Reklama

W tym artykule:

  1. Czym był meteor czelabiński?
  2. Wypatrując impaktorów
  3. Trzy tygodnie na reakcję
Reklama

W blasku roztaczanym przez Słońce ukryta jest nieznana liczba planetoid. Nie możemy śledzić ich z Ziemi, w związku z czym nasza wiedza o nich jest zerowa. Kosmiczny odłamek skalny o średnicy 20 metrów może poczynić na Ziemi szkody liczone w miliardach i zagrozić tysiącom istnień. Wystarczy, że nie będziemy spodziewać się uderzenia. Nowa misja ESA NEOMIR ma to zmienić.

Każdego roku na naszą planetę spada około 5200 ton kosmicznych odpadków skalnych. Na szczęście większość z nich to niewielkie mikrometeoryty. Planetoidy wielkości 20 metrów i większe uderzają w Ziemię mniej więcej raz na 50 do 100 lat. Większe planetoidy są zdecydowanie mniej powszechne, ale – wystarczy spojrzeć na los dinozaurów – wyrządzają znacznie więcej szkód. Są one na szczęście znacznie łatwiejsze do wykrycia.

Czym był meteor czelabiński?

Gorzej z tymi, których średnica ma około 20 metrów. Planetoidy skrywają się w blasku Słońca, przez co są słabo lub w ogóle niewidoczne z Ziemi. Tak było w przypadku tzw. meteoru czelabińskiego, który pojawił się nad Uralem dziesięć lat temu.

15 lutego 2013 roku nikt nie widział nadchodzącego meteoru. Tuż po wschodzie słońca 20-metrowa planetoida uderzyła z prędkością ponad 18 km/s w atmosferę nad Uralem. Stosunkowo mała skała zbliżyła się do Ziemi od strony Słońca, eksplodując w atmosferze i tworząc falę uderzeniową, która uszkodziła około 7 200 budynków w sześciu miastach w całym regionie. Szkło z porozbijanych szyb raniło około 1500 osób. Była to największa planetoida, jaka uderzyła w Ziemię od ponad wieku. Radiant tego meteoru, czyli kierunek źródła, znajdował się blisko Słońca i nie został wykryty przez obserwatoria. Wielkość tej kosmicznej skały była dokładnie na granicy rozmiaru, jaki NEOMIR mógłby wykryć. Planetoida miała około 18 m średnicy i ważyła 9 100 ton.

Wypatrując impaktorów

Europejska Agencja Kosmiczna buduje satelitarny system wczesnego ostrzegania przed zagrażającymi Ziemi planetoidami / fot. ESA Neomir

Aby uniknąć takich sytuacji, ESA pracuje nad nową misją, która działałaby jak system wczesnego ostrzegania przed niebezpiecznymi, trudnymi do zauważenia planetoidami. Sonda, nazwana NEOMIR (Near-Earth Object Mission in the InfraRed), krążyłaby między Ziemią a Słońcem w punkcie L1 Lagrange'a, znajdując kosmiczne skały, które w przeciwnym razie gubiłyby się w blasku Słońca.

Misja NEOMIR miałaby możliwość znalezienia planetoid o średnicy 20 metrów i większych, które nadlatują ze strony Słońca i zmierzają w kierunku Ziemi. Mowa o będących na kursie kolizyjnym planetoidach określanych mianem impaktorów. Sonda używałaby półmetrowego teleskopu z możliwością prowadzenia obserwacji w podczerwieni.

ESA twierdzi, że NEOMIR będzie monitorował bliskie otoczenie Słońca, obszar, który jest niemożliwy do zaobserwowania z teleskopów naziemnych z powodu oślepiającego blasku. Wykonując obserwacje w podczerwonej części widma, NEOMIR wykryje ciepło emitowane przez same planetoid, które nie jest zagłuszane przez światło słoneczne.

Sonda DART roztrzaskała się na planetoidzie. To początek prawdziwego programu obrony planetarnej

Zupełnie jak w grze zwanej dart, amerykańska sonda DART została precyzyjnie wycelowana w tarczę – planetoidę i wbiła się w nią z ogromną siłą. Wszystko po to, by zmienić trajektorię...
Sonda DART roztrzaskała się na planetoidzie. To początek prawdziwego programu obrony planetarnej (fot. NASA/Johns Hopkins APL)
Sonda DART roztrzaskała się na planetoidzie. To początek prawdziwego programu obrony planetarnej (fot. NASA/Johns Hopkins APL)

Trzy tygodnie na reakcję

Planetoidy poruszające się w tym regionie, powinny zostać wykryte przez NEOMIR z co najmniej trzytygodniowym wyprzedzeniem. W najgorszym przypadku, w którym planetoida zostanie zauważona w pobliżu statku kosmicznego, otrzymamy co najmniej trzydniowe ostrzeżenie.

NEOMIR jest obecnie we wczesnej fazie badań misji. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, zostanie wystrzelony w 2030 roku na rakiecie Ariane 6-2. Może działać w tandemie z misją NEO Surveyor NASA, dostarczając na Ziemię bogatą kompilację danych dotyczących obiektów bliskich Ziemi (tzw. NEO).

NEO Surveyor ma wystartować w 2026 roku. Jego zadaniem jest pomoc w skatalogowaniu 90 proc. obiektów bliskich Ziemi o średnicy 140 metrów i większych. Ma być częścią amerykańskiego programu obrony planetarnej, której najbardziej spektakularną częścią była misja DART. Polegała ona na uderzeniu kinetycznym w planetoidę, co miało zmienić jej prędkość, a w dalszej kolejności trajektorię lotu.

Większe kawałki kosmicznego gruzu mogłyby doprowadzić do katastrof na niewyobrażalną skalę. Szczególnie gdyby uderzyły w rejony zamieszkane. Szacuje się jednak, że liczba dużych odłamków skalnych w Układzie Słonecznym jest niewielka, w dodatku udało się skatalogować około 90 proc. takich obiektów. Żaden z nich nie stwarza ryzyka uderzenia. Jednak wciąż nie wiemy ile i jakich planetoid kryje się w okolicy Słońca. Miejmy nadzieję, że nowa misja ESA da nam odpowiedź na to pytanie.

Reklama

Źródło: ESA NEOMIR

Nasz ekspert

Ewelina Zambrzycka-Kościelnicka

Dziennikarka i redaktorka zajmująca się tematyką popularnonaukową. Związana z magazynami portali Gazeta.pl oraz Wp.pl. Współautorka książek „Człowiek istota kosmiczna”, „Kosmiczne wyzwania” i „Odważ się robić wielkie rzeczy”.
Reklama
Reklama
Reklama