Zagadka z polskiego hymnu. Co kryje się między wierszami Mazurka Dąbrowskiego?
Czy Mazurek Dąbrowskiego kryje zapomniane już dziś treści? Na przykład trasę, jaką według polskich patriotów legioniści mieli dotrzeć do Polski?
Spis treści:
- Wątki historyczne w hymnie Polski
- Wielka miłość Dąbrowskiego
- Plany powrotu legionistów do Polski
- Czym były tarabany?
- Barbara jako symbol konfederacji
Słowa polskiego hymnu – „Mazurka Dąbrowskiego” – napisał Józef Wybicki w roku 1797. Wtedy utwór ten funkcjonował jako „Pieśń Legionów Polskich we Włoszech”. Zwrotki i refren wypełniały odniesienia do realnych, aktualnych postaci i walk.
Wątki historyczne w hymnie Polski
Jest tam i gen. Jan Henryk Dąbrowski, i wódz Francuzów Napoleon Bonaparte. A więc osoby, z którymi legioniści wiązali największe nadzieje. Patrioci uważali przecież, że dzięki walce u boku francuskiej armii doprowadzą do wskrzeszenia Polski, upadłej po trzech rozbiorach. Są też w pieśni wątki historyczne, na przykład o Czarnieckim. „Wracał się przez morze” z wyprawy do Danii przeciw Szwedom, aby w ojczystej ziemi wziąć udział w kolejnej kampanii – przeciw Rosji.
W dalszych, rzadko śpiewanych zwrotkach, mamy także u Wybickiego wezwanie do narodowego pojednania: „Niemiec, Moskal nie osiędzie, / gdy jąwszy pałasza, / hasłem wszystkich zgoda będzie / i ojczyzna nasza”. Autor poniekąd zakłada również społeczne przemiany, które poderwą do walki nie tylko szlachtę i mieszczan, lecz również chłopstwo: „Na to wszystkich jedne głosy: / »Dosyć tej niewoli / mamy Racławickie Kosy, / Kościuszkę, Bóg pozwoli«”.
Pośród wszystkich tych konkretów, dość sentymentalnie i mało konkretnie brzmi czwarta (według obecnie stosowanej kolejności) zwrotka: „Już tam ojciec do swej Basi / Mówi zapłakany: / »Słuchaj jeno, pewno nasi / biją w tarabany«”. Co za nią się kryje?
Wielka miłość Dąbrowskiego
Szczególnie zagadkowa wydaje się tajemnicza Basia. Dlaczego zasłużyła sobie u Wybickiego na miejsce obok Dąbrowskiego, Napoleona, Kościuszki i Czarnieckiego? Zdaniem niektórych badaczy, wkrada się tu watek czysto romantyczny.
Pierwowzorem Basi z pieśni miałaby być Barbara Chłapowska – żona generała Jana Henryka Dąbrowskiego. Faktycznie, jej ojciec Ksawery miał w życiorysie piękne patriotyczne karty, m.in. prace podczas Sejmu Czteroletniego. Z pewnością zapłakałby ze wzruszenia, słysząc tarabany – czyli wojskowe bębny – polskich żołnierzy.
Sęk w tym, że Basia miała w 1797 roku tylko 15 lat. Zaś z Janem Henrykiem Dąbrowskim poznała się dopiero w roku 1806. A więc 9 lat po napisaniu „Pieśni Legionów Polskich we Włoszech” przez Wybickiego! Autorowi musiało zatem chodzić o coś innego niż miłość dowódcy legionistów.
Plany powrotu legionistów do Polski
Do utworu Wybickiego można podejść nie tylko jako do zbioru pobożnych życzeń i odwołań do historycznych postaci. Zwrotka po zwrotce utwór jego można potraktować jako program konkretnych działań polskich patriotów i ruchów polskich legionistów w celu odbudowy niepodległej Rzeczypospolitej. Zaczynają we Włoszech, pod wodzą Dąbrowskiego, u boku wojsk napoleońskich, swoich bitnych sojuszników („Marsz, marsz, Dąbrowski / Do Polski z ziemi włoski (…) Dał nam przykład Bonaparte”). To mówią pierwsza zwrotka i refren.
Potem sprawa się komplikuje. Jak polscy żołnierze mają dotrzeć do kraju? Zawrócą tam jak Czarniecki, przez morze. Tak mówi zwrotka, która w oryginale Wybickiego była druga w kolejności. Można uznać, że najważniejszy jest w niej powrót z obczyzny na ziemię ojczystą i podjęcie tam walki zbrojnej z zaborcami.
Jest jednak także inna hipoteza – że najważniejszy jest ów powrót przez morze. Brzmi to dziwne, ponieważ droga lądowa wydaje się oczywistsza i krótsza. Problem w tym, że jesienią 1797 roku Francja podpisała w Campo Formio pokój z Austrią, kończąc wojnę z Habsburgami i ich sojusznikami. Trudno było mieć pewność, czy dojdzie do kolejnej. A jeśli tak, to tysiące polskich legionistów w Europie było już Napoleonowi niepotrzebnych!
W tym czasie powstał jednak pomysł, by Polaków osadzić na Korfu na Wyspach Jońskich, na mocy pokoju w Campo Formio przekazanym Francji. Stamtąd mogliby dokonać desantu przez Adriatyk w Albanii, znajdującej się pod panowaniem tureckim i ruszyć dalej na południe, w stronę ojczyzny. Walcząc z Turkami czy licząc na ich pomoc? Nie jest to jasne, aczkolwiek w 1798 roku Napoleon wylądował w Egipcie, bijąc się tam z wojskami brytyjsko-tureckimi.
Czym były tarabany?
Polscy legioniści mogliby dotrzeć do kraju z Bałkanów, przez Turcję i mając po drodze wrogą Austrię? Brzmi to nieco fantastycznie. Jednak w dziejach wojen napoleońskich nie brakowało niesamowitych pomysłów i kampanii. Ta droga od południa tłumaczyłaby też, dlaczego w pieśni Wybickiego polscy żołnierze mają najpierw przejść Wisłę, a potem Wartę – co przy drodze z zachodu byłoby niezbyt logiczne. Lecz tu autorowi mogłoby chodzić po prostu o odpowiedni rym. Warto natomiast zwrócić uwagę, że drodze z południa dziwnie odpowiadałyby tarabany, wymienione w zwrotce o zapłakanej Basi.
Tarabany to nie tylko wojskowe bębny. To także nazwa miejscowości pod Chocimiem, w pobliżu dawnej granicy turecko-polskiej. Dziś to miejscowość Darabani w mołdawskiej części Rumunii. W czasach konfederacji barskiej (1768–1772) mieścił się tam wielki obóz wojsk konfederackich. Konfederaci bili się na terenie Rzeczypospolitej z wojskami carskimi oraz królewskimi. Uważali bowiem Stanisława Augusta Poniatowskiego za rosyjską marionetkę, która doprowadzi kraj do zguby. Walczyli ze zmiennym szczęściem, głównie przegrywali.
W pewnym momencie liderzy konfederacji i ich wojska zgromadzili się tuż za polską granicą, właśnie w Tarabanach, za zgodą tureckich władz. Rozmyślali, co dalej począć, jaką obrać taktykę? Nie do końca: obozowali w Tarabanach, czekali na pomoc sojuszników z zagranicy (w grę wchodziła wtedy Francja, Turcja i Saksonia). A przede wszystkim się kłócili. Zżerały ich ambicje i wzajemne uprzedzenia, czyniąc niezdolnymi do skoordynowanej akcji.
Tarabany odwiedził również Józef Wybicki, patriota i sympatyk konfederacji barskiej. Najpierw w 1768 roku był w Barze, miejscu powołania konfederacji. Widział, jak go „kończono właśnie palisadować”. Potem pojechał do Tarabanów, gdzie zobaczył, jak marnuje się potencjał ludzi deklarujących, że chcą walczyć dla dobra ojczyzny. Może zatem do tych Tarabanów nawiązywał 29 lat później, gdy pisał „Pieśń Legionów Polskich we Włoszech”? Wieszczył, że Polacy będą w końcu się bić, a nie marnować czas?
Barbara jako symbol konfederacji
Co jednak z Basią ze zwrotki o tarabanach/Tarabanach? Może to po prostu imię, które pasowało autorowi. A jednak jest pewna rzecz, która sprawia, że pasuje bardziej niż Krzysia czy Kasia. Brzmienie tego imienia. Basia to zdrobnienie od Barbara. Może więc mamy do czynienia z rebusem Wybickiego, nawiązującym do konfederacji – notabene – barskiej. Może zapłakany ojciec dziewczyny to dawny konfederat, świadomy dawnych klęsk i niewykorzystanych szans? Teraz, po latach, jego dziecko miałoby doczekać wolnego kraju.
Niestety, to tylko przypuszczenie. Wybicki nie zostawił żadnych wyjaśnień. Może dla niego sprawa była oczywista? A może nie wyraził się bardziej wprost, ponieważ konfederacja barska – tak wtedy, jak i dzisiaj – miała wśród rodaków swoich zwolenników i przeciwników. On należał do sympatyków tego ruchu, jednak jako patriota nie chciał antagonizować Polaków.
Źródła:
- Aleksander Kociszewski, „Pieśnią i szablą”, Iskry, Warszawa 1982,
- Michael Morys-Twarowski, „Z ziemi włoskiej do Grecji”, w: „Focus Historia” nr 5/2017
- Jan Pachoński, „Generał Jan Henryk Dąbrowski 1755–1818”, Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej, Warszawa 1987
- Tadeusz Rojek, „Ostatni błędni rycerze”, Nasza Księgarnia, Warszawa 1985
- Adam Węgłowski, „Pan Kazimierz, pani Pułaska”, Skarpa Warszawska, Warszawa 2024
- Janusz Roszko, „Ostatni rycerz Europy”, Wydawnictwo Śląsk, Katowice 1983