Reklama

Wystrzelona w październiku 2018 roku podwójna sonda kosmiczna BepiColombo zbliża się do celu, jakim jest wejście na orbitę Merkurego. Następnym krokiem będzie trwające przynajmniej rok badanie tej tajemniczej, spalonej przez Słońce planety. Po wejściu na orbitę, co zaplanowane jest na przyszły rok, sonda rozłoży się na dwa orbitery: należący do Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) Mercury Planetary Orbiter (MPO) i skonstruowany przez japońską agencję JAXA's Mercury Magnetospheric Orbiter (Mio). Będą to pierwsze szczegółowe badania najmniejszej planety Układu Słonecznego.

Reklama

300 km nad Merkurym

Aby mogło do tego dojść, sonda przez kilka lat podróżowała w kosmosie. Wykorzystując tzw. asysty grawitacyjne, udało jej się trafić w odpowiednie miejsce. Podczas ostatniego przelotu w pobliżu Merkurego – w środę 8 stycznia – BepiColombo zbliżył się do północnego bieguna planety na odległość zaledwie 295 kilometrów. To ponad 100 km mniej niż wysokość, na jakiej operuje Międzynarodowa Stacja Kosmiczna (ISS).

Josef Aschbacher, dyrektor generalny ESA, pochwalił się zdjęciami wykonanymi tego dnia przez sondę na dorocznym briefingu prasowym 9 stycznia. Podobnie jak podczas poprzednich przelotów BepiColombo, kamery monitorujące statku kosmicznego (M-CAM) nie zawiodły.

Przelatując nad „terminatorem” – tym ładnym określeniem nazywa się granicę między dniem a nocą – statek kosmiczny uzyskał wyjątkową okazję, aby spojrzeć bezpośrednio w dół na permanentnie zacienione kratery na północnym biegunie planety.

Merkury w kamerach sondy
Merkury w kamerach sondy, fot. ESA Merkury w kamerach sondy

Obrzeża kraterów Prokofiewa, Kandinsky’ego, Tolkiena i Gordimera rzucają stałe cienie na ich dna. Dna tych nieoświetlonych punktów są jednymi z najzimniejszych miejsc w Układzie Słonecznym. I to mimo tego, że Merkury jest planetą położoną najbliżej Słońca. Są też dowody na to, że te ciemne kratery zawierają zamarzniętą wodę. To, czy na Merkurym rzeczywiście znajduje się woda, jest jedną z kluczowych tajemnic planety. I właśnie BepiColombo ma ją rozwiązać.

Morza lawy i kratery uderzeniowe

Na lewo od północnego bieguna Merkurego w widoku uchwyconym przez M-CAM 1 znajdują się rozległe równiny wulkaniczne znane jako Borealis Planitia. Są to największe na Merkurym „gładkie równiny”, które powstały w wyniku rozległej erupcji ciekłej lawy 3,7 miliarda lat temu.

Lawa zalała istniejące kratery, takie jak ukazane na zdjęciu kratery Henriego i Lismera. Zmarszczki na powierzchni powstały w ciągu miliardów lat po zestaleniu się lawy, prawdopodobnie w odpowiedzi na kurczenie się planety w miarę ochładzania się jej wnętrza.

Kolejne zdjęcie z M-CAM 1, wykonane zaledwie pięć minut po pierwszym, pokazuje, że równiny te rozciągają się na dużej części powierzchni Merkurego. Wyraźnie widać krater Mendelssohna, którego zewnętrzna krawędź jest ledwo widoczna ponad zalanym wnętrzem.

Krater o średnicy 1500 metrów

Merkury w kamerach sondy
Merkury w kamerach sondy, fot. ESA Merkury w kamerach sondy

W lewej dolnej części zdjęcia znajduje się masywny basen Caloris, największy krater uderzeniowy Merkurego rozciągający się na długości ponad 1500 km. Uderzenie, które utworzyło ten basen, spowodowało powstanie „blizn” na powierzchni Merkurego w odległości do tysięcy kilometrów, o czym świadczą liniowe niecki rozchodzące się od niego.

Chociaż zdjęcia wykonane przez M-CAM nie zawsze dobrze to pokazują, musimy zaznaczyć, że Merkury jest niezwykle ciemną planetą. Mimo że na pierwszy rzut oka przypomina Księżyc, to jej pokryta kraterami powierzchnia odbija tylko około dwóch trzecich światła. Młodsze elementy na powierzchni wydają się jaśniejsze. Naukowcy nie wiedzą jeszcze, z czego dokładnie składa się Merkury, ale jasne jest, że materiał wyniesiony spod zewnętrznej powierzchni stopniowo ciemnieje wraz z wiekiem.

Trzecie zdjęcie BepiColombo wybrane z tego przelotu pokazuje ślady aktywności wulkanicznej i mocne uderzenia. Jasna plama w pobliżu górnej krawędzi planety na tym zdjęciu to Nathair Facula, pokłosie największej eksplozji wulkanicznej na Merkurym. W jej centrum znajduje się otwór wulkaniczny o średnicy około 40 km. To miejsce co najmniej trzech dużych erupcji. Wybuchowy osad wulkaniczny ma około 300 km średnicy lub więcej.

Merkury w kamerach sondy
Merkury w kamerach sondy, fot. ESA Merkury w kamerach sondy

Po lewej stronie znajduje się stosunkowo młody krater Fonteyn, który powstał „zaledwie” 300 milionów lat temu. Jego młodość widać po jasności odłamków, które z niego promieniują.

Przelot z ósmego stycznia to również ostatni raz, kiedy kamery M-CAM misji mogą zobaczyć Merkurego z bliska. Moduł statku kosmicznego, do którego są przymocowane, oddzieli się od dwóch orbiterów misji, zanim wejdą na orbitę wokół Merkurego pod koniec 2026 roku.

Wszystkie obrazy M-CAM zostaną udostępnione publicznie w Planetary Science Archive.

Reklama

Źródło: ESA

Nasza autorka

Ewelina Zambrzycka-Kościelnicka

Dziennikarka i redaktorka zajmująca się tematyką popularnonaukową. Związana z magazynami portali Gazeta.pl oraz Wp.pl. Współautorka książek „Człowiek istota kosmiczna”, „Kosmiczne wyzwania” i „Odważ się robić wielkie rzeczy”.
Reklama
Reklama
Reklama