Ignacy Hryniewiecki to jedyny Polak, który zabił cara Rosji. Jednak niewiele to dało
W czasach zaborów wielu polskich bojowników brało na cel kolejnych rosyjskich carów. Atak udał się tylko jednemu romantycznemu terroryście. Nazywał się Ignacy Hryniewiecki. W jaki sposób udało mu się tego dokonać?
Spis treści:
- Zamach na cara Rosji
- Wcześniejsza próba zamachu
- Kim był Ignacy Hryniewiecki?
- Przebieg zamachu
- Skutki zamachu
Do ataku doszło 13 marca 1881 roku. W okolicach Pałacu Zimowego w Sankt Petersburgu, na nabrzeżu kanału Jekaterińskiego, na sanie z podróżującym carem czekali zamachowcy. Należeli do rewolucyjnej organizacji Narodna Wola (Wola Ludu). Marzyły im się przemiany w Imperium Rosyjskim, obalenie jednowładztwa, demokratyzacja.
Początkowo stawiali na działalność wśród ludu, polityczną edukację chłopów i agitację. Kiedy działania te nie przyniosły spodziewanych efektów i nie wzmogły rewolucyjnych nastrojów, narodowolcy postanowili uderzyć w samo serce systemu władzy: zabić cara.
Zamach na cara Rosji
Na celownik trafił Aleksander II Romanow. Car, który wprawdzie przeprowadzał w imperium reformy i miał łagodniejszy charakter od swego poprzednika Mikołaja I. Jednak ostro zwalczał rewolucjonistów marzących o głębszych przemianach. Carskie władze wyzywały ich od nihilistów, dla których nie ma nic świętego.
Zamachowcy nazwali swój cel „Niedźwiedziem”. Próbowali kilka razy (m.in. w 1879 roku przygotowali atak na carski pociąg). Jednak dopiero 13 marca 1881 roku ich plany wypaliły.
W grupie mającej zaatakować cara znalazł się niejaki Jelnikow. To fałszywe nazwisko. Naprawdę był to Ignacy Hryniewiecki – radykał, znany jednak z łagodnego usposobienia, pseudonim „Kociak”. Bardzo się ucieszył, że został wytypowany do grupy uderzeniowej. Wierzył, że tym razem atak się powiedzie i gotów był poświęcić własne życie. Zawalił naukę, porzucił studia, myślał tylko o walce.
Wcześniejsza próba zamachu
Hryniewiecki nie był pierwszym Polakiem, który zasadził się na życie Aleksandra II. Wcześniej, w 1867 roku, strzelał do niego w Paryżu polski imigrant, ex-powstaniec styczniowy Antoni Berezowski. Pistolet eksplodował przy wystrzale, kula ominęła cara. Berezowski został schwytany i skazany przez władze francuskie na zesłanie i ciężkie roboty na Nowej Kaledonii.
Hryniewiecki miał zamiar doprowadzić sprawę o końca. Liczył się ze śmiercią, skoro napisał w pożegnalnym liście: „Aleksander II musi umrzeć. Dni jego są policzone. Umrze, a wraz z nim umrzemy i my, jego wrogowie, jego zabójcy. Historia dowodzi, że wspaniałe drzewo wolności domaga się ofiar”.
A jednak Polakom łatwiej było identyfikować się z Berezowskim niż Hryniewieckim. Dlaczego?
Kim był Ignacy Hryniewiecki?
Ignacy pochodził z wielodzietnej rodziny Hryniewieckich spod Bobrujska, na dzisiejszej Białorusi. Urodził się w roku 1855. Szkolę średnią skończył w Białymstoku. Już wtedy, jak pisali koledzy rewolucjoniści, zaczął „marzyć o przebudowaniu świata na nowych podstawach wolności, równości i braterstwa”. Od 1875 roku studiował matematykę w Instytucie Technologicznym w Sankt Petersburgu. To tam przystał do narodowolców.
Niektórzy rodacy zarzucali mu, że jest bardziej Litwinem niż Polakiem. Albo że zbyt wiele czasu spędza w kręgu rosyjskich rówieśników. Albo że skupia się tak naprawdę na sprawach reformy Rosji, a nie na losie Polski. Odpowiadał im: „Gdy pójdziecie do lasu, będę wówczas z wami. A teraz, gdy nic nie robicie, będę pracował dla sprawy swobody w Rosji”.
Koledzy we wspomnieniach nieomal wystawili mu pomnik. „Zbierał pieniądze dla zesłanych, rozszerzał wydawnictwa, uczył się podrabiać paszporty, jednocześnie zaznajamiał się on z robotnikami, i pobudzał swych kolegów do propagandy w ich szeregach. Z charakteru cichy, skromny i małomówny, miał ogromny wpływ i powszechne poważanie, nie obrażał bowiem miłości własnej nikogo, sam zaś zawsze umiał słowo w czyn wprowadzić. Przekonania jego były bardzo głębokie, całą duszą wierzył w to, że wszystko – dla ludu, dla mas pracujących, i że osiągnąć te cele można tylko przez silną walkę. Jako człowiek był on nadzwyczaj dobry, łagodny, znakomity kolega. Nie mając najmniejszych śladów ambicji, był on bardzo skromnego pojęcia o swym rozumie i zdolnościach, dobroduszność i tolerancyjność jego skłaniały ku niemu tych nawet, którzy się z nim nie zgadzali” – pisało wydawane w Genewie rewolucyjne czasopismo „Przedświt”.
Przebieg zamachu
Kiedy 13 marca 1881 roku carski orszak pojawił się na nabrzeżu kanału Jekaterińskiego, ruszył do akcji Nikołaj Rysakow – pierwszy z zamachowców. Rzucona przez niego bomba dosięgła jednak tylko kozaka z carskiej obstawy i jakiegoś przechodnia. Żołnierze pojmali Rysakowa. Car odważnie wyszedł z sań, by obejrzeć poszkodowanych. Na własne nieszczęście. Wtedy bowiem pojawił się Hryniewiecki z kolejną bombą.
Eksplozja śmiertelnie zraniła i cara, i zamachowca. Odłamki dosięgły też ludzi dookoła. Car zmarł po przewiezieniu do Pałacu Zimowego, Hryniewiecki – po zabraniu do szpitala. Koledzy przekazywali sobie z ust do ust testament zamachowca: „Wierzę, że swoją śmiercią zrobię wszystko, co do mnie należy. Nikt, nikt na świecie nie może zrobić więcej ode mnie, nie może więcej żądać”.
Skutki zamachu
Zamach się udał, jednak plany polityczne narodowolców spaliły na panewce. Nie wywołali społecznego zrywu ani lęku elit. Carskie władze pojmały konspiratorów, a następnie większość z nich powywieszały.
Po zabitym carze tron objął Aleksander III, mający bardziej konserwatywne poglądy i rządzący twardszą ręką. Poprzednik wydawał się przy nim liberałem! Rosyjskie elity uznały, że Aleksander II zginął, ponieważ dopuszczał jakąkolwiek myśl o ustrojowych reformach i zastąpieniu jednowładztwa monarchią konstytucyjną. Aleksander III nie miał zamiaru powtórzyć tego błędu. A do walki z rewolucjonistami powołał do życia Ochranę – niesławną tajną policję polityczną.
W miejscu zamachu na Aleksandra II nowy władca Rosji nakazał wznieść efektowną, bogatą świątynię: Sobór Zmartwychwstania Pańskiego na Krwi. Z kolei Hryniewiecki nawet dziś nie jest w Polsce zbyt znany, gdzieniegdzie doczekał się ulic. Czyżbyśmy nie lubili terrorystów? Lecz przecież po terroryzm sięgali również Bronisław Piłsudski i Józef Piłsudski. Sześć lat po Hrynieweckim zaplanowali oni zamach na cara Aleksandra III, a pomagał im… starszy brat Lenina.
Źródła:
- Edward Radziński, „Aleksander II. Ostatni wielki”, Wydawnictwo Magnum, Warszawa 2005
- Marcin Szymaniak, „Polskie zamachy”, Znak Horyzont, Kraków 2019
- „Przedświt”, nr 2-3/1882