Reklama

W tym artykule:

  1. Kapłani w świecie Celtów?
  2. Jak funkcjonowali druidzi?
  3. Druidzi i składanie ofiar, również z ludzi?
  4. Ofiary z ludzi a archeologia
Reklama

W większości społeczeństw wzajemne oddziaływanie świata naturalnego i nadprzyrodzonego dokonuje się za pomocą rytuału. Jest to nadzorowane przez specjalistów. Tak też było w świecie celtyckim.

Kapłani w świecie Celtów?

Główni pośrednicy nazywani byli druidami (druides, druidae po łacinie; druad po irlandzku; dryw [liczba pojedyncza] po walijsku, co znaczy prawdopodobnie wiedza dębu albo, co mniej prawdopodobne, głęboka wiedza). Inną grupę tworzyli nazywani przez Strabona vates (fathi w staroirlandzkim). To, jak się wydaje, oznaczało pierwotnie wieszcza lub kogoś, kto, natchniony przez bogów, pojmował to, co niewidzialne.

Cezar daje najbardziej wyczerpujący i pod wieloma względami najbardziej przekonujący opis funkcjonowania klasy druidów (Wojna galijska VI 13–14). Należeli oni do elity społeczeństwa i sprawowali kontrolę nad wszystkimi ofiarami, zarówno składanymi publicznie, jak i prywatnie. To oni wydawali orzeczenia we wszystkich kwestiach natury religijnej. Byli też wzywani jako sędziowie w sprawach kryminalnych i sporach dotyczących granic i spadków.

By wyegzekwować swoje wyroki, mogli osobie, która nie przestrzegała zobowiązań, zakazać uczestniczenia w ofiarach. Nie było to trudne, ponieważ tylko oni pełnili funkcje mediatorów. W ten sposób odsuwali delikwenta od bogów, czyniąc go nieczystym i wyłączając z wszelkich normalnych kontaktów społecznych: „unikają zetknięcia i rozmowy z nim, aby przez te kontakty sami nie narazili się na nieszczęście”.

Jak funkcjonowali druidzi?

W Galii druidzi wybierali spośród siebie najwyższego druida. Piastował tę funkcję do końca życia. Coroczne zgromadzenie druidów odbywało się na terytorium Karnutów, uznawanym za centrum Galii. Omawiano tam najważniejsze zagadnienia.

Druidzka świątynia na wyspie Anglesey / Rys. William Stukeley 1678-1765/domena publiczna

Druidzi cieszyli się przeróżnymi przywilejami. Byli zwolnieni z płacenia podatków i służby wojskowej, choć druid Dywicjakus, brat władcy Eduów, był też wojownikiem. Przywileje tej klasy przyciągały wielu uczniów. Zgłębiali arkana wiedzy przez dwadzieścia lat, ucząc się wszystkiego na pamięć.

Cezar uważał, że służyło to ćwiczeniu umysłu. Niewykluczone, że tak było, ale musiało chodzić o chęć zachowania wiedzy wyłącznie dla wtajemniczonych. W ten sposób druidzi utrzymywali posłuch wśród swojej społeczności. Cezar czyni ostatnią i dość intrygującą obserwację: „Przypuszcza się, że nauka druidów powstała w Brytanii i stamtąd została przeniesiona do Galii, i jeszcze ci teraz, którzy pragną lepiej ją zgłębić, udają się tam na studia”.

Jeśli zaakceptować ścisłość drugiej części tego ustępu, może to sugerować, że władza i potęga druidów w Galii zmalała do czasów Cezara w rezultacie zmian społecznych, które tam zachodziły. Oraz że w Brytanii, gdzie przetrwała mniej rozwinięta forma celtyckiego społeczeństwa, druidyzm wciąż był silny.

Że tak faktycznie było, potwierdza relacja Tacyta o zniszczeniu druidów na wyspie Anglesey przez armię rzymską w 59 r. n.e. Natomiast nie ma potwierdzenia opinii Cezara, że druidyzm narodził się w Brytanii. Choć nie istnieje konkretny powód, by nie miało tak właśnie być.

Druidzi i składanie ofiar, również z ludzi?

Jedną z funkcji druidów było nadzorowanie składania bogom ofiar. Liczne dowody wskazują na to, że byli nimi też ludzie. Z tego powodu w pismach starożytnych autorów druidyzm był kojarzony ze składaniem ludzkich ofiar, które rzymski świat uważał, poniekąd nieszczerze, za coś odrażającego.

Opisując ołtarze na Anglesey jako „ociekające ludzką krwią”, Tacyt usprawiedliwiał unicestwienie kapłańskiej klasy. Najprawdopodobniej chodziło nie tyle o rzymską wrażliwość, która cierpiała z powodu ludzkich ofiar, ile o lęk przed druidami stanowiącymi siłę, która jest zdolna umocnić celtycką opozycję.

Nie było przypadkiem, że zamieszki, które wybuchły w skądinąd spokojnym regionie Galii w 53 r. p.n.e., zostały wszczęte przez Karnutów. Tam właśnie druidzi zwoływali doroczne ogólnogalijskie zgromadzenie. Mogło też nie być przypadkowe to, że rebelia Boudiki we wschodniej Brytanii zaczęła się bezpośrednio po rzymskim ataku na druidzkie centrum na wyspie Anglesey. Niewykluczone, że w obu przypadkach druidzi byli inicjatorami buntu.

O składaniu ludzkich ofiar przez Galów wspomina kilku pisarzy starożytnych. Jak już widzieliśmy, Lukan w swoich komentarzach wyróżnia rodzaje śmierci preferowane przez poszczególnych bogów. Ofiary poświęcone Taranisowi były palone, ofiary poświęcone Teutatesowi były topione, podczas gdy ofiary poświęcone Esusowi – wieszane.

Te same metody uśmiercania wyliczał Posejdonios (i inni autorzy), choć nie łączył ich z konkretnym bogiem. Strabon, cytujący Posejdoniosa, pisze: „Przeszywali ludzi strzałami z łuku, nabijali na pal w świątyniach albo, sporządzając wielką statuę ze słomy i drewna, wrzucali w nią bydło i wszelkiego rodzaju dzikie zwierzęta i ludzi, i tym samym tworzyli płonący stos ofiarny” (Geografia IV 4,6).

O paleniu ofiar żywcem wspomina też Cezar, cytując prawdopodobnie to samo źródło. Interesujące jest to, że Strabon posługuje się w swoim opisie czasem przeszłym, co może sugerować, że ta praktyka zanikła w Galii przed I w. p.n.e. Brytania jednak wciąż podtrzymywała tradycyjne wartości.

Nie tylko składano ofiary na ołtarzach Anglesey. Boudika kazała nabijać na pal jeńców schwytanych podczas rebelii w 60 r. p.n.e. Nie jest jednak jasne, czy chodziło o zwykłe okrucieństwo, czy też o składanie ofiar bogom wojny.

Najstarsza kostka do gry odkryta w Polsce. Do zabawy używali jej Celtowie

Ponad dwa tysiące lat ma kostka do gry odkryta przez archeologów w Samborowicach w woj. śląskim. Używali jej Celtowie. To najstarszy taki przedmiot z terenu Polski. Znajdował się wewnątrz c...
Najstarsza kostka do gry
Najstarsza kostka do gry odkryta w Polsce. Do zabawy używali jej Celtowie / Fot. Rafał Wyrwich/Muzeum Śląskie

Ofiary z ludzi a archeologia

Przekonujące dowody składania ofiar z ludzizadziwiająco rzadkie, jeśli chodzi o odkrycia archeologiczne. W przypadku ciała umieszczonego w bagnie w Lindow (hrabstwo Cheshire), co miało miejsce w I albo II w. n.e., można z niejaką pewnością mówić o rytualnej śmierci.

Mężczyznę uderzono w głowę, uduszono i podcięto mu gardło, czyniąc to bardzo szybko. Jest to bez wątpienia przykład potrójnej śmierci, wspominanej niejednokrotnie w irlandzkiej literaturze wernakularnej.

W irlandzkich bagnach znaleziono kilka ciał z epoki żelaza, a okoliczności i miejsce wskazują na celowe składanie ofiar. Większe wątpliwości budzą ciała wrzucane do nieużywanych dołów spichrzowych w różnych rejonach południowej Brytanii, głównie w grodzisku Danebury. Choć ofiary mogły być uśmiercane bezpośrednio przed złożeniem do ziemi, to przynajmniej niektóre kamienowano zapewne in situ.

Niewykluczone, że pochówki w bagnach i dołach są przykładem składania ofiar bóstwom chtonicznym, a różne miejsca ich złożenia odpowiadają różnym bóstwom.

To jest fragment książki pt. „Starożytni Celtowie” autorstwa Barrego Cunliffe’a, która ukazała się nakładem Państwowego Instytutu Wydawniczego (2024) w przekładzie Jana Kabata. Tytuł, śródtytuły i skróty pochodzą od redakcji.

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama