W tym artykule:

  1. Jak Ludwik XVIII trafił do Warszawy?
  2. Czy król Francji mieszkał na Mokotowie?
  3. Czy Ludwik XVIII uniknął w Warszawie zamachu?
Reklama

Król Francji Ludwik XVIII (1755–1824), a właściwie Ludwik Stanisław Ksawery de Bourbon, nie miał łatwego życia. Przez lata, aż do roku 1814, pozostawał tylko pretendentem do tronu. Był bratem ściętego podczas rewolucji francuskiej króla Ludwika XVI i sam znalazł się na celowniku rewolucjonistów. Salwował się ucieczką.

Jak Ludwik XVIII trafił do Warszawy?

Również w czasach napoleońskich król Ludwik XVIII musiał żyć na emigracji. W 1801 roku przyjechał do Warszawy. Miasto znajdowało się wówczas pod zaborem pruskim. Burbon mieszkał m.in. na Krakowskim Przedmieściu, w pałacu Kazanowskich i w Łazienkach.

Co ciekawe, miał związki rodzinne z Polską. On i Ludwik XVI byli wnukami Marii Leszczyńskiej (polskiej królewny i królowej Francji, żony Ludwika XV) oraz synami Marii Józefy Karoliny Saskiej (córki króla Polski Augusta III Sasa). Pogody w naszej części Europy Burbon i jego świta jednak nie znosili. Nudzili się, ale pozostawili po sobie kilka zagadek.

Czy król Francji mieszkał na Mokotowie?

Na warszawskim Mokotowie, przy ul. Puławskiej 55, wznosi się niecodzienny, egzotycznie wyglądający zabytek. To tak zwany Domek Mauretański. Nie stawiali go oczywiście Maurowie. Zaprojektował go w 1776 roku dla księżnej Izabeli z Czartoryskich Lubomirskiej architekt Szymon Bogumił Zug. Panuje opinia, że podczas swojego pobytu w Warszawie pomieszkiwał tu także francuski król.

Wtedy budynek wyglądał nieco inaczej i nazywany był – od nawiązań do flamandzkiego baroku – gloriettą flamandzką. Stanowił pawilon ogrodowy w podwarszawskiej rezydencji księżnej. Obok stanął tzw. Domek Gotycki. Za nimi wznosiła się willa arystokratki. Były też: podziemna grota, pseudoantyczne ruiny, oranżeria, grobowiec... Lubomirska mówiła o swojej posiadłości po francusku „mon coteau”, czyli Moje Wzgórze. Stąd hipoteza, że nazwa dzielnicy Mokotów wzięła się właśnie od słów arystokratki. Możliwe jednak, że funkcjonowała już wcześniej.

Podczas pobytu w Warszawie król Ludwik XVIII mieszkał m.in. w Białym Domku w Łazienkach. Fot. bykot photo/Shutterstock

Kształt gloriety na ten obecny zmienił się już lata po domniemanej wizycie Ludwika – po tym, jak właścicielką została Anna Dunin-Wąsowiczowa. Na jej zlecenie architekt Henryk Marconi nadał glorietcie orientalne ozdoby i neogotyckie łuki. Wtedy powstała nazwa Domek Mauretański. Tak jak kiedyś był częścią ekscentrycznej zabudowy romantycznego parku, tak dziś prowadzi do Parku Morskie Oko. Zaimprowizowana brama wiedzie tam przez neogotycką wieżę pobliskiego Domku Gotyckiego.

W pobliżu widać też Pałac Szustra, powstały w XIX wieku na miejsce przebudowanej willi Czartoryskiej. Tereny te bardzo odczuły zniszczenia II wojny światowej i długo czekały na renowację, co widać jeszcze na zdjęciach z lat 60. XX wieku. Dziś do oglądania Domku Mauretańskiego przyciąga m.in. legenda francuskiego króla wygnańca.

Czy Ludwik XVIII uniknął w Warszawie zamachu?

Władca zamieszkał w Warszawie pod pseudonimem „hrabia de Lille”, razem z żoną Marią Józefiną Sabaudzką. Jak donosił w rękopisie Antoni Magier – meteorolog, od którego czuły na zmianę pogody Burbon pozyskał barometr – „życie hrabiego było kosztowne, zwłaszcza stół, który utrzymywany był po królewsku. Ogrodnicy ubiegali się z dostarczaniem najnowszych ogrodowizn, które dwór jego sowicie płacił. Zachowano dawny zwyczaj paryski, aby na dzień 2 lutego był półmisek grochu świeżego zielonego. Trzy dania bywały zawsze u stołu i deser wyborny. Kurnicy przysposabiali się w jak najlepszy drób i zwierzynę, którego towaru cena natenczas znacznie się podniosła, gdyż u dworu królewskiego płacono, co kto za swój towar żądał”.

Ludwik zachowywał anonimowość. „Hrabia de Lille niełatwo się chciał z kim widzieć, oddawano mu w domu zawsze tytuł sire, był dobrym łacinnikiem i hellenistą, chętnie rozmawiał ze Stanisławem Potockim, cieszyło go, kiedy p. Stanisław przytaczał z pamięci wiersze z poetów greckich lub łacińskich, nie spodziewając się, aby Polacy byli tak mocni w łacinie. Czytywał sam często. Nieraz, gdy się nudził, przeglądał z upodobaniem swoje kosztowności i brylanty w pysznej oprawie, które zachowywał w sporej toalecie” – czytamy we wspomnianym rękopisie.

Królowa Rycheza wywiozła z Polski insygnia koronacyjne. Niemcy otaczają ją kultem

W historii Niemiec zapisała się jako hojna dobrodziejka klasztorów w Nadrenii, dla Polaków jest zaś przede wszystkim tą, która zabrała z Polski insygnia koronacyjne. Królowa Rycheza była ...
Królowa Rycheza
Królowa Rycheza wywiozła z Polski insygnia koronacyjne. Niemcy otaczają ją kultem. Fot. Archiwum

Według pewnych relacji, w Warszawie Burbon wygnaniec omal nie padł ofiarą zamachu. „Latem 1804 roku, niedługo przed wyjazdem króla, przybyli do Warszawy dwaj emisariusze, którzy postanowili posłużyć się niejakim Coulonem, emigrantem francuskim, zadłużonym właścicielem bilardu i kawiarni na Nowym Mieście, mającym jednocześnie jako były lokaj jednego z baronów, koniuszego królowej, dostęp do dworu. Mieli oni wręczyć nieszczęśnikowi trzy nafaszerowane arszenikiem marchewki, aby ten zakradł się do kuchni i wrzucił je do zupy" – opisywał Igor Piotrowski w artykule „Król Barometr. Ludwik XVIII w Warszawie”.

Nie ma pewności, czy do ataku faktycznie miało dojść, czy była to tylko próba skompromitowania Napoleona, w oczywisty sposób podejrzanego o zamach na Burbona. Faktem jest, że hrabia de Lille opuścił Warszawę, by udać się w dalszą poniewierkę. Wrócił do Francji po klęsce Napoleona, zasiadł na tronie i rządził niecałych dziesięć lat.

Źródła:

Reklama
  • Domek Mauretański,
  • Paweł Giergoń, „Warszawa Mokotów – pałacyk i założenie parkowe”,
  • Igor Piotrowski, „Król Barometr. Ludwik XVIII w Warszawie”, w: „Colloquia Anthropologica et Communicativa” nr 8/2015
  • Jerzy Pytko, „Błękitna Markiza z Mon Coteau i drukarz z Mokotowa w jednym domu stali”, na: https://www.zw.com.pl/artykul/356629.html

Nasz ekspert

Adam Węgłowski

Adam Węgłowski – dziennikarz i pisarz. Były redaktor naczelny magazynu „Focus Historia”, autor artykułów m.in. do „Przekroju”, „Ciekawostek historycznych”. Wydał serię kryminałów retro o detektywie Kamilu Kordzie, a także książki popularyzujące historię, w tym „Bardzo polską historię wszystkiego” oraz „Wieki bezwstydu”. Napisał też powieść „Czas mocy” oraz audioserial grozy „Pastor” – rozgrywający się na przełomie wieków XVII i XVIII w Prusach. W swoich rodzinnych stronach, na Mazurach, autor umiejscowił także powieści „Pruski lód ” oraz „Upierz”.
Reklama
Reklama
Reklama