Nowa era podboju kosmosu nabiera tempa
„Najlepszy dzień w moim życiu”! Tak Jeff Bezos szef Amazona i Blue Origin zareagował po pierwszym locie kosmicznym statku kosmicznego „New Shepard”, na pokładzie był on razem z trójką innych pasażerów, którzy od teraz mogą nazywać siebie astronautami.
W tym artykule:
- New Shepard ukłonem w stronę pionierów kosmosu
- Krótki lot, wrażenia na całe życie
- Przyszłość jest obiecująca, ale na efekty naukowe trzeba jeszcze poczekać
New Shepard ukłonem w stronę pionierów kosmosu
„Szczęśliwy, szczęśliwy, szczęśliwy!" relacjonował z kosmosu Jeff Bezos. „Macie tu na górze bardzo szczęśliwą załogę!" Trudno się dziwić jego nastrojowi. W ostatni wtorek, 20.07., po latach testów i prób, jego firma Blue Origin wyniosła w kosmos pierwszych ludzi. Data jest nieprzypadkowa - to rocznica lądowania człowieka na Księżycu. Symbolizmu w tym wydarzeniu było zresztą więcej - rakieta która wyniosła w przestrzeń kosmiczną statek załogowy, nazywała się „New Shepard” - czyli „Nowy Shepard”. To na cześć pierwszego Amerykanina w kosmosie, Alana Sheparda, który odbył swój dziewiczy lot 60 lat temu.
Na pokładzie znaleźli się również jego brat Mark, wieloletnia działaczka na rzecz kobiet w kosmosie Mary Wallace "Wally" Funk zajmująca się astronautyką od lat 60-ych, oraz Holender Oliver Daemen, który możliwość lotu w kosmos zdobył dzięki swojemu ojcu, który wygrał aukcję na czwarte miejsce w kapsule. Funk, 82 lata, jest najstarszą osobą, która kiedykolwiek była w kosmosie. Daemen, z kolei, który ma jedynie 18 lat, jest najmłodszym astronautą w historii. Rakieta New Shepard poleciała na wysokość około 106 km w górę. To oznacza, że przekroczyła tzw. linię Karmana, 100 km nad Ziemią, uznawaną przez większość międzynarodowych federacji lotniczych i kosmicznych za próg przestrzeni kosmicznej.
Krótki lot, wrażenia na całe życie
Cały lot od startu do lądowania trwał jedynie 10 minut. Po osiągnięciu odpowiedniej wysokości kapsuła załogowa odłączyła się od rakiety nośnej, która wróciła na Ziemię i będzie mogła być wykorzystana znów - wystarczy przeprowadzić kontrolę i napełnić ją paliwem. Kapsuła następnie odbyła lot w przestrzeni kosmicznej gdzie panuje nieważkość, z której mogli się cieszyć członkowie załogi. Po tym zaledwie kilkuminutowym etapie, kapsuła weszła ponownie w atmosferę ziemską, podobnie jak przebiegał ten proces w przypadku programu Apollo, statków Sojuz i wszystkich innych załogowych statków kosmicznych w kształcie kapsuły. Dużo niżej, nastąpiło otwarcie spadochronów i cały statek bezpiecznie wylądował na powierzchni Ziemi, co wyglądało zupełnie jak obecne lądowania statków Sojuz, wracających z astro- i kosmonautami z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Jest to więc proces bardzo zbliżony do tradycyjnych lotów statków kosmicznych umieszczonych na szczycie rakiety nośnej i używających spadochronów i silników wstecznych. Jednocześnie jest zupełnie inny od lotu Virgin Galactic Richarda Bransona, który bardziej przypominał (z wyjątkiem startu) loty wahadłowców, wracających na ziemię jak tradycyjne samoloty, które lądują na pasie lądowiska.
Mary Funk powiedziała, że "kochała każdą minutę", nawet pomimo tego, że w New Shepard nie było wystarczająco dużo miejsca, aby wszyscy czterej pasażerowie mogli wykonywać salta w stanie nieważkości jednocześnie. "To było wspaniałe," powiedziała. "Bardzo mi się podobało. Już chcę polecieć znowu!”
Przyszłość jest obiecująca, ale na efekty naukowe trzeba jeszcze poczekać
Takie wyznania oddają doskonale entuzjazm i wrażenia o jakie wzbogacili się czterej pasażerowie New Shepard. Jednocześnie jednak ukazują istotną różnicę pomiędzy lotami w kosmos Virgin Galactic i Blue Origin a dotychczasowym podbojem kosmosu. Nie chodzi tu tylko o fakt finansowania tych przedsięwzięć - z pieniędzy prywatnych a nie publicznych - ale o charakter samych misji. Nie sposób nie zauważyć, że nauka nie jest tu jak na razie priorytetem. Podobnie jak w wypadku wcześniejszego lotu Richarda Bransona, lot Jeffa Bezosa, ma niewiele wspólnego z lotami w kosmos jakie odbywały się w przypadku wahadłowców czy obecnie na Międzynarodową Stację Kosmiczną, a nawet wcześniejszym wyścigiem na Księżyc. Obecne przedsięwzięcia, to póki co głównie rekreacja i spełnianie marzeń przez bardzo bogatych marzycieli, zafascynowanych kosmosem.
Obydwaj panowie - Branson i Bezos - zapewniają, że ich firmy będą działały w kierunku przysporzenia jak największych korzyści nauce i mają zamiar wysyłać w kosmos naukowców w celu prowadzenia badań. Z czasem niewątpliwie tak będzie, a komercjalizacja i idąca za nią popularyzacja lotów w kosmos z pewnością doprowadzą do wielu odkryć naukowych, które przyniosą korzyści całej ludzkości. Póki co jednak, chodzi głównie o zabawę, jakkolwiek kosztowną. To przysparza obydwu wyprawom wielu krytyków, którzy wskazują na niewielkie korzyści dla ludzkości które z nich płyną. Nie bez znaczenia jest też fakt, iż Jeff Bezos jest dość kontrowersyjną postacią, z powodu sposobu w jaki zarządza swoim najbardziej dochodowym dzieckiem - firmą Amazon. To oczywiście odrębny temat, który nie ma wiele wspólnego z podbojem kosmosu i nauką.
Niemniej jednak, jeśli loty w kosmos mają stać się zjawiskiem powszechnym, które mają być również prężną dziedziną gospodarki, nikt nie może pozwolić sobie na lekceważenie publicznego odbioru takich kwestii. Oczywiście, ostatecznie nie to będzie decydujące, chętnych na bilety w kosmos raczej nigdy nie zabraknie, zwłaszcza jeśli cena będzie spadać. Na dłuższą metę jednak, bardzo ważny będzie odbiór społeczny takich przedsięwzięć. Ostatecznie to opinia publiczna wybierająca polityków będzie decydować o tym, jak rządy mają wydawać pieniądze (i czy mają wspierać załogową, kosztowną eksplorację kosmosu). Żaden polityk nie zagłosuje za dotacjami dla prywatnych firm kosmicznych, jeśli jego wyborcy będą przeciwko. Bez przychylności i sprawnej współpracy z władzami i amerykańską agencją kosmiczną NASA, nawet najwięksi bogacze nie będą mogli rozwijać swoich kosmicznych imperiów.
Nie są to oczywiście wyzwania, które zastopują rozwój kosmicznej turystyki i idącemu w parze z nią postępu naukowego. Warto jednak mieć na uwadze doniosłość nie tylko samego faktu, iż od teraz nie trzeba już być astronautą z publicznej agencji kosmicznej by polecieć w kosmos. Niemniej istotna jest zmiana w tym, kto stał się siłą napędową załogowej eksploracji kosmosu w bezpośrednim otoczeniu Ziemi. Póki co, nie jest to jeszcze zauważalna kwestia, ale loty kosmiczne z prawdziwego zdarzenia znajdujące się w gestii prywatnych przedsiębiorców mogą doprowadzić do rewolucji nie mniejszej niż ta do której doprowadziła popularyzacja lotów samolotem. Na początku korzystali z nich najbogatsi, wybrani śmiałkowie bijący rekordy oraz rządy państw do celów wojskowo-transportowych. Dziś samolot to po prostu kolejny środek transportu ludzi i towarów. Jeśli tak samo stanie się z lotami w kosmos, czeka nas wszystkich fascynująca i miejmy nadzieję, lepsza przyszłość!
1 z 4
blue origin 2
2 z 4
blue origin4
3 z 4
blue origin 1
4 z 4
blue origin