Reklama

W tym artykule:

  1. Śmiertelny wybuch Wezuwiusza
  2. Co najmniej 200 osób przeżyło erupcje
  3. Uchodźcy pomagali sobie wzajemnie
Reklama

W I wieku n.e. doszło do jednej z najbardziej tragicznych erupcji w dziejach ludzkości. Dokładnie w 79 roku wybuchł Wezuwiusz, wulkan położony we Włoszech, nad Zatoką Neapolitańską. Erupcja zebrała śmiertelne żniwo. Uważa się, że mogło zginąć wówczas nawet 16 tysięcy ówczesnych mieszkańców Pompejów, Herkulanum, Stabii, a także Oplontis.

Śmiertelny wybuch Wezuwiusza

W literaturze przez lata dominował pogląd, że wybuch ten unicestwił wszystkie te miasta. Zginęli więc praktycznie wszyscy ludzie, którzy je zamieszkiwali. Umacniały to znaleziska, które odkryto w Pompejach, m.in. zwęglone ciała osób, które uciekały przed kataklizmem. Skądinąd szczątki te, jak i inne znaleziska, są dziś niezwykle wartościowym materiałem badawczym, który rzuca światło na to, jak w starożytności wyglądały rzymskie miasta.

– Pompeje i Herkulanum były dwoma zamożnymi miastami na wybrzeżu Włoch, na południe od Neapolu. W tym pierwszym żyła społeczność licząca około 30 tys. mieszkańców. Funkcjonował tam kwitnący przemysł. Aktywne było życie polityczne i finansowe. Herkulanum, liczące około 5000 mieszkańców, posiadało swoją flotę rybacką i szereg warsztatów. Wokół obu miast znajdowały się wille zamożnych Rzymian – pisze na łamach The Conversation Steven L. Tuck, historyk z Uniwersytetu w Miami.

Co najmniej 200 osób przeżyło erupcje

Naukowiec przypomina, że w kulturze popularnej erupcja wulkanów jest najczęściej przedstawiana jako apokaliptyczne wydarzenie, a to oznacza, że nie ma ocalonych. Jednak to nieprawda. Badacz spędził ostatnie lata na analizowaniu źródeł. Ostatecznie doprowadziły go one do co najmniej 200 osób, które przeżyły katastrofę. – Niektóre z rodzin, które uciekły, najwyraźniej nadal prosperowały w swoich nowych społecznościach – wyjaśnia. – Uciekły i rozpoczęły nowe życie gdzie indziej – dodaje Tuck.

Większość mieszkańców Pompejów udusiło się w kwadrans po erupcji Wezuwiusza

Jak wynika z badań włoskich geofizyków, chmura popiołu i gazu - po wybuchu słynnego wulkanu z 79 roku n.e. - pochłonęła rzymskie miasto w ciągu kilkunastu minut.
wybuch Wezuwiusza
"Erupcja Wezuwiusza", 1821. Dahl, Johan Christian Clausen fot. Fine Art Images/EAST NEWS

Jedną z takich rodzin byli Caltiliusowie. Rzymianie tuż po erupcji uciekli w kierunki Ostii, gdzie mieli się osiedlić. Było to tamtych czasach jedno z większych miast portowych na północ od Pompejów. – Tam założyli świątynię egipskiego bóstwa Serapisa. Serapis, który nosił na głowie kosz ze zbożem, symbolizujący bogactwo ziemi, był popularny w miastach portowych, takich jak Ostia, zdominowanych przez handel zbożem. W miastach tych zbudowano także okazały, kosztowny kompleks grobowców ozdobiony inskrypcjami i dużymi portretami członków tej rodziny – napisał prof. Tuck.

Uchodźcy pomagali sobie wzajemnie

Według Tucka wśród ocalałych była też rodzina Aulusa Umbriciusa. Był to handlarz, który dorobił się w Pompejach. Po wybuchu Wezuwiusza wyjechał do miasta Pozzuoli nad Morzem Tyrreńskim w regionie Kampania. Aulusowi i jego żonie urodziło się tam dziecko, a mężczyzna kontynuował swój biznes już w innym mieście. Ale nie wszystkim się powiodło.

– Nie wszyscy, którzy przeżyli erupcję, byli zamożni lub odnieśli sukces w swoich nowych społecznościach. Niektórzy byli biedni już w Pompejach lub Herkulanum. Byli też tacy, którzy stracili majątek rodzinny, być może w wyniku erupcji – tłumaczy historyk. – Fabia Secundina – nazwana najwyraźniej na cześć swojego dziadka, bogatego handlarza winem – również trafiła do Pozzuoli. Tam poślubiła gladiatora Retiariusa, który zmarł w wieku 25 lat, pozostawiając ją w poważnych tarapatach finansowych – twierdzi prof. Tuck.

Historyk wskazuje, że były też inne rodziny, takie jak Avianii, Atilii czy Masuri, które po erupcji osiedliły się w małej i biednej wsi nieopodal Nocera Inferiore, ok. 16 km na wschód od Pompejów. – Jak wynika z zachowanego do dziś nagrobka, rodzina Masuri adoptowała chłopca o imieniu Avianius Felicio. Rodziny wielopokoleniowe zwykle przyjmowały osierocone dzieci. Z tego powodu jest prawdopodobne, że Felicio nie miał żadnych członków rodziny, którzy przeżyli i był kolejnym z uciekinierów – tłumaczy Tuck.

Ten ostatni dowód może wskazywać na to, że uchodźcy, którzy przeżyli kataklizm zwykle łączyli się w większe grupki. A ludzie, którzy do nich należeli wspierali się i pomagali sobie na tyle, na ile mogli. Jedni poradzili sobie lepiej, a inni gorzej. Najważniejsze było to, że przeżyli i próbowali ułożyć sobie życie od nowa.

Reklama

Źródło: The Conversation.

Nasz ekspert

Jakub Rybski

Dziennikarz, miłośnik kina niezależnego, literatury, ramenu, gier wideo i dobrego rocka. Wcześniej związany z telewizją TVN24 i Canal +. Zawodowo nie boi się podejmować żadnego tematu, prywatnie bardzo zainteresowany polityką. Autor bloga na Instagramie "Mini Podróże".
Reklama
Reklama
Reklama