Reklama

W tym artykule:

  1. Co robił Strzelecki na wulkanie
  2. Polacy na Hawajach zmuszeni do niewolniczej harówki
  3. Plantacje nie dla Polaków
Reklama

Hawaje, egzotyczny archipelag na Pacyfiku, nie od dziś rozbudza wyobraźnię. Rdzenni Hawajczycy byli pochodzenia polinezyjskiego. W XVI wieku do wysp dotarli Hiszpanie, potem zainteresowali się nimi Brytyjczycy, a w 1898 roku zaanektowali je Amerykanie. Od 1959 roku Hawaje są 50. stanem USA, z coraz mniejszym odsetkiem rdzennej ludności. A skąd się wzięli Polacy na Hawajach?

Co robił Strzelecki na wulkanie

O ile nie było żeglarzy polskiego pochodzenia na statkach hiszpańskich i wśród załóg kapitana Cooka, to pierwszym naszym rodakiem na Hawajach był słynny Paweł Edmund Strzelecki (1797–1873), jeden z najwybitniejszych polskich podróżników. Zatrzymał się tam w drugiej połowie 1838 roku, podczas podróży z wybrzeża Chile do Australii.

„W początkach września statek zawinął do portu w zatoce Kealakekua, tej samej, w której 14 lutego 1779 r. zginął odkrywca Hawajów James Cook. W trakcie pobytu Strzeleckiego Hawaje były jeszcze niepodległym państewkiem rządzonym przez króla z dynastii Kamehameha. Poświęcił tam wiele czasu badaniom tutejszych, największych na świecie wulkanów.

Zbadał wulkany Mauna Kea, Mauna Loa, Kilauea. Na zboczach tego ostatniego rozbił obóz dokonując obserwacji wypełniającego dno krateru, pulsującego zbiornika lawy. Przy okazji Strzelecki zapisywał również wierzenia tubylców związane z ich wiarą w nadprzyrodzoną moc wulkanów. Prace naukowe na temat wulkanów hawajskich, jakie opublikował Strzelecki były jednymi z pierwszych w światowej literaturze fachowej”, czytamy w biogramie podróżnika na stronach polonijnego stowarzyszenia Wspólnota Polska.

Po Strzeleckim, już w 2. połowie XIX wieku, pojawili się na Hawajach m.in.: literat i turysta Julian Florian Horain, kartograf i inżynier Adam Joachim Kulczycki, misjonarz Józef Hołubowicz, inżynier górnik Modest Maryański oraz hrabia Władysław Zamoyski – podczas półtorarocznej podróży po Australii i Oceanii z ramienia francuskiej komisji rządowej na wystawę powszechną w Sydney. Na Hawaje trafiali jednak nie tylko turyści, ludzie nauki, pióra i Kościoła.

Mapa Hawajów z 1838 roku. Fot. Na Kalama i kaha/Royal Geographical Society via Getty Images

Polacy na Hawajach zmuszeni do niewolniczej harówki

Jak pisze Adam Walaszek w książce „Migracje Europejczyków 1650-1914” pod koniec wieku XIX Polacy trafili na Hawaje jako... ofiary oszustwa. Nierzetelni pośrednicy namawiali ich na wyjazd do prac rolniczych w krajach Ameryki Północnej, a tymczasem wylądowali na egzotycznych plantacjach.

Krakowskie „Nowości Illustrowane” pisały w roku 1913: „Pierwsza partya polskich wychodźców zawitała na wyspy Hawajskie przed 14-tu laty [czyli w 1899 roku; przyp. red.] w liczbie około 250 włościan, pochodzących przeważnie z powiatu czortkowskiego. Podróż ich z Bremy do Honolulu na okręcie żaglowym trwała 4 i pół miesiąca. W półtora roku później przybyła tam druga partya naszych wychodźców w liczbie około pięciuset.

Sprowadzono ich na plantacye trzciny cukrowej, które tworzą gros rolnictwa hawajskiego i stanowią olbrzymie przedsiębiorstwa akcyjne. Wieśniaków naszych, których nie poinformowano o panującej na wyspach drożyźnie, czekało gorzkie rozczarowanie, gdyż umówione zarobki zaledwie pozwalały na skromne utrzymanie, uniemożliwiając robienie jakichkolwiek oszczędności. Nadto oczekiwała tam ich formalna niewola, a brutalność dozorców dawała się niemiłosiernie we znaki. O ucieczce nie mogło być mowy, a wszelkie próby uporu tłumione były od razu przemocą, choćby przy użyciu broni”.

5 tajemnic starożytnego świata. Czy kiedykolwiek uda się je wyjaśnić?

Wyspa Wielkanocna, El Dorado, czy rysunki z Nazca. Wciąż są na świecie miejsca, które do dziś fascynują naukowców. Udało się odkryć część ich tajemnic, ale wciąż pozostają pytania ...
moai
posąg moai na Wyspie Wielkanocnej, fot. Shutterstock

Nie pomagały listy i skargi. Część polskich Hawajczyków uciekła więc do Kalifornii, inni wrócili do kraju. Amerykanie ostatecznie ucywilizowali jednak warunki pracy Polaków. Na miejsce dotarli też kolejni Polacy, dawni zesłańcy z Syberii i Mandżurii. „Z tych polskich Hawajczyków nikt już nie myśli o powrocie do kraju ojczystego, wszyscy pogodzili się z losem, wielu pozawierało mieszane małżeństwa, dziatwa, tam zrodzona, często nie włada już wcale, albo tylko bardzo słabo polskim językiem”, czytamy w artykule.

Plantacje nie dla Polaków

Przed I wojną światową było 300 Polaków pośród 190 tys. mieszkańców wysp – z czego naliczono 25 tys. miejscowych, 80 tys. Japończyków, 20 tys. Chińczyków, 20 tys. Portugalczyków, 5 tys. Portorykańczyków, 5 tys. Filipińczyków, 2 tys. Hindusów, 2 tys. Rosjan, a resztę stanowili Amerykanie.

W 1913 roku odwiedził rodaków na Hawajach naczelny dyrektor Polskiego Towarzystwa Emigracyjnego Józef Okołowicz. Zachowało się nawet jego zdjęcie na brzegu krateru wulkanu Kīlauea. „Nowości Illustrowane” tak zrelacjonowały jego refleksje i wnioski z pobytu na archipelagu:

„Aczkolwiek w ostatnich czasach stosunki robotnicze na wyspach Hawajskich uległy radykalnej naprawie, a obchodzenie się z najmitami na plantacyach nie daje obecnie powodu do żadnych zażaleń, to jednak kraj ten absolutnie nie może być brany w rachubę jako teren dla naszego wychodztwa. Pomijając już bowiem olbrzymią jego odległość od Europy, płace robotników są tam znacznie niższe, niż w Stanach Zjednoczonych, a drożyzna ogromna.

Robotnik zatrudniony przy robotach w polu pobiera tam rzadko kiedy więcej ponad 24 dolary miesięcznie – oprócz wolnego mieszkania, gdy parobek, najmujący się do farmerów amerykańskich, choćby w okolicy Nowego Jorku (gdzie płace są niższe niż w zachodnich Stanach) otrzymuje przynajmniej 25 dolarów na miesiąc wraz z całym utrzymaniem. Zresztą wychodźca nasz garnie się zwykle do pracy w przemyśle, gdzie zarobki są w ogóle większe, niż przy rolnictwie, tymczasem na wyspach Hawajskich oprócz cukrowni niema wcale fabryk i wobec braku na miejscu węgla i żelaza prawdopodobnie kraj ten na zawsze pozostanie rolniczym”.

Jak konkludowała autor artykułu, „»Raj dla turystów« nie stanie się nigdy rajem dla europejskich emigrantów”. Dziś, grubo ponad sto lat później, na Hawajach żyje ćwierć miliona obcokrajowców, stanowiąc prawie jedną piątą całej populacji. Jest wiele problemów (choćby koszty utrzymania), ale ekspatów i turystów – także z Polski – nie brakuje.

ŹRÓDŁA:

Reklama

Nasz ekspert

Adam Węgłowski

Adam Węgłowski – dziennikarz i pisarz. Były redaktor naczelny magazynu „Focus Historia”, autor artykułów m.in. do „Przekroju”, „Ciekawostek historycznych”. Wydał serię kryminałów retro o detektywie Kamilu Kordzie, a także książki popularyzujące historię, w tym „Bardzo polską historię wszystkiego” oraz „Wieki bezwstydu”. Napisał też powieść „Czas mocy” oraz audioserial grozy „Pastor” – rozgrywający się na przełomie wieków XVII i XVIII w Prusach. W swoich rodzinnych stronach, na Mazurach, autor umiejscowił także powieści „Pruski lód ” oraz „Upierz”.
Reklama
Reklama
Reklama