W tym artykule:

  1. Czym są kryształowe czaszki?
  2. Skąd wzięły się kryształowe czaszki?
  3. Czaszki ze zbiorów muzealnych
  4. Kryształowa czaszka z Lubaantun
  5. Badania nad autentycznością kryształowych czaszek
Reklama

Oszustwa archeologiczne mają długą historię. Fałszywe artefakty przeszłości miały przynieść sławę i bogactwo ich rzekomym odkrywcom. Nauka nie stoi jednak w miejscu i rozwijające się techniki badawcze pozwoliły ujawnić archeologiczne mistyfikacje, a tym samym fałszerze okryli się nie chwałą, a niesławą. Fałszywkami okazały się między innymi artefakty z Michigan i terakotowe figury etruskich wojowników. Do tej listy najprawdopodobniej należy dopisać także kryształowe czaszki, które pod koniec XIX stulecia pojawiły się na rynku antykwarycznym.

Czym są kryształowe czaszki?

Mówiąc o kryształowych czaszkach, na myśli trzeba mieć rzekome artefakty z czasów prekolumbijskich, których twórcami mieli być przedstawiciele mezoamerykańskich cywilizacji: Majów i Azteków. Jak wskazuje na to sama nazwa, mają kształt ludzkiej czaszki i są wykonane z kryształu górskiego. Najmniejsze są wysokie na kilkanaście centymetrów, ale nie brakuje też takich, których rozmiar odpowiada rozmiarowi biologicznego pierwowzoru. „Odkryto” dwanaście takich artefaktów, z czego dziewięć znajduje się w prywatnych rękach. Reszta pozostaje w zbiorach muzealnych.

Na przestrzeni lat kryształowe czaszki obrosły wieloma legendami. W mezoamerykańskich kulturach miały mieć znaczenie rytualne. Prawdopodobnie właśnie dlatego niektórzy ze współczesnych przypisali im niesamowite, wręcz magiczne moce. Ezoterycy uwierzyli, że tajemnicze artefakty mogą wpływać na sny i mają moc wywoływania wizji. Przypisali im też właściwości lecznicze. Podobno gdy wszystkie zbierze się w jednym miejscu, wyzwolą niewyobrażalną moc.

Skąd wzięły się kryształowe czaszki?

Mitami obrosło także pochodzenie tych rzekomo magicznych artefaktów. Pojawiły się tezy, według których niezwykłe klejnoty mają być dowodem na kontakty prekolumbijskich kultur z obcymi cywilizacjami. Łączono je także z mityczną Atlantydą.

Człowiek z Piltdown to jedno z największych naukowych oszustw. Tak mógł wyglądać

Człowiek z Piltdown miał zamieszkiwać tereny dzisiejszej Wielkiej Brytanii. Jego rzekome szczątki znalazł Charles Dawson. Okazało się jednak, że nieznany nauce hominid to mistyfikacja.
Człowiek z Piltdown był jednym z największych naukowych oszustw
Człowiek z Piltdown był jednym z największych naukowych oszustw, fot. Cicero Moraes

Odłóżmy jednak na bok teorie spiskowe. Faktem jest, że ludzka czaszka odgrywała istotną rolę w tradycji i obrzędowości cywilizacji, które zamieszkiwały obszar Mezoameryki. To zdaje się uwiarygadniać rzekome znaleziska. Jednak należy podkreślić, że żadna kryształowa czaszka nie została odkryta w toku wykopalisk archeologicznych, a reputacja niektórych ich znalazców jest co najmniej wątpliwa. Już sam ten fakt każe powątpiewać w ich autentyczność.

Jeżeli dodamy do tego, że przebadane twory okazały się fałszywkami, coraz trudniej uwierzyć, że na świecie jest choć jedna kryształowa czaszka, która mogłaby być wytworem kultury majańskiej lub azteckiej. Przyjrzyjmy się kilku tajemniczym tworom, którym przypisano prekolumbijskie pochodzenie.

Czaszki ze zbiorów muzealnych

Mogłoby się wydawać, że sprawcami całego zamieszania są prywatni kolekcjonerzy. Nic bardziej mylnego. O tajemniczych znaleziskach zrobiło się głośno w 1856 roku, gdy jeden z takich „artefaktów” trafił do zbiorów londyńskiego muzeum.

Kryształowa czaszka z British Museum

Zarząd British Museum miał nabyć czaszkę od Tiffani&Co. Jej pierwszym właścicielem prawdopodobnie był niejaki Eugène Boban – francuski antykwariusz, który przewodził zleconej przez Napoleona III wyprawie mającej na celu odszukanie meksykańskich zabytków. Eksponatowi od razu przypisano prekolumbijskie pochodzenie, ale po latach okazało się, że czaszka jest XIX-wiecznym wytworem.

Czaszka z Musée du quai Branly

Kolejny eksponat rzekomo odkryty przez Bobana trafił do paryskiego Musée du quai Branly. Kontrowersyjny handlarz antykami miał sprzedać ten przedmiot Alphonse'owi Pinartowi, a ten podarował go paryskiej placówce. Także to „znalezisko” okazało się wytworzonym w XIX wieku falsyfikatem.

Czaszka z Muzeum Historii Naturalnej w Waszyngtonie

Trzecia kryształowa czaszka trafiła do stolicy Stanów Zjednoczonych. W 1992 roku została przekazana przez anonimowego darczyńcę do Smithsonian Institution. Obecnie znajduje się w zasobach Muzeum Historii Naturalnej. 14-kilogramowy twór miał być własnością Porfirio Diaza, meksykańskiego dyktatora. Czy rzeczywiście pochodzi z czasów prekolumbijskich? Niestety, nic na to nie wskazuje.

Kryształowa czaszka z Lubaantun

Niektóre kryształowe czaszki Majów wciąż pozostają w prywatnych rękach. W sumie ma ich być aż dziewięć. Najgłośniejsze znalezisko, nazwane „Czaszką przeznaczenia”, ma pochodzić z ruin miasta Lubaantun, zlokalizowanego na terenie dzisiejszego Belize.

Historia odkrycia

Rzekomy artefakt ujawnił w 1924 roku Frederick Albert Mitchell-Hedges, angielski podróżnik i pisarz. Opowiedziała o tym Anna Le Guillon Mitchell-Hedges, przybrana córka odkrywcy, która także miała uczestniczyć w poszukiwaniach. Według jej relacji, czaszka została odkryta pod ołtarzem w ruinach jednej z majańskich świątyń.

Przedmiot dokładnie odwzorowuje ludzką czaszkę. Został wykonany z kryształu górskiego. W chwili odkrycia żuchwa była oddzielona od pozostałej części.

Nazwała czaszkę najbardziej zagadkowym klejnotem

Kobieta miała pytać o znalezisko potomków rdzennych mieszkańców miasta. Jak wynika z jej relacji, ci zapewnili ją, że podobne przedmioty w dawnych czasach były używane przy spełnianiu rytuału śmierci na życzenie. Mitchell-Hedges stwierdziła wówczas, że czaszka jest najbardziej zagadkowym ze wszystkich klejnotów i nazwała ją „Czaszką przeznaczenia”.

Eksperci mieli potwierdzić autentyczność znaleziska

Współodkrywczyni twierdziła, że znalezisko zostało przebadane przez specjalistów. Mieli oni ustalić, że kryształ był szlifowany ręcznie, przez kilka pokoleń. Wiek czaszki oszacowano na 3600 lat. Oznaczało to, że jest starszy od kultury Majów. Wtedy pojawiły się sugestie, że stanowi pozostałość po cywilizacji, która zamieszkiwała Atlantydę.

Kolejne próby poddały w wątpliwość autentyczność znaleziska

Kolejne badania nie dały tak optymistycznych wyników. W latach 60. XX wieku czaszkę zbadał konserwator zabytków Frank Dorland. Ekspert nie dopatrzył się konwencjonalnych śladów obróbki. Na tej podstawie doszedł do wniosku, że proces przebiegał w dwóch etapach. Najpierw kryształowi został nadany kształt ogólny, a następnie przystąpiono do szlifowania. Nie wykluczył, że wykorzystano do tego piasek, ale jego zdaniem zajęłoby to od 150 do 300 lat.

10 lat później Dorland zbadał czaszkę w laboratoriach Hewlett-Packard. Testy wykazały, że kryształ, z którego wykonano artefakt, pochodził z Brazylii lub Kalifornii. To były ostatnie naukowe oględziny „Czaszki przeznaczenia”, bo na kolejne nie zgodziła się właścicielka.

Inne kryształowe czaszki z prywatnych kolekcji

Istnieje jeszcze kilka czaszek, które pozostają w prywatnych zbiorach. Historia odkrycia niektórych jest jeszcze bardziej tajemnicza. W tym miejscu należy wskazać na czaszkę „Sha-na-ra”, znalezioną w Meksyku, w stanie Guerrero. W 1995 roku miał natrafić na nią F.R. Nocerino, rzekomo kierowany paranormalnym impulsem.

W niejasnych okolicznościach odkryto też tzw. „Teksańską czaszkę”. Artefakt znaleziony w Gwatemali jest własnością małżeństwa Parksów, a został im przekazany przez Norbu Chena, uzdrowiciela z Tybetu. Jak wszedł w jej posiadanie? Nie wiadomo.

Badania nad autentycznością kryształowych czaszek

Kryształ stwarza pewne trudności badawcze, bo nie eroduje i nie może być poddany datowaniu radiowęglowemu. Nie da się ustalić wieku materiału, więc naukowcy nie wykluczają, że niektóre kryształowe czaszki rzeczywiście mogą pochodzić z czasów przed Kolumbem. Istnieją jednak mocne dowody, że eksponaty muzealne są zwykłymi fałszywkami.

Przerażająca „mumia syreny” odnaleziona w Japonii. Naukowcy w końcu wiedzą, czym była

Mumia tego makabrycznego stworzenia ma już ponad 300 lat. Naukowcy od wielu miesięcy próbowali dowiedzieć się, czy była to hybryda zwierzęcia lub zwykłe oszustwo? Najnowsze badania w końcu...
mumia syreny
fot. Twitter

Zdaniem dr Jane McLaren-Walsh, londyńska czaszka została zamówiona w niemieckim zakładzie jubilerskim. Identyczne wnioski wyciągnął prof. Ian Freestone, który odkrył na niej ślady obróbki wiertłami. Jego zdaniem rzekomy artefakt tak naprawdę pochodzi z miasta Idar-Bserstein, które w XIX wieku importowało duże ilości brazylijskiego kryształu górskiego. Z tą opinią zgadzają się badacze z Centrum Badań i Renowacji Zabytków, którzy wzięli pod lupę czaszkę z paryskiego muzeum.

Reklama

Wypada jednak wspomnieć, że nie przetrwała żadna dokumentacja, która byłaby dowodem potwierdzającym naukowe ustalenia.

Nasz ekspert

Artur Białek

Dziennikarz i redaktor. Wcześniej związany z redakcjami regionalnymi, technologicznymi i motoryzacyjnymi. W „National Geographic” pisze przede wszystkim o historii, kosmosie i przyrodzie, ale nie boi się żadnego tematu. Uwielbia podróżować, zwłaszcza rowerem na dystansach ultra. Zamiast wygodnego łóżka w hotelu, wybiera tarp i hamak. Prywatnie miłośnik literatury.
Reklama
Reklama
Reklama