Kim była Accabadora? Tajemnica znachorek nazywanych „służebnicami śmierci”
Czy sardyńskie czarne wdowy skracały życie ludziom starym i chorym przy pomocy poduszek i młotka? A może tylko życzliwie towarzyszyły ich ostatnim chwilom? Accabadora to jedna z najbardziej przerażających funkcji w historii śródziemnomorskiej wyspy.
W tym artykule:
W historii wojen znano wiele przykładów skracania cierpień śmiertelnie rannym przyjaciołom i wrogom. Służył do tego tak zwany coup de grâce, cios łaski. W średniowieczu wyspecjalizowanym do tego orężem była mizerykordia, czyli krótki wąski sztylet. To jednak dotyczyło świata rycerzy i warunków wojennych. Co jednak praktykowano wśród prostego ludu? Tropy wiodą na Sardynię.
Zabójcze kropidło
W 2009 roku włoscy badacze w końcu zidentyfikowali roślinę, której w starożytności używali jako trucizny potomkowie Fenicjan mieszkający na Sardynii. „Badania, przeprowadzone pod kierunkiem chemika Giovanniego Appendino z Universita degli Studi del Piemonte Orientale dowodzą, że była to Oenanthe crocata – ziele z rodziny selerowatych, należące do rodzaju kropidło. Ten gatunek występuje wyłącznie na Sardynii, kilka innych gatunków kropidła można znaleźć również w Polsce”, donosił serwis Nauka w Polsce.
Preparat z tej rośliny wywoływał u zażywającego specyficzny wyraz twarzy. W starożytności nazywano ten grymas, od nazwy wyspy, sardonicznym. „Starcom, którzy już nie potrafili zatroszczyć się o siebie, lub przestępcom podawano trujący napój, wywołujący na ich twarzy efekt szerokiego, przerażającego uśmiechu z wyszczerzonymi zębami. Następnie ofiary strącano ze skały lub bito na śmierć”, wyjaśniano na łamach Nauki w Polsce.
Lecz nie był to jedyny sposób cichego zabijania na Sardynii.
Niezwykła faraon Egiptu. Wszystkie zagadki królowej Hatszepsut i jej świątyni
Świątynia królowej Hatszepsut to jedna z największych atrakcji turystycznych Egiptu. Egiptolodzy i inżynierowie nieustannie pracują nad jej rekonstrukcją. W kolejnym podcaście National Geog...Kim była femmina accabadora?
„Jeszcze w latach 20. XX wieku działalność »medyczną« prowadziły tam znachorki określane mianem femmina accabadora czyli »służebnice śmierci«. Kobiety te, przeważnie wdowy, przeprowadzały eutanazję na osobach będących w terminalnym stadium choroby, na ich prośbę albo na prośbę rodziny chorego”, pisze w eseju „Znachorstwo – perspektywa kryminologiczna i wiktymologiczna" dr Joanna Narodowska z Katedry Kryminologii i Polityki Kryminalnej na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie.
Femmina accabadora używały do zabójstw m.in. drewnianego młotka. Narzędzie takie wystawione jest w etnograficznym Museo Galluras mieszczącym się w sardyńskim Luras. Oczywiście nie zawsze potrzebny był młotek, czasem wystarczała zwykła poduszka.
„Co ciekawe, znachorki nie były uważane przez społeczność lokalną za przestępców, ich praktyki rozważane były w kategoriach aktów litości i miłosierdzia”, podkreśla dr Narodowska i zaznacza, że „popularność korzystania z usług znachorek wiązała się z utrudnionym dostępem do profesjonalnych usług medycznych (obszary wiejskie) oraz folklorem i kulturą Sardyńczyków”. Jednak nie brak głosów, że owe „służebnice śmierci” to nie więcej niż tylko mit.
Skracanie cierpień tylko metaforyczne?
W 2015 roku czasopismo „La Nuova Sardegna” przekonywało, że termin accabadora pojawił się pierwszy raz w roku 1835. Miał połączyć w sobie ówczesne wiejskie plotki oraz dawne doniesienia o uśmiercaniu starców powyżej 70. roku życia.
„Operację przeprowadzono w absolutnej ciszy, poza kilkoma modlitwami-egzorcyzmami, po usunięciu z pokoju bliskich, symboli religijnych i amuletów, które mogłyby uniemożliwić duszy opuszczenie ciała i lot do nieba”, opisywał dziennikarz „La Nuova Sardegna”, jak wyobrażano sobie praktyki femmina accabadora począwszy od XIX wieku. Pytanie, czy po tym rytuale dochodziło do zabójstwa – najczęściej z użyciem wspomnianego młoteczka – czy „służebnice śmierci” po prostu towarzyszyły umierającym w ostatnich chwilach, uśmierzając ich cierpienia jedynie w sensie metaforycznym. Nie ma bowiem klarownych dowodów na potwierdzenie mrocznych plotek. Na dodatek praktyki te stałyby w sprzeczności z naukami Kościoła katolickiego, przez wieki stanowiącego na wyspie potężną siłę. Czy więc tradycja „służebnic śmierci” w ogóle istniała?
Jednak trzy lata później, w roku 2018, o istnieniu tego procederu w przeszłości przekonywał w dokumencie „Accabadoras. Panie łaskawej śmierci” cały szereg świadków i badaczy. Sardyński dziennikarz i regionalista Piero Bardanzellu wspominał zawsze ubraną na czarno „ciotkę Domenicę", która w razie potrzeby wyświadczała śmiertelną przysługę znajomym.
Choć o litościwym zabijaniu z biedy i braku możliwości właściwej opieki nad obłożnie chorymi zaczęły powstawać książki i filmy, nie wszyscy są przekonani o istnieniu femmina accabadora. Tak czy inaczej, czarne wdowy z Sardynii budzą lęk i wywołują dreszcze.
ŹRÓDŁA:
- Joanna Narodowska, „Znachorstwo – perspektywa kryminologiczna i wiktymologiczna”, w: Magdalena Ickiewicz-Sawicka [red.],
- „Kultura a medycyna ludowa”, Wydawnictwo Pogranicze, Sejny 2019,
- Igor Rakowski-Kłos, „Wstrząsający dokument Accabadoras. Panie łaskawej śmierci. Czy mamy prawo zabijać swoich bliskich z litości?”,
- Manlio Brigaglia, „Eutanasia: accabadora da rottamare. La genesi di un falso mito”,
- „Accabadoras. Panie łaskawej śmierci" (2018), reż. Fabrizio Galatea