Jednym z ostatnich znalezisk jest doskonale zachowana drewniana skrzyneczka z przymocowanymi skórzanymi pasami. Niepozorne pudełeczko wykonane jest z drzewa sosnowego, a datowanie radiowęglowe pokazało, że pochodzi z okresu między 1475 a 1635 rokiem naszej ery, więc ma około 500 lat.

Reklama

Odkrycie rozbudziło ciekawość archeologów, którzy próbowali zgadywać, co może – lub mogło – znajdować się we wnętrzu pudełka. Początkowo sądzili, że natrafili na drewniane krzesiwo, które przypadkowo zgubiono w przełęczy Lendbreen, ale po ostrożnym otwarciu skrytki ich oczom ukazały się żółte okruchy.

– Zawartość pudełka została przeanalizowana w Muzeum Historii Kultury w Oslo. Czekała nas wielka niespodzianka – to wosk pszczeli! – napisali podekscytowani naukowcy na swoim profilu Secrets Of The Ice. Okazało się, że pudełko skrywało pozostałości świecy z pszczelego wosku.

Archeolodzy sugerują, że drewniane pudełko służyło do transportu długich świec, używanych przez wikingów do oświetlania ścieżki między głównym gospodarstwem a gospodarstwem letnim. I choć dziś świece nie mają już takiego znaczenia w codziennym życiu – chyba, że w domowym SPA – to warto podkreślić, że w XV i XVI wieku, z którego pochodzi znalezisko, były towarem nie tylko niezbędnym, ale i bardzo kosztownym.

Podobne do znalezionej drewniane skrzyneczki również były powszechne wśród wikingów. Bardziej lub mniej ozdobne, pozwalały przenosić długie i drogie świece, nie uszkadzając ich.

Mit Skandynawów-Wikingów obalony? Przebadano geny 442 pochowanych

W społecznej świadomości Wiking jawi się jako długowłosy blondyn, zahartowany dzięki wychowaniu w surowym skandynawskim klimacie. Ale badania, których wyniki właśnie pojawiły się w „N...
Książki historyczne będę wymagać aktualizacji - mówią autorzy badań (fot. Getty Images)
Książki historyczne będę wymagać aktualizacji - mówią autorzy badań (fot. Getty Images)

Historyczne bogactwo ukryte w lodzie

Topnienie norweskich lodowców, w dużej mierze związane ze zmianami klimatycznymi, sprawia, że polodowcowe tereny stają się obiektem zainteresowania wielu naukowców, nie tylko archeologów. Tereny w pobliżu lodowca Lendbreen przed wiekami były często odwiedzane przez żyjących w pobliżu wikingów. Ci pozostawili po sobie tysiące artefaktów, które przez setki lat spoczywały w lodzie i między skałami, czekając na odkrycie.

Pierwsze prace poszukiwawcze i wykopaliskowe na norweskich lodowcach rozpoczęły się w 2011 roku. Od tego czasu znaleziono ponad 6000 artefaktów. W listopadzie ubiegłego roku na zboczu góry w Jotunheimen archeolodzy odkryli prawie 70 grotów strzał, buty, odzież i kości reniferów. Datowanie radiowęglowe ujawniło, że najstarsze strzały pochodzą z 4100 r. p.n.e., a najnowsze z 1300 r. n.e.

W innym górzystym regionie Norwegii odkryto ubrania, narzędzia, naczynia i zwierzęce kości. Naukowcy zgromadzili zbiór ponad 100 artefaktów, w tym podków, drewnianych łyżek, lasek, igieł (również z drewna) czy rękawic. W niektórych rejonach wykopalisk można też znaleźć ludzkie kości, doskonale zachowane dzięki temu, że spoczywały w lodzie.

I chociaż odkrycie wszystkich tych skarbów zawdzięczamy topnieniu lodu, to znikająca warstwa lodowcowa sprawia, że naukowcy ścigają się z czasem. W końcu to właśnie lód chroni te bezcenne historyczne znaleziska przez niszczeniem. Skóra, drewno czy odzież nie przetrwałyby setek lat, gdyby nie zostały zamrożone.

Jak żyje się wikingom w XXI wieku? Odwiedziliśmy polskiego wikinga w Warszawie

Marzec to miesiąc wikingów w tym roku. Poświęcamy im nasz najnowszy numer, ale nie tylko. Wybraliśmy się specjalnie do osady Jomsborg w Warszawie by dowiedzieć się jak wyglądało prawdziwe...
Wikingowie nad Wisłą
Reklama

Reklama
Reklama
Reklama