Reklama

Niewolnik i jego pan przeżyli pierwszy ”deszcz” popiołu z nocnej erupcji i nad ranem 25 października próbowali wydostać się z podziemnego schronu, jakim stał się dla nich kryptoportyk. Może chcieli uciec tymi końmi w bezpieczne miejsce, ale nie zdążyli.

Reklama

Podłużna budowla zagłębiona w ziemi i doświetlana otworami wykonanymi w sklepieniu wytrzymała nocną hekatombę pobliskich Pompejów, ale sklepienie załamało się podczas drugiej, porannej erupcji.

Ciała obu mężczyzn na 2000 lat skryła dwumetrowa warstwa szarego wulkanicznego popiołu. O tym, że zawalił się na nich strop świadczą choćby szczątki farby pokrywającej sklepienie pomieszczenia obok kryptoportyku znalezione przy głowie starszego mężczyzny.

Wykorzystując liczącą 200 lat technikę wypełniania takich komór po ciałach płynną kredą, udało się odtworzyć dokładnie ułożenie osób a także np. fałdy ich ubrań. Stąd wiadomo, że starszy miał na sobie klasyczną tunikę i był przepasany szarfą, młodszy miał strój typowy dla służącego czy niewolnika (plisowana, wełniana tunika).

fot. Parco Archeologico di Pompei

Zmiany dostrzeżone w jego kościach, zębach i kręgosłupie w szczególności, pokazały go jako człowieka zajmującego się ciężką pracą fizyczną (np. kompresja kręgów). Starszy z mężczyzn był zdecydowanie lepiej odżywiony, był sprawny fizycznie ale na pewno nie musiał nosić ciężarów, jak jego sługa. Los połączył ich obu na zawsze.

Elegancka willa na przedmieściach Pompejów, której podziemia stały się grobem dla dwóch mężczyzn i trzech konie, była położona w urokliwym miejscu z widokiem na Morze Śródziemnym. Właściciel tego domu (zapewne) i jego sługa przeżyli noc pomimo zniszczenia górnych pięter budynku. Gdy nad ranem Wezuwiusz wybuchł ponownie, fala uderzeniowa nadeszła ze wszystkich kierunków, przekonują badacze z archeoparku w Pompejach.

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama