W tym artykule:

  1. Zabójcze kropidło
  2. Kim była femmina accabadora?
  3. Skracanie cierpień tylko metaforyczne?
Reklama

W historii wojen znano wiele przykładów skracania cierpień śmiertelnie rannym przyjaciołom i wrogom. Służył do tego tak zwany coup de grâce, cios łaski. W średniowieczu wyspecjalizowanym do tego orężem była mizerykordia, czyli krótki wąski sztylet. To jednak dotyczyło świata rycerzy i warunków wojennych. Co jednak praktykowano wśród prostego ludu? Tropy wiodą na Sardynię.

Zabójcze kropidło

W 2009 roku włoscy badacze w końcu zidentyfikowali roślinę, której w starożytności używali jako trucizny potomkowie Fenicjan mieszkający na Sardynii. „Badania, przeprowadzone pod kierunkiem chemika Giovanniego Appendino z Universita degli Studi del Piemonte Orientale dowodzą, że była to Oenanthe crocata – ziele z rodziny selerowatych, należące do rodzaju kropidło. Ten gatunek występuje wyłącznie na Sardynii, kilka innych gatunków kropidła można znaleźć również w Polsce”, donosił serwis Nauka w Polsce.

Preparat z tej rośliny wywoływał u zażywającego specyficzny wyraz twarzy. W starożytności nazywano ten grymas, od nazwy wyspy, sardonicznym. „Starcom, którzy już nie potrafili zatroszczyć się o siebie, lub przestępcom podawano trujący napój, wywołujący na ich twarzy efekt szerokiego, przerażającego uśmiechu z wyszczerzonymi zębami. Następnie ofiary strącano ze skały lub bito na śmierć”, wyjaśniano na łamach Nauki w Polsce.
Lecz nie był to jedyny sposób cichego zabijania na Sardynii.

Niezwykła faraon Egiptu. Wszystkie zagadki królowej Hatszepsut i jej świątyni

Świątynia królowej Hatszepsut to jedna z największych atrakcji turystycznych Egiptu. Egiptolodzy i inżynierowie nieustannie pracują nad jej rekonstrukcją. W kolejnym podcaście National Geog...

Kim była femmina accabadora?

„Jeszcze w latach 20. XX wieku działalność »medyczną« prowadziły tam znachorki określane mianem femmina accabadora czyli »służebnice śmierci«. Kobiety te, przeważnie wdowy, przeprowadzały eutanazję na osobach będących w terminalnym stadium choroby, na ich prośbę albo na prośbę rodziny chorego”, pisze w eseju „Znachorstwo – perspektywa kryminologiczna i wiktymologiczna" dr Joanna Narodowska z Katedry Kryminologii i Polityki Kryminalnej na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie.

Femmina accabadora używały do zabójstw m.in. drewnianego młotka. Narzędzie takie wystawione jest w etnograficznym Museo Galluras mieszczącym się w sardyńskim Luras. Oczywiście nie zawsze potrzebny był młotek, czasem wystarczała zwykła poduszka.

„Co ciekawe, znachorki nie były uważane przez społeczność lokalną za przestępców, ich praktyki rozważane były w kategoriach aktów litości i miłosierdzia”, podkreśla dr Narodowska i zaznacza, że „popularność korzystania z usług znachorek wiązała się z utrudnionym dostępem do profesjonalnych usług medycznych (obszary wiejskie) oraz folklorem i kulturą Sardyńczyków”. Jednak nie brak głosów, że owe „służebnice śmierci” to nie więcej niż tylko mit.

Skracanie cierpień tylko metaforyczne?

W 2015 roku czasopismo „La Nuova Sardegna” przekonywało, że termin accabadora pojawił się pierwszy raz w roku 1835. Miał połączyć w sobie ówczesne wiejskie plotki oraz dawne doniesienia o uśmiercaniu starców powyżej 70. roku życia.

„Operację przeprowadzono w absolutnej ciszy, poza kilkoma modlitwami-egzorcyzmami, po usunięciu z pokoju bliskich, symboli religijnych i amuletów, które mogłyby uniemożliwić duszy opuszczenie ciała i lot do nieba”, opisywał dziennikarz „La Nuova Sardegna”, jak wyobrażano sobie praktyki femmina accabadora począwszy od XIX wieku. Pytanie, czy po tym rytuale dochodziło do zabójstwa – najczęściej z użyciem wspomnianego młoteczka – czy „służebnice śmierci” po prostu towarzyszyły umierającym w ostatnich chwilach, uśmierzając ich cierpienia jedynie w sensie metaforycznym. Nie ma bowiem klarownych dowodów na potwierdzenie mrocznych plotek. Na dodatek praktyki te stałyby w sprzeczności z naukami Kościoła katolickiego, przez wieki stanowiącego na wyspie potężną siłę. Czy więc tradycja „służebnic śmierci” w ogóle istniała?

Jednak trzy lata później, w roku 2018, o istnieniu tego procederu w przeszłości przekonywał w dokumencie „Accabadoras. Panie łaskawej śmierci” cały szereg świadków i badaczy. Sardyński dziennikarz i regionalista Piero Bardanzellu wspominał zawsze ubraną na czarno „ciotkę Domenicę", która w razie potrzeby wyświadczała śmiertelną przysługę znajomym.

Choć o litościwym zabijaniu z biedy i braku możliwości właściwej opieki nad obłożnie chorymi zaczęły powstawać książki i filmy, nie wszyscy są przekonani o istnieniu femmina accabadora. Tak czy inaczej, czarne wdowy z Sardynii budzą lęk i wywołują dreszcze.

ŹRÓDŁA:

Reklama

Nasz ekspert

Adam Węgłowski

Adam Węgłowski – dziennikarz i pisarz. Były redaktor naczelny magazynu „Focus Historia”, autor artykułów m.in. do „Przekroju”, „Ciekawostek historycznych”. Wydał serię kryminałów retro o detektywie Kamilu Kordzie, a także książki popularyzujące historię, w tym „Bardzo polską historię wszystkiego” oraz „Wieki bezwstydu”. Napisał też powieść „Czas mocy” oraz audioserial grozy „Pastor” – rozgrywający się na przełomie wieków XVII i XVIII w Prusach. W swoich rodzinnych stronach, na Mazurach, autor umiejscowił także powieści „Pruski lód ” oraz „Upierz”.
Reklama
Reklama
Reklama