Reklama

Rozmawiał Adam Robiński

Reklama

Choć co najmniej w kilku afrykańskich krajach Emin Pasza ma status bohatera narodowego, tu, skąd pochodzi, wie o nim niewielu. Kim był?

Kazimierz Staszków: W encyklopedycznym skrócie - urodzonym w Opolu, wychowanym w Nysie XIX-wiecznym lekarzem i podróżnikiem, za sprawą którego z mapy Afryki zniknęło co najmniej kilka białych plam. Ale ta postać to coś więcej niż jeszcze jeden kolonizator. Jego losy owiane są kilkoma tajemnicami i przywodzą na myśl awanturnika podobnego do Maurycego Beniowskiego. Urodził się 28 marca 1840 roku w rodzinie żydowskiej, w rodzinie finansisty. Nie do końca wiemy, czym zajmował się jego ojciec Louis, był bankierem czy lichwiarzem. Pewne jest natomiast, że dwa lata po przeprowadzce do Nysy zmarł. Matka wyszła ponownie za mąż, tym razem za ewangelika, nyskiego kupca. W związku z tym na chrzcie ewangelickim chłopak otrzymał imiona Eduard Karol Oskar Teodor. Stąd znany nam jest nie jako Izaak, Icek, a właśnie jako Eduard Schnitzer. To też pozwoliło mu w ramach wyjątku pójść do katolickiego gimnazjum, dzisiejszego Carolinum. W chwili ewangelickiego chrztu Eduard miał pięć lat.

Co wiemy o jego dzieciństwie?

Już jako młody chłopak interesował się nauką, głównie naukami przyrodniczymi. Wykazywał się też wyjątkowymi zdolnościami lingwistycznymi. Nyskie gimnazjum ukończył z wyróżnieniem. W Nysie niestety nigdy nie było uniwersytetu, choć mało brakowało i wtedy pewnie Schnitzer zostałby tu dłużej. Biskup wrocławski Karol Habsburg w 1622 roku sprowadził do Nysy jezuitów, by założyli oni gimnazjum, które w przyszłości przekształci się w uniwersytet. Pierwszym rektorem, który dostał to zadanie był Christoph Scheiner, światowej sławy uczony, matematyk i astronom, twórca helioskopu, odkrywca plam na Słońcu. Zaraz po jego powołaniu rozpoczęła się jednak wojna trzydziestoletnia, która dotkliwie zniszczyła miasto i te szlachetne zamiary Habsburga przepadły. Eduard Schnitzer musiał więc szukać studiów dalej - we Wrocławiu, Berlinie i Królewcu. Praktykę lekarską zaczął jeszcze w trakcie nauki, nie mając dyplomu doktora medycyny. Może zmusiła go do tego trudna sytuacja finansowa, może nie był ulubieńcem ojczyma? Tak czy inaczej, zaczął praktykować i został na tym przyłapany.

Czy dlatego nie został potem zwykłym europejskim lekarzem?

Prawdopodobnie tak. Po tej wpadce był w Królestwie Pruskim - bo w jego granicach znajdowały się wówczas ziemie, o których mówimy - na cenzurowanym. Żeby leczyć, musiał wyjechać. Początkowo myślał o Ameryce Południowej, jednak w 1864 roku trafił do Imperium Osmańskiego, do miasta Antivari - Bar - na terenie dzisiejszej Czarnogóry. Jako lekarz wojskowy przez dziesięć lat pozostawał tam w służbie osmańskiej. Najwyraźniej tamtejsi wojskowi nie pytali o dyplom akademii medycznej. Zresztą nie oszukujmy się, jeszcze latach 60. XX wieku połowa lekarzy w Polsce była felczerami, pewnie Schnitzer nie był więc na Wschodzie wyjątkiem. Prowadził portową kwarantannę, po czym dołączył do gubernatora północnej Albanii Ismaila Hakki Paszy, z którym podróżował po Imperium Osmańskim. Był m.in. w Syrii, Palestynie, Trapezuncie nad Morzem Czarnym. Wtedy po raz kolejny zmienił wyznanie i przyjął islam, a wraz z nim kolejne nowe imię - na Mehmed.

Żyd, który stał się protestantem, który przeszedł na islam?

Dwa razy wyparł się religii, jednak chyba żadnej z nich nie traktował do końca serio. Zapytany przez siostrę, jak może zmieniać wyznanie niczym rękawiczki, odparł wyjątkowo dyplomatycznie, że "Bóg jest przecież tylko jeden". Poza tym był naukowcem, możemy zakładać, że jako muzułmamin miał po prostu łatwiejsze życie na Wschodzie i w Afryce. Do tej ostatniej trafił w 1875 roku. Początkowo pracował jako lekarz w Chartum w brytyjskim Egipcie. Potem przeniósł się do Lado w sudańskiej prowincji Ekwatoria. Tam zaczęła się jego prawdziwa kariera. Najpierw został zwykłym lekarzem, potem naczelnym lekarzem prowincji, wreszcie w 1878 roku gubernatorem. Od tamtej pory posługiwał się imieniem i tytułem, z których znamy go dziś - Emin Pasza.

Jak to możliwe, że niemiecki lekarz bez prawa do wykonywania zawodu w Europie, w Afryce staje się gubernatorem egipskiej prowincji w czasach, gdy dużo do powiedzenia mieli tam Brytyjczycy?

Przed Schnitzerem Ekwatorią rządził Gordon Pasza, Charles Gordon, wielka postać brytyjskiego kolonializmu. Szybko poznał się na talentach nysanina i gdy sam został mianowany na generała gubernatora całego Sudanu, wyznaczył Schnitzera na swojego następcę. Zwróćmy uwagę, że ten już od kilkunastu lat był poza Europą, poza Królestwem Pruskim. I to nie z własnej woli! Nie traktujmy go więc jako Niemca czy Prusaka, który nam się kojarzy z wojskiem, z porządkiem, z Bismarckiem. To była postać, która większość życia spędziła w Oriencie. On i Gordon musieli się doskonale rozumieć. Emin postawił w Ekwatorii szpital, zaludnił go lekarzami z Europy, w oczach tubylców czynił cuda. Jako przybyły z Europy lekarz musiał dysponować sporymi zapasami chininy, a to był lek, który padających jak muchy mieszkańców prowincji stawiał na nogi.

Jeszcze większy szacunek musiał zyskać, gdy ożenił się z lokalną kobietą, Abisynką z plemienia Gala. Jako podróżnik i żółnierz wcześniej nie miał na to czasu. Dopiero w Egipcie ustatkował się, choć jego żona szybko zmarła, a zaraz po niej dwuletni syn. Została mu córka Ferida, którą, gdy tylko pojawiło się zagrożenie wojną, wysłał do Nysy, do swojej siostry. Nie mamy pewności, czy tam dotarła. Spotkałem się z informacjami, że na krótko była w Berlinie. Nie wyobrażam sobie, by w tamtych czasach ciemnoskóra dziewczyna nie budziła tu sensacji, a przecież była zapewne co najmniej śniada.

Gdy Emin został gubernatorem, Ekwatoria była jedną z biedniejszych prowincji. Szybko wyprowadził ją jednak na prostą, głównie za sprawą handlu kawą i bawełną. Ile prawdy w tym, że Emin handlował też kością słoniową?

Pewnie tyle, ile w tym, że był niemieckim szpiegiem, a w jego działaniach chodziło wyłącznie o zdobywanie informacji i terenów pod przyszłe niemieckie kolonie. A z takimi informacjami też się zetknąłem. Czy handlował kością? Trudno mi sobie wyobrazić, że człowiek, który buduje szpital i leczy miejscową ludność, para się takimi rzeczami. Ale nie zapominajmy też, że na handel kością słoniową nie możemy patrzeć z dzisiejszej perspektywy. To były zupełnie inne czasy. I o ile o kości w jego Ekwatorii wiemy niewiele, o tyle mamy dużo informacji o jego stosunku do handlu niewolnikami, który był w ówczesnej Afryce powszechnym procederem. Emin Pasza był wielkim przeciwnikiem niewolnictwa, jego wojska atakowały kolumny tureckich handlarzy niewolnikami. To bardzo postępowe jak na tamtą epokę poglądy. Myślę, że mogły w dużej mierze wynikać z jego pochodzenia. Schnitzer widział, że tubylcza ludność jest traktowana jak zwierzęta, którymi można handlować, łapać ma wolności i sprzedawać do niewoli. W drugiej połowie XIX handel niewolnikami do Ameryki Północnej powoli ustawał, ale był wciąż silny wewnątrz kontynentu. Jego stanowisko w tym względzie było dość osobnione w Afryce, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że mówimy o gubernatorze całej prowincji.

Wielu ceni go jednak głównie za działalność naukową w Afryce.

Mnie też to w nim najbardziej interesuje. Od samego początku swojego pobytu na kontynencie Emin każdą wolną chwilę poświęcał na podróże. Geografia, przyroda i geologia były jego głównymi obszarami zainteresowań. Badania obejmowały tereny działu wodnego Nilu i Konga. Wyprawiał się nad jeziora Wiktorii i Alberta, odkrył rzekę Semliki. To były jeszcze dla Europejczyków tereny niezbadane. Jego ekspedycje przyciągały zresztą całe rzesze podobnych mu odkrywców - w Afryce roiło się wówczas od ludzi o zbieżnych zainteresowaniach. Można powiedzieć, że sława Emina go wyprzedzała. Wyniki swoich badań wysyłał na bieżąco do Europy, do najważniejszych ośrodków naukowych i muzeów, najpierw do Londynu, potem do Berlina. I one były na bieżąco drukowane. W archiwach Muzeum Historii Naturalnej w Londynie znajdują się m.in. listy Emina, a w nich szczegółowe informacje o okazach, które przysyłał z Egiptu: motyle, chrząszcze, ptaki, a nawet szkielety dwóch pigmejów. Oprócz okazów, słał też desperackie prośby o pomoce naukowe. Pudełka, szpilki, butelki z korkowymi zatyczkami, naftalina - wszystkiego tego brakowało w spartańskich warunkach panujących w Afryce Środkowej. Podobnie książek, niezbędnych do pracy naukowca.

Co stało się z Eminem Paszą w 1881 roku po wybuchu powstania mahdystów w Sudanie przeciwko Brytyjczykom i Egipcjanom?

Ekwatoria, jako jedyna prowincja, nie została przez powstańców podbita. W dużej mierze wynikało to pewnie z jej położenia - była to najbardziej południowa część Sudanu. Z Omdurmanu, głównego ośrodka sił rebeliantów, patrzono raczej na północ, w stronę Egiptu, a nie na południe. Ale nie możemy niedocenić zdolności wojskowych Emina. Chcę wierzyć, że w dużej mierze wiązały się one z Nysą, w której pobierał wykształcenie. Możemy mówić o ówczesnej Nysie jako o mieście wojskowym. Król pruski Fryderyk II Wielki zamienił ją w potężną twierdzę, która jako jedyna oparła się wojskom napoleońskim. Nie została zdobyta, a po 114 dniach oblężenia po prostu skapitulowała. Emin Pasza nie musiał kapitulować. Dysponował armią. Spotkałem się także z informacjami, że miał pod sobą flotę parowców. Prowadził walki z mahdystami, którzy w praktyce odcięli Ekwatorię od dostaw z północy. I tu rozpoczyna się ogólnie znany epizod z życia Emina - misja ratunkowa, którą belgijski król Leopold II powierzył Henry'emu Mortonowi Stanley'owi, brytyjskiemu dziennikarzowi, który kilkanaście lat wcześniej odnalazł w Afryce doktora Davida Livingstone'a. Wyprawie Stanleya przyglądała się cała Europa. Sęk w tym, że Emin Pasza wcale nie chciał być ratowany czy wracać do Europy.

Mówi się, że tez epizod mógł posłużyć Josephowi Conradowi przy tworzeniu postaci Kurtza z "Jądra Ciemności".

Pewna zbieżność obu historii jest, ale obie postacie miały chyba jednak zupełnie inne charaktery. Emin był naukowcem, światłym, otwartym na obcych człowiekiem. Szaleńcowi Kurtzowi do niego daleko, choć faktycznie w obu misjach ratunkowych można dostrzec podobieństwo. Jeśli jednak mówimy o literaturze, nie możemy nie wspomnieć o sienkiewiczowskiej "W pustyni i w puszczy", w której to powieści pojawia się o nim wzmianka. To kolejny dowód na to, że jego sława szybko dotarła do Europy.

Ostatnio Polska usłyszała o Eminie za sprawą pewnego listu z Ugandy. O co chodziło?

Jesienią 2011roku do nyskiego magistratu trafił list Omukamy Solomona Iguru I, króla Bunyoro-Kitata, jednego z siedmiu królestw Ugandy. Prosił on władze Nysy o wszelkie możliwe informacje o Eminie, bliskim przyjacielu jednego ze swoich przodków, a równocześnie narodowym bohaterze Ugandy. Wszedłem w skład zespołu badawczego, który burmistrz Nysy powołała, razem z naukowcami z Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Nysie. Choć hasło król ugandyjskiego królestwa brzmi dość egzotycznie, to jednak trzeba powiedzieć, że jest to polityk pełną gębą, wykształcony w Harvardzie prawnik, wielkiej klasy dyplomata. Nasza odpowiedź musiała być więc poważna, chociaż i tak nie obyło się bez małego skandalu dyplomatycznego. Jeden z urzędników magistratu palnął gafę w rozmowie z dziennikarzami i w świat poszła kłamliwa, nieszczęsna informacja, jakoby Emin miał być z królem spokrewniony. Te bzdury cytował potem m.in. brytyjski "Telegraph", co się stronie ugandyjskiej - delikatnie mówiąc - nie spodobało. Tak czy inaczej, wysłaliśmy do Ugandy dokumenty o Eminie, jakie udało nam się zebrać. W większości przypadków były to informacje z Hildesheim w Dolnej Saksonii, w którym mieszkają wysiedleni stąd przedwojenni mieszkańcy. Mają tam Muzeum Ziemi Nyskiej, a w nim mnóstwo dokumentów, które stąd wywieziono. Nyskie archiwa zostały zniszczone w czasie powodzi. Dlatego chcielibyśmy uzyskać z Ugandy informacje o Eminie, jakie im się udało zebrać. Ale pamiętajmy, że w Afryce archiwa w europejskim tego słowa znaczeniu nie istniały. Pamięć historyczna opiera się na tradycji słowa mówionego. Jak w tym wszystkim odnaleźć wiarygodne informacje o epizodach z jego życia, o których wiemy mniej? Trudno mi się pogodzić z tym, że tak wspaniała osoba popada w zapomnienie. Z Nysy pochodzi zresztą więcej znanych osób. Bernhard Grzimek, jeden z najwybitniejszych zoologów i weterynarzy świata, nysanin, jest współtwórcą najsłynniejszego parku narodowego na świecie - Serengeti. Stąd pochodzi też laureat nagrody Nobla z dziedziny medycyny, Konrad Emil Bloch. Proszę zauważyć, że Emin Pasza jest ich wypadkową, a wyprzedził ich o cały wiek.


Kazimierz Staszków - wydawca, fotografik, popularyzator i znawca ziemi nyskiej, autor kilku książek na temat Nysy i jej historii.

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama