Kula ognia na czarnym niebie. Nad Syberią przeleciała niewielka planetoida
Wczoraj, o godz. 17:15 czasu polskiego, niebo nad Jakucją przecięła niewielka planetoida. Przelot trwał tylko pięć sekund, jednak udało się go uwiecznić na licznych filmach, które pojawiły się w internecie. O pojawieniu się tego obiektu widzieliśmy już kilka godzin wcześniej.
Spis treści:
- Przewidziane pojawienie się planetoidy
- Ile obiektów typu imminent impactor udało się wykryć do tej pory?
- Jesteśmy coraz lepsi w wykrywaniu planetoid
- Pozostałości po planetoidach
O tym, że zbliża się do nas planetoida, na swoim koncie w serwisie X pierwsza poinformowała Europejska Agencja Kosmiczna (ESA). „Właśnie wykryto małą planetoidę, która znajduje się na kursie kolizyjnym z Ziemią. Obiekt ma około 70 cm średnicy, uderzenie nie wyrządzi żadnych szkód. Najprawdopodobniej za siedem godzin od teraz na niebie na północną Syberią pojawi się ładna kula ognia” – można było przeczytać we wpisie.
Informacje z alertu sprawdziły się co do jednej. Faktycznie, na nocnym niebie nad Jakucją, ok. 23:15 czasu lokalnego, pojawił się meteor. Jego przelot trwał krótko, jednak był widowiskowy. W pewnym momencie dał nawet bardzo jasny rozbłysk. Jak wyglądało całe zjawisko, można zobaczyć na poniższym filmie.
Przewidziane pojawienie się planetoidy
Planetoida formalnie oznaczona została jako C0WEPC5. Jak podała ESA, jako pierwsi wypatrzyli ją astronomowie z Kitt Peak National Observatory. To duże obserwatorium astronomiczne zlokalizowane na szczycie góry Kitt Peak w Arizonie. W skład wchodzą dwa radioteleskopy oraz kilkanaście teleskopów optycznych należących do różnych instytucji.
C0WEPC5 została zaliczona do kategorii planetoid, które po angielsku określa się jako imminent impactor. Tak nazywane są te z planetoid, które zostają wykryte zaledwie na godziny przed zderzeniem z Ziemią. Znajdowanie tego rodzaju obiektów jest dużym sukcesem. Najczęściej są niewielkie, a więc bardzo trudno jest je wytropić z wyprzedzeniem.
Ile obiektów typu imminent impactor udało się wykryć do tej pory?
Planetoida C0WEPC5 to już czwarty odkryty w tym roku obiekt typu imminent impactor. Oraz zaledwie jedenasty, jaki dotychczas poznaliśmy. Poprzednim była planetoida 2024 UQ, wypatrzona w październiku tego roku przez obserwatorium na Hawajach należące do projektu ATLAS (ang. Asteroid Terrestrial-impact Last Alert System). To prowadzony przez NASA program mający wykrywać odpowiednio wcześnie te z planetoid, które mogłyby zgotować nam los dinozaurów.
We wrześniu z kolei dowiedzieliśmy się z wyprzedzeniem o planetoidzie 2024 RW1, która eksplodowała nad Filipinami. Spektakularny był również pierwszy tegoroczny imminent impactor. Była to planetoida 2024 BX1, mająca średnicę metra, która w styczniu przecięła niebo nad Berlinem. Również jej przelot został uwieczniony, a następnie wielokrotnie pokazywany w internecie.
Jesteśmy coraz lepsi w wykrywaniu planetoid
Alan Fitzsimmons, naukowiec z Queen’s University Belfast, zauważył, że zdarzenia takie, jak wykrycie planetoidy, która spadła na Syberii, to bardzo pozytywny znak. Na łamach „New Scientista” Fitzsimmons stwierdził, że nasza zdolność wykrywania z odpowiednim wyprzedzeniem obiektów znajdujących się na kursie kolizyjnym z Ziemią stale rośnie.
Naukowiec, który się wypowiadał jeszcze przed spadnięciem planetoidy, nie pomylił się również w opisie tego, jak będzie wyglądało całe zjawisko. – Będzie całkiem spektakularne – stwierdził. – W strefie uderzenia niebo będzie całkowicie ciemne, zaś w promieniu kilkuset kilometrów dookoła zobaczymy imponującą, bardzo jasną kulę ognia.
Pozostałości po planetoidach
Co roku w Ziemię uderza kilka planetoid wielkości C0WEPC5. Pierwszy taki obiekt został wykryty w 2008 roku. Kolejny naukowcy wypatrzyli sześć lat później. Od tego czasu tempo detekcji kolejnych nadciągających z kosmosu planetoid stopniowo rośnie.
Wcześniejsze wykrycie planetoidy, która płonie i rozpala się ziemskiej atmosferze, daje okazję nie tylko do prowadzenia obserwacji. Jeśli dokładnie określi się miejsce uderzenia, można je następnie przeszukać i znaleźć fragmenty pozaziemskiego obiektu. Tak było w przypadku „berlińskiej” planetoidy 2024 BX1, której kawałki znaleźli studenci. Były one wielkości zaledwie orzecha włoskiego. Dzisiaj stanowią ważny materiał do badań naukowych.
Źródła: New Scientist, Space.com