjnej trasy turystycznej starego miasta – trzymany był przez zaborcę działacz niepodległościowy Walerian Łukasiński. To on został uwieczniony przez Wyspiańskiego w „Nocy listopadowej”.

Gdy przemierzamy tę drogę, idąc ceglanym tunelem Galerii Strzeleckiej z czasów Królestwa Polskiego, mijamy atrapy żołnierzy celujących z broni przez wąskie okienka strzelnicze. Za chwilę i ja odpalam z prawdziwej armaty na porośniętym trawą plateau, czyli „dachu” bastionu VII. Huk, że niemal pękają mi bębenki!

Stare Miasto w Zamościu na liście UNESCO

Znów pada. Na szczęście większość atrakcji Zamościa znajduje się pod dachem, co czyni z niego miejsce warte odwiedzenia przez okrągły rok. Dzięki arkadom obchodzimy dookoła cały Rynek Wielki z manierystyczno-barokowym ratuszem umiejscowionym niestandardowo w pierzei, a nie pośrodku placu. Wachlarzowe schody dodają mu uroku. Z wieży trębacz gra hejnał na trzy strony świata, omijając kierunek na Kraków (ponoć jeszcze z woli założyciela darzącego niechęcią dawną stolicę). Na parterze działa punkt informacji turystycznej.

Każda kamieniczka ma inną barwę i nazwę. Wśród nich pełen współczesnej sztuki zamkniętej w stylowych wnętrzach Hotel Arte i Kamienica Rektorska z drugą po krakowskiej najstarszą w Polsce apteką. Widnieje nad nią herb moich przodków – róża oraz trzy kroje od pługa (to dodatkowe elementy robocze wykorzystywane przy zaorywaniu gleby).

Prapradziadek Karol i jego syn Zdzisław Kłossowscy byli wybitnymi farmaceutami. Pierwszy z nich ufundował straż ogniową, żona drugiego, ReginaKsiążnicę Zamojską. Obie działają do dziś. Szczególnie rwą oczy intensywnymi kolorami i roślinnymi fryzami na frontonach ukoronowane attykami Kamienice Ormiańskie, przypominając, że było to miasto wielokulturowe i tolerancyjne.

Mieszczące się w środku Muzeum Miejskie opowiada poprzez portrety dzieje Zamoyskich, w tym ostatniego ordynata, też Jana. Więziony przez władze PRL, obłożony zakazem zbliżania się do miasta na 30 km (!), potem zawalczył o umieszczenie Zamościa na liście UNESCO.

Stare Miasto Zamościa zostało wpisane na listę UNESCO w 1992 r. (fot. Adam Kurylo/Shutterstock)

Przechodzimy do świeżo odnowionej synagogi będącej wspomnieniem po żydowskiej społeczności, którą wymordowali w komorach gazowych Bełżca Niemcy. W niej modlili się Żydzi sefardyjscy sprowadzeni przez Jana Zamoyskiego. Obdarzeni autonomią zajmowali się głównie handlem diamentami, kosztownymi tkaninami, orientalnymi przyprawami. Kwadratowy, biało tynkowany budynek wieńczy attyka. Sklepienia i ściany zdobią sztukaterie w stylu renesansu lubelskiego obramowujące również aron ha-kodesz (schowek na Torę).

Na koniec przysiadamy w restauracji Ormiańskie Piwnice na Rynku Wielkim. Wnętrza zachwycają wystrojem przypominającym tradycje tego liczącego 2,5 tys. lat narodu. Zajadamy z glinianych miseczek – Dominika zupę ormiańską z ciecierzycy, a ja charakterystyczną dla Lubelskiego, mocno czosnkowaną, intensywnie zieloną zupę pokrzywową z listków z pierwszego zbioru w roku. Pycha! I umawiamy się z Dominiką na kolejny spacer. Być może szlakiem Leśmianowskim, a może PRL-u? Warto wracać do Zamościa

Gdzie się zatrzymać w Zamościu?

  • Hotel Arte (w Rynku) od 228 zł za dwójkę; artehotel.pl.
  • Hostel Zamość od 100 zł za noc; hostelzamosc.pl.
  • Hostel Starówka od 50 zł za noc; hostelstarowka.pl.

Co warto zjeść w Zamościu?

Warto spróbować gołąbków z kaszą gryczaną i grzybami, flaków po zamojsku z przecierem pomidorowym albo zielonym groszkiem, kawy Chmielnickiego parzonej w tygielku z przyprawami korzennymi i miodem.

Reklama

Co zobaczyć w Zamościu i okolicach?

  • Roztoczański Park Narodowy ze Zwierzyńcem (pamiątki po Ordynacji Zamojskiej: Stawy Echo, kościół na Stawie Kościelnym, Browar Zwierzyniec; hodowla koników polskich; roztoczanskipn.pl.
  • Krasnobród – uzdrowisko, sanktuarium, roztoczańska Częstochowa, kąpielisko, park jurajski i kamieniołom; roztocze.org.
  • Szczebrzeszyn – atrakcją są liczne pomniki chrząszczy (zgodnie z wierszykiem Brzechwy „w Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie”) i zabytki wielokulturowości; roztocze.org.
  • Gród Sutiejsk we wsi Sąsiadka, wczesnośredniowieczny, jeden z najważniejszych Grodów Czerwieńskich, przedmiot ostrej rywalizacji polsko-ruskiej; zamosc.pttk.pl.
Reklama
Reklama
Reklama