Falcon 9 namalował na naszym niebie kosmiczny wir. To bardzo dobra informacja
W poniedziałkowy wieczór można było dostrzec na polskim niebie nietypowe zjawisko. Był to błyszczący błękitem wir, wyglądający, jak wyjęty z dzieła Vincenta van Gogha „Gwiaździsta noc”. Co spowodowało ten niezwykły spektakl?

Spis treści:
- Dwa stopnie Falcona 9 – który spowodował wir?
- Proces deorbitacji – co naprawdę widzieliśmy na niebie?
- Zasada zachowania momentu pędu
Jednak ten nocny widok nie był dziełem żadnego artysty, lecz znakiem poprawnego wykonania manewru przez drugi człon rakiety Falcon 9 SpaceX. Błyszczący wir pojawił się nad naszymi głowami – według opinii obserwatorów nieba – po godzinie 21 w poniedziałek 24 marca. Ten sam fenomen widoczny był również nad Holandią, Niemcami i częścią Rosji.
A choć samo zjawisko przypominało artystyczny performance wykonany – być może – na zbliżającą się rocznicę urodzin Vincenta van Gogha (artysta urodził się 30 marca 1853 roku), to ślad na niebie powstał w wyniku zrzutu paliwa przez przelatujący drugi stopień rakiety Falcon 9.
Rakieta, która wystartowała w poniedziałek przed godziną 18.42 czasu lokalnego z bazy na Florydzie, w ramach wojskowej misji NROL-69, miała umieścić na orbicie tajne satelity amerykańskiego Narodowego Biura Rozpoznania. Trajektoria drugiego stopnia rakiety biegła nad Polską.
Dwa stopnie Falcona 9 – który spowodował wir?
Jak wyjaśniają eksperci z Obserwatorium Astronomicznego Wydziału Fizyki i Astronomii Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, pierwszy stopień rakiety służy do nadania prędkości dla lotu suborbitalnego (tj. lotu ponad atmosferę ziemską) i zgodnie z planem wrócił po kilkunastu minutach na Ziemię. Wykonał poprawne lądowanie i zostanie wykorzystany w przyszłości do kolejnych startów.
Natomiast drugi stopień Falcona 9 ma za zadanie nadać ładunkowi prędkość, która umieści go na docelowej orbicie. – Trajektoria lotu była znana – można przeczytać na stronie astronomów z UAM – Około godziny 19:09 miał miejsce przelot rakiety podczas jej pierwszego obiegu wokół Ziemi, a prawie dwie godziny później, po okrążeniu całej kuli ziemskiej, nastąpił drugi przelot.
Po separacji ładunku natomiast, zgodnie z ideą niezaśmiecania przestrzeni kosmicznej wokół Ziemi, drugi stopień ma za zadanie zawrócić z niskiej orbity okołoziemskiej i spalić się w atmosferze ziemskiej. Nieudany przykład takiego manewru mogliśmy obserwować w lutym. Teraz zobaczyliśmy, jak wygląda kontrolowany manewr deorbitacji – napisali specjaliści.
Proces deorbitacji – co naprawdę widzieliśmy na niebie?
Ale jak to się stało, że ten kontrolowany zrzut paliwa przybrał formę wiru i to w dodatku świecącego? – Zacznijmy od tego, że w górnym członie rakiety zawsze zostaje pewna ilość paliwa, która musi zostać zrzucona przed rozpoczęciem procesu deorbitacji – wyjaśnia dr inż. Tomasz Barciński, kierownik Laboratorium Mechatroniki i Robotyki Satelitarnej Centrum Badań Kosmicznych PAN. – To właśnie to paliwo tak lśniło na niebie. Wrażenie mieniącego się błękitnego pyłu pojawiło się, ponieważ paliwo zostało oświetlone przez Słońce. W trakcie manewru rakieta była wysoko na niebie, i choć dla nas był już zmrok, to wysoko w górze jaśniało Słońce – wyjaśnia ekspert.
A jak doszło do tego, że zrzucane paliwo utworzyło kształt przypominający wir? – Paliwo wypływa na zewnątrz przez dysze. Całość można przyrównać do prostego mechanizmu obrotowego zraszacza ogrodowego. Gdyby taki zraszacz nie obracał się, wypływająca z niego woda tworzyłaby proste strumienie. Ale gdy wprawimy go w ruch, tworzą się właśnie fale układające się w wir – tłumaczy inżynier.
Zasada zachowania momentu pędu
Pozostaje też pytanie, dlaczego obserwowana wczoraj rakieta obracała się? Zdaniem eksperta, fakt, iż rakieta obraca się przed deorbitacją jest bardzo dobrym znakiem. – Jednym z elementów kontroli ścieżki schodzenia rakiety jest właśnie wprawienie jej w ruch obrotowy. Gdy rakieta obraca się w wokół swojej osi, to zasada zachowania momentu pędu sprawia, że ta oś nie zmienia gwałtownie swojego kierunku, więc rakieta podąża poprzez atmosferę jak strzała – opisuje dr Barciński.
Jak dodaje, opory powietrza są wtedy łatwiej przewidywalne. – Dzięki temu można kontrolować jej trajektorię i stosunkowo precyzyjnie określić miejsce deorbitacji. Tak naprawdę problemem jest, gdy rakieta wiruje nieregularnie. Wówczas mówimy o niekontrolowanej deorbitacji, rakieta koziołkuje i opór aerodynamiczny jest większy i słabiej przewidywalny, więc rakieta spada wcześniej, nie w planowanym punkcie Nemo na oceanie, jak to miało miejsce niedawno w Polsce – kończy dr Barciński.
Źródła: National Geographic Polska, UAM
Nasza autorka
Ewelina Zambrzycka-Kościelnicka
Dziennikarka i redaktorka zajmująca się tematyką popularnonaukową. Związana z magazynami portali Gazeta.pl oraz Wp.pl. Współautorka książek „Człowiek istota kosmiczna”, „Kosmiczne wyzwania” i „Odważ się robić wielkie rzeczy”.
ZAPISZ SIĘ NA NEWSLETTER
Pokazywanie elementu 1 z 1
Zobacz także
Polecane
Pokazywanie elementów od 1 do 4 z 20
Madera: raj dla miłośników przyrody i aktywnego wypoczynku
Współpraca reklamowa
Kierunek: Włochy, Południowy Tyrol. Ależ to będzie przygoda!
Współpraca reklamowa
Komfort i styl? Te ubrania to idealny wybór na ferie zimowe
Współpraca reklamowa
Nowoczesna technologia, która pomaga znaleźć czas na to, co ważne
Współpraca reklamowa
Wielorazowa butelka na wodę, jaką najlepiej wybrać?
Współpraca reklamowa
Z dala od rutyny i obowiązków. Niezapomniany zimowy wypoczynek w dolinie Gastein
Współpraca reklamowa
Polacy planują w 2025 roku więcej podróży
Współpraca reklamowa
Podróż w stylu premium – EVA Air zaprasza na pokład Royal Laurel Class
Współpraca reklamowa
Chcesz czerpać więcej z egzotycznej podróży? To łatwiejsze, niż może się wydawać
Współpraca reklamowa
Portrety pełne emocji. Ty też możesz takie mieć!
Współpraca reklamowa
Mikrowyprawy – idealny przepis na szybki odpoczynek od codzienności
Współpraca reklamowa
Śnieg, słońce i frajda. Czysta frajda
Współpraca reklamowa
Ciepło i komfort w każdym detalu. Odkryj technologię HEATTECH od UNIQLO
Współpraca reklamowa