UFO uwiecznione przez US Navy. "Nagrania są autentyczne"
Stało się jednak inaczej i wygląda na to, że miłośnicy teorii o UFO będą mieli bardzo poważny temat do dyskusji. Trzeba tylko nauczyć się nowego skrótu, bo wojskowi w USA stosują inny: UAP (ang. - unidentified aerial phenomena).
- Błażej Grygiel
Sprawa dotyczy trzech udostępnionych przez The New York Times oraz To The Stars Academy of Arts & Science (TTSA) krótkich materiałów wideo, które mają być zapisami spotkań pilotów wojskowych z niezidentyfikowanymi obiektami latającymi. Po raz pierwszy pokazano je w grudniu 2017 roku, ostatni znany pod nazwą „GoFast” trafił do szerokiego odbiorcy w marcu 2018 roku. TTSA podaje, że jest to pierwszy dowód potwierdzający fakt istnienia UFO, czy jak obecnie się określa: UAP.
- Termin UAP jest używany ponieważ zapewnia podstawowy opis obserwacji niezidentyfikowanego/niedozwolonego obiektu lub pojazdu powietrznego, który został zauważony podczas wchodzenia lub działania w przestrzeni powietrznej różnych wojskowych tras treningowych – mówi Joseph Gradisher, szef Naval Operations for Information Warfare.
Odnosząc się do filmów marynarka wojenna USA zaznacza, że nie miały nigdy trafić do opinii publicznej.
- Te filmy nie miały zostać nigdy udostępnione – przyznała w wiadomości dla portalu The Black Vault z 2019 roku Susan Gough rzeczniczka Pentagonu. Jej zdanie potwierdza Gradisher.
- Marynarka nie udostępniała tych nagrań opinii publicznej – dodawał.
Te zapewnienia podważają wcześniejsze informacje. Amerykańskie Biuro Sekretarza Obrony miało udostępnić serwisowi wiadomości na podstawie Freedom of Information Act (odpowiednik naszego prawa do informacji publicznej). Korespondencja zawierała wymianę zdań między dwoma adresatami. Pierwszą był Luis Elizond, zaangażowany w TTSA i utrzymujący, że miał kierować tajnym projektem Pentagonu dotyczącym badania UFO o nazwie AATIP. Druga strona konwersacji to Defense Office of Prepublication and Security Review (DOPSR), wojskowa placówka zajmująca się tym, co „wychodzi” na zewnątrz armii informacyjnie. Podlega OSD, czyli Biuru Sekretarza Obrony. Projekt AATIP miał mieć budżet 22 milionów dolarów rocznie .
Jak działał AATIP? Przeczytaj tutaj! --->
W jednym z ujawnionych e-maili Elizondo tłumaczy upoważnienie do używania trzech wspomnianych filmów następująco:
„Niezidentyfikowane pojazdy powietrzne (balony, pojazdy komercyjne, prywatne drony takie jak kwadrokoptery) stanowią wciąż zagrożenie dla placówek DoD (Departamentu Obrony – przyp. red.), sprzętu i lokalizacji. Armia, Marynarka oraz Siły Powietrzne są świadome potencjalnego zagrożenia jednak nie istnieje żadne UJAWNIONE repozytorium do przekazania tej informacji interesariuszom. Naszym wspólnym celem jest w końcu stworzyć JAWNĄ bazę danych lub „Wspólnotę interesu” powiązanych informacji, do której dostęp będą miały strony zainteresowane, takie jak Armia, Agencja Wywiadu Wojskowego (DIA), partnerzy z przemysłu zbrojeniowego, a może nawet rząd oraz lokalne i plemienne władze, gdzie katalogowano by zagrożenia UAS (unnamed aerial system – ang. nienazwane urządzenie latające, przyp. red.) dla działań DoD.”
Co istotne, w wiadomościach nie padło ani określenie UFO ani UAP. Tego drugiego używa dopiero przedstawiciel Naval Operations for Information Warfare.
- Marynarka nie komentuje i nie ma kontroli nad tym jak osoby cywilne lub organizacje opisują obiekty w tych filmach – dodaje.
Niezależnie od tego jak nazywane są fenomeny, relacje składają się na dwa fakty: nie wiadomo czym są sfilmowane obiekty, oraz że materiały te nie miały został pokazane opinii publicznej. Usprawiedliwienie z e-maili Elizondo pokazuje, że widocznie zależało mu na upublicznieniu ale wiedział, że pomysł ten nie znajdzie akceptacji.
Wojsko trzymające w tajemnicy informacje o UFO przed obywatelami – to oczywiście doskonała woda na młyn twórców science fiction oraz zwolenników teorii spiskowych. Nie, nie ma tu żadnego potwierdzenia istnienia Obcych, ale historia z upublicznianiem filmów pokazuje, że z pewnością jest jeszcze mnóstwo równie pasjonujących tajemnic. Czekają tylko na kogoś, kto je wyciągnie na światło dzienne.
Błażej Grygiel