Pies Dżok jest symbolem wierności. Poruszająca historia czworonoga została upamiętniona pomnikiem
Pies Dżok już w ostatniej dekadzie XX wieku stał się symbolem bezgranicznej wierności i pozostaje nim do dziś, dzięki staraniom mieszkańców Krakowa. Sympatyczny czworonóg, który przez rok wyczekiwał powrotu swojego opiekuna, doczekał się wyjątkowego upamiętnienia. To właśnie jemu dedykowany jest Pomnik Psa, zdobiący Bulwar Czerwiński. Czym Dżok zasłużył sobie na takie wyróżnienie? Poniżej odpowiadamy na to pytanie.
Spis treści:
Dla nikogo nie jest tajemnicą, że prawidłowo prowadzony pies jest najwierniejszym przyjacielem człowieka. Powstało na ten temat wiele fikcyjnych historii, ale nie brakuje też realnych przykładów, potwierdzających bezgraniczną miłość, jaką czworonogi są w stanie obdarzyć swoich opiekunów. W końcu określenie „wierny jak pies” nie wzięło się znikąd. Najlepszych dowodów na to dostarczył pies Dżok z Krakowa.
Historia psa Dżoka
Choć z pewnością wiele psów zasłużyło sobie na pomnik, tylko nieliczne są nagradzane takim wyróżnieniem. Jednym z nich jest Dżok – średniej wielkości wielorasowiec o czarnej maści. Niezwykła historia psa Dżoka zaczęła się w 1991 roku, w pobliżu ronda Grunwaldzkiego w centrum Krakowa, gdzie zwierzak przeżył największą traumę w swoim życiu.
Pewnego październikowego dnia, w okolicach ruchliwego skrzyżowania, starszy mężczyzna spacerował ze swoim psem. Nagle złapał się za serce i upadł, a wokół niego natychmiast zgromadzili się przechodnie. Na miejsce szybko przyjechała karetka pogotowia. Stwierdzono zawał serca. Pomimo podjętej akcji reanimacyjnej, pan Nikodem, bo tak miał na imię, zmarł w drodze do szpitala.
Wiedział, że jego opiekuna spotkało nieszczęście
Pies, który mu towarzyszył, rozumiał, że stało się coś złego. Gdy jego opiekun leżał na ziemi, zwierzak skamlał i próbował lizać go po twarzy, ale przechodnie, którzy próbowali udzielić pomocy panu Nikodemowi, przeganiali go. Gdy mężczyzna został przeniesiony do karetki, która ruszyła w stronę szpitala, wyrwał się w pogoń, ale zrozumiał, że nie ma szans dogonić pojazdu. Wrócił na miejsce, gdzie po raz ostatni widział swojego przyjaciela.
Trwał na stanowisku, wyczekując powrotu opiekuna
Początkowo kręcił się zdezorientowany po okolicy ronda, unikając przejeżdżających samochodów i tramwajów. Przez wiele godzin nikt nie interesował się zwierzęciem. Nikt poza kierowcami. Niektórzy próbowali go przegonić, inni – złapać. Sprytny zwierzak był jednak szybszy i za każdym razem umykał przed ludźmi. Nastała noc, a Dżok wciąż nie opuszczał miejsca tragicznego zdarzenia. Najwyraźniej był przekonany, że jego opiekun wkrótce wróci.
Następnego dnia wciąż był na miejscu. Umościł się na trawniku rosnącym na środku skrzyżowania i czekał. Mijały kolejne dni, a Dżok nie odpuszczał. Nic nie wskazywało, że zamierza ruszyć się gdziekolwiek ze swojego stanowiska. Tylko nocą opuszczał rondo Grunwaldzkie, by szukać wody i resztek na śmietnikach. Ale za każdym razem wracał, by czekać na swojego przyjaciela. Nie zniechęcała go nawet kapryśna pogoda.
Zaufał tylko jednej osobie
Wreszcie ktoś zawiadomił schronisko dla zwierząt. Na miejsce przyjechali pracownicy azylu, ale Dżok nie dał się pojmać swoim „adwersarzom”. Uciekał, ale za każdym razem wracał na miejsce. W końcu stał się stałym elementem krajobrazu ronda Grunwaldzkiego. O psie zrobiło się głośno. Mieszkańcy zaczęli go dokarmiać. Niektórzy przyjeżdżali z odległych dzielnic, żeby przekonać się, czy pogłoski o niezwykłym zwierzaku są prawdziwe.
Dżok przyjmował pożywienie, ale do każdego podchodził z nieufnością i dużą dozą ostrożności. Zaufał tylko jednej osobie – mieszkającej w pobliżu Marii Müller. Starsza kobieta odwiedzała go ze swoim psem, Kajtkiem, z którym Dżok się zaprzyjaźnił. W końcu pozwolił się przygarnąć. Zanim trafił do nowej opiekunki, przez niemal rok wyczekiwał powrotu pana Nikodema.
Dalsze losy psa Dżoka
Dżok znalazł dom, w którym był kochany. Szczęście czworonoga trwało do 1998 roku. Po śmierci Marii Müller, oba psy – Dżok i Kajtek – trafiły do schroniska dla zwierząt. Pierwszy z wymienionych nie doczekał adopcji.
Kierowany psią wiernością, Dżok uciekł z azylu. Kilka dni później znaleziono go martwego w pobliżu torów kolejowych. Pies zginął, potrącony przez pociąg.
Pomnik psa Dżoka
Kraków słynie z dzieł upamiętniających wielkich ludzi i najważniejsze wydarzenia w dziejach kraju. Pomnik Tadeusza Kościuszki, Adama Mickiewicza czy Mikołaja Kopernika – te posągi widział chyba każdy, kto zwiedził historyczną stolicę Polski. Warto jednak wspomnieć, że nie tylko wielcy ludzie mają swoje miejsca pamięci w Krakowie. Także wierny Dżok doczekał się takiego upamiętnienia.
Początkowo władze miasta nie były przychylne pomysłowi wzniesienia pomnika psiej wierności. Jednak ugięły się pod naciskiem lokalnych organizacji, mieszkańców miasta i znanych osób. Całe szczęście, bo ta poruszająca historia bez wątpienia powinna być upamiętniona.
26 maja 2001 roku zaprezentowany został pomnik psa Dżoka autorstwa Bronisława Chromego. Odsłonięcia dokonał pies – owczarek niemiecki o imieniu Kety. Niewielka rzeźba pomnikowa przedstawia psa siedzącego wewnątrz rozłożonych ludzkich dłoni. Symbolizuje psią wierność oraz więź łączącą czworonoga z człowiekiem.