Reklama

W tym artykule:

  1. Proces z Krzyżakami
  2. Bitwa pod Płowcami
  3. Czy Kazimierz uciekł przed Krzyżakami?
  4. Kazimierz zdobywa Kościan
  5. Kontakty z pogańską Litwą
  6. Zarzut gwałtu
  7. Krzyżacy dbali o swój wizerunek
  8. Wyroki korzystne dla Polski
  9. Czy Kazimierz Wielki był analfabetą?
  10. Traktat pokojowy z Krzyżakami
Reklama

Król Polski Kazimierz Wielki pozostawił po sobie wśród Polaków opinię silnego monarchy, który „zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną”. Ceniono go przede wszystkim za zwiększenie obronności kraju i traktaty pokojowe z dotychczasowymi wrogami Królestwa Polskiego. A także za założenie Akademii Krakowskiej.

Pierwsze lata panowania monarchy upłynęły jednak pod znakiem konfliktu zbrojnego z zakonem krzyżackim. W jego oczach król Kazimierz uchodził za kobieciarza, bezbożnika i tchórza. W krytycznym momencie zbiegł z pola bitwy pod Płowcami, a także układał się przeciw Krzyżakom z władcą pogańskiej Litwy Giedyminem. Na ile plotki rozsiewane przez zakon były prawdziwe? Czy znalazły oddźwięk na arenie międzynarodowej?

Proces z Krzyżakami

Zajęcie Pomorza Gdańskiego przez Krzyżaków w latach 1308–1309 rozpoczęło ich wieloletni spór z księciem Władysławem I Łokietkiem. Ten jednak dopiero w trakcie starań o koronację na króla Polski rozpoczął aktywne działania na rzecz odzyskania utraconego terytorium. W 1319 r. oskarżył Krzyżaków przed trybunałem papieskim o bezprawne zagarnięcie Pomorza.

Proces polsko-krzyżacki w Inowrocławiu, w którym sędziami byli arcybiskup gnieźnieński Janisław, biskup poznański Domarat i opat mogileński Mikołaj, ruszył w 1320 r., czyli roku koronacji Łokietka na króla. W procesie zeznawało 25 świadków. Wśród nich znaleźli się m.in. książęta kujawscy Leszek i Przemysł oraz książę płocki Wacław. W lutym 1321 r. wyrok sądu papieskiego w Inowrocławiu nakazał zakonowi zwrócenie Pomorza Gdańskiego Polsce, zapłacenie 30 tysięcy grzywien srebra jako rekompensatę za pobierane dochody i pokrycie kosztów procesu. Mimo nakazu Krzyżacy pozostali jednak nieugięci i oskarżali sędziów o stronniczość.

Bitwa pod Płowcami

Wkrótce zakon sprzymierzył się z królem Czech Janem Luksemburskim, który rościł sobie pretensje do polskiego tronu. W 1327 r. wybuchła wojna polsko-krzyżacka, w czasie której Krzyżacy poszerzyli swoje terytorium jeszcze o ziemię dobrzyńską. Następnie ruszyli zbrojnie na Kujawy.

Próby odzyskania przez Łokietka ziemi dobrzyńskiej nie przyniosły większych rezultatów. Zakon zdobywał coraz więcej polskich grodów, m.in. w Wyszogrodzie, Radziejowie i Nakle nad Notecią. Do decydującego starcia między Zakonem Krzyżackim a wojskami Łokietka doszło na polach wsi Płowce 27 września 1331 r.

Gdzie są dwa miecze grunwaldzkie? Archeolodzy od lat szukają słynnych artefaktów z bitwy pod Grunwaldem

Dwa nagie miecze grunwaldzkie to symbol zwycięstwa Królestwa Polskiego nad zakonem krzyżackim. Przekazane królowi Władysławowi II Jagielle przez Ulricha von Jungingena, miały być pretekstem...
Miecze grunwaldzkie
fot. Wojciech Kossak, Dwa miecze/Wikimedia commons

Bitwa została okupiona wielkimi stratami zarówno po stronie wojsk polskich, jak i krzyżackich. Każda ze stron starała się przedstawić siebie w roli zwycięzców. W lipcu 1332 r. całe Kujawy znalazły się jednak pod kontrolą krzyżacką. Ostatecznie to Królestwo Polskie było w sporze stroną przegraną.

Czy Kazimierz uciekł przed Krzyżakami?

W czasie walk pod Płowcami syn Łokietka królewicz Kazimierz nagle zniknął z pola bitwy. Według kroniki Jana Długosza król Władysław zdecydował się wycofać następcę tronu na widok oddziałów krzyżackiej straży przedniej komtura Henryka Reussa von Plauena. „Synowi jednak Kazimierzowi każe ustąpić już prawie z szeregu do silniej obwarowanego zamku, powierzając straż nad nim i opiekę rycerzowi Grzegorzowi Nekada z rodu Toporczyków” – dowiadujemy się z pisanych w latach 1455–1480 „Roczników czyli kronik sławnego Królestwa Polskiego”. Po bitwie krzyżaccy propagandyści twierdzili jednak, że królewicz Kazimierz uciekł w popłochu z pola bitwy ze strachu przed potęgą zakonu.

Zdaniem części badaczy Krzyżacy chcieli zdyskredytować Łokietka i jego potomka, lecz nie ma co do tego pewności. –W narracji krzyżackiej podkreślano rzeczywiście ucieczkę Kazimierza. W polskiej o tym się nie mówiło, podnosząc tylko odniesienie wielkiej wiktorii, z której nie wyszedłby żywy żaden z wrogów, gdyby część naszych nie uciekła jednak z pola bitwy (co było nieudolną próbą połączenia propagandy z nieubłaganymi faktami, którym nie dało się zaprzeczać) – tłumaczy prof. Tomasz Jurek z Instytutu Historii PAN.

Historyk zaznacza, że relacja z bitwy złożona przez wielkiego mistrza krzyżackiego dla prokuratora zakonu w kurii papieskiej w Awinionie daleka była od propagandy. – Jest to relacja rzeczowa (są tam np. krytyczne uwagi o działaniach dowódców krzyżackich). Mistrz pisze wprost, że musi pokazać całą prawdę, bo król przechwala się z koziej wełny (czyli z czegoś, co w ogóle nie istnieje) – dodaje badacz. Wielki mistrz Dietrich von Altenburg donosił w raporcie, że po dokonaniu przez zakon krzyżacki rzezi na polskich rycerzach „syn królewski pierwszy rozpoczął ucieczkę i jednym ciągłym marszem podążył aż do Krakowa, a przybył tam w czasie od piątku do najbliższej niedzieli”.

Trudno dziś rozstrzygnąć, czy była to krzyżacka propaganda, czy rzetelna relacja z pola bitwy, ale opowieść o uciekającym z pola bitwy królewiczu zachowała się również w późniejszych relacjach. W pisanej w połowie XIV w. „Kronice oliwskiej” pozostającej pod wpływem narracji krzyżackiej zamieszczono informację, że po śmierci licznych rycerzy Łokietka „utrudzony król uszedł ze swoim wojskiem, a syn jego z nim, i w tej ucieczce zostali zabici liczni tak jeźdźcy, jak też piesi, i osiągnęli panowie zakonni, jakkolwiek z wielkimi stratami swego wojska, zwycięstwo i triumf”. Z kolei kilkadziesiąt lat po bitwie kronikarz zakonny Wigand z Marburga pisał, że w czasie bitwy „Kazimierz, młodszy król, uciekł do Krakowa, opowiadając, że Polacy zostali pokonani”.

Kazimierz zdobywa Kościan

W sierpniu 1332 r. trwająca od pięciu lat wojna polsko-krzyżacka zakończyła się rocznym rozejmem, który następnie przedłużano przez kilka kolejnych lat. Po zawarciu rozejmu Łokietek wyruszył do Wielkopolski. Tam spacyfikował wojska przedstawicieli Piastów głogowskich, którzy w konflikcie opowiedzieli się po stronie Krzyżaków. Król spalił ponad pięćdziesiąt osad i gródków, a także oblegał gród Kościan, lecz oblężeni odpowiedzieli twardą obroną.

„Rocznik małopolski” informował wówczas: „Widząc to, syn królewski, przesławny Kazimierz, uderzył na gród z Węgrami i ze swoimi ludźmi, a wziąwszy go siłą, zabił w nim około 100 ludzi, wśród których było 50 opancerzonych, jedni Ślązacy, inni Czesi, jeszcze inni Niemcy, i wielu mężów szlachetnie urodzonych, z których żadnemu nie pozwolił Kazimierz pozostać przy życiu”. Działania podjęte wówczas przez królewicza pozwoliły mu podreperować podważoną przez zakon reputację, udowodnił bowiem swoje męstwo i waleczność.

Kontakty z pogańską Litwą

Kiedy po śmierci Łokietka Kazimierz III został królem Polski, rozsiewane przez Krzyżaków pomówienia cały czas dawały mu się we znaki. Zakonowi zależało na pokazaniu polskiego władcy przed papieżem w jak najgorszym świetle. A powodów nie brakowało.

Krzyżacy zwracali między innymi uwagę na bliskie relacje łączące Królestwo Polskie z Wielkim Księstwem Litewskim. Uwieńczyło je między innymi małżeństwo królewicza Kazimierza z księżniczką litewską Anną. Chociaż Polacy utrzymywali, że chcą swoją polityką doprowadzić do chrystianizacji Litwy, wielki książę Giedymin niespecjalnie kwapił się do zmiany wyznania.

Sama królowa Anna i jej zachowanie miały zresztą budzić na królewskim dworze niemałe kontrowersje. „Nawet w czasie podróży wozem, jechały za nią bębny, harfy i skrzypce i różnego rodzaju instrumenty, grając do taktu” – grzmiał XV-wieczny kronikarz Jan Długosz. Dziejopis uważał, że nadmierna skłonność królowej do zabaw stała w sprzeczności z zasadami, jakimi powinna kierować się chrześcijańska władczyni.

Kazimierz Wielki u Esterki / fot. Władysław Łuszczkiewicz, 1870/Wikimedia Commons/Domena Publiczna

Zarzut gwałtu

Krzyżacy wykorzystywali też słabość króla Kazimierza do pięknych kobiet, aby zdyskredytować go na arenie międzynarodowej. 17 kwietnia 1330 r. węgierski możny Felicjan Zach wtargnął na dwór królewski i dokonał nieudanego zamachu na życie króla Węgier Karola Roberta. Ostatecznie ranił go jedynie w rękę, a jego żonę Elżbietę Łokietkównę pozbawił czterech palców. Został bowiem złapany przez królewskich rycerzy i zabity na miejscu, a w odwecie jego ród niemal w całości wymordowano.

Chociaż zamach miał najprawdopodobniej związek z osobistą zemstą Zacha za odsunięcie go od królewskiego dworu, kilkanaście lat później zaczęto łączyć próbę zabicia węgierskiej rodziny królewskiej z osobą polskiego króla Kazimierza. Otóż jeszcze jako następca tronu przyszły monarcha miał podczas pobytu na węgierskim dworze zgwałcić córkę Zacha Klarę, czego efektem miał być właśnie wspomniany zamach na rodzinę królewską. Historyk Jan Dąbrowski uważa, że powiązanie Kazimierza III ze sprawą było efektem rozsiewanych przez zakon krzyżacki plotek. Do jego tezy przychylił się m.in. biograf króla Kazimierza III Jerzy Wyrozumski.

Faktem jest natomiast, że władca pozostawił po sobie co najmniej trzech nieślubnych synów. Zawarte przez niego w 1356 r. małżeństwo z czeską mieszczką Krystyną Rokiczaną było jednocześnie bigamią i mezaliansem. Złośliwe plotki na temat Kazimierza III Wielkiego krążyły zresztą po Europie przez cały okres jego panowania. Ich ślady możemy odnaleźć w rozmaitych zagranicznych przekazach kronikarskich.

Krzyżacy dbali o swój wizerunek

Krzyżacy dbali zarazem o to, aby utrzymać przed papieżem swój nienaganny wizerunek obrońców wiary i krzewicieli chrześcijaństwa. 1 września 1335 r. dominikanie z klasztorów znajdujących się pod władzą zakonu, powołując się – zapewne za ich plecami – także na dominikanów z całego Królestwa Polskiego, napisali pismo do papieża Benedykta XII. Ukazywali w nim Krzyżaków jako „prawdziwych mocarzy wiary”. Czyli ludzi, którzy „miłują i czynią pokój, troszczą się o miłosierną gościnność, dają szczodre jałmużny i zabiegają najpobożniej o to wszystko, co należy do kultu bożego i chwały pańskiego domu, pomnażają i zakładają z dnia na dzień nowe kościoły, a osoby duchowne i zakonne otaczają szczodrobliwymi dobrodziejstwami”.

„Pragnąc palmy męczeństwa, rzetelnie bronili oni siłą swego oręża ziem chrześcijan, a w szczególności Polski, przed najazdami niewiernych. A gdyby nie gorliwość rozlicznych starań wspomnianych braci, dawno by Królestwo całej Polski w sposób żałosny zginęło” – chwalili Krzyżaków zakonnicy z Elbląga, Gdańska, Chełmna, Torunia i Brześcia Kujawskiego. Laurka dla zakonu miała zapewne związek z planowanym kolejnym rozstrzygnięciem w sprawie polsko-krzyżackiego konfliktu.

Wyroki korzystne dla Polski

W listopadzie 1335 r. sąd arbitrażowy w Wyszehradzie uznał, że Kujawy i ziemia dobrzyńska mają zostać zwrócone Polsce. Pomorze Gdańskie pozostać miało w rękach Krzyżaków w charakterze „wieczystej jałmużny”, którą król Kazimierz przekazał dla zbawienia dusz swoich przodków. Obydwie strony miały sobie darować doznane krzywdy i odpuścić winy. Jednak nie były zadowolone z wyroku i w niedługim czasie zaczęły dążyć do jego zmiany.

Na początku 1338 r. Kazimierz wystąpił z pismem do Stolicy Apostolskiej, aby wdrożyła sprawę sądową przeciw zakonowi. Po zbadaniu tej kwestii przez dwóch kardynałów biskup włoskiego Porto Jan stwierdził przed konsystorzem papieskim, że tak chwaleni niegdyś Krzyżacy są winni zaboru ziem polskich, zabójstwa wielu chrześcijan, a nawet spalenia stu kościołów. Na odpowiedź papieża Benedykta XII nie trzeba było długo czekać.

W bulli z 4 maja 1338 r. stwierdzał z bólem, że „osoby duchowne, a co więcej, związane regułą zakonną, które winny stać murem w obronie domu pańskiego, nie lękają się dopuszczać w stosunku do kościołów i osób duchownych – dla których stanowić powinny puklerz obronny – podpaleń, rabunków, grabieży, a – co jeszcze bardziej niegodziwe – także zabójstw”.

Czy Kazimierz Wielki był analfabetą?

W lutym 1339 r. w Warszawie ruszył kolejny proces, w którym sędziami byli dwaj Francuzi, lecz został on zbojkotowany przez zakon. Przesłuchano aż 126 osób, wśród których znajdowali się książęta, możnowładcy, duchowieństwo, rycerze i mieszczanie. 15 września 1339 r. sąd wydał wyrok, który nakazywał Krzyżakom zwrócenie Polsce Pomorza Gdańskiego, Kujaw oraz ziem dobrzyńskiej i michałowskiej. A także zapłacenie odszkodowania w wysokości 194,5 tys. grzywien i pokrycie kosztów procesu w wysokości 1,6 tys. grzywien.

Te warunki też okazały się dla zakonu nie do spełnienia. Papież nie zatwierdził zresztą orzeczenia z powodu uchybień formalnych. Kolejny raz nie udało się więc zakończyć polsko-krzyżackiego konfliktu. Sam proces postawił pod znakiem zapytania wykształcenie polskiego króla. W dokumentach procesowych Kazimierz Wielki został bowiem określony jako illiterati, czyli osoba, która nie umiała czytać ani pisać.

Traktat pokojowy z Krzyżakami

Napięte stosunki polsko-krzyżackie załagodził dopiero traktat pokojowy zawarty 8 lipca 1343 r. w Kaliszu. Na jego mocy Kazimierz odzyskał od zakonu Kujawy i ziemię dobrzyńską w zamian za zrzeczenie się praw do ziemi chełmińskiej, michałowskiej i Pomorza Gdańskiego. Kazimierz zobowiązywał się też do zaprzestania używania tytułu „pana i dziedzica Pomorza” oraz amnestii i zwolnienia jeńców. Obiecywał zarazem, że nie będzie już więcej wspomagał pogan, co tak bardzo drażniło zakon. Krzyżacy mieli z kolei udzielić amnestii polskim stronnikom, którzy zamieszkiwali ich ziemie, a także podobnie jak Polacy uwolnić jeńców.

Polscy piraci siali postrach na morzach. Korsarze znad Wisły łupili statki i służyli królom Polski

Niektórzy wrócili w rodzinne strony i zrobili kariery w wojsku, po innych ślad zaginął. Polscy piraci byli niegdyś postrachem mórz.
Polscy piraci siali postrach na morzach. Korsarze znad Wisły łupili statki i służyli królom Polski (fot. public domain)
Polscy piraci siali postrach na morzach. Korsarze znad Wisły łupili statki i służyli królom Polski (fot. public domain)
Reklama

23 lipca 1343 r. w Wierzblinie na Kujawach król Kazimierz III i wielki mistrz krzyżacki Ludolf König von Wattzau ostatecznie zatwierdzili warunki pokoju. Chociaż nie wszystkie ustalenia zostały dotrzymane (m.in. Kazimierz nadal tytułował się panem i dziedzicem Pomorza), pokój ten okazał się wyjątkowo trwały. Kolejna wojna polsko-krzyżacka wybuchła dopiero w 1409 r. za panowania Władysława II Jagiełły. Ten władca, podobnie jak niegdyś król Kazimierz odczuł na własnej skórze siłę krzyżackich plotek i pomówień.

Nasz ekspert

Marek Teler

Dziennikarz, popularyzator historii, bloger. Absolwent Wydziału Dziennikarstwa, Informacji i Bibliologii Uniwersytetu Warszawskiego. Autor książek „Kobiety króla Kazimierza III Wielkiego", „Zapomniani artyści II Rzeczypospolitej", „Zagadka Iny Benity". „ AK-torzy kontra kolaboranci" (Nagroda Klio III stopnia w kategorii varsaviana) i „Upadły amant. Historia Igo Syma". Publikował na łamach magazynów „Focus Historia” i „Skarpa Warszawska” oraz na portalu historycznym Histmag.org.
Reklama
Reklama
Reklama