Imperium Bolesława Chrobrego. Zbudował państwo od Kijowa po Pragę
Bolesław Chrobry zajął Pragę i Kijów, groził cesarzowi bizantyjskiemu. Jego potęgi nie zdołał złamać nawet władca Niemiec.
- Michael Morys-Twarowski
W tym artykule:
- Bolesław Chrobry – władca Chytry jak lis
- Zdobycz nad Wisłą
- Srebro otwiera bramy Miśni
- Niemcy dwie mile od Poznania
- Zemsta Dziadoszan
- „Był bowiem Bolesław wielki i ciężki”
- Nieopisane zwycięstwa
Wielcy wodzowie średniowiecza marsz w stronę wiecznej sławy zaczynali wcześnie, często w wieku nastu lat. Tymczasem Bolesław wystartował relatywnie późno. Miał 25 lat, kiedy w 992 r. zmarł jego ojciec Mieszko I, pozostawiając państwo do podziału między synów. Dziedziców było sporo. Nie licząc Chrobrego, jego przyrodni bracia (Mieszko, Świętopełk, Lambert) oraz bliżej nieznani krewni z rodu Piastów. Aby rządzić samodzielnie, Bolesław musiał wyeliminować ich z gry.
Bolesław Chrobry – władca Chytry jak lis
Kronikarz Thietmar, który wspominał o tych wydarzeniach, niestety poskąpił szczegółów podziału schedy po Mieszku. Wiadomo, że Bolesław nie był zadowolony z tego, co mu przypadło. Najpierw przez trzy lata montował sojusze i przygotowywał grunt pod zamach stanu. W pewnym sensie miał to być jego znak rozpoznawczy: każdą akcję militarną poprzedzały intrygi – na wszelkie możliwe sposoby osłabiał przeciwnika, wykorzystując wewnętrzne konflikty.
Choć jego macocha Oda pochodziła z wpływowego rodu von Haldenslebenów (nawet sam król Otton III był jej dalekim krewnym), Bolesław zdołał zniwelować te atuty. Po pierwsze lojalnie wspierał niemieckiego władcę w wyprawach przeciwko Słowianom połabskim. Przekaz dla elit Rzeszy był więc prosty: Bolesław to idealny sąsiad. Po drugie Marchia Północna, którą niegdyś władał ojciec Ody, przypadła przedstawicielowi innego rodu. Wpływy macochy nie były więc już tak silne.
W 995 r., przypuszczalnie po powrocie z walk przeciwko Słowianom połabskim, Bolesław wygnał młodszych braci razem z macochą. Czy ich uwięził i odesłał do Rzeszy, czy sami w popłochu opuścili „państwo gnieźnieńskie” – nie wiadomo. Raczej obyło się bez walk, bo kronikarz Thietmar pisze, że Chrobry uczynił to „z lisią chytrością”. To nie znaczy, że nie było ofiar. Swoim doradcom, którzy go zdradzili – Odolanowi i Przybywojowi – kazał wydłubać oczy.
O losach pozostałych dziedziców Mieszka I kroniki milczą. Niewątpliwie Bolesław Chrobry albo ich wypędził, albo okaleczył, albo odesłał do wieczności. Kiedy zagarnął całe ojcowskie dziedzictwo dla siebie, mógł ruszyć na podbój sąsiednich ziem.
Zdobycz nad Wisłą
Pierwszym poważnym sukcesem było zdobycie Krakowa. Ten gród, znajdujący się na ważnym szlaku handlowym, należał do Czechów. W praktyce oznaczało to, że na Wawelu stacjonowała czeska załoga, a mieszkańcy płacili daninę czeskiemu księciu Bolesławowi II Starszemu, wujowi Bolesława Chrobrego. Kiedy wuj zmarł w lutym 999 r., polski władca znienacka zaatakował miasto i zajął Wawel.
Są historycy, którzy wątpią, czy zdobycie Krakowa można przypisać Chrobremu. Z pewnością gród Kraka w granicach państwa Piastów znalazł się dopiero między 985 a 1000 r., a datę zanotował tylko czeski kronikarz Kosmas (zm. 1125), wedle którego miasto zajął w 999 r. polski książę Mieszko. Dziejopis musiał pomylić się albo w dacie, albo w imieniu – bo Mieszko I zmarł siedem lat wcześniej. Więcej przesłanek wskazuje na błąd w imieniu – w dalszej części kroniki Chrobry występuje zwykle jako Mieszko.
Prof. Leszek P. Słupecki przypuszcza, że to właśnie zdobycie Krakowa pozwoliło sfinansować Bolesławowi zjazd gnieźnieński, który odbył się rok później. A rozmach polski książę miał niezwykły, skoro kronikarz Thietmar zanotował: „Trudno uwierzyć i opowiedzieć, z jaką wspaniałością przyjmował wówczas Bolesław cesarza i jak prowadził go przez swój kraj aż do Gniezna”. Relacja zasługuje tym bardziej na uwagę, bo zapisał ją człowiek, który Chrobrego nie cierpiał i wielokrotnie dawał upust tej niechęci na kartach swojej kroniki. Paradoksalnie stał się tym, który uwiecznił zwycięstwa dumnego Piasta.
Srebro otwiera bramy Miśni
Pierwsze lata rządów Chrobrego upłynęły pod znakiem pokoju z Rzeszą. Kiedy jednak w 1002 r. zmarł cesarz Otton III, a niedługo potem zginął margrabia miśnieński Ekkehard, jeden z kandydatów do niemieckiego tronu, polski władca postanowił wykorzystać panujące zamieszanie i uszczknąć coś dla siebie.
Na czele drużyny przekroczył zachodnią granicę i ruszył na Miśnię, potężnie umocniony gród, położony na skalistym wzgórzu. Obyło się bez oblężenia, bo po stronie Chrobrego stanął Guncelin. Był to przyrodni brat i Bolesława (księżniczka czeska Dobrawa zanim poślubiła Mieszka I była żoną niejakiego Guntera z Merseburga), i zamordowanego Ekkeharda (pochodził z innego małżeństwa Guntera). Z racji tego, że w tym czasie ziemie dziedziczono zwykle w linii męskiej, Gunter i Bolesław nie mieli o co się kłócić i zgodnie współpracowali, aby pozbawić synów Ekkeharda ich części.
W Miśni stacjonowała niemiecka załoga na czele z niejakim Ozerem. Było ich jednak zbyt niewielu, by bronić tak wielkiego grodu, stąd obowiązkiem służby wojskowej objęto też miejscowych Słowian, mieszkających na podgrodziu. Zwano ich wietnikami, pilnowali wschodniej bramy i… dali się przekupić polskim srebrem. Dodatkowy argument mogła stanowić wizja zabicia znienawidzonego przez miejscowych Ozera.
Kiedy część niemieckiej załogi wyjechała z grodu po paszę dla koni, poplecznicy Chrobrego dowodzeni przez Guncelina zaatakowali. Wdarli się przez wschodnią bramę, zabili niemieckiego rycerza stawiającego im opór, po czym obrzucili kamieniami dom, w którym przebywał Ozer i jego ludzie. Szybko zebrał się tłum, który domagał się jednego: wydania im znienawidzonego komendanta.
Niemieccy rycerze byli lojalni wobec swojego dowódcy. „Po naszym trupie! – zawołał jeden z nich. – Jest nas garstka, lecz bądźcie pewni: albo umrzemy razem, albo wyjdziemy z tego grodu żywi i cali!”. Wobec takiej postawy obrońców mieszkańcy Miśni pozwolili Ozerowi i jego ludziom bezpiecznie odjechać. Zaraz potem wysłali posłów do Bolesława, a gdy polski książę zjawił się z armią, otworzyli mu bramy na oścież. Tak więc w polsko-niemieckich walkach o Miśnię zginęła… jedna osoba!
Polscy naukowcy odtworzyli recepturę starożytnego lekarstwa. Driakiew była „antidotum na wszystko”
Teriak, zwany również jako driakiew i tyriak, był „cudownym” lekiem stosowanym przez paranoicznych władców, od Nerona po Elżbietę I. Wytwarzano go z takich składników, jak opium i mię...Niemcy dwie mile od Poznania
Niedługo potem królem Niemiec został wybrany Henryk II, kuzyn zmarłego Ottona III. Jego relacje z Bolesławem układały się źle. Nie pozwolił Chrobremu zatrzymać Miśni, jednak pozostawił mu inne posiadłości. Tyle że prawdopodobnie… zlecił jednocześnie zamach na polskiego władcę! Było to w 1002 r., w dniu odjazdu Bolesława z Merseburga, gdzie toczyły się rozmowy między władcami. Polski książę w otoczeniu niewielkiej grupy wojów pożegnał się z Henrykiem, a po wyjściu z auli pałacowej – jak pisze kronikarz Thietmar – „zauważył nagle nacierający na niego (…) tłum zbrojnych ludzi”. Dzięki pomocy przyjaciół – margrabiego Hezilona ze Schweinfurtu i księcia saskiego Bernarda I, których ludzie wbili się klinem między Polaków a tłum napastników – Chrobry uszedł z życiem. Wprawdzie Thietmar zaklinał się, że do ataku doszło „bez wiedzy i zgody króla”, lecz Piast na pewno wiedział swoje…
Wojna między nim i Henrykiem trwała (z przerwami) kilkanaście lat. Czasami ze względów propagandowych przedstawiano ją po wiekach jako starcie żywiołu germańskiego, przejaw niemieckiego Drang nach Osten, ze spokojnymi Słowianami broniącymi swojego stanu posiadania. Niewiele ma to wspólnego z rzeczywistością. Henryka II posiłkowali Lutycy, czyli grupa słowiańskich plemion mieszkających na zachód od Odry, oraz czescy książęta Jaromir i Ołdrzych. Jednocześnie Bolesława wspierali różni niemieccy możni.
Polski władca nie parł do stoczenia walnej bitwy z niemieckimi wojskami. Jesienią 1005 r. armia Henryka II dotarła na odległość zaledwie dwóch mil od Poznania. W 1010 r. z wałów grodu w Głogowie tylko przypatrywał się niemieckim oddziałom i dymom niosącym się ze spalonych osad. Mimo namów otoczenia, nie zdecydował się wyjść z drużyną z grodu i stawić czoła najeźdźcom. Jak jednak pokazała przyszłość, nie było to tchórzostwo, lecz rozwaga. Utrzymanie drużyny kosztowało niemało, więc Bolesław nie szafował krwią wojów nadaremno. Atakował wtedy, kiedy miał przewagę. W 1012 r. zdobył niemiecką – mimo słowiańskiej nazwy – twierdzę Liubuszę, położoną nad Łabą. Zaatakował ją w momencie, kiedy rzeka wylała i nie było szans na to, by ktoś przybył jej z odsieczą.
Zemsta Dziadoszan
Prawdziwym taktycznym majstersztykiem popisał się Chrobry latem 1015 r. Cesarz Henryk II zorganizował w tym czasie kolejną wyprawę przeciw Bolesławowi – cztery wrogie armie ruszyły na Polskę. Pierwszą prowadził austriacki margrabia Henryk Mocny. Nie dotarł jednak do celu, bo w międzyczasie grupa wojów Bolesława dokonała dywersyjnego wypadu na Austrię.
Wprawdzie Henryk Mocny pokonał napastników (zginęło 800 ludzi Chrobrego), ale polski książę swój cel osiągnął. Druga armia na czele z czeskim księciem Ołdrzychem zdobyła gród Bieżuniec (obecnie koło Zgorzelca), wzięła wielu jeńców, ale wnet zawróciła do domu w obawie, czy i Czechy nie staną się obiektem ataku polskich wojów. Trzecią prowadził saski książę Bernard II. Zdołał nawet sforsować Odrę, lecz nie zaryzykował walki z konnicą Chrobrego, odgradzającą go od czwartej armii na czele z samym cesarzem. W tym przypadku zadziałała sztuka dyplomacji Bolesława. Książę Bernard II ruszył na wyprawę bez przekonania. Pozostawał w dobrych relacjach z Chrobrym, a cesarza – delikatnie mówiąc – nie darzył sympatią. Spalił więc kilka osad na drugim brzegu Odry, po czym zawrócił do domu.
Z czterech armii, które miały zniszczyć Bolesława, została jedna. Henryk II dotarł do Krosna Odrzańskiego. Kiedy otrzymał wiadomości o losach pozostałych wojsk, wydał rozkaz odwrotu. Polski władca spodziewał się, że wróci tą samą drogą, którą przyszedł, tymczasem cesarz obrał inny szlak. Z pozoru był to genialny manewr pozwalający wymknąć się z okrążenia. Wkrótce Niemcy zorientowali się jednak, że wybrali najgorszą z możliwych dróg. Wędrowali przez kraj Dziadoszan (na terenie dzisiejszego Dolnego Śląska), w dodatku zabłądzili pośród bagien. Miejscowa ludność – zresztą jak wszyscy poddani Bolesława – była zobowiązana walczyć z najeźdźcami. Dziadoszanom nie trzeba było tego przypominać, bo w 1010 r., czyli ledwie 5 lat wcześniej, niemieccy najeźdźcy puścili z dymem ich osady, o zgwałconych, rannych i zabitych członkach rodzin nie wspominając.
Bolesław starał się jeszcze spowolnić odwrót cesarskiej armii, wysyłając opata Tuniego z ofertą rozmów pokojowych. Lecz Henryk II nie dał się zwieść. Spanikowany uciekł najszybciej jak się da na zachód, zabierając tylko część rycerzy. Pozostałym nakazał kontynuowanie odwrotu i zachowanie szczególnych środków ostrożności.
Zamek Grodno liczy sobie już ponad 700 lat. Wiąże się z nim mroczna historia
Przemierzając Dolny Śląsk, poznałem receptę na dobre życie. I wróciłem z pysznymi wspomnieniami. Ponadto odwiedziłem jedną z najpiękniejszych warowni w regionie, czyli zamek Grodno.Nie na wiele zdały się te rady cesarza. 1 września 1015 r. niemieccy rycerze maszerujący przez gęstą puszczę usłyszeli okrzyk z tysięcy gardeł. Umilkł, po czym rozległ się ponownie. Kiedy zabrzmiał po raz trzeci, rozpoczęła się walka. Wojowie Bolesława, wspierani przez miejscowych, odnieśli zwycięstwo totalne. W tym czasie dość często brano do niewoli znaczniejszych rycerzy i możnych, licząc na okup. Jednak nie tym razem! Żądni zemsty Dziadoszanie nie mieli litości dla nikogo. Zginęło dwustu rycerzy, liczeniem prostych żołnierzy żaden dziejopis nie zaprzątał sobie głowy.
„Był bowiem Bolesław wielki i ciężki”
Wojna Henryka II i Bolesława Chrobrego zakończyła się pokojem zawartym w styczniu 1018 r. w Budziszynie. Traktat ten umocniono małżeństwem. Bolesław poślubił miśnieńską margrabianką Odę, której przyrodni brat Gero poległ trzy lata wcześniej na ziemi Dziadoszan.
Chociaż pierwszy król Polski (od 1025 r.) walczył praktycznie ze wszystkimi sąsiadami, o walkach z Rzeszą wiadomo najwięcej – za sprawą wspomnianego kronikarza Thietmara, korzystającego z relacji naocznych świadków. Gdyby opierać się na polskich źródłach, nie byłoby o czym rozprawiać. „Któż bowiem zdoła godnie opowiedzieć jego mężne czyny i walki stoczone z narodami okolicznymi, a cóż dopiero na piśmie przekazać [je] pamięci?” – na początku XII w. pytał retorycznie Gall Anonim, pierwszy kronikarz tworzący na dworze polskich książąt. O ile w jego relacji czasy Chrobrego rysują się jako „złoty wiek”, o tyle większość osiągnięć militarnych tego władcy kwituje w kilku słowach. Z jednym wyjątkiem – wyprawy na Ruś. Widocznie musiała głęboko zapaść w pamięć informatorom Galla, których ojcowie i dziadkowie brali w niej udział.
Bolesław wyprawiał się na Ruś dwukrotnie – za każdym razem, by uwolnić swoją najmłodszą córkę (jej imię nie jest znane), żonę ruskiego księcia Świętopełka. Po raz pierwszy polska księżniczka została uwięziona przez swojego teścia Włodzimierza I Wielkiego. Bolesław szybko zawarł wtedy pokój z Henrykiem II (krótkotrwały) i w 1013 roku ruszył na wschód. Oprócz niemieckich posiłków towarzyszyli mu wojownicy z koczowniczego plemienia Pieczyngów. Wyprawa nie przyniosła oczekiwanych rezultatów – Bolesław pokłócił się z krnąbrnymi Pieczyngami i kazał ich wymordować.
Za to druga wyprawa Chrobrego na Ruś przeszła do historii. Tym razem Bolesławównę uwięził szwagier Jarosław Mądry. Polski książę w styczniu 1018 r. zawarł pokój z Rzeszą, a kilka miesięcy później ruszył na wschód. Wspierały go znów oddziały przysłane przez niedawnych wrogów – cesarza Henryka II i węgierskiego króla Stefana I. Liczyły odpowiednio 300 i 500 ludzi. Towarzyszył Bolesławowi jego zięć Świętopełk, który pragnął odzyskać żonę i tron w Kijowie.
Armie Bolesława i Jarosława spotkały się 22 lipca 1018 r. nad rzeką Bug. Polski władca kazał rozbić obóz i budować mosty potrzebne do przeprawy. W międzyczasie ruscy wojowie obrzucali wyzwiskami Chrobrego. Była to popularna w średniowieczu (i nie tylko) metoda prowokowania wrogów. Faktem jest, że 51-letni książę nie wyglądał jak Adonis. „Był bowiem Bolesław wielki i ciężki, że i na koniu ledwo mógł siedzieć” – możemy przeczytać w ruskiej kronice. „Przebiję oszczepem twój tłusty brzuch” – odgrażał się Budy, wojewoda Jarosława Mądrego.
Wzburzony Bolesław zawołał do swoich: „Jeżeli was ta obelga nie obraża, to polegnę sam”. Skierował się w stronę brodu i kilka minut później szalał na drugim brzegu z mieczem w ręku, żądny krwi. Przykład księcia podziałał na jego wojów, którzy ruszyli za władcą. Zaskoczeni Rusini i wspierający ich wikingowie nie dali rady armii Chrobrego. Wieczorem ruski brzeg Bugu był usłany trupami. To zwycięstwo jako jedyną spośród bitew Chrobrego wymieniono na tablicy Grobu Nieznanego Żołnierza.
Cztery tygodnie po zwycięstwie Bolesław wkroczył do Kijowa. Niespecjalnie oglądał się na swojego zięcia Świętopełka, tylko sam zasiadł na ruskim tronie. Wnet wysłał też posłańca do cesarza bizantyjskiego Bazylego II Bułgarobójcy, dając mu do wyboru: przyjaźń albo wojnę. Odpowiedź cesarza nie jest znana, być może po prostu zwlekał na tyle długo, że nie musiał jej udzielać. Tymczasem odsunięty od rządów Świętopełk zebrał swoich stronników. Kiedy w mniejszych grodach zaatakował i wymordował polskie załogi, Bolesław zdecydował się opuścić Kijów. Zabrał swoich wojów, rzeszę niewolników i mnóstwo skarbów, z którymi wrócił do Polski.
„Dziewica mimo woli". Oto jedna z najbardziej krnąbrnych księżnych w historii Polski
W 1271 r. sieradzkie rycerstwo było świadkiem niezwykłego zdarzenia. Księżna sieradzka Gryfina publicznie oskarżyła swojego męża Leszka Czarnego o to, że jest impotentem. Nie mniej szokuj...Nieopisane zwycięstwa
O innych wygranych Bolesława wiadomo niewiele. Pragę zajął praktycznie bez walki, wykorzystując spory między swoimi czeskimi krewnymi, a opuścił ją w pośpiechu na wieść o zbliżającej się armii Henryka II. O walkach z Węgrami i Prusami zachowały się strzępki informacji. O podboju Moraw można stawiać hipotezy opierając się na znaleziskach archeologicznych – ale wciąż nie ma jednoznacznych interpretacji.
Dość często patrzymy na dokonania Bolesława Chrobrego przez pryzmat współczesności. Z jednej strony widzi się w nim męża stanu, który chciał „obudować” Polskę prowincjami, z drugiej zaś ‒ awanturnika, który skłócił państwo z sąsiadami. W rzeczywistości Bolesław nie wytyczał granic Polski na stulecia, lecz łaknął kolejnych ziem i bogactw. Był nade wszystko jednym z największych zdobywców swojej epoki, a niejako przy okazji stał się jednym z twórców państwa polskiego.