„Brytyjskie Pompeje” z epoki brązu. Komfortowe domy strawił ogień. Co było przyczyną pożaru?
Zaskakująco wygodny styl życia prowadzili mieszkańcy osiedla sprzed blisko 3 tys. lat w Must Farm w Anglii. Układ domostw przypominał współczesne mieszkania. Po roku funkcjonowania wszystko strawił ogień. „Brytyjskie Pompeje” zdradzają swoje tajemnice.
W tym artykule:
Niewiele jest pradziejowych osad, które zachowały się do naszych czasów w tak spektakularny sposób. Do głowy przychodzą przykłady włoskich Pompejów czy naszego Biskupina. Teraz do tej kategorii dołącza osada z Must Farm, która tętniła życiem około 850 roku p.n.e.
Niezwykły wgląd w życie w pradziejach
Badania prowadzone w nazywanym „Brytyjskimi Pompejami” Must Farm w angielskim hrabstwie Cambridgeshire przerosły oczekiwania badaczy. Dały bowiem bardzo szczegółowy wgląd w życie codzienne pradziejowych mieszkańców osady.
W czasie wykopalisk odkryto tysiące zabytków. Archeolodzy z Uniwersytetu Cambridge odsłonili cztery duże, drewniane domy na planie okręgu, które posiadały kwadratowe konstrukcje wejściowe. Cała osada zapewne była jednak dwukrotnie większa. Okrągłe rozplanowanie jest unikatowe dla tego czasu i tego rejonu świata. Wszystkie domostwa zbudowane były na palach nad wolno płynącą rzeką.
W ocenie archeologów ówcześni mieszkańcy wiedli zaskakująco wygodne życie. – Podczas wykopalisk mieliliśmy poczucie, że jego mieszkańcy z epoki brązu dopiero co opuścili to miejsce. Można było niemal zobaczyć i poczuć ich świat, od blasku metalowych narzędzi wiszących na ścianach, po wyraźny zapach przygotowanej owsianki – mówi szef wykopalisk i współautor raportu z badań Mark Knight z Cambridge Archaeological Unit na Uniwersytecie Cambridge.
Właśnie ukazała się publikacja podsumowująca te badania, wydana nakładem McDonald Institute for Archaeological Research.
Apartamenty sprzed 3 tysięcy lat
Cała osada była wyniesiona około dwa metry nad korytem rzeki. Specjalne przejścia łączyły niektóre z głównych domów. Osiedle było otoczone dwumetrowym ogrodzeniem wykonanym z zaostrzonych słupów.
Układ domostw o powierzchni około 50 m kw. do złudzenia przypomina rozplanowanie dzisiejszych „M”. „Apartamenty” podzielone były na strefy. Każda służyła do innej aktywności: snu, gotowania, przędzenia (ta tuż przy wejściu, by korzystać z naturalnego światła). Śmietniki znajdowały się w dołach między domami.
Naczynia ceramiczne z reguły odkrywane są w postaci popękanych skorup. Tu było inaczej. Niektóre z nich leżały jedno przy drugim. Ich sposób wykonania i ułożenia wskazywał na to, że jedno naczynie wkładano w drugie, aby zaoszczędzić miejsce w kuchni. Każde domostwo miało zbliżony zestaw metalowych narzędzi. Były to sierpy do zbioru zboża, siekiery do obróbki drewna, a także brzytwy do strzyżenia włosów.
Mieszkańcy mieli urozmaiconą i bogatą dietę. Raczyli się dziczyzną glazurowaną miodem, co wykazała analiza chemiczna naczyń ceramicznych. Chodzili w ubraniach z cienkiego lnu o najlepszej wówczas jakości na tle tkanin innych europejskich ludów.
O bogactwie mieszkańców świadczą też posiadane przez nich przedmioty z odległych krain. Znaleziono na przykład naszyjnik z paciorkami z Danii i Iranu. Są też zaskakujące odkrycia, choćby silnie wygładzona ludzka czaszka. Naukowcy przypuszczają, że mogła być to pamiątka po utraconej ukochanej osobie.
Koniec osady to wielka zagadka
„Brytyjskie Pompeje” miały mniej niż rok, kiedy zostały zniszczone przez katastrofalny pożar. Budynki i ich zawartość runęły do błotnistej rzeki. Dzięki tej katastrofie świetnie zachowały się pozostałości po zabudowaniach i ich licznym wyposażeniu. Wilgotne i pozbawione dostępu powietrza środowisko doskonale konserwuje drewno.
Nie ma dowodów na to, że w pożarze zginęli ludzie, ale kilka młodych owiec zostało uwięzionych i spłonęło żywcem. Szczątki ich szkieletów wskazują, że jagnięta miały od trzech do sześciu miesięcy. Sugeruje to, że osada została zniszczona późnym latem lub wczesną jesienią.
Czy pożar był spowodowany atakiem? Tego nie wiemy. Było to jednak gwałtowne wydarzenie, bo wszystkie przedmioty, również cenne, pozostały w chatach.
Archeolodzy odkrywają zaginione miasto pod powierzchnią Londynu. Jego zasięg był większy, niż sądzono
Lundenwic, czyli osada założona przez germańskich Sasów z Westfalii i Dolnej Saksonii, rozciągała się na większym obszarze niż do tej pory sądzono. Archeolodzy odkrywają pod Londynem jej...Bardziej prawdopodobne jest, że był to wypadek. Gdyby pożar wybuchł w jednym z okrągłych budynków, rozprzestrzeniłby się między zwartymi strukturami w ciągu kilku minut. Jego zdławienie byłoby bardzo trudne.
W chacie, przez którą wchodzono do osady, pozostało nawet wiadro z uszkodzonymi metalowymi narzędziami, które chciano przetopić, by stworzyć nowe przedmioty. Archeolodzy znaleźli też ceramiczną miskę z odciskami palców jej twórcy, która wciąż zawierała ostatni posiłek: owsiankę z ziaren pszenicy zmieszaną z tłuszczem zwierzęcym. Drewniana łopatka używana do mieszania wciąż spoczywała wewnątrz naczynia.