Reklama

W tym artykule:

  1. Angielscy rewenanci
  2. Żywe trupy, czyli skaczące umarlaki
  3. Egzotyczne potwory
Reklama

W różnych kulturach i cywilizacjach można spotkać przykłady żywych trupów, czyli zombie. Dzielni wikingowie z Islandii bali się draugra. Wyglądał przerażająco, był sprawny fizycznie i miał nadludzką siłę. Chętnie zabiłby i pożarł wszystko, co spotka na swojej drodze – z żalu i z zazdrości wobec żywych. Najlepiej było się z nim uporać niczym z wampirem: odcinając głowę i przebijając ciało kołkiem.

Angielscy rewenanci

W Anglii od średniowiecza straszyły postacie tzw. rewenantów. Czyli „powracających” z zaświatów. Jedną z pierwszych opowiastek o nich przekazał średniowieczny opat z Burton. Oto około roku 1090 dwaj chłopi, zbiegli z gospodarki swego feudalnego pana, nagle pomarli z nieznanych przyczyn, a po rychłym pochówku powrócili do świata żywych. Stało się to jeszcze tego samego dnia. Pod wieczór nieboszczycy pojawili się z własnymi trumnami na ramionach.

Potem przez całą noc wędrowali wiejskimi ścieżkami i polami. Wdawali się w pogaduszki z innymi chłopami, walili w ściany domów i wrzeszczeli. Może wieśniacy znieśliby te niechciane wizyty, gdyby nie zaczęli nagle chorować i umierać. Wtedy pozostali przy życiu postanowili zrobić porządek z „rewenantami”. Groby rozkopali, trupy skrócili o głowę i wyrwali ze zwłok serca.

Trudno powiedzieć, czy historyjka opata miała przestrzegać przed ucieczkami zbuntowanych chłopów ze wsi, przed udzielaniem im schronienia czy też przed chorobami roznoszonymi – jak wierzono – przez upiory.

Czapla z piekła rodem? Według nowych badań ten wielki dinozaur był przybrzeżnym drapieżnikiem

Badania przeprowadzone przez paleontologów podważają wcześniejszą wiedzę na temat spinozaura. Ten wielki dinozaur uważany był za postrach mórz, ale wiele wskazuje, że prowadził tryb życ...
Spinozaur
Linda Bucklin / Adobe Stock

Żywe trupy, czyli skaczące umarlaki

Wiara w ożywione trupy nie ograniczała się tylko do Europy. Od wieków obecna była także w Azji. W chińskich wierzeniach ożywionym trupem (który z czasem nabrał cech „zachodniego” wampira) jest Jiang Shi. To zwłoki, które oparły się biologicznemu rozpadowi i wstały z grobu wskutek zastrzyku energii jaki otrzymały po uderzeniu pioruna albo w wyniku opętania przez demony. Ewentualnie odzywała się w nich „zła dusza”, jeśli zmarły odszedł z tego świata śmiercią gwałtowną albo został pochowany żywcem.

Jiang Shi czaiły się na ludzi, by pozbawiać ich energii życiowej. Łatwo je rozpoznać nie tylko po upiornym wyglądzie, lecz i po poruszaniu się w podskokach. Dlaczego? Wyjaśnia to jedna z hipotez na temat powstania przesądu.

W dawnych czasach, gdy ludzie ginęli podczas pracy z dala od rodzinnej wsi, wynajmowano mnichów mających odstawić zwłoki na miejsce. Było to szczególnie często spotykane w prowincji Xiangxi, której mieszkańcy regularnie wyjeżdżali do pracy w odległe rejony. Mnisi zbierali zwłoki i transportowali je wieczorem. Ciała układali pionowo i blisko siebie, a potem mocowali do bambusowych tyczek. Taki „ładunek” brali na barki tragarze, jeden z przodu i jeden z tyłu. Na czele pochodu szedł zaś kapłan z dzwonkiem, ostrzegając o nadchodzącej makabrycznej procesji. Podczas tego transportu, przymocowane do elastycznego bambusa trupy podskakiwały niczym żywe. I stąd wzięły się przesądy o chińskich skaczących żywych umarlakach.

Egzotyczne potwory

Skoro już znaleźliśmy się w Azji, nie zapominajmy o legendach arabskich. W „Księdze tysiąca i jednej nocy” kilkakrotnie pojawiają się ghule – złe duchy, mogące przybierać postać ludzką (szczególnie kobiet), a żywiące się ludzkimi ciałami (żywymi i martwymi). Te dżiny-kanibale gnieździły się w opuszczonych ruinach i ponurych skalnych rumowiskach.

Wiele do powiedzenia miał o nich niejaki Sidi Numan z Bagdadu. Zauważył, że jego piękna żona Amina nic nie je. Zaniepokoiło go to, bo nie interesowały jej najwykwintniejsze nawet przysmaki. Pewnej nocy, udając, że śpi, miał na nią oko. Gdy dochodziła północ, Amina wstała i ostrożnie zaczęła się ubierać. Gdy wyszła, śledził ją krok w krok. Okazało się, że poszła na cmentarz.

Tam siadła przy grobie… koło ghula. „Obydwoje wygrzebali z grobu zwłoki niedawno pochowane i zarówno ghul, jak i moja żona Amina jęli wyszarpywać z trupa kawałki ciała i jedli je! Przy tym żona moja była w pogodnym nastroju i gawędziła ze swym towarzyszem” – opisywał zniesmaczony pechowy mąż.

Artykuł oparty jest na książce Adama Węgłowskiego „Żywe trupy. Prawdziwa historia zombie".

Źródła:

Reklama
  • Robert Bartlett, England Under the Norman and Angevin Kings 1075-1225, Oxford University Press 2000
  • Jarosław Kolczyński, Jeszcze raz o upiorze (wampirze) i strzygoni (strzydze), „Etnografia Polska”, nr 1–2/2003
  • Erberto Petoia, Wampiry i wilkołaki. Źródła, historia, legendy od antyku do współczesności, Universitas 2004
  • Adam Węgłowski, Żywe trupy. Prawdziwa historia zombie, Znak Horyzont 2016
  • Księga tysiąca i jednej nocy. Przepisy i objaśnienia, tom 9, PIW 1976
  • A Short History of Zombies; http://www.kreolmagazine.com/arts-culture/history-and-culture/a-short-history-of-zombies/

Nasz ekspert

Adam Węgłowski

Adam Węgłowski – dziennikarz i pisarz. Były redaktor naczelny magazynu „Focus Historia”, autor artykułów m.in. do „Przekroju”, „Ciekawostek historycznych”. Wydał serię kryminałów retro o detektywie Kamilu Kordzie, a także książki popularyzujące historię, w tym „Bardzo polską historię wszystkiego” oraz „Wieki bezwstydu”. Napisał też powieść „Czas mocy” oraz audioserial grozy „Pastor” – rozgrywający się na przełomie wieków XVII i XVIII w Prusach. W swoich rodzinnych stronach, na Mazurach, autor umiejscowił także powieści „Pruski lód ” oraz „Upierz”.
Reklama
Reklama
Reklama