Po nagraniu z największej fermy norek, rząd zapowiada zmiany. Koniec krwawego biznesu?
Kanibalizm, choroby, brak leczenia i przedwczesna śmierć – to dramat, który każdego dnia rozgrywa się w miejscowości Góreczki, gdzie mieści się największa w Polsce, a prawdopodobnie i na świecie ferma norek. Stowarzyszenie Otwarte Klatki opublikowało właśnie nagrania z fermy, którego autorem jest jeden z aktywistów. Po tej publikacji Prawo i Sprawiedliwość zapowiedziało wznowienie prac nad wprowadzeniem zakazu hodowli zwierząt na futra.
„Yevhen, aktywista z Ukrainy, przez dwa miesiące pracował na fermie, dzięki czemu mógł za pomocą ukrytej kamery dokumentować panujące tam warunki. To, co zobaczyliśmy na nagraniach, przeraziło nas” – czytamy na profilu Otwartych Klatek.
UWAGA: MATERIAŁ WIDEO MOŻE ZAWIERAĆ DRASTYCZNE TREŚCI
Jeszcze tego samego dnia Michał Moskal dyrektor Biura Prezydialnego Prawa i Sprawiedliwości i szef Forum Młodych PiS, wspólnie z prezesem Prawa i Sprawiedliwości Jarosławem Kaczyńskim, wydali oświadczenie o projekcie nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt.
– W Polsce trzeba wprowadzić zupełnie nowy porządek prawny, jeśli chodzi o ochronę zwierząt. My liczymy tu także na poparcie ponadpartyjne, bo to nie jest kwestia polityczna – mówił na wtorkowej konferencji Jarosław Kaczyński.
Moskal odniósł się z kolei do zarzutów, że nowa ustawa zakazująca znęcania się nad zwierzętami miałaby uderzać w interesy rolników. Takie głosy pojawiły się ze strony części prawicowych polityków.
– Sugerowanie, że walka z okrucieństwem wobec zwierząt, jest w jakikolwiek sposób sprzeczna z interesami polskich rolników, jest nieporozumieniem – powiedział w wywiadzie z wPolityce.pl i stwierdził, że każdy kto tak twierdzi ulega nieprawdziwemu obrazowi propagowanemu przez „wąskie grono lobby czerpiące zyski z cierpienia zwierząt”.
Polskie Eldorado dla ferm futrzarskich
Dyskusja o wprowadzeniu w Polsce zakazu hodowania zwierząt na futra trwa od kilku lat. Jarosław Kaczyński już wcześniej zapowiadał przyjęcie nowego rozporządzenia, jednak projekt przepadł w pracach w sejmowej komisji rolnictwa. Teraz wrócił, m.in. dzięki śledztwu Otwartych Klatek.
Polska jest, po Danii i Chinach, trzecim największym producentem skór futerkowych na świecie. Głównie dzięki korzystnym dla hodowców przepisom podatkowym – podaje Business Insider. Hodowcy płacą bowiem podatki na poziomie 1,6 proc. To „spadek” z czasów PRL, kiedy fermy futrzarskie uznawano za niszową działalność rolniczą „działu specjalnego” i w związku z tym pozwolono im funkcjonować na specjalnych warunkach.
Choć z czasem biznes futrzarski w Polsce się rozwinął, preferencyjne warunki pozostały. – Nie znam innej tak opodatkowanej branży - mówi w rozmowie z Business Insider Polska Jastrzębski z Fundacji VIVA.
W polskich fermach futrzarskich pozostaje około 5,5 miliona zwierząt, a to i tak znaczny spadek, bo jak podaje BI za FurEurope – jeszcze w 2015 roku było to 10 mln. Za spadkiem produkcji stoi spadek popytu. Coraz więcej firm modowych – także z najwyższej półki – rezygnuje ze stosowania naturalnych futer. W tym roku sytuację dodatkowo pogorszyła pandemia koronawirusa.
Na początku tego roku w związku z zapaścią na rynku w Polsce upadło 40 ferm futrzarskich, a w ciągu ostatnich czterech lat aż 200 – podaje VIVA.
Business Insider przekonuje, że wprowadzenie zakazu hodowli zwierząt futerkowych nie odbiłoby się znacząco na polskiej gospodarce. Fermy futrzarskie dają nie więcej niż 4 tys. miejsc pracy, a branża odpowiada zaledwie za 0,08 proc. PKB i 0,16 proc. polskiego eksportu. Z kolei jej udział w finansach publicznych wynosi 0,014 proc.
Być może pocovidowy kryzys w branży przyspieszy wprowadzenie ustawy o zakazie hodowli zwierząt futerkowych, jak miało to miejsce w Holandii. Gdy na holenderskich fermach u kilku pracowników zdiagnozowano koronawirusa, dla tamtejszego parlamentu stało się to bodźcem do szybszego zamknięcia całej krajowej produkcji.