Reklama

W tym artykule:

  1. Japonia zamknięta dla świata
  2. Koniec japońskiej izolacji
  3. Szogunat nawiązuje relacje z Zachodem
  4. Japonia na drodze do modernizacji
  5. Skarb ostatniego szoguna
  6. Poszukiwacz czy oszust?
  7. Stracone pieniądze inwestorów
  8. Misja czy klątwa
  9. Milczenie szoguna
Reklama

Przez wieki Japonia była targana krwawymi wojnami domowymi. Feudalni panowie nieustannie walczyli między sobą o podporządkowanie sąsiednich prowincji. Na szczęście dla Japończyków co jakiś czas dochodziło do powstrzymania rozlewu krwi i zjednoczenia kraju pod rządami wojskowego przywódcy – szoguna.

Japonia zamknięta dla świata

Ostatni taki okres rozpoczął się w XVII w. i trwał przez ponad 250 lat. Mimo że na tronie w Kioto zasiadały kolejne pokolenia cesarzy, faktyczną władzę sprawował szogun z rodu Tokugawa. Ceną pokoju był system feudalnej administracji wojskowej (bakufu), na którego straży stała uprzywilejowana klasa społeczna – samurajowie.

W celu zwiększenia kontroli nad krajem szogunat zdecydował o izolacji i uniezależnieniu Japonii od obcych wpływów. Obecność zagranicznych kupców i wymiana handlowa były limitowane. Ponieważ doprowadziło to do zubożenia kasy państwa, szogun polecił zreformować finanse.

Japonia wprowadziła własny system monetarny – do tego czasu kraj był uzależniony od napływu chińskich monet. Rozpoczęto wydobycie metali szlachetnych i bicie własnej waluty. Kontrolę nad skarbem państwa sprawowali najbardziej zaufani urzędnicy szogunatu. W ten sposób w siedzibie rodu Tokugawa w Edo (dzisiejsze Tokio) na największej wyspie Japonii Honsiu zgromadzono olbrzymie bogactwa.

Koniec japońskiej izolacji

Podczas gdy świat zachodni przeobrażał się pod wpływem rewolucji przemysłowej XVIII i XIX w., gospodarka japońska w dalszym ciągu opierała się na rolnictwie i rzemiośle. Mimo że przedstawiciele licznych zawodów osiągnęli w tych dziedzinach niespotykany poziom, ich kraj nie był gotowy stawić czoła potędze mocarstw zachodnich. Holandia, Wielka Brytania czy USA przez dziesięciolecia starały się wymusić na Japonii dostęp do portów i wymianę handlową. Ostatecznie posunięto się do groźby użycia siły, by szogunat zgodził się na rozmowy z cudzoziemcami.

W 1853 r. amerykański komandor Matthew Perry zakotwiczył swoją flotę w zatoce Yedo (dziś Zatoka Tokijska) i zażądał zniesienia izolacji Japonii. Szogunat otrzymał ultimatum – miał w ciągu roku przygotować się do podpisania traktatu regulującego obustronne kontakty. Ponieważ japońska armia nie mogła się równać z potęgą militarną Amerykanów, w 1854 r. Iesada Tokugawa wyraził zgodę na porozumienie. Traktat z Kanagawy był pierwszym krokiem do zniesienia izolacji Japonii, a tym samym zdecydował o upadku szogunatu.

Szogunat nawiązuje relacje z Zachodem

Iesada Tokugawa i jego następcy (Iemochi Tokugawa i Yoshinobu Tokugawa) mieli świadomość, że traktat przyniesie zmiany, które mogą zachwiać dotychczasowym porządkiem. Nie zamierzali jednak oddawać władzy. 250 lat pokoju utwierdziło ich w przekonaniu, że tylko szogunat może zagwarantować Japonii stabilność. Obawiając się jednak wybuchu powstania, rząd postanowił zmodernizować armię. Dostawcami nowoczesnego uzbrojenia były Francja i USA. Szogunat zlecił również Francuzom szkolenie żołnierzy. Podjęcie tych działań nie wystarczyło jednak, by konkurować ze światem zewnętrznym. Konieczne było przeniesienie na grunt japoński osiągnięć technicznych krajów rozwiniętych przemysłowo.

W tym celu szogunat w 1860 r. wysłał swoich przedstawicieli do USA i Holandii. Jednym z nich był wykształcony urzędnik pochodzący z zamożnej rodziny samurajów – Tadamasa Oguri (Kozukenosuke Oguri).

W drugiej połowie XX w. Japonia przechodziła proces gwałtownej westernizacji. Fot. Heritage Art/Heritage Images via Getty Images

Japonia na drodze do modernizacji

Po powrocie do Japonii Oguri zachęcał rząd m.in. do budowy sieci telegraficznej i stoczni. Kiedy powierzono mu nadzór nad finansami kraju, mógł rozpocząć realizację swoich ambitnych planów. Pod nadzorem specjalistów holenderskich i francuskich położono fundamenty pod nową stocznię, w której miała powstać japońska flota wojenna. Było to możliwe dzięki wiedzy zdobytej przez innego utalentowanego urzędnika – Takeakiego Enomoto – którego wcześniej wysłano do Holandii.

Modernizację kraju zakłócił jednak nasilający się bunt władców kilku prowincji (przede wszystkim Satsuma, Chōshū i Tosa). Postanowili oni obalić szogunat i przekazać władzę cesarzowi gotowemu szerzej otworzyć Japonię dla cudzoziemców. Szogun Yoshinobu Tokugawa był nawet skłonny abdykować, ale wielu jego popleczników sprzeciwiało się takiej decyzji. Enomoto i Oguri również: obawiali się, że przekazanie rządu w ręce nastoletniego cesarza Mutsuhito powstrzyma realizację reform i doprowadzi do wieloletniej wojny domowej.

Nie zamierzali więc biernie patrzeć na rozwój wypadków. Mieli pozycję i możliwości – bo jeden sprawował pieczę nad finansami państwa, drugi dowodził flotą. I choć Tokugawa abdykował, to oni przy pomocy wywiezionego złota z jego skarbca zamierzali doprowadzić do przywrócenia szogunatu. Tak przynajmniej chce legenda…

Skarb ostatniego szoguna

Abdykując na początku listopada 1867 roku, Yoshinobu Tokugawa przekazał w ręce dworu cesarskiego władzę wojskową i cywilną. Wielu urzędników ustąpiło ze stanowisk i opuściło zamek w Edo. Oguri udał się do swojej rodzinnej wsi Gonda w prefekturze Gunma – niewiele ponad sto kilometrów od stolicy. Zatrzymał się w jednej ze świątyń zbudowanych u podnóża góry Akagi i czekał na dalsze akcje zwolenników szogunatu.

Kilka miesięcy później został aresztowany i oskarżony o przygotowywanie rebelii przeciwko cesarzowi. Próbowano uzyskać od niego informacje na temat finansów państwa i losu złota zgromadzonego przez szogunat, ale Oguri milczał. Choć ustąpił ze stanowiska, czuł się odpowiedzialny za tajemnice rodu Tokugawa. Jego opór utwierdził wiele osób w prze konaniu, że pełnił jakąś tajną misję.

Zgodnie z jedną z wersji wydarzeń, to właśnie Oguri miał wywieźć skarb ostatniego szoguna na prowincję. Uważano, że skrzynie wypełnione złotem ukrył w okolicy góry Akagi, gdzie miały czekać na dalsze decyzje zaufanych urzędników, wiernych rodowi Tokugawa. Ponieważ sytuacja nie przedstawiała się dla zwolenników szoguna korzystnie, Oguri zataił miejsce ukrycia skarbu. Za swoją lojalność wobec Tokugawy został stracony.

Poszukiwacz czy oszust?

Kilka lat później w Tokio pojawił się człowiek, który twierdził, że zna tajemnicę skarbu szoguna. Nazywał się Kurando Nakajima i był niskim rangą urzędnikiem, podawał się jednak za zaufanego podwładnego Oguriego. Mężczyzna twierdził, że jego przełożony rzeczywiście wywiózł z Edo skrzynie ze złotem i ukrył je w rejonie góry Akagi. Pewność, z jaką opowiadał o skarbie rodu Tokugawa, spowodowała, że znaleźli się sponsorzy gotowi wyłożyć pieniądze na poszukiwania złota. Dzięki uzyskanemu wsparciu Nakajima kupił działkę w prefekturze Gunma i zaczął przekopywać okolicę

Spodziewano się bardzo szybkiego odnalezienia skrzyń ze złotem. Jednak po kilku miesiącach bezowocnych prac udziałowcy oskarżyli Nakajimę o oszustwo. Sąd skazał go na 2 lata więzienia. Po wyjściu na wolność mężczyzna wrócił do swojej misji. Początkowo zatrzymał się w domu rodziny Mizuno, której członkowie również służyli szogunatowi do czasu jego upadku. Po jakimś czasie zrezygnował jednak z ich gościny i… znikł na wiele lat.

Później okazało się, że w tajemnicy kontynuował poszukiwania. W sumie jednak jego wieloletnie starania nie przyniosły rezultatu. Bliski śmierci Nakajima napisał list do rodziny Mizuno. Poprosił, by Tomoyoshi Mizuno – syn urzędnika szogunatu – przejął poszukiwania złota.

Yoshinobu Tokugawa broni Pałacu Cesarskiego w 1864 r. Fot. Pictures From History/Universal Images Group via Getty Images

Stracone pieniądze inwestorów

Choć otrzymał jedynie niejasne informacje i notatki z wielu lat pracy Nakajimy, Mizuno zdecydował się podjąć wyzwanie. On również poświęcił na poszukiwania wie le lat. Ale całym efektem jego ciężkiej pracy były drobne znaleziska w postaci ceramiki i monet. Z całą pewnością nie stanowiły części skarbu rodu Tokugawa. Po śmierci Tomoyoshiego w 1926 r. rodzinną misję przejął jego syn Isaburo.

Tymczasem w latach 30. XX w. nieoczekiwanie pojawił się kolejny poszukiwacz – Hidenori Kawahara. Twierdził, że jest potomkiem Oguriego (jego matka miała być kochanką skarbnika szoguna). Większość osób nie dawała wiary jego rewelacjom. Jednak po pewnym czasie udało mu się przekonać kilku inwestorów do wyłożenia pieniędzy na poszukiwania. Z niejasnych powodów Kawahara postanowił jednak przenieść prace z rejonu szczytu Akagi w górzyste okolice na wschód od Tokio. Dzięki wsparciu finansowemu wykonał poważne prace górnicze – podziemne szyby wiodące w głąb okolicznych wzniesień. Ale i jemu się nie powiodło.

Kiedy umarł w latach 60., kontynuatorem jego pracy został syn Giro. Ten zaś, choć udało mu się namówić kolejną grupę inwestorów, zarzucił poszukiwania.

Misja czy klątwa

Kolejne pokolenia rodziny Mizuno starały się udowodnić, że skarb ostatniego szoguna nie jest tylko legendą. Jego odnalezienie stało się sprawą honoru. Dlatego po śmierci Isaburo Mizuno, poszukiwania podjął jego syn Tomoyuki. Było to jednak zadanie ponad siły jednego człowieka. Na początku lat 90. z pomocą przyszła mu jedna ze stacji telewizyjnych. Zaproponowała wsparcie finansowe poszukiwań w zamian za prawa do emisji z przebiegu prac. Dzięki tym pieniądzom w okolice góry Akagi sprowadzono ciężki sprzęt i wykwalifikowanych robotników.

Skorzystano nawet z usług wróżbitów, którzy mieli wskazać miejsce ukrycia skarbu! Lecz znów nic to nie dało. Tomoyuki Mizuno nie tracił co prawda wiary w powodzenie rodowej misji, ale dalsze prace zatrzymała jego choroba. Mężczyzna zmarł w 2010 r. Żadne z jego dzieci nie chciało już kontynuować przedsięwzięcia.

Poszukiwania skarbu ostatniego szoguna odżywają co jakiś czas za sprawą kolejnych badaczy. Wiele osób wciąż chce wierzyć, że gdzieś pod ziemią ukryte są skrzynie ze złotem wartym dziś dziesiątki milionów dolarów. Wiara w bogactwa nie rozwiała jednak pewnych wątpliwości. Na przykład takich, że na temat skarbu wypowiedziało się już mnóstwo poszukiwaczy, lecz głosu w tej sprawie nie zabrali sami przedstawiciele rodu Tokugawa.

Tak wyglądał chiński cesarz w VI wieku. Niezwykła rekonstrukcja możliwa dzięki badaniom DNA

Zespół naukowców zrekonstruował twarz chińskiego cesarza Wu z północnej dynastii Zhou. Było to możliwe tylko dzięki temu, że pobrano DNA ze szczątków starożytnego władcy. Rekonstrukc...
Tak wyglądał chiński cesarz w VI wieku. Niezwykła rekonstrukcja możliwa dzięki badaniom DNA
Tak wyglądał chiński cesarz w VI wieku. Niezwykła rekonstrukcja możliwa dzięki badaniom DNA/Rys. Pianpian Wei

Milczenie szoguna

Ostatni szogun – Yoshinobu – zmarł wiele lat po abdykacji, dopiero w 1913 r. Zatem z całą pewnością słyszał o prowadzonych poszukiwaniach złota. Wydaje się nieprawdopodobne, by ustępujący władca nie znał miejsca ukrycia skarbu i nie przekazał tej informacji swoim potomkom. Jest też niemożliwe, by Oguri – lojalny samuraj – bez wiedzy szoguna (lub kogoś z najbliższego otoczenia) samodzielnie podjął decyzję o ukryciu skrzyń. Samurajowi nie przyszłoby do głowy opuścić zamek Edo ze skarbem bez zgody swojego pana. Wolałby raczej popełnić rytualne harakiri, niż złamać kodeks kultywowany przez pokolenia przodków.

Dlatego część badaczy uważa, że Oguri miał jedynie odwrócić uwagę popleczników cesarza od właściwego miejsca ukrycia skarbu. Skrzynie ze złotem wywiózł zaś wspomniany już Takeaki Enomoto. Z obsadą 8 okrętów wojennych uciekł do Hakodate na wyspie Hokkaido, gdzie utworzył Republikę Ezo. Dysponując potężną flotą i skarbem złotych monet, oczekiwał na przybycie swojego pana.

Yoshinobu Tokugawa nie zamierzał jednak stawać na czele samozwańczego (i słabego) państwa. W maju 1869 r. do szło do starcia między wojskami cesarza a żołnierzami Enomoto. Po przegranej bitwie Republika Ezo upadła. Cesarz darował życie przywódcy buntu. Z czasem powierzano mu nawet ważne funkcje w rządzie. Nie wydaje się jednak, by Enomoto wyjawił komukolwiek swoją wiedzę na temat złota. Zmarł w 1908 r., zabierając swoje tajemnice do grobu.

Reklama

Robert J. Kudelski – specjalizuje się w historii II wojny światowej i w tropieniu zaginionych dzieł sztuk

Reklama
Reklama
Reklama