Miś, który uwielbiał żeglować i arystokratka – pogromczyni szczurów. Poznaj menażerię słynnego żaglowca
Psy, koty, ale też żółwie, papugi, pelikany, a nawet pantera byli załogantami słynnego żaglowca Dar Pomorza. Poznaj niezwykłe historie na temat ich wspólnych relacji z marynarzami sprzed nawet 100 lat.
W tym artykule:
Dar Pomorza to legenda. Trójmasztowy żaglowiec zbudowano w 1909 r., a od lat 30. XX w. do lat 80. służył Polskiej Marynarce Handlowej jako jednostka szkoleniowa dla studentów Szkoły Morskiej w Gdyni.
Obecnie to statek-muzeum, który cumuje przy gdyńskim Nabrzeżu Pomorskim. To jeden z najważniejszych zabytków polskiego dziedzictwa morskiego ubiegłego wieku. Teraz można dowiedzieć się o niezwykłych przygodach marynarzy ze zwierzętami, które często gościły na jego pokładzie.
„Unikaj statków, gdzie nie mają zwierząt”
Duży czarny pies Miś trafił na pokład Daru Pomorza w 1963 r. jeszcze jako szczenię. Ponoć od razu zaskarbił sobie przyjaźń marynarzy i szczególne względy pokładowego elektryka.
Przez 13 lat swojej „służby” Miś dał się poznać jako pies o twardym charakterze, nieprzeciętnej bystrości i często zaskakujących zwyczajach. Nie lubił wody. Uwielbiał, gdy statek pływał pod żaglami, nie przepadał za lądem, miał też nietypowe zamiłowania kulinarne.
Krąży też opowieść, że Miś był źle traktowany przez jednego ze studentów. Jak się odwdzięczył? W trakcie apelu na statku obsikał nogawkę żaka. Ale to tylko jeden ze zwierzęcych bohaterów statku.
Do 30 listopada 2024 r. statek-muzeum zaprasza na specjalną wystawę poświęconą właśnie zwierzętom, które pływały na jego pokładzie. Jej tytuł: „Unikaj statków, gdzie nie mają zwierząt. Zwierzęta na Darze Pomorza" nie jest przypadkowy. Tak pisał Arkady Fiedler, opowiadając o wojennych losach zwierząt ze statku Kromań w książce „Dziękuję ci, kapitanie”.
– Właściwie przez cały okres pływania Daru Pomorza na pokładzie były zwierzęta – opowiada kuratorka ekspozycji, Arleta Gałązka. Jak dodaje, w okresie międzywojennym pokład zajmowały zwierzęta egzotyczne pochodzące z bardzo odległych rejsów, na przykład do Brazylii. Pasażerami były: jadowite węże, małpy, ostronosy, żółwie, papugi, pelikany, a nawet pantera.
Żeglarze szczególnie lubili ostronosy. Zapewne dlatego, że są nieco podobne zarówno do kotów, jak i psów, bo przywiązują się do ludzi – uważa kuratorka ekspozycji. Były jednak bardzo żywe i psotne. Wspinały się po linach, po wantach.
Z kolei pantera Kleopatra odbyła podróż żaglowcem z Angoli do Polski w 1934 r. Na wystawie dowiemy się zarówno o zabawnych perypetiach zwierzęcych mieszkańców statku, ale i o niefortunnych zdarzeniach, jakie bywały ich udziałem.
Pies i kot – stali bywalcy żaglowca
Niemal ciągle na statku mieszkały psy i koty. Te drugie miały odstraszać myszy i szczury. – Na początku XX wieku zaszczurzenie jednostek było jednym z większych problemów – dodaje Gałązka.
Niektóre koty były waleczne. Na przykład kotka zwana Panią Walewską zyskała szacunek załogi tym, że skutecznie polowała na szczury. Na statku pojawiła się w 1946 r., by aż do połowy lat 60. dziesiątkować te zwierzęta.
Na ekspozycji zobaczyć można również wyjątkowy eksponat: oryginalną tarczę ochronną, na Darze Pomorza zwaną ratgartą. Umieszczano ją na cumach w celu uniemożliwienia gryzoniom wejścia po linie na statek
Wyścigi koni i… żółwi
Na pokładzie odbywały się też wyścigi koni. Na wystawie można zobaczyć sześć końskich sylwetek wykonanych z płyty pilśniowej. Jest to oryginalny zestaw do gry w końskie wyścigi, której w latach 70. XX w. oddawali się w wolnych chwilach marynarze żaglowca.
Jak wyjaśniają muzealnicy, zawody koni były bardziej ucywilizowaną formą innych wyścigów, praktykowanych na pokładzie przez załogę po wizycie Daru Pomorza na Galapagos, w trakcie rejsu dookoła świata. Wtedy to w charakterze zwierząt wyścigowych obsadzano żywe żółwie.
Źródło: Narodowe Muzeum Morskie w Gdańsku.