Reklama

W tym artykule:

  1. Zaskakujące wyniki: świetnie zachowane konstrukcje
  2. Rok 1038 – czas niepokojów i wojen. Ale nie w Spycimierzu
  3. Jak wyglądała twierdza w Spycimierzu? Bywało różnie
Reklama

Do niezwykłego znaleziska doszło na polu uprawnym w Spycimierzu, w miejscu określanym jako Góra Kasztelańska. Jest to dno doliny Warty, w zakolu starorzecza. Archeolodzy i historycy od lat znali lokalizację grodu, ale miejsce to nie było dobrze rozpoznane. Pierwsze szersze badania odbyły się w latach 60. XX wieku. Nowy projekt archeologiczny w tym miejscu ruszył dziesięć lat temu.

Zaskakujące wyniki: świetnie zachowane konstrukcje

W ostatnich dwóch sezonach archeolodzy przeprowadzili wykopaliska w dwóch lokalizacjach: w miejscu domniemanej fosy obiektu typu motte (twierdzy wzniesionej na usypanym kopcu) i na wale grodu, który znajdował się tam wcześniej.

Badania te przyniosły zaskakujące rezultaty. Okazało się, że na grodzisku zachowały się w bardzo dobrym stanie drewniane konstrukcje – przekazał National Geographic Polska kierownik badań, dr hab. Jerzy Sikora z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Łódzkiego. Współprowadzącym wykopaliska był Radosław Herman, który zmarł nagle tuż po ich zakończeniu.

Dzięki analizom dendrochronologicznym wykonanym przez Marka Krąpca możliwe było bardzo precyzyjne określenie wieku budulca w oparciu o analizę słojów przyrostu rocznego. Stan zachowania części konstrukcji można przyrównać do słynnego Biskupina, który istniał jednak zdecydowanie wcześniej, bo około 2700 lat temu.

Okazało się, że najstarsze konstrukcje drewniane ze Spycimierza pochodzą z 1028 r. Nie do końca wiadomo, jaka była ich funkcja. – Domyślamy się, że rozpoczęto tu budowę grodu, która została przerwana nagłym, gwałtownym incydentem powodziowym. Jego świadectwem jest półmetrowej grubości warstwa osadów. Dopiero na nich zaczęto budować gród, którego relikty widoczne są do dzisiaj. Zaskakujące jest jednak to, że stało się to najpewniej w roku 1038 – opowiada dr hab. Sikora.

Widok na konstrukcję drewnianą wału i przedwala grodziska / Fot. J. Sikora

Rok 1038 – czas niepokojów i wojen. Ale nie w Spycimierzu

Dlaczego budowla z 1038 roku jest dla archeologów i historyków sporym zaskoczeniem? Jak wyjaśnia Sikora, ten rok wyznaczał kres istnienia większości warowni wczesnopiastowskich.

– Wtedy to młodą monarchię dosięgnął kryzys. Załamała się władza Mieszka II – syna Bolesława Chrobrego – opowiada archeolog. Co się wówczas wydarzyło? Jak przypomina ekspert, to wtedy doszło do rozruchów wewnątrz państwa, które wynikały zapewne ze sprzeciwu wobec wprowadzania chrześcijaństwa. A być może także wobec bezwzględnej polityki pierwszych Piastów.

Wewnętrzne niepokoje to tylko część problemów młodego państwa polskiego. W 1038 roku doszło do najazdu czeskiego księcia Brzetysława. Jego wojska dotarły aż do Poznania i Gniezna. To wówczas skradziono relikwie św. Wojciecha. Z kolei Gall Anonim pisał, że w ruinach katedr w tych miastach zamieszkały dzikie zwierzęta. Część mieszkańców Wielkopolski być może uciekła na Mazowsze. Tam jeden z urzędników Mieszka – Miecław (Masław) zdołał utrzymać władzę i próbował po upadku państwa Piastów zbudować zapewne własne księstwo.

– Tymczasem nad Wartą, niecałe 100 km od Gniezna, w czasie chaosu w państwie Piastów, rozpoczęto imponującą inwestycję grodową – zaznacza dr hab. Sikora.

Jak wyglądała twierdza w Spycimierzu? Bywało różnie

Archeologom udało się ustalić, że grodzisko kilka razy przebudowywano. Najlepiej zachowały się pozostałości po wałach z około 1038 roku. – Drewniano-ziemne wały otoczyły obszar o powierzchni ponad 1 hektara – opisuje dr hab. Sikora. Wały były wzmocnione przez wbite w podłoże pionowe słupy o długości ponad 5 metrów. Szerokość wału u podstawy wynosiła blisko 7 m.

Krucjata? Nie, dziękuję! Piastowie niechętnie ruszali na „świętą wojnę"

Książęta piastowscy niechętnie wyruszali na wyprawy krzyżowe do Palestyny, a krucjaty przeciw miejscowym poganom prowadzili nieudolnie. W końcu sprowadzili do brudnej roboty Krzyżaków.
krzyżowiec
Krucjata? Nie, dziękuję! Piastowie niechętnie ruszali na „świętą wojnę". Fot. Anton Vierietin/Shuterstock

– Okoliczności budowy tych umocnień nie są dla nas jasne. Czy ich budowę zaplanowano jeszcze przed ostatecznym upadkiem monarchii i po prostu kontynuowano pomimo kryzysu państwa? Czy też na tym terenie znalazł się człowiek, który mimo upadku władzy centralnej, był w stanie utrzymać lokalną strukturę? – zastanawia się naukowiec.

W jego ocenie nie można wykluczyć, że Miecław nie był jedynym, który próbował uratować coś z upadającej monarchii dla siebie”. Kilkanaście lat później, około roku 1050, gród ten naprawiono i dobudowano do niego przedwale z ukośnymi palami tworzącymi zasiek, utrudniający dostęp do wału. Szerokość podstawy tych zmodernizowanych umocnień wynosiła niecałe 9 m.

Gród usytuowano w dnie doliny Warty, w miejscu bagnistym i z natury niedostępnym. Sami grodzianie mieli z tego powodu mnóstwo kłopotów. Widać to po osadach, które rzeka nanosiła i częściowo zalewała nawet same wały. Być może zatem pełniły też funkcję przeciwpowodziową, chociaż nie zawsze skutecznie.

Reklama

Naukowcom udało się rozpoznać także kolejne fazy rozbudowy wałów grodziska. Niestety, ich stan zachowania był już znacznie słabszy. Pierwsza nastąpiła w 2. połowie XII wieku lub na początku wieku XIII, a kolejna w XIII wieku. Późnośredniowieczna siedziba rycerska typu motte powstała w XIV wieku, ale na razie na jej temat archeolodzy niewiele wiedzą. Kolejne badania rzuciłyby na to zagadnienie więcej światła.

Nasz ekspert

Szymon Zdziebłowski

Dziennikarz naukowy, z wykształcenia archeolog śródziemnomorski. Przez wiele lat był związany z Serwisem Nauka w Polsce PAP. Opublikował m.in. dwa przewodniki turystyczne po Egipcie, a ostatnio – popularnonaukową książkę „Wielka Piramida. Tajemnice cudu starożytności” o największej egipskiej piramidzie.
Reklama
Reklama
Reklama