Spis treści:

Reklama
  1. Potencjalne obce cywilizacje są zagrożone
  2. Technologia nie zawsze oznacza ratunek
  3. Co z obcymi cywilizacjami?
  4. Czy zahamowanie wzrostu to rozwiązanie problemu?

Współcześnie większość społeczeństw na świecie nie wykazuje szczególnego zainteresowania potencjalnym istnieniem pozaziemskich form życia, choć są wyjątki. W Stanach Zjednoczonych wiara w istnienie obcych cywilizacji jest stosunkowo powszechna. Według sondażu przeprowadzonego przez Instytut Gallupa w 2021 roku, 41% Amerykanów wierzy, że UFO to w rzeczywistości pojazdy kosmiczne z innych planet. W poprzednich badaniach ten odsetek wynosił od 30% do 40%.

Wiara w UFO i istoty pozaziemskie w USA jest silnie powiązana z popkulturą, szczególnie z takimi filmami jak „Bliskie spotkania trzeciego stopnia” i „Kontakt” oraz serialem „Z Archiwum X”. Produkcje te znacząco wpłynęły na rozpowszechnienie tych przekonań wśród Amerykanów. W miarę jak wiara w pozaziemskie cywilizacje staje się coraz bardziej powszechna, temat ten zaczyna przyciągać uwagę nie tylko amatorów, ale także naukowców

Potencjalne obce cywilizacje są zagrożone

Astrofizycy ostrzegają, że każda rozwijająca się cywilizacja, nawet taka, która w pełni przestawiła się na odnawialne źródła energii, może nieuchronnie doprowadzić do przegrzania swojej planety w ciągu 1000 lat. Taki wniosek wynika z nowego modelu opracowanego przez naukowców, którzy symulowali wzrost technologiczny oraz zużycie energii przez hipotetyczne obce cywilizacje. Wyniki są jasne: bez względu na to, jak czysta i efektywna jest energia, zawsze dochodzi do wycieku energii, który ostatecznie doprowadzi do zmian klimatu.

Wnioski te można łączyć zarówno z naszą planetą, jak i poszukiwaniem życia poza Ziemią. Jeśli potencjalne obce cywilizacje napotykają te same fizyczne ograniczenia, może to wyjaśniać, dlaczego nie odkryliśmy jeszcze ich śladów.

Zobacz także

Badanie autorstwa Manasviego Lingama z Florida Tech i Amedeo Balbiego z Uniwersytetu Tor Vergata w Rzymie zostało opublikowane w bazie preprintów arXiv. Praca badaczy analizuje, jak zaawansowane cywilizacje mogą nieumyślnie doprowadzić do własnego upadku. Kluczową rolę w tej katastrofie odgrywają prawa termodynamiki, a zwłaszcza druga zasada termodynamiki, która mówi, że w każdym systemie energetycznym część energii zawsze ucieka w formie ciepła. Nawet jeśli cywilizacja w pełni przestawi się na zieloną energię, to nieuniknione straty cieplne będą kumulować się w atmosferze, powodując wzrost temperatury planety.

Lingam porównuje to do nieszczelnej wanny. Jeśli wanna jest tylko częściowo wypełniona wodą, wyciek jest niewielki i nie stanowi zagrożenia. Jednak gdy wanna jest coraz bardziej napełniana — a zużycie energii rośnie wykładniczo — wyciek może szybko przekształcić się w powódź, zalewając cały dom. W tym przypadku „domem” jest planeta, a „powodzią” niekontrolowany wzrost temperatury, który z czasem doprowadzi do katastrofy klimatycznej.

Technologia nie zawsze oznacza ratunek

Wzrost technologiczny jest podstawą rozwoju cywilizacji, ale niesie ze sobą poważne wyzwania. Na Ziemi zużycie energii wzrosło wykładniczo od czasów rewolucji przemysłowej. W 2023 roku ludzkość zużyła około 180 000 terawatogodzin (TWh) energii. Chociaż obecnie znaczna część tej energii pochodzi ze spalania paliw kopalnych, które bezpośrednio przyczyniają się do globalnego ocieplenia, według badaczy nawet całkowite przejście na energię odnawialną nie zapobiegłoby ostatecznym problemom związanym z akumulacją ciepła.

Zespół Lingama i Balbiego wykazał, że przy nieustannym wzroście zapotrzebowania na energię, każda cywilizacja w końcu napotka na barierę termiczną, której nie będzie w stanie pokonać. Chyba, że drastycznie ograniczy swoje zużycie energii.

Co z obcymi cywilizacjami?

Dla astrobiologów, którzy zajmują się poszukiwaniem życia poza Ziemią, wyniki tych badań mają duże znaczenie. Wzrost technologiczny obcej cywilizacji mógłby spowodować jej wyginięcie w mniej niż 1000 lat. To bardzo krótki czas w skali kosmicznej. Planety takie jak Ziemia potrzebują setek milionów lat, aby stać się nadającymi się do zamieszkania. W rezultacie jeśli cywilizacje technologiczne na innych planetach napotykają te same fizyczne ograniczenia, mogłyby wyginąć, zanim zdążymy je odkryć.

Może to wyjaśniać tak zwany paradoks Fermiego, czyli pytanie, dlaczego nie znaleźliśmy śladów zaawansowanych obcych cywilizacji, mimo że statystycznie powinny one istnieć. Jeśli każda rozwijająca się cywilizacja zbyt szybko osiąga punkt, w którym jej zużycie energii niszczy planetę, może to oznaczać, że cywilizacje technologiczne są zbyt krótkotrwałe, abyśmy mieli szansę je zauważyć.

Czy zahamowanie wzrostu to rozwiązanie problemu?

Wyniki badań Lingama i Balbiego stawiają przed nami trudne pytania dotyczące przyszłości naszej cywilizacji. Choć technologia odgrywa kluczową rolę w rozwoju ludzkości, nieustanny wzrost zużycia energii może okazać się pułapką. Lingam sugeruje, że jednym z możliwych rozwiązań jest zahamowanie technologicznego i energetycznego wzrostu. Zamiast dążyć do nieograniczonego rozwoju, ludzkość mogłaby nauczyć się żyć w harmonii ze środowiskiem naturalnym, utrzymując stały poziom zużycia energii.

– Jeśli gatunek wybrałby równowagę i nauczył się żyć w harmonii ze swoim otoczeniem, jego potomkowie mogliby przetrwać nawet miliard lat – tłumaczy Lingam. To sugeruje, że rozwiązanie problemu tkwi w znalezieniu stabilnego modelu funkcjonowania cywilizacji, który nie zakłada stałego wzrostu, lecz długotrwałą stabilność. Wyzwanie staje się jeszcze bardziej palące w kontekście zmian klimatu, z którymi ludzkość zmaga się coraz intensywniej.

W długiej perspektywie pytanie o przyszłość ludzkości może sprowadzać się do wyboru: czy będziemy kontynuować rozwój, ryzykując przegrzanie planety, czy też zdecydujemy się na równowagę, rezygnując z wykładniczego wzrostu, aby zagwarantować sobie długowieczność? Niewykluczone, że przyszłość naszej cywilizacji może zależeć właśnie od tej decyzji.

Reklama

Źródło: NASA.

Reklama
Reklama
Reklama