Reklama

W tym artykule:

  1. Młodość św. Kazimierza
  2. Święty Kazimierz – wykształcenie
  3. Sytuacja w Europie
  4. Plany dotyczące Czech i Węgier
  5. Nieudana wyprawa Kazimierza na Węgry
  6. Kandydat na króla Polski
  7. Pierwsza wizyta na Litwie
  8. Śmierć św. Kazimierza
  9. Starania o kanonizację
  10. Dziedzictwo świętego Kazimierza
Reklama

Kiedy 8 września 1514 r. wojska polsko-litewskie rozbiły pod Orszą armię moskiewską, mówiono o cudzie. Nie tylko dlatego, że zwyciężono liczniejsze siły wroga, lecz również ze względu na wstawiennictwo królewicza Kazimierza Jagiellończyka – zmarłego trzydzieści lat wcześniej. Według relacji części rycerstwa, w krytycznym momencie bitwy książę objawił się na niebie, zagrzewając Polaków i Litwinów do walki.

Podobna sytuacja miała wydarzyć się cztery lata później podczas bitwy pod Połockiem. Rycerze dowodzeni przez Olbrachta Gasztołda, Jerzego Radziwiłła i Jana Boratyńskiego opowiadali przejęci, że Kazimierz objawił im się na koniu. Wskazał dogodne brody, dzięki którym udało im się przeprawić przez Dźwinę. Tym sposobem Polacy i Litwini odparli atak wojsk moskiewskich. Król Zygmunt Stary nie potrzebował więcej dowodów na nadprzyrodzone wstawiennictwo przedwcześnie zmarłego brata. Jeszcze tego samego roku wysłał do Rzymu poselstwo, by prosić o rozpoczęcie procesu kanonizacyjnego.

Młodość św. Kazimierza

Królewicz Kazimierz urodził się 3 października 1458 r. w Krakowie jako drugi syn Kazimierza IV Jagiellończyka i Elżbiety Rakuszanki. Starszy od niego był Władysław, młodsi: Jan Olbracht, Aleksander, Zygmunt i Fryderyk. Pierwsze lata spędził u boku matki, która oczarowała go opowieściami o św. Jadwidze Śląskiej i Władysławie Warneńczyku (do końca życia będzie żywił dla nich podziw).

Para królewska była głęboko religijna: codziennie uczestniczyła we mszy, fundowała też kościoły i jeździła z dziećmi na pielgrzymki na Jasną Górę. Królewicz od małego wzrastał więc w atmosferze szczególnej troski o rozwój duchowy. W porównaniu z większością braci i sióstr, którzy znani byli z temperamentnych charakterów, miał jednak wyjątkowo spokojną i ugodową naturę. Jan Długosz pisał o nim, że „był młodzieńcem szlachetnym, rzadkich zdolności i godnego pamięci rozumu”.

Święty Kazimierz – wykształcenie

Wiedział, co mówi, bo był nauczycielem chłopca. W 1467 r. król powołał dla synów specjalną pałacową szkołę, a ich pedagogiem uczynił właśnie Jana Długosza. Szkoła zajmowała osobną część zamku wawelskiego. Oprócz dzieci króla pobierali tam nauki synowie najważniejszych dostojników państwowych. Edukacja ta, jak opisywał ją ponad sto lat później Piotr Skarga, przebiegała w warunkach surowych: „skromnie jadali i ubierali się, musieli przyzwyczaić się do niewygód. Zwolennikiem surowego wychowania był Kazimierz IV Jagiellończyk, z którego woli synowie pozostawali pod bezwzględnym posłuszeństwem swego preceptora”.

Królewicz Kazimierz był kształcony zgodnie z klasycznym programem siedmiu sztuk wyzwolonych. Efekty tej edukacji znalazły wyraz choćby w mowach wygłaszanych przez przyszłego świętego po łacinie na powitanie królewskich gości (m.in. weneckiego posła Ambrogio Contariniego w 1474 r.). Nie ominęły go też lekcje fechtunku i ćwiczenia fizyczne pod okiem ochmistrza Stanisława Szydłowieckiego. Cały program obowiązującego wówczas nauczania znamy dzięki powstałemu na dworze Jagiellonów traktatowi pedagogicznemu „O wychowaniu królewicza”.

Sytuacja w Europie

Wszystko układało się dobrze, ale młody Jagiellon stał się przedmiotem rozgrywek politycznych ojca, który wysłał go na Węgry. Doszło wówczas do zdarzeń, które brutalnie przerwały dorastanie królewicza i odcisnęły na nim ogromne piętno. A są i tacy, którzy twierdzą, że to właśnie węgierska wyprawa ukształtowała przyszłego świętego.

Rok 1471 był dla polskiego króla bardzo istotny. Zaledwie pięć lat wcześniej zakończyła się wojna z Krzyżakami, w efekcie której odzyskaliśmy dostęp do morza i panowanie nad całym biegiem Wisły. Roztropny władca nie spoczywał jednak na laurach, zwłaszcza że w drugiej połowie XV w. zmienił się układ sił w Europie Środkowej i Wschodniej. Na nowe potęgi w regionie wyrastały Austria, Turcja i Państwo Moskiewskie. Czechy, Polska i Węgry musiały układać się z sąsiadami, m.in. z Habsburgami.

Plany dotyczące Czech i Węgier

W 1471 r. Kazimierz Jagiellończyk postanowił wykorzystać sytuację polityczną i podjąć starania o obsadzenie swoimi synami tronów czeskiego i węgierskiego. To zapewniłoby Jagiellonom ogromne zaplecze militarne i w efekcie lepszą pozycję strategiczną. Pretensje do koron południowych sąsiadów opierały się na tym, że Elżbieta Rakuszanka, żona polskiego władcy, była córką Albrechta II Habsburga (1397–1439) – króla Niemiec, Czech i Węgier, oraz siostrą Władysława zwanego Pogrobowcem (1440–1457) – króla Czech i Węgier.

Kiedy więc pod koniec marca 1471 r. zmarł czeski król Jerzy z Podiebradów, Kazimierz Jagiellończyk wykorzystał przychylną sobie szlachtę czeską i posadził na tronie praskim swojego najstarszego syna – Władysława. Pół roku później podobna okazja nadarzyła się na Węgrzech. Panujący tam Maciej Korwin co prawda nie umarł, ale wszedł w ostry konflikt z częścią magnatów, którzy zawiązali spisek mający odsunąć go od władzy. Węgierscy opozycjoniści zwrócili się do polskiego króla, ofiarując koronę jego synowi. Warunek był jeden: pomoc w obaleniu niepopularnego władcy. Polski król nie wahał się ani chwili. Jesienią 1471 r. wysłał na Węgry młodego Kazimierza.

Nieudana wyprawa Kazimierza na Węgry

Książę ruszył z Krakowa 2 października, dzień przed 13. urodzinami. Towarzyszył mu doświadczony wódz Piotr Dunin i 12-tysięczna armia złożona z polskiego rycerstwa i najemników. Pierwsze problemy pojawiły się zaraz po dotarciu do Budy, gdy okazało się, że węgierscy magnaci zbyt optymistycznie oszacowali swoje siły.

Maciej Korwin wcale nie zamierzał oddać korony. Obwarował sąsiedni Peszt i szykował się do otwartej bitwy. A że siły miał liczniejsze, czuł się pewny swego. Polacy zdawali sobie z tego sprawę, więc nie zdecydowali się na atak. Zamiast tego wycofali się z wojskiem do Nitry i czekali na wsparcie miejscowych magnatów. To jednak nie nadciągało.

W grudniu sytuacja była już fatalna. Część wojsk najemnych wszczęła bunt i opuściła obóz, a byli i tacy, którzy przeszli na stronę wroga. Inni, wobec następujących opóźnień w wypłacie żołdu, chcieli na własną rękę powetować sobie straty i atakowali miejscową ludność. Kazimierz musiał być świadkiem licznych okrucieństw, gwałtów i grabieży, jakich dopuszczali się jego żołnierze. Dla trzynastoletniego, wrażliwego, pobożnego i wykształconego chłopca był to szok.

Na tym jednak się nie skończyło. Gdy pod koniec grudnia książę zarządził odwrót, bo groziło mu okrążenie, jego armię wykrwawiały szarpane ataki popleczników Macieja Korwina. Pierwsza w życiu zbrojna wyprawa królewicza omal nie zakończyła się tragedią. Wrócił do kraju w marcu 1472 r. pełen złości i rozczarowania.

Nie zatrzymał się w Krakowie. Przez kolejne 3 lata przebywał z Janem Długoszem na zamku w Dobczycach, dokąd przenieśli się też jego bracia. Do grona jego pedagogów dołączył humanista Kallimach, który pomagał mu pokonać wojenną traumę.

Kandydat na króla Polski

Podczas nauki w Dobczycach Kazimierz stał się jeszcze bardziej religijny. Nie tylko chętnie się modlił, ale ochoczo spełniał praktyki pokutne: rozdawał jałmużnę, pościł, sypiał na podłodze, nosił ostrą włosiennicę pod ubraniem. Nocami zrywał się i wymykał z pałacu, by leżeć krzyżem u drzwi kościołów. W takiej pozycji często widywali go strażnicy miejscy.

XIX-wieczny historyk Jakub Caro sugerował, że niefortunna wyprawa na Węgry całkowicie zniechęciła Kazimierza do życia świeckiego. To jednak przesada. Z racji tego, że najstarszy syn Kazimierza Jagiellończyka rządził w Czechach, naturalnym kandydatem do objęcia tronu polskiego był właśnie Kazimierz junior. Królewicz nigdy nie wzbraniał się od polityki. Posłusznie wykonywał zadanie, jakie stawiał przed nim ojciec.

W 1475 r., gdy skończył się okres kształcenia młodego Jagiellona, król zaczął stopniowo wprowadzać go w tajniki władzy. Zabierał na narady i sejmy. Kazimierz towarzyszył ojcu również w wędrówkach po kraju, podczas których monarcha nadzorował działanie lokalnej administracji, rozstrzygał spory i spotykał się z poddanymi. Odwiedził Poznań, Mazowsze i odzyskane po pokoju toruńskim Prusy Królewskie.

Pierwsza wizyta na Litwie

W 1478 r. po raz pierwszy zawitał na Litwę, gdzie spędził Boże Narodzenie. Nastroje w Wielkim Księstwie nie były wówczas najlepsze. Litwini domagali się od polskiego króla ustanowienia osobnego księcia dla ich państwa – wskazując przy tym na królewicza Kazimierza. Jednak władca odmówił. O powadze sytuacji świadczył fakt wykrycia w 1481 r. spisku na życie monarchy i jego synów. Wtedy król zdecydował się odesłać Kazimierza i przebywającego z nim Jana Olbrachta do Polski. Sam postanowił rozwiązać problemy, które przez lata nawarstwiły się na Litwie.

W tym czasie uczynił Kazimierza swoim namiestnikiem w Koronie, z tytułem Secundogentis Regis Poloniae. Królewicz rezydował w Radomiu. Z obowiązków wywiązywał się bardzo dobrze. Usprawnił pracę sądu królewskiego, zawalonego dotychczas zaległościami. Wspierał handel wiślany. Poprawił bezpieczeństwo na drogach, ukrócając rozboje, czym zaskarbił sobie przychylność kupców.

Śmierć św. Kazimierza

W tym też czasie pojawił się pomysł ożenienia królewicza z córką cesarza Fryderyka III Habsburga – Kunegundą. Kazimierz jednak odmówił, ponoć tłumacząc się... chęcią zachowania czystości. Niedługo później, w 1483 r., wyjechał do Wilna, gdzie na prośbę ojca objął obowiązki podkomorzego. Niestety, w tym czasie nasiliły się problemy księcia z płucami, które dawały o sobie znać od kilku miesięcy.

Choroba szybko się pogłębiała. Pod koniec roku, gdy zmierzał z ojcem na zjazd szlachty do Lublina, młody Jagiellon był już w tak złym stanie, że nie dał rady dotrzeć na miejsce. Podczas gdy król z całą świtą pojechał dalej, królewicz zatrzymał się na odpoczynek w Grodnie.

Królewicz Kazimierz najpierw miał rządzić Węgrami. Potem szykowano go na króla Polski. Skończył jako święty patron Litwy. fot: Wikimedia Commons / Autor nieznany

Nie doszedł do siebie. W lutym napisano do króla, że jego syn umiera. Kazimierz Jagiellończyk przybył do Grodna 1 marca 1484 r. Trzy dni później młody królewicz zmarł. Dziś wiemy, że zabiła go gruźlica. Ciało 26-letniego następcy tronu spoczęło w kaplicy w katedrze wileńskiej.

Starania o kanonizację

Śmierć młodego i popularnego księcia wywołała poruszenie w Koronie. Pojawiły się sławiące królewicza wypowiedzi i epitafia. A kiedy zaczęto myśleć o kanonizacji Kazimierza, poważną rolę odegrał aspekt polityczny. Chrześcijańska od stu lat Litwa nie miała jeszcze świętego patrona rodzimego pochodzenia. Zmarły młodo królewicz doskonale się do tej roli nadawał.

Jako pierwszy starania o wyniesienie Kazimierza na ołtarze podjął jego brat – Zygmunt I Stary. Impulsem do działania były wspomniane na wstępie opowieści rycerstwa z czasów wojny z Moskwą. Co ciekawe, sprawa kanonizacji mogła być załatwiona wyjątkowo szybko. Przychylny całej sprawie papież Leon X wysłał do Polski legata. Ten, widząc rozpowszechniający się kult świętego i poznając jego życie, napisał na cześć Kazimierza hymn. Spisał też jego żywot oraz przygotował teksty liturgiczne. Już w 1521 r. papież wydał bullę kanonizacyjną i kazał przekazać ją biskupowi płockiemu Erazmowi Ciołkowi.

Niestety, przypadek sprawił, że cały proces został wstrzymany i to na ponad 80 lat. Pod koniec 1521 r. Leon X zmarł, a niecały rok później z życiem pożegnał się też biskup. Bulla wraz z wszystkimi dokumentami zamiast dotrzeć do Polski – najzwyczajniej zaginęła!

Cały proces postanowił uruchomić od nowa dopiero Zygmunt III Waza. Widział w nim szansę na podkreślenie swoich związków z Jagiellonami, a tym samym wzmocnienie pozycji na polskim tronie (był synem Katarzyny Jagiellonki, bratanicy świątobliwego królewicza). Nową bullę wydał papież Klemens VIII jesienią 1602 r. Z tej okazji otwarto grób królewicza, a jego ciało, zdaniem świadków, znajdowało się w stanie nienaruszonym – co miało stanowić dodatkowy argument świadczący o świętości zmarłego.

Oficjalne uroczystości kanonizacyjne odbyły się w 1604 r. w katedrze wileńskiej. Biskup Benedykt Woyna poświęcił z tej okazji kamień węgielny pod pierwszy kościół ku czci św. Kazimierza, przy kolegium jezuitów. W 1636 r. uroczyście przeniesiono relikwie świętego do kaplicy ufundowanej przez Wazów.

Dziedzictwo świętego Kazimierza

Już niebawem po kanonizacji Kazimierza zarejestrowano ponad 400 wotów złożonych mu w podzięce za doznane łaski. Wiele z nich było świadectwami cudownych uzdrowień. Sługa prałata wileńskiego po przybyciu do grobu świętego miał zostać uwolniony od epilepsji. Szewc Piotr w trakcie modlitwy w tym miejscu odzyskał wzrok. Podczas przeprawy przez Niemen kilka osób zostało uratowanych od zatonięcia, gdy na wezbranej rzece zwrócili się o ratunek do św. Kazimierza.

Modlitwy o wstawiennictwo wyjątkowo chętnie kierowali do królewicza także wodzowie. Wśród nich Jan Karol Chodkiewicz. Jak twierdził, przed zwycięską bitwą pod Kircholmem, gdzie pokonał przeważające siły szwedzkie, modlił się właśnie do Jagiellończyka.

Groby królów Polski. Gdzie spoczywają polscy władcy?

Kiedy myślimy o grobach polskich królów, pierwsze skojarzenie to zapewne okazałe sarkofagi w katedrze na Wawelu. Królewskie pochówki znajdują się jednak również w innych polskich miastach...
groby królów Polski
Fot. Fotokon/Shutterstock, Jaroslav Moravcik/Shutterstock
Reklama

Święty Kazimierz do dziś pozostaje patronem Polski, Litwy i Radomia. Lecz nie tylko. Patronuje też sycylijskiemu Palermo i Kawalerom Maltańskim. Wszędzie tam uchodzi za orędownika służby publicznej, sprawiedliwej władzy i społecznego ładu. I to na jego cześć organizowane są na Litwie i w Polsce Kaziuki – odpustowy kolorowy jarmark, przypadający na 4 marca. Dużo weselszy niż życie św. Kazimierza.

Reklama
Reklama
Reklama