Pęknięcie pokrywy lodowej na Antarktydzie odsłoniło dno morskie, które tętni życiem
Przez pięć dekad ocean pod tą masywną bryłą lodu - mniej więcej wielkości Londynu - był trzymany w cieniu. Jak się okazało, aż kipi tam od życia.

- Jan Sochaczewski
Po latach powiększania się rys i skrzypienia lodowiec szelfowy Brunta ocielił się 26 lutego tracąc fragment wielkości 1270 km2. Niczym przesunięcie szyberdachu, ucieczka góry lodowej nazwanej A74 pozwoliła obejrzeć dno oceanu od 5 dekad przynajmniej skrywane w cieniu, informuje British Antarctic Survey.
Załoga niemieckiego statku badawczego szczęśliwie znajdowała się w pobliżu i miała okazję oglądać to zjawisko „z pierwszego rzędu”. Lodołamacz „Polarstern” po tygodniach oczekiwania na uspokojenie się pogody w nocy z 13 na 14 marca zdołał wpłynąć w powstałą po ocieleniu szczelinę, czytamy w informacji prasowej na stronie Instytutu Alfreda Wegenera.
Pierwsze obrazy dna morskiego ukazują niezwykłą różnorodność biologiczną w regionie od lat skrywanym grubym na 150 metrów lodem. Próbki osadów z dna dostarczą więcej danych o istniejącym tam ekosystemie, a analiza geochemiczna próbek wody powie coś zapewne o dostępności substancji odżywczych i prądach morskich.

Eksperci instytutu Wegenera badający na pokładzie „Polarstern” proces cielenia się lodowca Brunta mają nadzieję zrozumieć procesy stojące zjawiskiem rządzonym przez tak potężne siły. Przy okazji mają rzadką okazję przyjrzeć się dnu morskiemu w promieniach słońca. W najgłębszym miejscu znajdowało się na 810 metrach, w najpłytszym na 190 metrach.
Góry lodowe tej wielkości odrywają się od lodowców szelfowych średnio raz w ciągu dekady, zwracają uwagę niemieccy badacze. Pytanie, czy zmiany klimatu nie zwiększą tej częstotliwości. By to ustalić na drodze symulacji potrzeba danych bezpośrednio z miejsca cielenia się szelfu dotyczących zasolenia, temperatury czy prądów morskich.

Ciekawe zdjęcia dna morskiego to wartość dodana, bo nie stanowiąca zasadniczej misji załogi okrętu „Polarstern”. Badania podwodne pokazały liczne organizmy zasiedlające głazy przyniesione przez lodowiec aż z kontynentu. Większość z nich to tzw. filtratory, bezkręgowce odżywiające się małymi fragmentami cząstek organicznych odfiltrowywanych z wody.

Na tym etapie nie jest jasne czy zaobserwowane stworzenia żywią się głównie resztkami alg, czy może substancjami odżywczymi dostarczonymi z przyrastającym lodem. Co ciekawe, nie tylko osiadłe organizmy znajdowały się na dnie, bo naukowcy dostrzegli też strzykwy, rozgwiazdy, różne mięczaki oraz przynajmniej 5 gatunków ryb i dwie kałamarnice.
ZAPISZ SIĘ NA NEWSLETTER
Pokazywanie elementu 1 z 1
Zobacz także
Polecane
Pokazywanie elementów od 1 do 4 z 20
Edukacja bez granic: Akademeia High School i sukces w globalnym świecie
Współpraca reklamowa
Madera: raj dla miłośników przyrody i aktywnego wypoczynku
Współpraca reklamowa
Kierunek: Włochy, Południowy Tyrol. Ależ to będzie przygoda!
Współpraca reklamowa
Komfort i styl? Te ubrania to idealny wybór na ferie zimowe
Współpraca reklamowa
Nowoczesna technologia, która pomaga znaleźć czas na to, co ważne
Współpraca reklamowa
Wielorazowa butelka na wodę, jaką najlepiej wybrać?
Współpraca reklamowa
Z dala od rutyny i obowiązków. Niezapomniany zimowy wypoczynek w dolinie Gastein
Współpraca reklamowa
Polacy planują w 2025 roku więcej podróży
Współpraca reklamowa
Podróż w stylu premium – EVA Air zaprasza na pokład Royal Laurel Class
Współpraca reklamowa
Chcesz czerpać więcej z egzotycznej podróży? To łatwiejsze, niż może się wydawać
Współpraca reklamowa
Portrety pełne emocji. Ty też możesz takie mieć!
Współpraca reklamowa