Reklama

W tym artykule:

  1. Nietypowe groby i zaskoczenie studentów
  2. Skąd przyszli? Kim byli?
  3. Chińczyk w Peru. Skąd i kiedy tam trafił?
  4. Co mówią kości zmarłego?
Reklama

Ponad dekadę temu to była prawdziwa sensacja archeologiczna. Wiadomość obiegła cały świat. W 2010 roku naukowcy pod kierunkiem prof. Miłosza Giersza i dr hab. Patrycji Prządki-Giersz z Uniwersytetu Warszawskiego dokonali w Peru odkrycia pierwszego w historii zbiorowego pochówku kobiet najwyższych elit imperium Wari sprzed ponad tysiąca lat.

Wraz ze zmarłymi do grobów złożono ponad 1300 przedmiotów wykonanych ze złota, srebra, brązu, zdobionej ceramiki, drogich kamieni, drewna, kości oraz muszli. Wydawać by się mogło, że więcej zaskoczeń w Castillo de Huarmey już nie wchodzi w grę. A jednak.

Nietypowe groby i zaskoczenie studentów

O najnowszych, nietypowych odkryciach pisze na łamach Archeowieści prof. Wiesław Więckowski. To antropolog fizyczny z Katedry Archeologii Ameryk Wydziału Archeologii UW, który współpracuje z badaczami w Castillo de Huarmey. Do znaleziska doszło w 2017 roku, ale dopiero teraz badacze opracowali znalezisko i opublikowali je w specjalistycznym czasopiśmie „International Journal of Osteoarchaeology”.

Zmarły Chińczyk miał na sobie wszystkie swoje ubrania / Fot. W. Więckowski/CC BY 4.0

Zagadkowe groby odkryto na południe od wzgórza Castillo w obrębie strefy budynków o charakterze ceremonialnym lub audiencjonalnym, której dziedzińce służyły zgromadzeniom publicznym. W samym centrum założenia archeolodzy natrafili na doskonale zachowane tkaniny. Wśród nich szybko zauważono doskonale zmumifikowane ciało.

Ekscytacja studentów pracujących na tym odcinku była wielka. Wraz z postępem prac odsłaniano więcej tkanin i szybko okazało się, że zmumifikowane zwłoki były pochowane w pozycji wyprostowanej, owinięte w czerwoną, grubo tkaną tkaninę. Było to o tyle dziwne, że zwyczajowy sposób grzebania zmarłych na tym obszarze to forma tak zwanego fardo, czyli tobołu grzebalnego, w którym ciało było umieszczane w mocno skurczonej pozycji – wspomina prof. Więckowski.

Dyskusje na temat enigmatycznego pochówku nie miały końca. Aż do momentu, gdy w okolicy dłoni mumii zauważono… mankiet ubrania.

– Jak wiadomo, prekolumbijskie stroje – dość dobrze rozpoznane dzięki zarówno wykopaliskom, jak i ikonografii – mankietów takich, jak przy współczesnych rękawach koszul, nie miały. Szybko też okazało się, że mankiet był spięty…. białym, błyszczącym w promieniach słońca guzikiem z czterema otworkami. Stało się oczywiste, że mamy do czynienia z pochówkiem, bardzo dobrze zmumifikowanym i zachowanym, ale zupełnie… współczesnym – relacjonuje naukowiec.

Wierzchnie okrycie zmarłego z różnymi guzikami / Fot. W. Więckowski/CC BY 4.0

Drugi, podobny pochówek odkryto nieopodal w 2022 roku. Był mocno zniszczony, ale wszystko wskazuje, że pochodzi z tego samego okresu i jest to też grób Azjaty.

Skąd przyszli? Kim byli?

– Pochówki należały do przedstawicieli diaspory chińskiej – stwierdza bez cienia wątpliwości prof. Więckowski. Takie ustalenie umożliwiła bardzo skuteczna mumifikacja tkanek miękkich zmarłego. Natomiast ostatecznej odpowiedzi udzieliły analizy ubrań, w które odziany był zmarły.

Ubranie było dość nietypowe według naszych standardów. Zmarły miał na sobie dwie koszule z charakterystycznymi zapięciami pod szyją, w stylu chińskim. Potem zapinaną bluzę z żółtawego filcu, również z podobnymi zapięciami typu haftka. Z kolei na to założona była zielona bluza z kołnierzykiem i rozpięciem jak w koszulce polo. Całość zamykała zielona marynarka, u której każdy guzik był inny.

Z oględzin wynika, że wszystkie ubrania były silnie zużyte, wielokrotnie cerowane i naprawiane. Ciało owinięto do pochówku w czerwony koc. Stopy były owinięte w worek po mące. – Całość robiła zatem wrażenie bardzo biednego człowieka, który nosił na sobie i miał przy sobie wszystko, co posiadał – podsumowuje prof. Więckowski.

Chińczyk w Peru. Skąd i kiedy tam trafił?

Elementy wyposażenia grobu (szczególnie guziki i worek na mąkę) pozwoliły na dość precyzyjne określenie jego wieku. Wszystko wskazuje na pierwsze dwudziestolecie XX wieku jako czas, w którym musiało dojść do pochówku. Przybycie Azjatów do Ameryki Południowej było związane z wielką polityką. W 1839 roku młoda peruwiańska republika ogłosiła koniec niewolnictwa. Doprowadziło to jednak do niespodziewanych problemów w postaci braku siły roboczej.

– Aby zapobiec katastrofie ekonomicznej, państwo postanowiło sprowadzić robotników z Chin. W latach 1849–1874 ponad 100 000 osób sprowadzono z kontynentalnych Chin. Byli to praktycznie wyłącznie młodzi mężczyźni szukający lepszego życia niż w targanym wewnętrznymi niepokojami i biedą własnym kraju – opowiada prof. Więckowski. Imali się najtrudniejszych prac: w rolnictwie, przy nawadnianiu pól, zbiorach, transporcie czy przy przenoszeniu ciężkich ładunków.

Ich los jednak był zbliżony do losu niewolników. Była jedna różnica – posiadali kontrakt na pracę z datą zakończenia. Wówczas „stawali się wolni”. Na początku XX wieku chińscy imigranci sprowadzani do pracy w Peru od połowy XIX wieku, uwalniali się od niewolniczych kontraktów. Wszystko wskazuje na to, że taka jest opowieść zmarłych pochowanych na prekolumbijskiej nekropolii.

Podobne pochówki Azjatów odkrywane są na całym środkowym wybrzeżu Peru. Wiele z nich zlokalizowanych jest również w obrębie stanowisk archeologicznych.

Kilkanaście niezwykłych pochówków sprzed ponad pół tysiąca lat odkryto w Peru. Zmarłych zawijano w piękne tkaniny

Na niewyrabowanym cmentarzysku sprzed ponad pół tysiąca lat archeolodzy odkryli kilkanaście niezwykłych pochówków. Ludzi po śmierci zawijano w tkaniny. Wykopaliska prowadzi peruwiańsko-pol...
Kilkanaście niezwykłych pochówków sprzed ponad 1000 lat odkryto w Peru. Zmarłych zawijano w piękne tkaniny
Kilkanaście niezwykłych pochówków sprzed ponad 1000 lat odkryto w Peru. Zmarłych zawijano w piękne tkaniny / Fot. Ł. Majchrzak

Co mówią kości zmarłego?

Prof. Więckowski przyjrzał się szczątkom zmarłego Chińczyka. Był on mężczyzną w średnim wieku, który za życia bardzo ciężko pracował fizycznie. Na przykład na lędźwiowym odcinku jego kręgosłupa widoczne są zmiany patologiczne określane jako kręgoszczelina, co wiąże się je z dużym wysiłkiem fizycznym. Uwagę badacza zwróciły też liczne i silnie wyrażone przyczepy mięśniowe. Świadczą one o dźwiganiu ciężarów. – Wszystko to sugeruje to, że „nasz Chińczyk” rzeczywiście mógł być robotnikiem na którejś z okolicznych hacjend – uważa prof. Więckowski.

Co ciekawe, zapewne na krótko przed śmiercią mężczyźnie ścięto warkoczyk, typowy dla robotników chińskich utrzymujących swoje tradycje. Powody takiego zabiegu były dwa: ze względu na przyjęcie chrześcijaństwa lub za karę za przekroczenie jakichś norm kulturowych. Biorąc pod uwagę lokalizację pochówku poza cmentarzem, można założyć ten drugi scenariusz.

Reklama

Źródło: Archeowieści.

Nasz ekspert

Szymon Zdziebłowski

Dziennikarz naukowy, z wykształcenia archeolog śródziemnomorski. Przez wiele lat był związany z Serwisem Nauka w Polsce PAP. Opublikował m.in. dwa przewodniki turystyczne po Egipcie, a ostatnio – popularnonaukową książkę „Wielka Piramida. Tajemnice cudu starożytności” o największej egipskiej piramidzie.
Reklama
Reklama
Reklama