Zespół Downa w DNA starożytnych szczątków dzieci. Wiadomo, jak długo żyły i gdzie były chowane
Jak często, historycznie patrząc, w Europie rodziły się dzieci z zespołem Downa? Gdzie i jak długo żyły? I wreszcie, jak je chowano? Najnowsza analiza DNA szczątków wiele zdradza.
W tym artykule:
Większość ludzi przychodzi na świat z 46 chromosomami. Czasami jednak u noworodków stwierdza się brakujące lub dodatkowe kopie chromosomów. W przypadku osób z zespołem Downa jest to dodatkowa kopia chromosomu 21, czyli trisomia. Obecnie ten zespół wrodzonych wad dotyka średnio jedną na 1000 osób. A jak powszechna była choroba w starożytności?
Zespół Downa u dzieci w Europie
Częściowo na to pytanie odpowiada przeprowadzona niedawno sekwencja DNA blisko 10 000 osób żyjących w Europie na przestrzeni tysiącleci. Badania wykazały zespół Downa u sześciorga dzieci. Dane szczątków i miejsca pochówku pozwoliły naukowcom lepiej poznać historię i pochodzenie maluchów.
Najmłodsza próbka pochodzi od dziecka pochowanego na cmentarzu w Finlandii w XVII lub XVIII wieku. Pozostałe są znacznie starsze. Wszystkie datowano na okres od 5000 do 2500 lat temu. Dzieci żyły w różnych miejscach: Grecji, Bułgarii i Hiszpanii. Poza sześcioma nowymi przypadkami naukowcom udało się również potwierdzić wcześniejsze doniesienia o zespole Downa u niemowlęcia, które zmarło w latach 3629–3371 p.n.e. w Irlandii.
Zespół ustalił, że wszystkie dzieci zmarły we wczesnym niemowlęctwie. Tylko jedno z nich dożyło pierwszych urodzin. To akurat nie powinno zaskakiwać. Mowa o zespole wrodzonych wad, które mogą prowadzić do wielu powikłań medycznych. Niejednokrotnie są wyzwaniem dla współczesnej medycyny, a co dopiero dla starożytnych lekarzy.
Wyjątkowe pochówki dla chorych
To, gdzie grzebano dzieci z zespołem Downa, dostarcza z kolei cennych wskazówek na temat tego, jak mogły być traktowane w społeczeństwie.
– Chcielibyśmy się dowiedzieć, jak starożytne społeczeństwa reagowały na jednostki, które mogły potrzebować pomocy lub były po prostu nieco inne – komentuje Kay Prüfer z Instytutu Antropologii Ewolucyjnej im. Maxa Plancka w Niemczech.
Autorzy artykułu opublikowanego na łamach „Nature Communications” twierdzą, że o chore niemowlęta dbano, a po śmierci traktowano z szacunkiem. Mają na to wskazywać specjalne przedmioty nagrobne, takie jak: biżuteria, muszle, a nawet szczątki zwierząt. Co więcej, pięć najstarszych pochówków znajdowało się na terenie miejsc zamieszkania, co dla zmarłego było uprzywilejowaną pozycją.
Choroby można wykrywać za pomocą zapachu? Przełomowe wyniki badań naukowców
Subtelne zmiany zapachu człowieka mogą posłużyć do szybkiej diagnostyki choroby. Również takich, których konwencjonalnymi metodami nie umiemy dziś odpowiednio wcześnie wykryć.Jak stare są choroby genetyczne?
Warto również zauważyć, że zespół Downa to niejedyna choroba genetyczna, jaka pojawiła się w wynikach opisywanych badań. U jednego ze zmarłych dzieci zaobserwowano na przykład trisomię 18, znaną również jako zespół Edwardsa. Większość płodów dotkniętych tą chorobą nie dożywa porodu. Zidentyfikowane dziecko z zespołem Edwardsa żyło w epoce żelaza na terenie dzisiejszej Hiszpanii.
Tak o grzebaniu chorych genetycznie maluchów mówi współautor artykułu Roberto Risch. – Wiemy, że należały one do nielicznych, które otrzymały przywilej pochówku w domach po śmierci. To już jest wskazówką, że były postrzegane jako wyjątkowe.
Dowody z jeszcze starszych pochówków sugerują, że społeczeństwa prehistoryczne były łagodniejsze dla osób niepełnosprawnych, niż pierwotnie zakładali badacze.
Źródło: Nature Communications.