Reklama

W tym artykule:

  1. Pilot od urodzenia
  2. Praca w NASA
  3. Trudny rok 1962
  4. Nerwy ze stali
  5. Lądowanie na Księżycu
  6. Skromność ponad wszystko
Reklama

Urodził się zaledwie 100 kilometrów od miejsca, gdzie swój warsztat mieli pionierzy lotnictwa – bracia Wright. Samodzielnie usiadł za sterami samolotu wcześniej niż zrobił prawo jazdy. Po lądowaniu na Księżycu stał się najsłynniejszym człowiekiem na świecie. Mimo to do końca swoich dni pozostał skromny, podkreślając w wywiadach, że wielki sukces programu Apollo był zasługą wszystkich Amerykanów, a nie załogi Apollo 11.

Pilot od urodzenia

Neil Armstrong urodził się 5 sierpnia 1930 roku w pobliżu Wapakoneta w stanie Ohio, niecałe 100 km od warsztatu braci Wright w Dayton. Tego samego, w którym zbudowali Wright Flyer 1, pierwszy samolot silnikowy na świecie. Pierwszy start miał miejsce w 1903 roku. Zaledwie 33 lata później, mały – ledwie sześcioletni – Neil, zaczął latać trójsilnikowym samolotem pasażerskim Forda „Tin Goose”. Oczywiście wówczas jeszcze jako pasażer. Lotnictwo szybko stało się jego pasją. W wieku 16 lat Armstrong zdobył licencję pilota. Dokonał tego wcześniej niż uzyskał możliwość prowadzenia samochodów.

Mama Neila była osobą bardzo wierzącą. Prowadziła szkółkę niedzielną. Poza tym nie pracowała. Jak większość ówczesnych matek, zajmowała się prowadzeniem domu. Ojciec przyszłego astronauty był urzędnikiem stanowym. Jego praca wymagała częstych przeprowadzek. Nim Neil ukończył 13 lat, aż 16 razy zmieniał miejsce zamieszkania.

W 1947 roku, gdy Armstrong studiował inżynierię lotniczą na Uniwersytecie Purdue, zainteresowała się nim amerykańska Marynarka Wojenna. Neil otrzymał specjalne stypendium, w ramach którego rozpoczął szkolenie pilota myśliwca. Jednak sytuacja polityczna wymusiła na nim przerwanie studiów. W 1950 roku wybuchła wojna koreańska, a młody Armstrong został oddelegowany na front. W trakcie wojny koreańskiej wykonał 78 misji bojowych. Jego samolot, F-9F Panther, był jednym z pierwszych myśliwców odrzutowych, które wystartowały z lotniskowca.

31-letni Neil Armstrong (po prawej) w Bazie Sił Powietrznych w Kalifornii (1961). Fot. Bettmann/Contributor/Getty Images

Praca w NASA

Po ukończeniu studiów Armstrong rozpoczął pracę w Narodowym Komitecie Doradczym ds. Aeronautyki (NACA), który w 1958 roku przekształcił się w Narodową Agencję Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej (NASA). Ten łagodny, uprzedzająco grzeczny młody człowiek z Ohio zasłynął jako jeden z najbardziej odważnych i utalentowanych pilotów testowych w NASA Flight Research Center. Centrum aktualnie noszącego nazwę Armstrong Flight Research Center w Bazie Sił Powietrznych Edwards w Kalifornii.

W ciągu siedmiu lat jako pilot doświadczalny Armstrong latał na 200 różnych samolotach, które przekraczały granice prędkości i wysokości, w tym na legendarnym X-15. Wysoko nad kalifornijską pustynią Armstrong osiągnął prędkość ponad 6000 km na godzinę i zabrał swojego X-15 na skraj kosmosu. Pewna ręka Armstronga jako pilota testowego odegrała kluczową rolę w sukcesie pierwszych astronautów NASA, czyli w programie Merkury. Wkrótce Neil Armstrong sam miał stać się jednym z nowych amerykańskich bogów.

Trudny rok 1962

Rok 1962 był dla rodziny Armstrongów rokiem smutnym i radosnym jednocześnie. Neil miał szansę trafić do programu szkoleniowego astronautów NASA w Houston, co było ogromnym wyróżnieniem. Ale trudno było świętować sukces, gdy w domu umierała mała dziewczynka. Zaledwie dwuletnia Karen zmarła na nieoperacyjnego guza mózgu niedługo przed tym, nim NASA ogłosiła nominacje na nowych astronautów. Janet i Neil Armstrongowie mieli jeszcze dwóch synów – Erica i Marka.

Aby uciec przed żałobą, Armstrong pogrążył się w pracy związanej z programem Gemini. Był to kolejny krok NASA w kierunku rozwoju misji załogowych, a w dalszej kolejności – dotarcia na Księżyc. W 1966 roku Armstrong został wybrany pilotem i dowódcą misji Gemini 8, pierwszej próby połączenia dwóch statków kosmicznych na orbicie, co było trudnym i niebezpiecznym manewrem.

Nerwy ze stali

W marcu 1966 roku Armstrong i jego drugi pilot David Scott wystartowali na orbitę i z powodzeniem zadokowali do statku kosmicznego Agena. Jednak sprawy szybko przybrały zły obrót. Silnik w kapsule Gemini 8 uległ awarii i dwa zazębiające się statki kosmiczne zaczęły zbaczać z kursu. Aby uniknąć spalenia się w ziemskiej atmosferze, Armstrong odłączył się od Ageny, ale uwolnienie się spowodowało, że kapsuła Gemini zaczęła wirować w niekontrolowany sposób.

Przeciążenia powstałe w wyniku wirowania były miażdżące, a obaj astronauci byli na skraju utraty przytomności, gdy Armstrong aktywował zestaw drugorzędnych silników i odzyskał kontrolę nad kapsułą Gemini. Nie ma wątpliwości, że nerwy pilota testowego Armstronga uratowały życie obu astronautom.

Armstrong został wybrany do programu Apollo – największego i najdroższego programu kosmicznego we wczesnej historii NASA. 6 maja 1968 roku Armstrong przebywał w Houston, gdzie wykonywał swój 22. lot testowy Lunar Landing Research Vehicle, czyli testowego lądownika księżycowego. W trakcie lotu lLLRV wymknął się spod kontroli. Armstrong katapultował się na kilka sekund przed tym, jak LLRV wybuchł. Po raz kolejny pokazał, że ma nerwy ze stali.

Lądowanie na Księżycu

Niezrażony eksplozją Armstrong kontynuował szkolenie i został wybrany przez NASA na dowódcę statku kosmicznego Apollo 11, misji mającej na celu lądowanie pierwszych ludzi na Księżycu. Jego kolegami z załogi byli Michael Collins, pilot modułu dowodzenia, który krążył wokół Księżyca, i Buzz Aldrin, pilot modułu księżycowego. Aldrin mocno lobbował, aby być pierwszym, który stanie na powierzchni Księżyca, ale kierownictwo NASA wybrało Armstronga ze względu na jego spokojną pewność siebie i całkowity brak ego.

W mobilnym ośrodku kwarantanny astronauci Apollo 11 (od lewej) Michael Collins, Edwin E. Aldrin Jr. i Neil A. Armstrong odpoczywają po udanej misji lądowania na Księżycu. Fot: HUM Images/Universal Images Group via Getty Images

Ten niezwykły spokój i umiejętność powściągnięcia emocji można było zobaczyć 20 lipca 1969 roku, gdy Armstrong pilotował moduł księżycowy w kierunku powierzchni Księżyca. Z powodu niebezpiecznie niskiego poziomu paliwa Armstrong zdecydował przełączyć lądownik na sterowanie ręczne. Ominął pole głazów i posadził lądownik Eagle w bezpiecznym miejscu. Po czym rozległo się historyczne: Orzeł wylądował. Powtarzam – orzeł wylądował.

Podczas gdy miliony ludzi oglądały transmisję na żywo w swoich telewizorach, nieśmiały pilot z Ohio zszedł po drabinie modułu księżycowego. Wypowiedział słowa, które już na zawsze będą podkreślały możliwości, jakie daje inteligencja połączona ze współpracą: „To jeden mały krok dla człowieka, ale wielki skok dla ludzkości".

Skromność ponad wszystko

Z dnia na dzień Armstrong stał się najsłynniejszym człowiekiem na Ziemi. Cztery miliony osób wyległo na ulice Nowego Jorku, aby powitać Armstronga i jego kolegów astronautów z misji Apollo 11. Ale Armstrongowi nie zależało na sławie i wyróżnieniach. Po cichu wrócił do pracy za biurkiem w siedzibie NASA w Waszyngtonie, a następnie uzyskał tytuł magistra inżynierii lotniczej i kosmicznej na Uniwersytecie Południowej Kalifornii w 1970 roku.

Armstrong odszedł z NASA w 1971 roku i podjął pracę jako profesor inżynierii na Uniwersytecie w Cincinnati, w swoim rodzinnym stanie Ohio. W 1986 roku dołączył do Komisji Rogersa badającej tragiczną eksplozję wahadłowca Challenger. Później Armstrong zasiadał w wielu radach nadzorczych firm z branży lotniczej i kosmicznej i zeznawał przed Kongresem na temat znaczenia utrzymania załogowego programu kosmicznego.

W 2005 roku wiekowy już Neil Armstrong zgodził się na wywiad telewizyjny w programie „60 Minutes". Zapytany, czy czuje się niekomfortowo ze sławą, jaka otacza pierwszego człowieka na Księżycu, odpowiedział: „Po prostu na to nie zasługuję. Okoliczności sprawiły, że znalazłem się w tej szczególnej roli. Nic więcej”.

Reklama

W 2012 roku Armstrong przeszedł operację wszczepienia bypassów. Zmarł w wieku 82 lat z powodu powikłań pooperacyjnych.

Nasz ekspert

Ewelina Zambrzycka-Kościelnicka

Dziennikarka i redaktorka zajmująca się tematyką popularnonaukową. Związana z magazynami portali Gazeta.pl oraz Wp.pl. Współautorka książek „Człowiek istota kosmiczna”, „Kosmiczne wyzwania” i „Odważ się robić wielkie rzeczy”.
Reklama
Reklama
Reklama