Reklama

W tym artykule:

  1. Spór o pomnik Małego Powstańca
  2. Bez walki z bronią w ręku
  3. Ośmiolatka sanitariuszką, dziewięciolatek łącznikiem
Reklama

Na warszawskiej Starówce u zbiegu Podwala z Wąskim Dunajem znajduje się jeden z najsłynniejszych i najbardziej kontrowersyjnych monumentów w Polsce. To pomnik Małego Powstańca.

Spór o pomnik Małego Powstańca

Projekt zatytułowany „Dziecko-bohater” stworzył w roku 1946 utalentowany młody artysta, student Akademii Sztuk Pięknych Jerzy Jarnuszkiewicz. Ulepił rzeźbę w pracowni Biura Odbudowy Stolicy, gdzie pojawiał się, by pomagać przy odgruzowywaniu i odbudowie Warszawy. Jarnuszkiewiczowi przyświecał szlachetny cel. Chciał uhonorować dziecięce ofiary walk powstańczych w 1944 roku.

Jego projekt zdobył wyróżnienie w konkursie ministerstwa kultury. „Marzyłem wówczas o tematach heroicznych zawierających doświadczenie spraw ostatecznych, czyli również śmierci, śmierci na II wojnie światowej” – wspominał później. „Trzeba pamiętać, że nie ma kawałka ziemi polskiej, nie ma ulicy i domu, który by nie był grobem, nie był godny upamiętnienia" – podkreślał.

Jednak z czasem nabrał wobec „Dziecka-bohatera” ambiwalentnych odczuć. Zajął się innymi artystycznymi planami, po okresie martyrologii i heroizmu zmierzał w stronę awangardy. Tymczasem temat dziecięcych żołnierzy zaczął żyć własnym życiem. W Warszawie zaczęto wytwarzać i sprzedawać miniatury małych powstańców. Trwało to latami. A kiedy w latach 70. XX wieku pojawiła się kwestia postawienia takiego pomnika przy Centrum Zdrowia Dziecka w Międzylesiu, Jarnuszkiewicz postanowił działać.

Sztuczna inteligencja odświeżyła zdjęcia z Powstania Warszawskiego. Wyglądają, jak zrobione telefonem

Jacek Jabłoński, twórca profilu Sztuczna Polska na Instagramie, wykorzystał narzędzia AI do pokolorowania powstańczych fotografii. Galeria wygląda bardzo realistycznie.
Sztuczna inteligencja odświeżyła zdjęcia z Powstania Warszawskiego. Wyglądają, jak zrobione telefonem
Sztuczna inteligencja odświeżyła zdjęcia z Powstania Warszawskiego fot. @sztuczna_polska

Według producentów rozprowadzanych masowo miniatur z małym żołnierzem, powstały one na podstawie pracy nieżyjącego już artysty, który oparł się na zdjęciu autentycznego powstańca, a nie na bazie dzieła Jarnuszkiewicza. Doszło do sporu prawnego, który musiał rozstrzygnąć sąd. W roku 1979 wskazał on ostatecznie, że prawa autorskie należą do Jarnuszkiewicza. 4 lata później z inicjatywy środowiska harcerskiego pomnik stanął na Starówce, budząc kolejne wzruszenia i kontrowersje – tym razem już nie prawne.

Bez walki z bronią w ręku

Dla wielu zwiedzających pomnik wydaje się bowiem nie tylko hołdem, ale i pochwałą udziału dzieci w walkach. Zachętą, że tak właśnie należy postępować. Pamiętajmy jednak, że Armia Krajowa nigdy na to nie zezwalała. Oczywiście, czasem trudno było powstrzymać nastolatków, wyrywających się do boju. Jeśli jednak dochodziło do tego, że walczyli na barykadach czy obrzucali niemieckie czołgi butelkami z benzyną, były to ewenementy. Generalnie kierowano najmłodszych powstańców do służby pomocniczej.

Inscenizacje historyczne, w których dzieci walczą na barykadach Powstania Warszawskiego są sprzeczne z prawdą historyczną. Armia Krajowa nie pozwalała dzieciom brać udziału w walce zbrojnej” – podkreślał w artykule historyk i publicysta prof. Adam Leszczyński, obecny dyrektor Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej, „Formalnie dowództwo AK zabraniało wykorzystania dzieci – dokładniej osób do 14. roku życia – do walki z bronią w ręku. Nastolatki pełniły m.in. funkcje łączników i listonoszy poczty polowej”. Jak dodaje prof. Leszczyński, sanitariuszką była np. jego babcia Danuta Paszkowska, mająca podczas powstania 15 lat.

Ośmiolatka sanitariuszką, dziewięciolatek łącznikiem

Jednak były też takie przypadki, jak Witolda Stefana Modelskiego, rocznik 1932. Pomimo wieku wyrwał się z domu do walki i poległ we wrześniu 1944 roku, mając niewiele ponad 12 lat. „W drugim dniu Powstania przyłączył się do oddziału mały, 12-letni chłopiec »Warszawiak«” – wspominał po latach Jerzy Dargiel ps. „Henryk”, dowódca jednego z plutonów „Parasola”.

Jak relacjonował weteran walk, Modelski „sam zdobył dla siebie broń, wynosząc ją prawie spod czołgu. Był niezastąpiony, pełen inicjatywy. Pomagał żołnierzom w najtrudniejszych natarciach. (...) Później »Warszawiak« został osobistym łącznikiem dowódcy 1. kompanii »Rafała« i awansował do stopnia kaprala. »Rafał« traktował chłopca nie jak dowódca, ale jak jego najbliższy opiekun. Również »Warszawiak« bardzo dbał o swojego dowódcę, tym bardziej, że »Rafał« nigdy nie pamiętał o sobie. Chłopiec podsuwał mu jedzenie, czyścił broń, czuwał nad jego snem. Bardzo ciężko przeżył śmierć »Rafała«, a niedługo później sam zginął, przysypany w piwnicy Pałacu Krasińskich, kwaterze »Parasola«”.

Bywali powstańcy jeszcze młodsi. Znane są przypadki 8-letniej sanitariuszki Róży Marii Goździewskiej (pomagającej w szpitalu polowym) czy 9-letniego łącznika Jerzego Romualda Grzelaka (który musiał „naciągnąć” metrykę, by wzięto go do Powstania). Wielu nastoletnich powstańców trafiło potem do niemieckich obozów jenieckich, dzieląc gehennę swoich starszych towarzyszy broni. To prawdziwe historie kryjące się za zmitologizowanym i kontrowersyjnym Małym Powstańcem.

Źródła:

Reklama

Nasz ekspert

Adam Węgłowski

Adam Węgłowski – dziennikarz i pisarz. Były redaktor naczelny magazynu „Focus Historia”, autor artykułów m.in. do „Przekroju”, „Ciekawostek historycznych”. Wydał serię kryminałów retro o detektywie Kamilu Kordzie, a także książki popularyzujące historię, w tym „Bardzo polską historię wszystkiego” oraz „Wieki bezwstydu”. Napisał też powieść „Czas mocy” oraz audioserial grozy „Pastor” – rozgrywający się na przełomie wieków XVII i XVIII w Prusach. W swoich rodzinnych stronach, na Mazurach, autor umiejscowił także powieści „Pruski lód ” oraz „Upierz”.
Reklama
Reklama
Reklama