Reklama

Drugą stolicą Wirginii był właśnie Williamsburg – miejsce, w którym narodziła się Ameryka. Miasto znajduje się w centrum Historycznego Trójkąta Wirginii, pomiędzy Jamestown i Yorktown. Dla mieszkańców historycznego miasteczka czas jakby się zatrzymał. Miasto-muzeum to ponad 100 odrestaurowanych budynków. Pracownicy organizują programy, które pozwalają choć na chwilę poczuć się jak w epoce kolonialnej. Kobiety w tradycyjnych strojach dbają o domy, troszczą się o rodziny i zwierzęta. Mężczyźni w białym dymie od broni uczą, jak dawniej strzelano. Organizują przejazdy powozami konnymi, pokazują jak przed laty spędzano wolny czas. Zasmakować można tradycyjnej kuchni, która przygotowywana jest według dawnych receptur. Dla bardziej aktywnych - możliwość nauki tańców z minionej epoki. Czy życie było wtedy łatwiejsze ? Przekonaj się. Duchy Williamsburga
Aby poczuć ducha Williamsburga, warto wybrać się na przeprowadzany nocą spacer na podstawie książki L.B. Taylor Jr. "The Ghosts of Williamsburg And Nearby Environs". Można tu usłyszeć szokujące opowieści o dawnych mieszańcach i ich sekretach. Historie trzymają w napięciu. Gęsia skórka gwarantowana! Podczas spaceru przewodnicy zachęcają do fotografowania obiektów, na których uchwycić można... duchy. Legendy głoszą, że do dziś po miasteczku krąży wiele dusz. Mieszkańcy i turyści potwierdzają zjawiska paranormalne. Osoby o słabych nerwach uczestniczą w spacerze na własną odpowiedzialność.

Reklama

Moje paranormalne doświadczenie z Williamsburga
Kiedy mieszkałem w Williamsburgu, a były to całe trzy miesiące, zdążyłem dobrze poznać uliczki kolonialnego miasta. Jestem biegaczem amatorem i uwielbiałem trenować wieczorową porą. Słyszałem różne opowieści, przyznaje - lubię uczucie gęsiej skórki, lecz trudno było mi uwierzyć w historie o duchach Williamsburga. Podczas spaceru "Ghost Tour of Williamsburg" czułem się raczej jak na dobrym horrorze i nie do końca wierzyłem w opowieści przewodnika. Do czasu... Nie można przecież przeżyć tego, co przydarzyło się komuś innemu 300 lat wstecz. Po odwiedzeniu Williamsburga, śmiało mogę obalić tę teorię. W nocy, gdy miasteczko odpoczywało od turystów, postanowiłem rozprostować kości. Po wyjściu z kwatery wszystko było jak co dzień: suche powietrze, czyste niebo. Nałożyłem słuchawki na uszy, by rozpocząć trening. Po 30 minutach biegu, niespodziewanie wyłączył mi się telefon. Zamiast muzyki w słuchawkach, usłyszałem strzały. Byłem w szoku. Nagle podniosły się kobiece głosy krzyki, płacz dzieci, rżenie koni, stukot kopyt. Mężczyźni przekrzykiwali się nawzajem. Wokół mnie odgłosy szybkiego przebierania nogami. Ciało zaczęło odbierać bodźce nie z tego świata. A więc przeniosłem się w inny wymiar! Przecież wokół mnie nic nie było. Trwało to zaledwie kilka sekund, a miałem wrażenie że wieczność. Kolonialny Willliamsburg pozwolił mi doświadczyć czegoś, czego nigdy nie zapomnę. Wierzę w duchy Williamsburga.

Reklama

Warto zobaczyć
Aktualne wydarzenia: http://www.colonialwilliamsburg.com/do/tours/
Spacer po Williamsburgu : http://www.theghosttour.com
Opisy, legendy : http://www.history.org/foundation/journal/spring01/wythe_ghosts.cfm

Reklama
Reklama
Reklama