W tym artykule:

  1. Jak polowano na mamuty?
  2. Inżynierowie z plejstocenu
  3. Polowanie na mamuty
Reklama

Czego było potrzeba mieszkańcom plejstocenu, by upolować mamuta? Właściwej broni, grupy towarzyszy, dużej porcji odwagi, planu. A także znajdowania się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie.

O tym, jak ważny był ostatni czynnik, można przekonać się, odwiedzając muzeum archeologiczne w Pavlovie na Morawach. Znajduje się ono niedaleko głównej drogi do Wiednia – i jest zdecydowanie warte zatrzymania. Powstało w miejscu stanowiska archeologicznego Palvov I, gdzie znaleziono kości mamutów, narzędzia i ceramikę sprzed 24–26 tys. lat. Wśród eksponatów w Pavlovie wyróżnia się słynna paleolityczna Wenus z Dolnych Vestonic oraz figurki mamutów wypalane z gliny przez dawnych łowców tych zwierząt.

Spacer nad muzeum – jego nietypowy, wkopany w ziemię budynek zdobył ważną czeską nagrodę architektoniczną – uświadamia, jak przemyślni byli paleolityczni myśliwi. Zakładali swoje prowizoryczne obozowiska na stokach jedynego w okolicy wzniesienia, otoczonego rozległymi dolinami. Widok stąd rozciąga się na wiele kilometrów w każdą stronę. Jeśli znało się zwyczaje mamutów i ścieżki, którymi podążały, można było wypatrzyć te wielkie zwierzęta z daleka. I przygotować obławę.

Muzeum archeologiczne w Pavlovie w Czechach. / Fot. Magdalena Salik

Jak polowano na mamuty?

Zwiedzanie Archeoparku w Pavlovie warto zacząć od obejrzenia krótkiego filmu wprowadzającego. Obala on kilka popularnych mitów związanych z polowaniem na mamuty. Jeden z tych mitów powstał jeszcze na początku poprzedniego stulecia. Według niego nasi praprzodkowie wykopywali na drodze mamutów doły, które następnie maskowali gałęziami i liśćmi. Następnie mieli zapędzać gigantyczne ssaki do takich pułapek.

Jak tłumaczą na filmie czescy archeolodzy, to nic innego niż bajka. Ich zdaniem mamuty były zbyt inteligentne, by wpaść w tego typu potrzaski. Skuteczne mogło być za to oddzielenie chorego lub młodego zwierzęcia od stada, a następnie zagnanie go na błotnisty stok. Tam mamut miałby kłopot z utrzymaniem się na nogach i jednoczesnym bronieniem się przed myśliwymi. To pozwalało otoczyć go i zabić.

Tylko czym? Na współczesnych ilustracjach pokazujących łowców mamutów najczęściej widzimy ich z oszczepami lub włóczniami zakończonymi grotami. Czy rzucali nimi w zwierzę? A może dźgali je równocześnie ze wszystkich stron, czekając aż się wykrwawi i osłabnie?

Popularne przedstawienie polowania na mamuty. / Fot. Shutterstock

Inżynierowie z plejstocenu

Zdaniem naukowców z Uniwersytetu Berkeley – autorów artykułu opublikowanego w czasopiśmie „PLOS ONE” – żadna z tych odpowiedzi nie jest prawdziwa. Scott Byram wraz z innymi archeologami z Berkeley zbudowali repliki broni sprzed kilkunastu tysięcy lat. Z ich pomocą wykazali, że ludzie z plejstocenu mogli używać czegoś podobnego do pik. Czyli zakończonej grotem broni drzewcowej, którą nastawiali w kierunku szarżującego zwierzęcia.

Naukowcy nie mieli oczywiście zachowanej broni, którą mogliby odtworzyć – a przynajmniej nie w całości. Jako groty przypuszczalnych pik posłużyły repliki tzw. grotów typu Clovis. Tak określa się szpiczasto zakończone ostrza z licznymi żłobieniami z północnoamerykańskiej kultury Clovis. Po raz pierwszy znaleziono je w Nowym Meksyku prawie sto lat temu. Groty typu Clovis odkrywano również w szkieletach mamutów. Uzasadnia to przypuszczenie, że stanowiły część broni służącej do polowań na megafaunę.

Groty typu Clovis miały ostre krawędzie i charakterystyczne podłużne wżłobienia u podstawy (można je dostrzec na zdjęciu ilustrującym ten artykuł). Wykuwano je z czertu, krzemienia albo jaspisu. Później osadzano na trzonkach tyczek, a następnie przewiązywano rzemieniem. Drzewce z plejstocenu nie zachowały się. Naukowcy odtworzyli, je sięgając do przekazów z różnych kultur, współczasnych i starożytnych (m.in. greckiej).

Kolejne klatki z eksperymentu pokazują, co działo się z repliką plejstoceńskich pik po uderzeniu w nią niewielkim ciężarem. / Fot. Courtesy of Scott Byram

Polowanie na mamuty

Jak najlepiej używać takiej broni? Zdaniem Byrama i jego współpracowników, nasi przodkowie zapierali jej trzonek o ziemię. Następnie kierowali drzewce pod kątem w stronę szarżującego zwierzęcia. Jeśli mamut nadział się na grot, ostrze rozrywało jego ciało z ogromną siłą.

– Energia, którą można wytworzyć za pomocą ludzkiego ramienia, w niczym nie przypomina energii generowanej przez szarżujące zwierzę. To różnica o rząd wielkości – zauważa antropolog Jun Sunseri. – Te włócznie zostały zaprojektowane tak, aby chronić użytkownika – dodaje.

Po wykonaniu replik naukowcy sprawdzili ich wytrzymałość w badaniach eksperymentalnych. Zrzucali na swoje piki z niewielkiej wysokości (35 cm) ciężar 11 kg. Miało to symulować uderzenie w pikę przez niewielkie zwierzę. Jak się okazało, w rezultacie grot cofał się, przepoławiając trzonek. Naukowcy porównali ostateczny efekt do działania pocisku grzybkującego. Ten rodzaj pocisku rozszerza się, gdy trafia w ciało zwierzęcia.

Badacze są przekonani, że techniki myśliwskie ludzi z plejstocenu były skomplikowane, a ich broń wyrafinowana, solidna i wytrzymała. W planach mają przeprowadzenie kolejnych testów praktycznych swoich replik. Tym razem chcą zbudować zjeżdżalnię albo wahadło, które pozwoliłyby symulować atak mamuta.

Reklama

Źródło: EurekAlert, PLOS ONE.

Nasz ekspert

Magdalena Salik

Dziennikarka naukowa i pisarka, przez wiele lat sekretarz redakcji i zastępczyni redaktora naczelnego magazynu „Focus". Wcześniej redaktorka działu naukowego „Dziennika. Polska, Europa, Świat”. Pasjami czyta i pisze, miłośniczka literatury popularnonaukowej i komputerowych gier RPG. Więcej: magdalenasalik.wordpress.com
Reklama
Reklama
Reklama