Reklama

W tym artykule:

  1. Jak Jackson Pollock stał się gwiazdą?
  2. Największy malarz świata
  3. Wielki sukces artystyczny
  4. Tragiczny koniec Jacksona Pollocka
  5. Wystawa, która zmieniła sztukę
Reklama

Przez większość życia był biednym, walczącym z alkoholizmem twórcą, którego sztuki nikt nie rozumiał. Szczęścia nie znalazł też w innych „wolnych” zawodach. Nie potrafił utrzymać nawet kiepsko płatnej posady woźnego czy drwala. Nieprzyjęty do wojska i nie nadający na tych samych falach co kolekcjonerzy Pollock błyskawicznie zyskał pośmiertny sukces, a „winę” za to ponosiła jego żona Lee Krasner.

Nazywany ulubionym artystą Amerykanów Jackson Pollock bywał drażliwy i przeszedł kilka załamań nerwowych. Był partnerem, dla którego niewiele poza pracą się liczyło. Ale to właśnie on stworzył action painting i nowy wymiar współczesnej sztuki. Za namalowany w 1948 roku „Obraz nr 5” zapłacono aż 140 mln dolarów. Do 2011 roku nie sprzedano droższego dzieła niż praca Pollocka.

Jak Jackson Pollock stał się gwiazdą?

Cody w stanie Wyoming słynie z parków krajobrazowych, rzek i pięknych widoków. Turyści przyjeżdżają tu odpocząć, ale dla przeciętnego Amerykanina życie w osadzie oznacza ciężką pracę przez cały rok. W czasach Pollocka próżno było szukać tu rozrywek, nie mówiąc o pracy innej niż na polu. Ci, którzy mieli szczęście (zaliczali się do nich rodzice artysty) wyjeżdżali. Pollock nie pamiętał, gdzie się urodził. Miał niecały rok, gdy zaczął zwiedzać świat: San Diego, Arizonę i Kalifornię.

Jeszcze będąc w Los Angeles trafił do Manual Arts High School, ale trudności adaptacyjne i brak twórczej swobody sprawiły, że wyrzucono go ze szkoły. Szczęścia nie znalazł też w innym liceum, gdyż bardziej od zajęć wolał włóczyć się po mieście, malować brzegi zeszytów i marzyć o wielkim świecie. Matka Pollocka była przerażona, ojciec mniej. W każdą niedzielę zabierał Jacksona i najstarszego syna Charlesa na wycieczki śladami rdzennych Amerykanów.

Dla Pollocka te niedziele były święte, nauczyły go, że sztukę można tworzyć wszędzie. Ojciec był dla niego bohaterem, kilkakrotnie zmieniał zawód. Zanim został geodetą był rolnikiem. W tygodniu mierzył pola, wypełniał dokumenty, zaś w weekendy pokazywał synkom murale, wierząc, że będą od niego szczęśliwsi.

W latach 30. gdy obaj, Jackson i Charles, mieli dość prowincji wyjechali do Nowego Jorku uczyć się w Art School League. Czyli jedynej ich zdaniem uczelni, gdzie mogli się czegokolwiek dowiedzieć. Nie mający poza sztuką żadnych perspektyw i bardziej zdeterminowany od brata Jackson czyścił postumenty w Biurze Pomocy Kryzysowej, był woźnym w szkole, przez całe wakacje ścinał też drzewa.

U Thomasa Harta Bentona poznał surrealizm i malarstwo figuratywne. Lecz to dzieła Davida Alfaro Siqueirosa, dzięki którym wylewał na płótno farby i mierzył z krytyką, wywarły na Pollocku wrażenie. Kolekcjonerzy mówili o nim, że zużywa materiały, nie umie malować i nigdy nie zostanie wielkim twórcą, lecz Jackson wiedział, że to nieprawda. Opinia publiczna musiała dostrzec jego prace wcześniej czy później.

Jackson Pollock w latach 50. XX wieku. Fot. Tony Vaccaro/Hulton Archive/Getty Images

Największy malarz świata

W 1938 roku Pollock zmienił medium. Zamiast murali tworzył płótna. Słuchając doświadczonego kolegi Marcela Duchampa uznał, że obrazy są tańsze i łatwiej je przenieść. Szybciej też zdobędą nabywców. O tych ostatnich było jednak trudno, kolekcjonerzy patrzyli na Pollocka z powątpiewaniem.

Jackson miewał chwile załamania. Sięgał wtedy po alkohol i po jednej z takich „akcji” wylądował w psychiatryku. W szpitalu poznał takich jak on – nadwrażliwców, którym brakowało wiary w siebie. Jego terapia, poza elektrowstrząsami, obejmowała też zajęcia z malarstwa. Na terapii Jackson dowiedział się o wizualizacji lęków i emocji, a zdobyta wiedza szybko procentowała. Odtąd jego dni wyznaczały nowe płótna malowane na odwrocie pomalowanych desek, dyskusjach z Charlesem i wizytach w muzeach. Zachwycony „Guernicą” Picassa szkicował ją w zeszycie i do znudzenia powtarzał, że stworzy równie ikoniczne dzieło. Nikt, poza najbliższą rodziną w to nie wierzył. Nikt też nie oglądał niepokojących obrazów Pollocka.

Kilka lat później, w 1941 roku, kiedy Stany Zjednoczone przystąpiły do II wojny, Pollock po raz kolejny miał powody do narzekania. Ale wtedy dostał zaproszenie na imprezę u Peggy Guggenheim. Znana z ekscentrycznego gustu, happeningów będących połączeniem balów kostiumowych, rozmów o sztuce i licytacji dopiero co stworzonych dzieł Guggenheim miała pieniądze i chętnie je rozdawała. Uważała się za opiekunkę artystów pokroju Pollocka. Gdy ten, onieśmielony spotkaniem z Peggy oświadczył, że nazajutrz przyniesie obraz, który raz na zawsze zrewolucjonizuje współczesną kulturę, mecenaska mu nie uwierzyła. Tak powstał „Mural”, ikoniczne dzieło powieszone na korytarzu, „tak, by każdy mógł je podziwiać”.

Po tym zamówieniu Guggenheim wystarała się o kolejne prace i zainteresowała dziełami Jacksona muzea. Dzięki niej jeden z obrazów trafił do MoMa, za które Pollock dostał wynagrodzenie w postaci 650 dolarów. Dziś otrzymałby za to samo dzieło o wiele więcej, ale wtedy Alfred Barr, ówczesny dyrektor galerii, nie chciał ryzykować. O młodym artyście w pewnych kręgach robiło się głośno. Pisarz i krytyk Clement Greenberg, który często bywał u Peggy, napisał: „(...) wiedziałem, że Jackson był największym malarzem, którego wydał ten kraj”. Największe sukcesy Pollock miał dopiero przed sobą.

Zdjęcie z 1991 roku przedstawia zachowaną pracownię Jacksona Pollocka. Fot. Susan Wood/Getty Images

Wielki sukces artystyczny

Połowa lat 40. należała do Pollocka. Nie dość, że wreszcie nie musiał martwić się o zamówienia, to jeszcze poznał Lee Krasner, artystkę gotową do poświęceń. W oparach tytoniowego dymu rozmawiali o przyszłości i wspólnie zastanawiali, co zrobić, by wypromować Jacksona. O sobie Krasner nie myślała. Kobiety tworzące kolaże należały do rzadkości, były wyśmiewane i wytykane palcami. Lee nie chciała być w centrum uwagi. Szybko zamieszkali razem, szybko też okazało się, że Jackson nie należy do łatwych partnerów.

W trakcie pracy Pollock myślał wyłącznie o obrazach, wyburzył ścianę tylko po to, by przenieść płótno do drugiego pokoju. Awantury wybuchały o to, kto ma lepszą pracownię, kto robi większy bałagan i kto nie wyrzucił śmieci. Pollock bez żalu zajął lepiej oświetloną i większą stodołę przy 830 Springs Fireplace Road kupioną za pieniądze Guggenheim.

Poza pracą Pollock i Krasner świetnie się dogadywali. Wolny czas wyznaczały im spotkania z przyjaciółmi, pichcenie posiłków i dogryzanie sobie, kto szybciej zarobi milion dolarów. Mimo zamówień malarz narzekał na brak pieniędzy. Pollock, który nigdy nie był cierpliwy, teraz stracił resztki przyzwoitości. Opowiadał krytykom o pracach, lecz oni nie kwapili się, aby zainteresować nimi media.

Czasem zdarzały się wyjątki. 8 sierpnia 1949 roku na łamach „Life” Jackson pokazał swoje najsłynniejsze dzieło. Kleksy wymieszane z liniami z trudem pomieściły się na rozkładówce, a długi wywiad opowiadający o największym żyjącym twórcy, w którym Pollock chwalił się dziełami, znali wszyscy. Odtąd nie było nikogo, kto nie kojarzyłby (choćby ze słyszenia) Jacksona Pollocka. Malarza, który w cuglach wyprzedził Andy'ego Warhola, Salvadora Dalego i Keitha Harringa – dotychczasowych ulubieńców Amerykanek i Amerykanów.

Sukces miał też ciemną stronę: Pollock musiał malować to, co kupi publika. Nie było mowy o eksperymentach. Dopóki tworzył abstrakcje, dopóty jego prace schodziły na pniu. Kilka z nich kupiły muzea, pozostałe kolekcjonerzy. Wystawy w Europie, a zwłaszcza we Francji, przyciągały tłumy. I wtedy, dwa lata po publikacji artykułu, Pollockowi zamarzyła się zmiana stylu.

Jan z Kolna. Czy Polak odkrył Amerykę przed Kolumbem?

Nie wiemy, czy tajemniczy żeglarz był Polakiem. Nie ma pewności, czy jego wyprawa się odbyła. W XIX i XX wieku postać Jana z Kolna rozbudzała jednak wyobraźnię Polaków, szukających powod...
Jan z Kolna
Jan z Kolna. Czy Polak odkrył Amerykę przed Kolumbem. Fot. UM Kolno, Archiwum

Tragiczny koniec Jacksona Pollocka

Decyzja o zmianie kolorystyki na ciemniejszą i opuszczeniu galerii Paula Facchettiego dojrzewała w Pollocku od dawna. Nie mający biznesowego zmysłu malarz nie przewidział konsekwencji swoich działań. Nie miał pojęcia, że po nowojorskim pokazie w Betty Parsons Gallery żaden z obrazów nie zostanie sprzedany. Nie pomagały wypowiedzi typu: „Kiedy maluję, nie jestem świadomy tego, co robię. Dopiero po pewnym czasie, »zaznajamiam się« z dziełem, widzę, o co mi chodziło. Nie boję się zmian, zniszczenia obrazu, bo oraz żyje swoim życiem. Dopiero gdy stracę kontakt z obrazem, powstaje bałagan. W przeciwnym razie panuje czysta harmonia (...)”.

Krytycy pozostawali bezlitośni, nawet znajomi i mająca ostanie słowo odnośnie do sztuki Jacksona Krasner radzili, by Pollock wrócił do action paintingu. Jackson ich posłuchał i po raz kolejny powrócił na szczyt. Znowu stał się jednym z najlepiej zarabiających twórców zapraszanym na wykłady i prelekcje o sztuce. Stał się ekspertem od dzieł zaskakujących pod względem treści i przekazu.

Nie zauważył, kiedy jego życie zaczęło się rozpadać. W połowie lat 50. Pollock musiał pomyśleć o czymś innym niż tylko obrazy. Częściej niż zwykle zaglądał do kieliszka, bardziej od alkoholu pociągały go tylko kłótnie z Krasner. Zamiast obrazów pochłaniały go tworzone z drutu, gipsu i gazy konstrukcje o wyraźnych płaszczyznach przypominających malowidła. Pollock nigdy nie przekonał się, czy odniosłyby sukces. 11 sierpnia 1956 roku zginął w wypadku samochodowym wraz z kochanką milę od pracowni w Springs. Cztery miesiące później o Pollocku usłyszał świat.

Znane obrazy. Oto malarskie dzieła sztuki, których nie wypada nie znać

Znane obrazy, takie jak „Zbawiciel świata”, „Mona Lisa” czy „Słoneczniki”, to malarskie dzieła sztuki. Pomimo upływu wieków nadal budzą zachwyt wśród zwiedzających i koneserów...
Znane obrazy. Oto malarskie dzieła sztuki, których nie wypada nie znać
Znane obrazy. Fot. Robert Nickelsberg/Getty Images

Wystawa, która zmieniła sztukę

Po śmierci Pollocka Krasner nie mogła otrząsnąć się z szoku. Zanim zorganizowała Jacksonowi pierwszą z serii świetnie przyjętych wystaw i założyła fundację jego imienia. Wycinała artykuły z gazet i chowała w specjalnej teczce. Robiła wszystko, aby świat nie zapomniał o action paintingu, a co za tym idzie Jacksonie Pollocku.

Reklama

W tym samym roku, kiedy Pollock rozbił się wracając na rauszu do domu, Lee zorganizowała pierwszą pośmiertną wystawę w MoMa, od którego zaczęła się gigantyczna kariera malarza. Stwierdzenie jakoby artyści stawali się znani po śmierci w przypadku Jacksona Pollocka sprawdziło się więc w stu procentach.

Reklama
Reklama
Reklama