Polacy na Haiti. Czy rzeczywiście są potomkami legionistów Dąbrowskiego?
Święte obrazy przedstawiające Matkę Boską Częstochowską albo – równie dobrze – Erzulie Dantor, bóstwo haitańskiej synkretycznej religii wodu. Mieszkańcy Cazale z biało-czerwonymi chorągiewkami, witający w 1983 roku przybyłego na Haiti papieża Jana Pawła II jako „swojego człowieka”, rodaka. Niebieskoocy mulaci z chęcią przedstawiający się jako Poloné. Czy to wszystko przypadek? Nie, aczkolwiek w opowieściach o Polonii na Haiti jest sporo przesady.
W tym artykule:
- Polacy na Haiti – wysłani na „brudną wojnę”
- Prawo zagwarantowane w konstytucji
- Popioły z Cazale
- Polska opera na Karaibach
Do dziś na karaibskiej wyspie żyją potomkowie Polaków, wysłanych tam podobno na wojnę przez Napoleona. Trudno to jednak udowodnić, bo dowody spłonęły.
Polacy na Haiti – wysłani na „brudną wojnę”
Zaczęło się od tego, że w 1802 i 1803 roku na Haiti (San Domingo) przybyli polscy legioniści jako część kontyngentu wysłanego przez Napoleona do tłumienia niewolniczej rebelii na karaibskiej wyspie. Obie strony nie przebierały w środkach. Francuzi prowadzili „brudną wojnę”, podczas której nie oszczędzali kobiet ani dzieci, okrutnie torturowali przeciwników, truli gazem, okaleczali i rzucali psom na pożarcie. Rebelianci nie pozostali dłużni, więc dostało się też Polakom walczącym u boku Francuzów. „Porucznika Madejskiego wziąwszy w niewolę, wsadzili go pomiędzy dwie deski i wzdłuż przepiłowali” – wspominali legioniści.
Zwracali przy tym uwagę, że „podobne pastwienie się nad nami pochodziło stąd, iż Francuzi ciągle Polakami straszyli Murzynów, nazywając nas potworami karmiącymi się jedynie mięsem ludzkim. Później, gdy się Murzyni dowiedzieli, z jakiego powodu wysłani zostaliśmy na San Domingo, zmienili postępowanie swoje z nami”. Ostatecznie Polacy na Haiti zbuntowali się przeciw Francuzom i zaczęli przechodzić na stronę rebeliantów. Ile w tym prawdy? Ilu takich legionistów było?
Prawo zagwarantowane w konstytucji
Na wyspę trafiło w sumie ok. 5300 Polaków z Legionów Dąbrowskiego. Po przegranej wojnie wróciło do Europy ledwie 300. Co z resztą? Jak szacują historycy, ok. 4000 poległo lub zmarło na tropikalne choroby na Haiti. Kilkuset snuło się po świecie (niektórzy zostali nawet piratami). Inni gnili w niewoli Brytyjczyków z koalicji antynapoleońskiej, pół tysiąca jeńców wcielono ostatecznie do wojsk brytyjskich. Natomiast 120–150 legionistów dobrowolnie dołączyło do haitańskich powstańców, nie chcąc brać udziału w „brudnej wojnie” Francuzów. To nie mit. Nie przypadkiem Francuzi oskarżali polskich towarzyszy broni o brak zaangażowania w walce ze zbuntowanymi niewolnikami czy wręcz zarzucali tchórzostwo i zdradę.
Nie mamy pewności, czy Polacy faktycznie weszli w skład honorowej gwardii przybocznej haitańskiego przywódcy generała Jeana-Jacquesa Dessalines’a. Natomiast niewątpliwie przywódcy rebelii zaproponowali Polakom osiedlenie się na wyspie. Gdy proklamowano wolne Haiti, w konstytucji z 1805 roku zostaliśmy wymienieni wraz z Niemcami (żyjącymi tam pokojowo m.in. z uprawiania kawy) jako jedyni Europejczycy, mogący posiadać i nabywać włości. Wielu Polaków otrzymało ziemię właśnie w okolicach wspomnianej na wstępie miejscowości Cazale.
Mniejszości etniczne w Polsce to zaledwie ułamek społeczeństwa. Jednej z nich wciąż odmawia się tego statusu
Mniejszości etniczne w Polsce są reprezentowane przez cztery grupy, których przedstawiciele stanowią około 0,1 proc. ogółu społeczeństwa. Mimo tak skromnej reprezentacji, ludność etniczn...Popioły z Cazale
Dowodów na niezwykła historię haitańskiej Polonii można byłoby szukać właśnie tam. Gdyby nie to, że Cazale padło ofiarą represji podczas rządów dyktatora Françoisa Duvaliera. Uważał to miasteczko za siedlisko opozycjonistów, na dodatek nie dość „afrykańskich”, bo Mulatów. Wiosną 1969 roku do Cazale wpadły bandy Tonton Macoute – bojówkarzy Duvaliera. Przez kilka dni rabowali, gwałcili, palili i mordowali. Zginęło lub zaginęło kilkadziesiąt osób. W spalonych domach, z których niektóre przypominać miały gankami polskie dworki, przepadły pamiątki po Polakach.
Nie zakończyło to jednak polskiej historii kilkutysięcznego miasteczka. Za czasów PRL to z niego przybył do Polski na zaproszenie Jerzego Grotowskiego, legendy teatru, kapłan wodu Amon Frémon. Szukali wspólnych korzeni, inspiracji oraz związków między religijnymi rytuałami i teatrem. Również w ostatnich latach do Cazale zaglądały polskie organizacje charytatywne oraz ludzie kultury.
Polska opera na Karaibach
W 2015 roku odbyła się tam inscenizacja „Halki” Stanisława Moniuszki, z udziałem solistów z poznańskiego Teatru Wielkiego, muzyków filharmonii z Port-Au-Prince oraz tancerzy z Cazale. Projekt ten, zatytułowany „Halka/Haiti. 18°48’05”N 72°23’01”W”, zaprezentowano następnie na słynnym weneckim Biennale sztuki. Pomysłodawczyni projektu Joanna Malinowska tak go komentowała: „Zbudowany jest na wielu płaszczyznach znaczeniowych. Jest prowokacją do różnego rodzaju refleksji. Miejsce realizacji nawiązuje do historii z czasów napoleońskich.
Polacy, walczący o wyzwolenie swojego kraju, najechali inny kraj i przeszli na stronę ludności lokalnej przeciwko armii, z którą przybyli. Stali się wojskiem walczącym o wyzwolenie Haiti, a z drugiej strony byli reprezentantami narodu, mającego apetyty kolonialne. Przy pracy nad »Halką« pojawiło się pytanie, na ile my, Europejczycy, możemy wkroczyć w życie innych kultur, aby realizując projekt artystyczny nie naruszyć ich prywatności. Nasz projekt można podsumować jako próbę dekonstrukcji poprzez rekonstrukcje takich inwazji.
Tak jak wiele innych naszych prac, »Halka/Haiti« mówi o zderzeniu. Nie tylko kulturowym, ale także różnych środowisk. Tu musieli współpracować profesjonalni śpiewacy Teatru Wielkiego w Poznaniu (gdzie panują jasne zasady hierarchii instytucji i głosów) z orkiestrą z Port-au-Prince i tancerzami-ochotnikami z Cazale. Chcielibyśmy, aby nasza realizacja zwróciła uwagę na skomplikowanie historii i ironię losu”.
Polska i Polonia nie zniknęły więc z wyspy. „Do dziś część mieszkańców górskich rejonów Haiti używa zniekształconych polskich nazwisk i odwołuje się w swej tradycji rodzinnej do polskich przodków” – pisał prof. Jarosław Czubaty, znawca epoki napoleońskiej. Nie każdy Haitańczyk o bledszej skórze i jaśniejszych oczach musi jednak być potomkiem polskich legionistów. W kraju tym pojawiali się przecież także Niemcy, Francuzi, Brytyjczycy, Hiszpanie oraz Amerykanie, którzy okupowali Haiti od 1915 do 1934 roku.
Źródła:
- Robert Bielecki, Andrzej T. Tyszka, „Dał nam przykład Bonaparte: wspomnienia i relacje żołnierzy polskich 1796–1815”, Wydawnictwo Literackie 1984,
- Ricardo Orizio, „Zaginione białe plemiona”, Czarne 2009,
- Zdzisław Najder, Bartłomiej Sienkiewicz, Jarosław Czubaty i inni, „Węzły pamięci niepodległej Polski”, Znak 2014,
- Jan Pachoński, „Polacy na Antylach i Morzu Karaibskim”, Wydawnictwo Literackie 1979,
- Sebastian Rypson, „Being Poloné in Haiti”, ASPRA-JR 2008,
- Adam Węgłowski, „Bardzo polska historia wszystkiego”, Znak 2015,
- „Jak zderzyliśmy Halkę z Haiti [wywiad]”.