Na tropie żywych trupów. Kto pierwszy opisał zombie?
Po raz pierwszy zombie opisał w XVII wieku Francuz zesłany na Karaiby. Słowo padło w zapomnianej dziś powieści. Nie był to jednak „żywy trup”, lecz duch wykorzystany do seksualnej intrygi.
W tym artykule:
- Kim był „Casanova XVII wieku"?
- Opowieści o czarnej magii i czarach
- Kiedy pierwszy raz użyto słowa „zombie" w literaturze?
Zombie nie zawsze opisywano jako krwiożercze żywe trupy. Przykładem jest opowieść człowieka, który wprowadził ten termin do literatury. Nazywał się Pierre-Corneille Blessebois i miał życie pełne przygód.
Kim był „Casanova XVII wieku"?
Pierre-Corneille Blessebois był Francuzem. Urodził się w roku 1646. Po latach zyskał opinię „Casanovy XVII wieku”. Jego życie to pasmo przygód i romansów. Odkąd przestał być chłopcem, większość czasu spędzał na igraszkach z kochankami, nadstawianiu ucha pikantnym plotkom, lewych interesach, ciągłych ucieczkach i… pokutowaniu w więziennej celi.
Dość powiedzieć, że dla pieniędzy nie zawahał się podpalić domu matki. Dla opuszczenia więzienia uwiódł i wykorzystał dziewczynę z szanowanej rodziny. W zależności zaś od doraźnych potrzeb służył w holenderskiej lub francuskiej flocie.
Nie brakowało mu tupetu. Pewnego razu sędzia zapytał, czy to on jest tym złym chłopcem, który zbałamucił tyle dziewczyn. Pierre-Corneille odparł: „Nie, proszę pana. To ja jestem tym biednym chłopcem, którego tak wiele dziewczyn zbałamuciło” .
W wolnych chwilach „Casanova XVII wieku” dużo pisał, z libertyńskim zacięciem. Dżentelmenem nie był, o czym świadczy fakt, że w 1678 roku wylądował za kratkami za pobicie żony i córki paryskiego perukarza.
Opowieści o czarnej magii i czarach
I to właśnie wtedy, chcąc wykaraskać się z celi, zaczął „sypać” w sławetnej wówczas sprawie trucicieli z Paryża. Chodziło o morderczy krąg koncentrujący się wokół trucicielki profesjonalistki zwanej La Voisine oraz markizy Montespan, przedsiębiorczej kochanki króla Francji Ludwika XIV. – Choć zeznanie Blesseboisa okazało się bezużyteczne, to fakt, że pozorował posiadanie wiedzy w tej sprawie, wiele mówi o kręgach, w których bywał. A także o jego zacięciu do opowieści o czarnej magii i czarach – uważa prof. Doris L. Garraway, zajmująca się literaturą i historią Francji.
Dzięki swej prawdziwej lub pozorowanej wiedzy Blessebois nie sczezł w celi, lecz ją szczęśliwie opuścił. Groziła mu jednak jeszcze jedna odsiadka: za dezercję. Udało mu się ją zamienić w przymusowy wyjazd na Gwadelupę. Trafiali tam rozmaici ryzykanci, awanturnicy, biali na niewolniczych de facto „kontraktach”. Wprawdzie Blessebois przybył na Gwadelupę z zakazem powrotu do Francji i z nakazem uczciwej pracy, ależ wciągnęła go gorąca atmosfera karaibskiej wyspy.
Ciekawostki o Francji – odkryj najciekawsze informacje o życiu, historii i kulturze francuskiej
Światowa stolica sztuki, mody, wyśmienitej kuchni i najlepszego wina – Francja to kraj niezwykły pod wieloma względami, który naprawdę potrafi zaskoczyć. Zastanawiasz się, czym jeszcze za...Kiedy pierwszy raz użyto słowa „zombie" w literaturze?
O tym, jak wyglądało jego „zesłanie” opowiedział później w książce „Zombie z Grand Perou, czyli Hrabina de Cocagne" (1697). Dziś poza literaturoznawcami nikt pewnie by się nią nie interesował, gdyby nie żywy nieboszczyk w tytule. Okazuje się, że przed siedemnastowiecznym dziełem Blessebois słowo „zombie” w ogóle się w książkach nie pojawiało. Tutaj użyto go – uwaga – po raz pierwszy w historii literatury. Wcześniej niż w jakimkolwiek anglojęzycznym źródle, na które lubią powoływać się różne leksykony i encyklopedie w hasłach poświęconych żywym trupom. Blessebois był pierwszym człowiekiem, który opisał zombie w literaturze.
Tyle, że dziełko Blessebois to nie horror, lecz ironiczna opowieść o seksie, magii i intrygach. Jak ustalili badacze, musi być w większości autobiograficzna. W 1686 roku zesłany Blessebois trafia do majątku położonego na Basse-Terre na Gwadelupie. Poznaje tam „hrabinę de Cocagne”. Pod pseudonimem tym ukrywa się Felicite de Lespinay. Kobieta bez zahamowań, ale i bez krzty oleju w głowie. Jako kochanka markiza tytułowego Grand Perou, Charlesa Duponta, marzy o zmuszeniu tegoż do ożenku.
W tym celu decyduje się sięgnąć po magię. Blessebois, czyli narrator, ma opinię znawcy tematu. Zrozumiawszy, że szykuje się ciekawa przygoda, nie odmawia pomocy. Proponuje, że zamieni zakochaną kobietę w zombie, czyli – w jego mniemaniu – rodzaj niewidzialnego ducha, pod którego postacią będzie mogła dręczyć markiza, póki ten nie obieca jej ożenku.
Artykuł oparty jest na książce Adama Węgłowskiego „Żywe trupy. Prawdziwa historia zombie".
Źródła:
- Pierre-Corneille Blessebois, Le zombi du Grand Pérou, ou La comtesse de Cocagne, (miejsce i wydawnictwo niepewne) 1697
- Doris L. Garraway, The Libertine Colony: Creolization in the Early French Caribbean, Duke University Press 2005
- Marc de Montifaud [właść. Marie-Emilie de Chartroule], Alosie, ou Les amours de Mme de M.T.P. Avec une notice historique sur Pierre Corneille Blessebois, Impr. F. Debons 1876
- Adam Węgłowski, Żywe trupy. Prawdziwa historia zombie, Znak Horyzont 2016