Reklama

Niecałe 50 kilometrów w głąb wyspy Mona można znaleźć około 200 jaskiń. Archeolodzy zbadali 70 z nich, a w ponad 20 znaleźli przykłady lokalnej sztuki.

Reklama

Jaskinie stanowią jedyne stałe źródło słodkiej wody na wyspie, która obecnie jest niezamieszkałym rezerwatem przyrody. Eksperci widzą wyraźne połączenie pomiędzy tym zasobem, który umożliwia życie na wyspie, i bogatymi malowidłami na ścianach jaskiń.

Fantastyczne zawijasy, linie i figury to efekt malowania paznokciem po miękkiej powierzchni ścian i sufitów. – Te żłobione palcem rysunki odzwierciedlają wierzenia duchowe rdzennej ludności – twierdzi badacz Jago Cooper, kustosz zajmujący się Amerykami w Muzeum Brytyjskim w Londynie. Jego praca częściowo jest wspierana dotacjami Towarzystwa National Geographic.

To najbardziej zróżnicowana kolekcja tego typu na Karaibach. Tysiące wzorów przedstawia ludzi, zwierzęta i symbole geometryczne. Niektóre mają kilka metrów szerokości. Wiele rysunków nachodzi na siebie tworząc ilustracje upamiętniające liczne wizyty w jaskiniach.

Style ikonografii, znalezione naczynia oraz pochodzące z XIV wieku latarki, których używano, by oświetlać ciemne przestrzenie – niektóre nawet z XII wieku – wszystko to wskazuje na sztukę przedkolumbijską.

Rdzenni mieszkańcy zamieszkiwali te skaliste tereny przez ponad 5 tysięcy lat, a ostatni wiek pokrył się z początkiem kolonializmu Europejczyków. Krzysztof Kolumb zatrzymał się tam w 1494 roku i umieścił wyspę na mapie hiszpańskich zdobyczy w regionie – wyspa stała się więc częścią często uczęszczanej trasy pomiędzy Europą i Nowym Światem. I właśnie w tym momencie sytuacja robi się podwójnie interesująca w podziemnych korytarzach.

W jednej z jaskiń ze sztuką tubylczą archeolodzy natrafili na ślady, które prawdopodobnie zostawili tam wcześni Europejczycy przybyli na wyspę z okolicznych hiszpańskich zdobyczy - Portoryko i dzisiejszego Haiti. Ślady zawierają hiszpańskie imiona, zdania po hiszpańsku i łacinie, skróty imienia Jezus i całą masę chrześcijańskich krzyży. Wiele z nich wyryto w skałach przy użyciu ostrych narzędzi.

Z punktu widzenia historii najbardziej przydatne okazały się zaskakująco młode przykłady graffiti – imiona, nazwiska i daty, większość datowana na połowę XVI wieku – które ludzie musieli wyryć, by zaznaczyć swoją obecność.

Jedno imię wyraźnie wskazuje na Europejczyków: Francisco Alegre. Dokumenty historyczne identyfikują go jako Hiszpana, który dotarł do Indii Zachodnich w latach 30. XVI wieku. Osiadł w San Juan w Portoryko, gdzie ostatecznie powierzono mu kierownictwo nad posiadłościami królewskimi, w tym wyspę Mona.

Podobieństwa pomiędzy jego podpisem i napisem w jaskini sugerują, że Alegre osobiście odwiedził tę jaskinię i uległ starej jak świat pokusie zostawienia po sobie śladu.

- To, co tu widzimy to podział na dwa zupełnie odmienne zbiory sztuki – opowiada Cooper. – Późniejszy zbiór z pewnością jest dziełem Europejczyków, którzy reagowali na sztukę tubylców, a nawet wchodzili z nią w dialog.

Zestawienie europejskich i tubylczych rysunków, brak malowideł wskazujących na konflikt oraz fakt, że Europejczycy z pewnością potrzebowali pomocy tubylców, by znaleźć tę jaskinię wskazują na relację, która diametralnie różni się od tej zazwyczaj przedstawianej w opowieściach o hiszpańskim podboju Nowego Świata. To był moment, kiedy dwie obce sobie grupy zaczynały się poznawać, dzieląc się pomysłami i próbując zrozumieć, co ta nowa wymiana międzykulturowa może znaczyć dla ich przyszłości.

Tekst: A. R. Williams

Reklama

Źródło: National Geographic News

Reklama
Reklama
Reklama