W tym artykule:

  1. Bez hamulców
  2. Czaszka i rewolwer
  3. Pełna cenzura
  4. Gra w kulki
  5. Ciąża, która zachwiała imperium
  6. W rękach patologów i bankierów
  7. Porwanie pomogło
Reklama

W grudniu 1992 r. Austriaków zszokowała informacja, że z grobu na zabytkowym cmentarzu koło opactwa w Heiligenkreuz zrabowano zwłoki. Nie byle kogo, bo Marii Vetsery – kochanki Rudolfa Habsburga, czyli syna cesarza Franciszka Józefa i następcy tronu Austro-Węgier. To właśnie ta młoda baronówna pożegnała się z życiem razem z Rudolfem w 1889 r., zaś ich tragiczna historia znalazła się na ustach całego świata. Było to samobójstwo czy ktoś je upozorował? A może doszło do zamachu? Rabunek z 1992 r. mógł oznaczać, że ktoś próbuje ukryć prawdę na wieki – nim pojawi się pomysł, by zwłoki przebadali współcześni kryminolodzy.

Bez hamulców

Arcyksiążę Rudolf Habsburg (ur. 1858 r.) był człowiekiem wykształconym i inteligentnym. Zapowiadał się na godnego następcę Franciszka Józefa I na tronie wielokulturowego 40-milionowego mocarstwa. Lecz jeszcze więcej niż talentów miał na koncie romansów. Nie przerwał ich nawet ożenek. Jego małżonka księżniczka Stefania Klotylda Koburg szybko przyzwyczaiła się do skoków w bok Rudolfa. Nie było to zresztą nic szokującego w świecie koronowanych głów. Gorzej, że odczuła romanse męża na własnej skórze w najgorszy możliwy sposób: zaraził ją chorobą weneryczną.

Plotki o prowadzeniu się arcyksięcia nie tylko nie odstraszały kolejnych kochanek, lecz wręcz je przyciągały. Jesienią 1888 r. za sprawą hrabiny Larisch – bratanicy cesarzowej Elżbiety, matki Rudolfa – do arcyksięcia zbliżyła się siedemnastoletnia baronówna Maria Vetsera. Ta córka dyplomaty i bogatej Greczynki z kupieckiej rodziny była uroczą i inteligentną kokietką, czarującą mężczyzn pięknymi ciemnymi włosami, długimi rzęsami i bujnymi kształtami. Upatrzył ją sobie książę Miguel Bragança, pretendent do portugalskiego tronu. Lecz takie perspektywy wcale nie wyczerpywały ambicji młodej arystokratki, być może zachęcanej przez swoją matkę. Następca tronu cesarskiego: to była dopiero partia! Co z tego, że już żonaty.

Pod wpływem lektur francuskich romansów Maria nie miała oporów przed nawiązaniem romansu. A hrabina Larisch, mająca opinię luksusowej stręczycielki na usługach Rudolfa, postanowiła za jednym zamachem spełnić marzenia dziewczyny i przypodobać się arcyksięciu. Przekazywała liściki, organizowała schadzki, zapewniła parze wynajęte mieszkanie. Za to wszystko była oczywiście hojnie wynagradzana.

W Niemczech odkryto prawdopodobnie największy masowy grób w Europie. Pochowano w nim ponad 1000 osób

Archeolodzy z Niemiec twierdzą, że odkryli prawdopodobnie największy masowy grób, jaki kiedykolwiek odnaleziono w Europie. Wstępne badania wykazały, że pogrzebano w nim ofiary epidemii czarn...
masowy grób
fot. In Terra Veritas

Czaszka i rewolwer

Póki para spotykała się pokątnie, Wiedeń milczał. Lecz Rudolf zaczął rozbijać się z Vetserą powozem. Na dodatek Maria zaczęła demonstracyjnie okazywać, z kim pozostaje w zażyłych relacjach. We włosach zaczęła nosić diadem, niczym koronę. A podczas balu w ambasadzie niemieckiej 27 stycznia 1889 r. nie oddała arcyksiężnej Stefanii należnych honorów.

Już wcześniej pojawiały się głosy, że Rudolf chce unieważnić małżeństwo. Teraz wróciły ze zdwojoną siłą. Sprawa była śmiertelnie poważna. Do uszu Franciszka Józefa doszło, że Rudolf skontaktował się już ze Stolicą Apostolską w sprawie stosownego postępowania. Arcykatolickiemu cesarzowi nie mieściło się to w głowie! Uważał, że syn dla kaprysu kompromituje Habsburgów. Zażądał od Rudolfa honorowego zachowania. Miał zerwać z kochanką i skupić się na obowiązkach.

Ale arcyksiążę miał już chyba tego dosyć. Kłócił się z ojcem, domagając się większego udziału w polityce cesarsko-królewskiej monarchii. Irytował się, że Austro-Węgry poddają się wpływom Niemców, kanclerza Bismarcka i cesarza Wilhelma II. Sam widział przyszłość państwa w jego wielokulturowości, w sojuszu z narodami słowiańskimi cesarstwa. Chciał liberalnych reform, ale mógł tylko o tym rozmawiać i pisać, incognito, w prasie. Widział, że z każdym dniem pozycja państwa Habsburgów słabnie i nie mógł nic na to poradzić. Nieudane małżeństwo z belgijską księżniczką, z którego nie pozwalano mu się wyplątać, tylko pogłębiało jego depresję.

Był w coraz gorszej formie (być może także z powodu postępującego syfilisu). Zaglądał do kieliszka i sięgał po narkotyki. Miał obsesję śmierci. W gabinecie trzymał pod ręką czaszkę i rewolwer. W grudniu 1888 r. zaczął szukać partnerki do samobójstwa.

Początkowo zaproponował to nie Vetserze, lecz 24-letniej aktorce Mitzi Kaspar. Kochance, z którą spotykał się równolegle z Marią. Aktorka jednak zbyt kochała życie, by zgodzić się na samobójczy pakt z arcyksięciem. Habsburg musiał szukać dalej. Pewnego dnia zastał Vetserę, jak w jego gabinecie z ciekawością ogląda czaszkę i rewolwer. Zdziwił się, ale nastolatka zapewniała, że wcale nie napawają jej lękiem. To wtedy Rudolf mógł pomyśleć, że wreszcie znalazł właściwą partnerkę do odejścia z hukiem z tego niewdzięcznego świata.

Para wyglądała na zdesperowaną, choć znała się zaledwie kilka miesięcy. Vetsera ofiarowała arcyksięciu papierośnicę z wygrawerowanym zdaniem „Dziękuję przeznaczeniu”. On dał jej pierścień z dedykacją obiecującą „miłość aż do śmierci”. Brzmiało to dosyć dwuznacznie.

Pełna cenzura

Rankiem 30 stycznia 1889 r. w pałacyku myśliwskim w Mayerlingu towarzystwo, które bawiło się razem z Rudolfem, odpoczywało po upojnej nocy. Kiedy kamerdyner arcyksięcia zapukał do drzwi jego pokoju, by poinformować o przygotowaniach do polowania, które Habsburg sam wcześniej zaplanował, nikt mu nie odpowiedział. Służący spróbował pół godziny później, ale znów bez rezultatu. Tym razem się przestraszył.

Razem z przyjaciółmi Rudolfa – hrabią Hoyosem i księciem Koburgiem – postanowili wyważyć drzwi. W pokoju zobaczyli Rudolfa leżącego w łóżku w samej koszuli. Był blady jak trup, na ustach miał krew. Kamerdyner sądził, że mógł się otruć. Dopiero Koburg wypatrzył ranę postrzałową i rewolwer. Obok leżała młoda kobieta. Tymczasem hrabia Hoyos ruszył już z tragiczną informacją do Wiednia.

Najpierw usłyszała ją cesarzowa Elżbieta, słynna Sisi. Nie była w stanie lub nie chciała powiedzieć całej prawdy mężowi. Stwierdziła, że Rudolf nie żyje, a otruła go jedna z kochanek, po czym sama zażyła strychninę. Musiało upłynąć trochę czasu, zanim cesarz dowiedział się, że w Mayerlingu znaleziono Rudolfa z przestrzeloną czaszką, z pistoletem w dłoni. Obok leżała z przestrzeloną lewą skronią Maria Vetsera. Ponieważ była praworęczna, można było wyciągnąć wniosek, że to nie ona się zabiła.

Taka informacja nie mogła jednak trafić do opinii publicznej! Ba, nawet wersja o otruciu była zbyt szokująca. „Następca tronu, arcyksiążę Rudolf żyć przestał” – tylko taki lakoniczny komunikat wydał premier von Taaffe. Redaktorzy prześcigali się w wyrazach ubolewania i wychwalaniu zasług zmarłego, nikt jednak nie zagłębiał się w szczegóły zgonu.

Polskojęzyczni mieszkańcy imperium mogli nawet przeczytać w krakowskim „Czasie” wierutne kłamstwa: „Dworskie relacje zgodne są w tym, że dziś z rana znaleziono w Mayerlingu następcę tronu nieżywego w łóżku i że umarł, o ile się zdaje na paraliż serca. Obiegające po mieście wieści o wypadku, o spadnięciu z powozu, o nieszczęściu zaszłym na polowaniu, o tym, że serce Arcyksięcia przestrzelone; wszystkie są nieautentyczne a zdaniem ludzi kompetentnych i rozważnych bezpodstawne”.

Jednocześnie dwór cesarski przekonywał Stolicę Apostolską, że Rudolf zapadł na psychiczną chorobę, co przyczyniło się do tragedii. Taka interpretacja wydarzeń gwarantowała, że będzie można zorganizować Rudolfowi godny, uroczysty, katolicki pochówek. Każdy inny byłby wstydem dla Habsburgów.

A co z dziewczyną, którą znaleziono u boku Rudolfa? Watykan mógł się o tym dowiedzieć, ale nie poddani Habsburgów. Władze nie tylko ukryły, że kochanka została zastrzelona. Udawały, że nikogo z Rudolfem nie było! Do austro-węgierskiej prasy nie mogło się przedostać ani jedno słowo o Marii Vetserze. Jej ciało potajemnie zabrano z Mayerlingu i pochowano pod osłoną nocy na cmentarzu w Heiligenkreuz.

Gra w kulki

Lecz przecieków dotyczących prawdziwych okoliczności śmierci nie dało się ukryć. Pisała o nich bez oporów zagraniczna prasa. Sprowadzane do Wiednia gazety rekwirowała wprawdzie policja, ale poczta pantoflowa robiła swoje. Nazwisko kochanki towarzyszącej arcyksięciu feralnej nocy stało się tajemnicą poliszynela. Brak pełnych wyjaśnień ze strony dworu potęgował plotki, prowadząc do kolejnych przypuszczeń dotyczących przyczyn i okoliczności tragedii. Narastały przez dziesięciolecia, a napędzane kolejnymi wspomnieniami i wywiadami członków rodu Habsburgów przybierały formy najbardziej fantastycznych hipotez.

Ktoś rozpuścił plotkę, że Rudolf uwiódł i przyprawił o ciążę księżniczkę Aglaię von Auersperg. W efekcie został wyzwany przez jej brata na pojedynek. Miał odbyć się w stylu amerykańskim. To znaczy, że obaj uczestnicy losowali różnokolorowe kulki – kto wyciągnął czarną, musiał popełnić samobójstwo. Rudolf przegrał i honorowo dotrzymał słowa.

Rudolf Habsburg, Książę Austrii fot: Wikimedia Commons

Ktoś inny rozpowiadał, że para kochanków popełniła samobójstwo, bo zorientowała się że są rodzeństwem! W tej wersji Franciszek Józef miał przed laty romans z matką Vetsery. Z drugiej strony pojawiły się plotki, jakoby arcyksiążę zginął z ręki leśniczego z Mayerlingu, któremu uwiódł żonę. Albo że zabójstwo było efektem pijackiej orgii. Inni w ogóle nie wierzyli, że Rudolf zginął. Ich zdaniem nie trafił do grobu, lecz uciekł z Vetserą do Ameryki Południowej!

Ciąża, która zachwiała imperium

Nic jednak nie przebiło plotek, jakoby w chwili śmierci Maria była w ciąży z Rudolfem i to stało się bezpośrednią przyczyną tragedii. Wedle jednej z wersji wydarzeń Vetsera zmarła po nieudanej aborcji, a Rudolf nie był w stanie tego przeżyć. Według drugiej, spodziewając się dziecka z Marią, arcyksiążę postanowił za wszelką cenę doprowadzić do rozwodu ze Stefanią.

To zapewne oznaczałoby nie tylko skandal, ale i wydziedziczenie syna przez cesarza. Jednak zdaniem niektórych badaczy Rudolf miał w rękawie jokera. Mógł liczyć na królewski tron Węgier, może nawet z Marią u swego boku! W 1888 r. dochodziło bowiem do ostrych napięć w cesarsko-królewskiej monarchii. Węgrom nie w smak było „zniemczanie” państwa. Bunt przeciw Franciszkowi Józefowi wisiał w powietrzu.

Sojusznikiem Węgrów mógł stać się właśnie antyniemiecki, liberalny i buntowniczy Rudolf. Nie znajdując u ojca zrozumienia dla swoich planów i wizji, arcyksiążę mógł zdecydować się na pójście własną drogą. Nawet kosztem rozpadu państwa.

Świadczyć może o tym historia ujawniona po latach przez skazaną na niesławę hrabinę Larisch. Kilka dni przed strzałami w Mayerlingu wystraszony arcyksiążę chciał zdeponować u niej jakieś supertajne dokumenty. U niej, bo hrabina była jedną z niewielu osób, którym ufał i której tajna policja nie łączyła z polityką.

Miłośnicy spiskowych teorii podchwycili ten wątek. Ich zdaniem w zdeponowanej skrzynce mogły znajdować się dokumenty świadczące o spisku. A gdyby Rudolf rzeczywiście zamierzał doprowadzić do rozpadu CK monarchii, jego życie istotnie znalazłoby się w niebezpieczeństwie. Byłoby aż zbyt wielu chętnych, by go zabić! Poczynając od cesarskich służb, które musiałyby ukarać go za zdradę i zapobiec wojnie domowej, kończąc na obcych wywiadach – np. niemieckim. W końcu kanclerz Bismarck i kajzer Wilhelm II nie znosili Rudolfa, chętnie widzieliby innego następcę tronu austro-węgierskiego. A już na pewno nie w smak była im zmiana układu sił w tej części świata ograniczająca wpływy niemieckie.

W rękach patologów i bankierów

Ekshumacja zwłok pozwoliłaby wyjaśnić choć część z niejasnych okoliczności tragedii. Czy Vetsera na pewno została zastrzelona? Czy w chwili śmierci była w ciąży? I czy w ogóle to ona leży grobie? Okazja nadarzyła się sama – po II wojnie światowej.

Grób Vetsery naruszyli wtedy szukający kosztowności czerwonoarmiści okupujący Austrię do 1955 r. Rodzina Vetsery zorientowała się, że doszło do dewastacji i po tym, jak Rosjanie opuścili kraj, dla porządku pozwoliła lekarzowi zbadać stan szczątków Marii. Stwierdził on rozległe uszkodzenie czaszki: nie wiadomo jednak, czy powstało od kuli, czy doszło do niego podczas barbarzyńskiego otwarcia mogiły przez Rosjan. To badanie niewiele więc wyjaśniło.

Sprawa odżyła po zniknięciu zwłok Vetsery w 1992 r. Szybko okazało się, że stali za tym nie żadni tajemniczy spiskowcy, lecz niejaki Helmut Flatzelsteiner – handlarz meblami, mający obsesję na punkcie tragedii w Mayerlingu. Nie zamierzał ukrywać prawdy o tragedii z 1889 r., lecz chciał ją odkryć. Porwał szczątki Vetsery, aby prywatnie zlecić ich badania kryminalistyczne. Nie wyjawił oczywiście lekarzom, skąd naprawdę pochodzą dostarczone im kości. Udał, że chodzi o dawno zmarłą osobę z jego rodziny. Interesował go jej wiek, przyczyna zgonu i fakt, czy była w ciąży.

Kolejne analizy wykazały, że to faktycznie zwłoki młodej kobiety. Nie znaleziono śladu, by w chwili śmierci była w ciąży. Stan czaszki faktycznie uniemożliwiał stwierdzenie, czy została zastrzelona.

Porwanie pomogło

Porwanie zwłok przez Flatzelsteinera (którego, notabene, ukarano za to tylko grzywną) wykluczyło więc pewne fantastyczne hipotezy, choć sprawy nie rozwiązało. Na kolejny krok do prawdy trzeba było czekać do 2015 r. Ujawniono wtedy, że w sejfie prywatnego Banku Schoeller znaleziono pożegnalne listy Vetsery do rodziny. Były zamknięte w kopercie zalakowanej pieczęcią Rudolfa.

Wynikało z nich, że dziewczyna szykowała się do wspólnego samobójstwa z arcyksięciem i zdecydowała się na ten krok z miłości. Kto ukrył te listy i dlaczego, nie ujawniono. Lecz zapewne był to ktoś z dworu cesarskiego lub kół rządowych, które manipulowały śledztwem i chciały ukryć prawdę przed poddanymi Habsburgów. Paradoksalnie, przez to przyczyniły się też do powstania niestworzonych plotek!

W tej sytuacji większą zagadką Mayerlingu pozostaje, co by było, gdyby Rudolf nie zginął. Po jego zgonie trzeba było bowiem wskazać nowego następcę tronu. Franciszek Józef więcej synów nie miał. Ostatecznie wybór padł na bratanka Franciszka Ferdynanda. Zdecydowanie mniej liberalnego i bardziej proniemieckiego niż Rudolf.

Reklama

Ale Franciszek Ferdynand też nie miał szczęścia. To od zamachu na niego w Sarajewie (1914 r.) rozpoczęła się I wojna światowa, a w konsekwencji upadek domu Habsburgów. Tragedia rozgrywała się na oczach sędziwego Franciszka Józefa, który żył aż do 1916 r. Możliwe, że gdyby udzielił Rudolfowi o jedną ostrą reprymendę mniej, cesarstwo by przetrwało, a historia świata potoczyłaby się zupełnie innym torem.

Nasz ekspert

Adam Węgłowski

Adam Węgłowski – dziennikarz i pisarz. Były redaktor naczelny magazynu „Focus Historia”, autor artykułów m.in. do „Przekroju”, „Ciekawostek historycznych”. Wydał serię kryminałów retro o detektywie Kamilu Kordzie, a także książki popularyzujące historię, w tym „Bardzo polską historię wszystkiego” oraz „Wieki bezwstydu”. Napisał też powieść „Czas mocy” oraz audioserial grozy „Pastor” – rozgrywający się na przełomie wieków XVII i XVIII w Prusach. W swoich rodzinnych stronach, na Mazurach, autor umiejscowił także powieści „Pruski lód ” oraz „Upierz”.
Reklama
Reklama
Reklama