Reklama

W tym artykule:

  1. Rozłam kościoła
  2. W mocy złego Jahwe
  3. Mojżesz – Herakles – Jezus
  4. Jak złapać anioła?
  5. Ideologia gender
  6. Triumf grzecznej wersji
Reklama

Czy to możliwe, że niektórzy z pierwszych chrześcijan uważali świat za dzieło złego boga, organizowali wyuzdane uczty i podważali dekalog? Tak, bo w pierwszych wiekach istniały dziesiątki, a może nawet setki różnych ugrupowań religijnych odwołujących się mniej lub bardziej wyraźnie do nauczania Jezusa. Stopniowo – na skutek polemik pomiędzy ich członkami – ukształtował się główny nurt chrześcijaństwa, który stał się ortodoksją.

Rozłam kościoła

Jeszcze kilkadziesiąt lat temu sądzono inaczej. Panowało przekonanie, że na początku istniał jeden prawdziwy, ortodoksyjny Kościół, od którego odpadali kolejno różni „straszni heretycy”. Jednak w 1934 r. niemiecki teolog i badacz dziejów Kościoła Walter Bauer opublikował książkę „Ortodoksja i herezja w najstarszym chrześcijaństwie”, która podważyła ten sposób rozumowania (przełożona na angielski w 1971 r.).

Bauer zwracał szczególną uwagę na szkoły gnostyckie i gnozę. Gnoza to potężny, wielowątkowy nurt religijny, niezmiernie popularny szczególnie we wschodniej części Imperium Rzymskiego w I–III w. Zdaniem badacza chrześcijańska ortodoksja powstała z jednej strony w ostrej polemice z gnostykami, z drugiej zaś w rezultacie przejęcia pewnych ich nauk. Dziś tzw. tezę Bauera akceptuje większość poważnych badaczy (choć czasem pojawi się jakiś oryginał, który ku „większej chwale Boga”, będzie jej zaprzeczał).

Dodajmy, że poglądy gnostyków długo znaliśmy z relacji ich fanatycznych wrogów, czyli późniejszych pisarzy chrześcijańskich, którzy prześcigali się w obrzucaniu konkurencji wszelkimi brudami. W szczególności uwielbiali w chorobliwy wręcz sposób pisać o seksualnych ekscesach gnostyków. Dopiero odkrycie w 1945 r. w Nag Hammadi w Egipcie gnostyckiej biblioteki zmieniło spojrzenie na tak chętnie opluwany i szkalowany przez triumfujący Kościół nurt.

Archeolodzy odnaleźli medaliki ofiar obozu zagłady w Sobiborze. Skrywały ważną modlitwę

Trzy medaliki, na których widnieje wizerunek Mojżesza oraz jedna z najważniejszych modlitw judaizmu, znaleziono na terenie dawnego nazistowskiego obozu zagłady w Sobiborze. Dwa z medalików zna...
W obozie w Sobiborze znaleziono trzy cenne medaliki (fot. Israel Antiquities Authority)
W obozie w Sobiborze znaleziono trzy cenne medaliki (fot. Israel Antiquities Authority)

W mocy złego Jahwe

Greckie słowo gnosis oznacza szukanie, badanie, studiowanie, ale również skutek tych działań: wiedzę, mądrość czy poznanie. Gnostycy zaś to ci, którzy poszukując ukrytej mądrości, posiedli tajemną wiedzę o najwyższej prawdzie, ukrytą przed rzeszami nieświadomego, prymitywnego motłochu.

Choć poszczególne ugrupowania różniły się w swych naukach, ogólny rys doktryny sprowadza się do tego, że istnieje Najwyższe, pozaświatowe Bóstwo, doskonałe i odległe. Z niego wypływają niejako niższe byty boskie (np. Mądrość, czyli gr. Sofia), o coraz to mniejszej doskonałości.

Na samym dole tej długiej zstępującej hierarchii znajduje się Stwórca, czyli Demiurg, zły i okrutny, który albo nie ma już świadomości istnienia Najwyższego, albo wypowiada mu posłuszeństwo. Jest zatem jakby Złym Bogiem – Szatanem. Należy identyfikować go z biblijnym Jahwe. To on stworzył fizyczny wszechświat rządzony przez powołanych przez niego do istnienia złych zarządców (z greckiego: archontów) zwanych bogami, demonami czy aniołami.

Tkwiący w tym świecie człowiek ma w sobie maleńką iskierkę pochodzącą od Najwyższego. Gnostyk wie o tym i usiłuje wyzwolić tę iskierkę z więzów materialnego świata, spod władzy zarządców i Demiurga. Pomagają w tym Zbawcy (jednym z nich był Jezus) zstępujący na Ziemię od Najwyższego. Wyzwolenie można osiągnąć poprzez całkowite odrzucenie fizycznego świata, ascezę, umartwienie, czystość, wstrzemięźliwość seksualną. Albo... wręcz odwrotnie: przez orgie, seks, odrzucenie wszystkich norm. Wszelkie zasady (w tym dekalog!) nadał przecież Zły Stwórca.

W świętych księgach gnostyków spisywano objawione nauki, które opowiadały mit upadku i stworzenia świata, aby adept posiadł wiedzę, skąd pochodzi. Pisma wyjaśniały również, jak odkryć w sobie boską iskrę i powrócić do Najwyższego. Całość nauk była dość zawiłym i oryginalnym systemem powstałym z połączenia rozmaitych elementów judaizmu, chrześcijaństwa, religii i kultów pogańskich. A nawet perskiego zaratusztrianizmu z jego ideą dwóch Bogów, Dobra i Zła…

Mojżesz – Herakles – Jezus

Nie sposób streścić wszystkich koncepcji głoszonych przez znane dziś gnostyckie ugrupowania. Warto jednak pokazać, jak w „heretycki” sposób postrzegali postać Jezusa z Nazaretu i jego posłanie. Jedną z bardziej fascynujących koncepcji stworzył w tym względzie w II w. Justyn zwany Gnostykiem, autor znanej tylko z fragmentów księgi pt. „Baruch”.

Według Justyna istnieje Najwyższy Bóg, zwany Dobrym, oraz dwa niższe bóstwa: męski Elohim (czyli Jahwe z Biblii) i żeńska Edem („Ziemia”). Jahwe i Ziemia płodzą dwunastu aniołów ojców i dwanaście anielic matek. Najważniejszą wśród nich parą są dobry Baruch („Błogosławiony”) oraz zła Naas („Wężyca”), czyli wąż z biblijnego raju. Tych dwanaście par aniołów tworzy pełnego sprzeczności człowieka. Elohim dał mu wzniosłego ducha, Edem namiętną duszę.

Potem Elohim z dwunastoma dobrymi aniołami wznosi się do niebios, poznaje Dobrego i rozkochany w Nim postanawia zostać w niebie. Ziemią rządzi zła wężyca Naas i jej dwunastu złych aniołów. Elohim posyła ludziom na pomoc dobrego Barucha. Człowiek przebywał jeszcze wtedy w raju. Naas udało się jednak namówić go do zjedzenia owoców z drzewa „bezprawia”, „co prowadzi do powstania cudzołóstwa i do pohańbienia chłopców”. Tę rundę, w raju, wygrała Naas.

Baruch nie daje za wygraną i postanawia ocalić ludzkość, wysyłając zbawców. I tu zaczyna się najciekawsze. Jezus nie był bowiem pierwszym Zbawicielem. Najpierw Baruch wybrał do tej roli Mojżesza, ale Naas zwiodła go i dał Żydom złe prawa w dekalogu. Potem Baruch chciał zbawić świat przez proroków, ale i nimi zawładnęła Naas – napisali złe proroctwa, które znalazły się w Biblii.

Wtedy Baruch postanowił znaleźć zbawcę wśród nie-Żydów i wybrał do tej roli… greckiego Heraklesa. Jego słynnych dwanaście prac to próba pokonania dwunastu złych aniołów ze stronnictwa wężycy Naas. Ta ostatnia zwyciężyła jednak Heraklesa przy pomocy Afrodyty.

Wtedy – jak czytamy w księdze – anioł Baruch „poszedł do Nazaretu, znalazł Jezusa, syna Józefa i Marii, pilnującego owce, dwunastoletniego chłopca” i wybrał go na kolejnego Zbawcę. Jezus zaczął swoją misję, ale Naas doprowadziła do jego ukrzyżowania. I tak gnostycy muszą teraz sami szukać drogi do wyzwolenia.

Jak widać więc, Jezus według Justyna nie był żadnym Synem Bożym czy Bogiem, lecz jednym z kilku Zbawców, których misja zakończyła się niepowodzeniem. A światem wciąż włada zła wężyca Naas. Nic dziwnego, że dla pisarzy chrześcijańskich była to straszna herezja.

Jak złapać anioła?

Warto zwrócić uwagę, że gdy anioł Baruch powierza Jezusowi zbawczą misję, ów jest zwykłym chłopcem, synem ziemskich rodziców: Marii oraz Józefa. Wtedy zostaje natchnięty misją niczym Herakles.

W innych gnostyckich tekstach znajdziemy koncepcję, zgodnie z którą ziemski Jezus łączy się z pewnym swoim niebiańskim pierwowzorem. Jest to tzw. adopcjonizm (również potem uznany za herezję). Najwspanialszy opis takiej „adopcji” Jezusa przez boski byt znajdziemy w gnostyckim tekście pt. „Pistis Sofia” (III w. n.e.).

To wieloetapowa opowieść rozgrywająca się na przestrzeni kilkunastu lat – od dnia poczęcia Jezusa do czasu, gdy ma dwanaście lat. Najpierw więc boski posłaniec ze świata Najwyższego Dobrego Boga zstępuje na Ziemię jako anioł Gabriel. W scenie zwiastowania staje przez Marią i „wkłada” do jej łona niebiańskie moce składające się na przyszłego ziemskiego Jezusa. Wysłannik „montuje” jakby w łonie Marii ciało Jezusa z boskich cząstek przyniesionych z niebios.

Drugi etap odbywa się kilkanaście lat później. Tym razem narratorką w tekście jest sama Maria, która zwraca się do Jezusa „kiedy Ty byłeś małym, zanim Duch zstąpił na Ciebie, gdy znajdowałeś się w winnicy razem z Józefem, Duch zstąpił z góry, wszedł do mnie, do mojego domu. Był podobny do Ciebie, a ja go nie poznałam i myślałam, że to jesteś ty. Duch mi powiedział: „gdzie jest mój brat Jezus, abym Go spotkał?". Gdy mi to powiedział, byłam zmieszana. Myślałam, że to jakaś zjawa (która przyszła), aby mnie kusić. Wzięłam go, przywiązałam do nogi łóżka mojego domu, aby udać się do was do wsi, do Ciebie i do Józefa, do winnicy, którą Józef grodził”.

„Gdy usłyszałeś, jak opowiadałam (o wydarzeniu) Józefowi, uradowałeś się z tego i zapytałeś: »Gdzie jest, abym mógł Go zobaczyć? Czy mogę poczekać w tym miejscu?«. Ale Józef, usłyszawszy te słowa, zadrżał. Wyszliśmy i weszliśmy do domu i znaleźliśmy Ducha przywiązanego do łóżka. Patrzyliśmy na Ciebie i na Niego. Stwierdziliśmy podobieństwo Ciebie do Niego. Przywiązany do łóżka został uwolniony. Objął Ciebie i ucałował Cię. Również Ty ucałowałeś Go i staliście się jednym”.

Dopiero po tym akcie zjednoczenia Jezus z Nazaretu, syn Marii i Józefa, staje się Chrystusem. Ta opowieść również bardzo różni się od późniejszej ortodoksji.

Ideologia gender

Istnieje jeszcze jeden ciekawy rys gnostyckiej mentalności: pozycja kobiet. Była chyba nie tak niska jak w głównym nurcie chrześcijańskiego Kościoła. Szczególną rolę przypisywano np. Marii Magdalenie. To ona, a nie mężczyźni – apostołowie, miała poznać prawdziwe tajemne nauczanie Jezusa.

W gnostyckiej „Ewangelii Filipa”, która jest koptyjskim przekładem zaginionego greckiego oryginału z przełomu II i III w., znajdujemy taki, częściowo uszkodzony, przekaz: „Marię Magdalenę zbawca kochał bardziej niż [wszystkich] uczniów i całował ją [często] w jej [usta]. Pozostali [uczniowie...] rzekli mu: „Dlaczego miłujesz ją bardziej niż nas wszystkich?”.

Maria Magdalena występuje nie tylko jako ukochana uczennica Jezusa, ale też autorka ewangelii. W 1896 r. niemiecki uczony Karl Reinhardt opublikował koptyjski tekst pt. „Ewangelia według Marii”. Tekst znajdował się na pierwszych stronicach kodeksu pochodzącego z V w. Oryginał powstał w II w.

Niestety owa „Ewangelia według Marii” nie jest kompletna, brakuje kilku kart kodeksu, w sumie więc mamy tylko 9 stron tekstu. Mimo to tekst jest bardzo interesujący. Uczniowie pytają zmartwychwstałego Jezusa: „Czym jest materia? Czy będzie trwała wiecznie?”. Sam Piotr zadaje pytanie: „Czym jest grzech świata?”. Jezus nie wyjaśnia wszystkich wątpliwości, w końcu posyła apostołów do pogan i odchodzi.

Uczniowie boją się wypełnić jego posłannictwo i zaczynają płakać. „Wtedy powstała Maria i ucałowawszy wszystkich” wygłosiła podnoszącą na duchu mowę. Po jej zakończeniu Piotr mówi od niej: „Siostro, wiemy, że Nauczyciel miłował cię inaczej niż pozostałe kobiety. Powiedz nam słowa, które ci powiedział, to, co sobie przypomnisz i co nie jest nam znane”. Maria wygłosiła długą katechezę, zawierającą tajemne nauki Jezusa przekazane tylko jej w specjalnej wizji.

Gdy skończyła, Andrzej i Piotr zaprotestowali, nie uwierzyli bowiem Marii Magdalenie. Piotr powiedział: „Czy to możliwe, by Nauczyciel rozmawiał w ten sposób z nią, z kobietą, na temat tajemnych spraw, które nam nie są znane? Mamy więc zmienić nasze zwyczaje i wszyscy słuchać tej kobiety? Czyż naprawdę ją wybrał i upodobał sobie bardziej niż nas?”. Na tak ostre słowa Maria wybuchnęła płaczem, mówiąc: „Bracie mój, Piotrze, co to za myśl? Sądzisz, że to ja sama, w swojej wyobraźni, stworzyłam tę wizję lub że o naszym Nauczycielu mówię nieprawdę?”.

Nim Piotr cokolwiek odpowiedział, za kobietą wstawił się inny z uczniów, Lewi, który rzekł: „Piotrze, tyś zawsze był gwałtowny, teraz też widzę, że występujesz przeciw kobiecie, jak czynią to nasi przeciwnicy. Jeśli jednak Nauczyciel uczynił ją godną, kimże jesteś, aby ją odrzucać? Z pewnością Nauczyciel znał ją dobrze. Miłował ją bardziej niż nas. Niech więc ogarnie nas skrucha [...]. Pójdźmy głosić Ewangelie […]”. Po tych słowach wszyscy wstają i idą głosić dobrą nowinę światu.

Triumf grzecznej wersji

Już pobieżna lektura przytoczonych tekstów wskazuje, że gnostycyzm stanowił wielkie zagrożenie dla nowej religii. Była to groźba rozpłynięcia się chrześcijaństwa w gąszczu fantastycznych spekulacji, kontestacji świata i w praktykach, których większość nie była w stanie zaakceptować. Chrześcijaństwo w wersji gnostyckiej nie miało żadnych szans podbicia świata. Mogła uczynić to tylko „ugrzeczniona”, pogodzona ze światem, „mainstreamowa” wersja nauczania Jezusa – i ta zwyciężyła.

Reklama

A co się stało z gnostykami? Zdaje się, że w miarę chrystianizacji imperium w IV–V w. stopniowo zanikali. Późniejsze średniowieczne herezje, na przykład katarów, czasem uważano za ruch gnostyków, którzy przetrwali w ukryciu do XII i XIII w., ale to tylko niczym nie poparte spekulacje. Podobieństwa w doktrynie wynikają raczej z tego, że działały tu podobne tendencje, np. niechęć do hierarchii społecznej i kościoła, który stał na jej straży, czy też skłonności do dualizmu, który lepiej tłumaczył pochodzenie i potęgę zła.

Reklama
Reklama
Reklama