Taniec Obłoków
Małe galaktyki przy Drodze Mlecznej giną ściągane przez jej niszczącą moc. Są jednak dwa Obłoki, które potrafią się tej sile oprzeć.
Patrząc na dwa Obłoki Magellana
– Wielki i Mały – zawieszone w przestrzeni w pobliżu Drogi Mlecznej, można odnieść wrażenie, że te skupiska gwiazd zabłądziły gdzieś na pobocze, nie mogąc odnaleźć właściwego szlaku. Astronomowie długo przypuszczali, że w tym stanie zagubienia i mniej więcej w tej samej odległości od naszej galaktyki (uwięzione przez jej przyciąganie grawitacyjne) pozostawały niemal od zawsze. Ostatnio jednak zaczęli podejrzewać, że Obłoki Magellana większość czasu swego istnienia spędziły daleko stąd i właśnie doświadczają wyjątkowego zbliżenia z naszą galaktyką. Jeśli to prawda, jesteśmy świadkami międzygalaktycznego tańca, którego gwałtowność potrafi jedne gwiazdy i planety tworzyć, a inne wyrzucać w kosmiczną otchłań.
Naukowcy mogą jedynie z oddali przyglądać się efektom tych wydarzeń i dopasowywać kolejne elementy układanki. Wyłania się z niej wizerunek Obłoków Magellana niezmiernie dostojny i szlachetny, nielicujący z obrazem zagubionej przystawki do naszej galaktyki.
Po pierwsze – stwierdzili – obłoki te są dużo jaśniejsze niż inne galaktyki satelitarne znajdujące się wokół Drogi Mlecznej. Antonio Pigafett, kronikarz Ferdynanda Magellana, dostrzegł je gołym okiem i opisał jako „wiele gwiazd skupionych blisko siebie”. Tak jest w istocie. Wielki Obłok Magellana składa się pewnie z 30 mld gwiazd, Mały Obłok Magellana – z około 3 mld. Tymczasem inne znane nam galaktyki satelitarne Drogi Mlecznej mają zaledwie do 10 mln gwiazd.
Po drugie, obłoki te z wyglądu nie przypominają ani krążących blisko naszej galaktyki zwichrowanych gromad kulistych, ani innych dużych galaktyk spiralnych. Wydaje się, że kiedyś były odległymi galaktykami, które niedawno zostały ściągnięte przez pole grawitacyjne Drogi Mlecznej. Przed tymi kosmicznymi harcami Wielki Obłok Magellana mógł być klasyczną galaktyką spiralną. Podobną do Galaktyki Trójkąta M33, która wygląda imponująco, ale wcale nie jest dużo bardziej masywna niż Wielki Obłok Magellana. W 2006 r. zespół astronomów za pomocą Kosmicznego Teleskopu Hubble’a zmierzył ruch obłoku, wykorzystując widoczne w jego tle, leżące odeń miliardy lat świetlnych kwazary. I chociaż kosmos trwa w nieustannym ruchu, odległość dzieląca te obiekty pozwoliła wykorzystać kwazary jako stabilny punkt odniesienia. Naukowcy na podstawie tych pomiarów obliczyli, że Obłoki Magellana gonią po dwóch różnych, wąskich orbitach, które wcześniej przywiodły je w pobliże naszej galaktyki zaledwie raz od początku istnienia Wszechświata.
Przekonanie, że oba Obłoki przemknęły tędy zaledwie raz, to wniosek z obserwacji znacznej ilości gazu międzygwiazdowego. Zawierają go wystarczająco dużo, by tworzyć z niego nowe gwiazdy. Zwykle galaktykom satelitarnym gaz ten kradną pobliskie większe galaktyki. Wyssane z gazu i pozbawione możliwości produkcji nowych gwiazd satelity stają się niebieskimi wspólnotami emerytów złożonymi ze starych, wyblakłych gwiazd. Wiele z takich kulistych galaktyk karłowatych krążących wokół Drogi Mlecznej zostaje w końcu przez nią wchłoniętych.
Tymczasem Mały Obłok Magellana wciąż rozbłyskuje nowymi gwiazdami; niektóre powstały zaledwie 100 mln lat temu. Zaś w jednej z części Wielkiego Obłoku Magellana badacze dostrzegli prawdziwą fabrykę gwiazd. Jedną z bardziej zwracających na siebie uwagę jest świecąca na czerwono Mgławica Tarantula, obszar formowania gwiazd położony 160 tys. lat świetlnych od Ziemi. Mimo dzielącej nas znacznej odległości przez teleskop widzimy go jako jasny punkt – wylewa się z okularu niczym snop światła rzucany przez latarkę.
Czerwonawą poświatę Tarantula zawdzięcza atomom wodoru wzbudzonym przez silne promieniowanie okolicznych gwiazd. Reakcje, jakie w nich zachodzą, są tak potężne, że gwiazdy wykorzystają swoje paliwo jądrowe w zaledwie miliony lat (nasze Słońce jest bardziej umiarkowane – paliwa wystarczy mu na miliardy lat). A potem eksplodują jako supernowe. Wybuch takiego błękitnego olbrzyma w Tarantuli 23 lutego 1987 r. przyciągnął uwagę astronomów na całym świecie. Pozostałości tej eksplozji obserwują do dziś.
Wiele wskazuje na to, że Droga Mleczna i Obłoki Magellana przyszłość spędzą razem. Czy w końcu połączą się w tym dynamicznym tańcu? A może Obłoki tylko się zbliżą i odejdą, by resztę swego czasu spędzić jako cicha stateczna para, która raz na miliard lat wpada do miasta, żeby się trochę rozerwać, przy okazji tworząc gwiazdę? Nikt z nas nie będzie żył wystarczająco długo, by zobaczyć, jaki los spotka te galaktyki. Możemy jednak mieć nadzieję, że niebawem naukowcy odkryją przed nami kolejne tajemnice kosmosu.