Jak one się tam znalazły? Archeolodzy byli w szoku
Jakież było zdziwienie archeologów, gdy w Arles na południu Francji po kilku latach badań odkryli na ścianach rzymskiej willi pełne życia malowidła sprzed 2 tys. lat.
Fragmenty fresków zdobiących kamienne mury sypialni i pomieszczenia, gdzie urządzano uczty, najlepiej zachowały się na wysokości powyżej metra. Duża część malowideł przypominających te z Pompejów odpadła ze ścian, a ich kawałki przetrwały w ziemi.
Po ich wydobyciu oczom badaczy ukazały się postacie dotąd niespotykane we Francji, jak ta oto kobieta uderzająca w struny, najpewniej postać z mitologii.
Malowidła wykonano z wielkim kunsztem i z bardzo drogich materiałów. Uważa się więc, że ich autor, najpewniej wezwany na zamówienie kogoś z miejskiej elity, przybył z terenów obecnych Włoch. Być może jakiś rzymski urzędnik zafundował sobie wystrój, który w tym prowincjonalnym porcie założonym w 46 r. p.n.e. dla legionistów weteranów przypominał mu dom. A może zleceniodawcą był lokalny krezus chcący popisać się znajomością światowych trendów. Z pewnością freski powiedzą więcej, gdy tylko uda się złożyć je w całość.
Tekst: A.R. Williams