W tym artykule:

  1. Księża w państwie nazistowskim
  2. „Brunatni księża" w III Rzeszy
  3. Początkowe wsparcie katolików dla Hitlera
  4. Obawy kleru przed nazistami
  5. Hitler obłaskawia Kościół
Reklama

Wśród niemieckiego kleru katolickiego było wiele poziomów akceptacji i odrzucenia państwa nazistowskiego. Nawet ci z duchownych, którzy wielokrotnie i wyraźnie dawali odpór narodowemu socjalizmowi (i płacili za to życiem), niekiedy podczas swej posługi publicznie wyrażali aprobatę dla pewnej formy rasizmu.

Księża w państwie nazistowskim

Kapłani, podobnie jak większość Niemców, musieli zmagać się z pokusą narodowego socjalizmu. Tymczasem relacje pomiędzy Kościołem a państwem w Niemczech stawiały księży w szczególnie trudnej sytuacji. Duchowni byli nie tylko przedstawicielami religii, podlegającymi najpierw Bogu, a potem swemu biskupowi diecezjalnemu czy wreszcie także normom katolickiego prawa kanonicznego. Lecz również niejako funkcjonariuszami państwowymi, podległymi przepisom państwa.

W rezultacie tego stanu rzeczy, gdy państwo w lipcu 1933 roku wydało zarządzenie nakazujące urzędnikom państwowym używać pozdrowienia „Heil Hitler”, księża katoliccy musieli się mu podporządkować.

Niektórzy duchowni rzeczywiście używali nazistowskiego pozdrowienia. Ci, którzy to czynili, używali go, zwłaszcza wchodząc do klasy przed lekcjami katechezy w szkole państwowej. Choć ich postępowanie nie dawało dobrego przykładu katolickiej młodzieży, to większość z salutujących nie utożsamiała tego gestu z pełną aprobatą dla narodowego socjalizmu.

Księża witają się z Adolfem Hitlerem / Fot. Photo 12 / Contributor / Getty Images

Niektórzy godzili się nań tylko po to, by uniknąć problemów z państwem. Inni traktowali salut jako wyraz narodowej solidarności ze współrodakami. Istniała jednak grupa stu trzydziestu ośmiu księży, którzy regularnie stosowali nazistowskie pozdrowienie, często ku niezadowoleniu swoich parafian i współbraci w kapłaństwie.

Co najmniej jedna trzecia tych księży wstąpiła do NSDAP. Reszta wprawdzie nie zapisała się do partii, ale ściśle się z nią utożsamiała i publicznie głosiła jej idee. Oczywiście wszyscy ci duchowni byli księżmi Hitlera, identyfikującymi się nie tylko z Führerem, lecz także z Weltanschauung (światopoglądem, ideologią) ruchu nazistowskiego. Była też pewna niewielka liczba księży, którzy całkowicie porzucili kapłaństwo i wyszli z Kościoła katolickiego, by zasilić szeregi SS.

„Brunatni księża" w III Rzeszy

Tych, którzy pozostali w kapłaństwie i popierali narodowy socjalizm, nazywano często szyderczo „brunatnymi księżmi”, jako że brunatny był oficjalnym kolorem ruchu nazistowskiego. Ich akceptacji i uwielbienia dla narodowego socjalizmu nie należy jednak łączyć z żadnym określonym wydarzeniem czy ideologią.

Duchowni ci, podobnie jak większość narodowych socjalistów, stawali po stronie partii nazistowskiej z różnych przyczyn. Część z nich uważała, że wydarzenia, które nastąpiły po pierwszej wojnie światowej, i powstanie Republiki Weimarskiej wywołały upadek moralny. Według nich powstrzymać go mógł jedynie narodowy socjalizm. Myśleli tak szczególnie dawni żołnierze, lekarze czy kapelani.

Inni traktowali członkostwo w NSDAP jako środek do robienia kariery państwowej i kościelnej bądź pozwalający uniknąć konfliktu z ich kościelnymi przełożonymi. Ci ostatni często odwoływali się do problemów związanych z takimi kwestiami, jak kryzys powołań, celibat czy alkoholizm. Jak na ironię Hanns Kerrl, minister Rzeszy ds. wyznań, ostrzegał, by księża „nie traktowali partii jako parawanu”, zasłaniając się przed problemami ze swoimi przełożonymi diecezjalnymi. Jeszcze inni stawali się nazistami ze względu na swój antysemityzm, związany z przekonaniem, że Żydzi są odpowiedzialni za nieszczęścia, które spadły na Niemcy.

Początkowe wsparcie katolików dla Hitlera

Niezależnie od tych czy innych powodów poparcia dla narodowego socjalizmu wielu katolików wspierało Hitlera, zwłaszcza w początkowym okresie jego władzy. Hitler wpisywał się w mityczne tęsknoty wielu Niemców za narodowym zbawcą. Istotną rolę w tej fascynacji odgrywały jego talenty oratorskie, podsycające tę tęsknotę. Również to, co mówił – zwłaszcza gdy atakował komunizm, niemoralność i bezrobocie – znajdowało oddźwięk w środowisku katolików niemieckich.

W latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku na przykład często zdarzało się, że w całych Niemczech na niedzielnych mszach katolicy wysłuchiwali kazań, w których ich duszpasterze ostrzegali przez złem niemoralności i komunizmu.

Zarówno klerowi katolickiemu, jak i większości katolickiego laikatu nieobcy był głoszony przez nazistów antysemityzm. Choć hierarchia katolicka oficjalnie odrzucała skrajną ideologię partii nazistowskiej, to podtrzymywała negatywny obraz Żydów, winiąc ich za ukrzyżowanie Chrystusa. Zgodnie z retoryką i obiegowym poglądem katolickim Żydzi byli outsiderami i mieli niewielkie szanse na zbawienie, chyba że dawali się ochrzcić.

Niemniej jednak księża i biskupi mieli powody do nieufności wobec narodowego socjalizmu. Faktycznie też w marcu 1931 roku biskupi niemieccy zabronili katolikom wstępowania do partii nazistowskiej. W niektórych diecezjach nakazywano nawet księżom, by nie udzielali sakramentów członkom NSDAP.

Obawy kleru przed nazistami

Główną obawą przywódców Kościoła było to, że narodowi socjaliści nie pozwolą Kościołowi swobodnie działać. Biskupi niepokoili się też, że naziści będą wzywać do założenia schizmatyckiego narodowego kościoła niemieckiego, do „oczyszczenia” Starego Testamentu, a zwłaszcza do uświęcenia rasy, co kwestionowałoby ważność chrztu Żydów nawróconych na katolicyzm.

Auschwitz-Birkenau to piekło na ziemi. Ta nazistowska fabryka śmierci pracowała do końca

Obóz zagłady Auschwitz-Birkenau to symbol jednego z najczarniejszych rozdziałów w historii ludzkości. Niemieccy naziści właśnie na jego terenie z nieznaną dotąd światu pedantycznością ...
Auschwitz-Birkenau, czyli piekło na ziemi. Fabryka śmierci, która pracowała do końca (fot. Votava/Imagno/Getty Images)
Auschwitz-Birkenau, czyli piekło na ziemi. Fabryka śmierci, która pracowała do końca (fot. Votava/Imagno/Getty Images)

Do marca 1933 roku Hitler zwiększył jeszcze te obawy, odmawiając sprecyzowania stanowiska swojej partii w kwestii Kościołów chrześcijańskich. Z przyzwolenia Führera w programie jego partii znalazł się punkt 24., zawierający dwuznaczne stwierdzenie, że nazizm akceptuje „pozytywne chrześcijaństwo”. W rezultacie poszczególni okręgowi i lokalni przywódcy NSDAP traktowali ten punkt dość swobodnie, zajmując różne stanowiska, zarówno za Kościołami, jak i przeciw nim.

Mimo niejednoznacznej i niekiedy wrogiej postawy partii wobec Kościołów niektórzy katolicy ulegali jej wpływom. Ich liczba wzrosła nieco po roku 1930, gdy NSDAP została liczącą się siłą polityczną w niemieckim Reichstagu. Istotnym czynnikiem był tu akcent kładziony przez nazistów na nacjonalizm, który przekonał wielu katolików do zmiany poglądów w kwestii narodowego socjalizmu.

Sytuacja ta zmieniła się dramatycznie 30 stycznia 1933 roku, gdy Hitler został kanclerzem Niemiec. Kiedy narodowi socjaliści stopniowo przejmowali stanowiska na szczeblu krajowym i lokalnym, katolicy coraz bardziej obawiali się, że zostaną usunięci z życia politycznego i okrzyknięci zdrajcami przez nowy rząd.

Żaden praktykujący katolik niemiecki nie życzył sobie powrotu Kulturkampfu, który za rządów Ottona von Bismarcka w cesarstwie niemieckim próbował stłumić Kościół katolicki, powołując się na względy natury ogólnopaństwowej. Obawy te nieustannie pojawiały się w publikacjach katolickich w latach tuż przed i po dojściu Hitlera do władzy.

Hitler obłaskawia Kościół

Dnia 23 marca 1933 roku, w mowie wygłoszonej do posłów do Reichstagu, Hitler starał się uśmierzyć te lęki. Szukając poparcia dla swojego rządu, a zwłaszcza dla aktu prawnego, który miał skupić władzę ustawodawczą w jego gabinecie, ostatecznie składając ją w jego ręce, obiecał Kościołom katolickiemu i luterańskiemu, że chrześcijaństwo stanowić będzie fundament narodu niemieckiego.

Większość hierarchów katolickich uwierzyła obietnicy kanclerza. Kilka dni później biskupi niemieccy znieśli zakaz należenia do NSDAP i publicznie uznali obietnice, które Hitler poczynił wobec Kościołów. Biskupi nie zdecydowali się jednak na odwołanie „potępienia poważnych błędów religijnych i moralnych” w światopoglądzie narodowego socjalizmu. Mieli tu szczególnie na myśli dość niejasne potępienie doktryny rasistowskiej narodowego socjalizmu, odrzucającej skuteczność chrztu i łaski uświęcającej.

Nic dziwnego, że siedem miesięcy później, 20 lipca, rząd niemiecki pod wodzą Adolfa Hitlera podpisał konkordat z państwem watykańskim, który obiecywał ogólną opiekę rządową i uznanie Kościoła katolickiego oraz jego instytucji w Niemczech. Był to przywilej, którego nie ważyła się przyznać dotąd żadna Rzesza niemiecka.

To jest przedruk z książki Kevina P. Spicera pt. „Księża Hitlera. Kler katolicki i narodowy socjalizm”, która ukazała się nakładem Wydawnictwo Słowa/Obraz Terytoria w przekładzie Marka Chojnackiego. Tytuł, śródtytuły i skróty pochodzą od redakcji.

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama