Ta misja to nie tylko nauka, to poezja. Voyager: kosmiczny list w butelce
– Projekt był tak niezwykły, że o misji Voyagerów mogłam myśleć tylko w sposób poetycki. Podczas nagrań ktoś zauważył, że nasze głosy przetrwają dłużej niż egipskie piramidy - wspomina po latach Maria Nowakowska-Stycos
Kiedy w 1977 roku bliźniacze bezzałogowe sondy Voyager 1 i 2 opuszczały Ziemię, oprócz stu kilogramów aparatury naukowej mającej na celu eksplorację Saturna, Jowisza i planet zewnętrznych, na pokładzie każdej z nich znalazła się pozłacana płyta gramofonowa Golden Records – bo tak nazwano unikatowe nagrania – były wizytówką naszej planety przeznaczoną dla obcych cywilizacji lub ludzi z przyszłości, którzy je odnajdą. Na pomysł multimedialnej przesyłki wpadł astronom Carl Sagan. Zależało mu na przedstawieniu różnorodności ziemskich kultur i natury oraz stanu naszej wiedzy. Oprócz 116 czarno-białych fotografii zwierząt i krajobrazów, wykresów z danymi matematycznymi i fizycznymi, informacji umożliwiających lokalizację Ziemi na płycie znalazły się też nagrania m.in. Beethovena, Mozarta i Chucka Berry'ego, a także różne pozdrowienia w 55 językach świata, które stanowiły 87 proc. wszystkich, jakimi mówi nasza planeta. Wśród nich był i polski.
"Witajcie, istoty z zaświatów" – przemówią do potencjalnych adresatów Voyagery głosem Marii Nowakowskiej-Stycos, wówczas doktorantki z literatury hiszpańskiej na Uniwersytecie Cornella w Ithace, dziś emerytowanej pracownicy tej instytucji.
– Projekt był tak niezwykły, że o misji Voyagerów mogłam myśleć tylko w sposób poetycki. Podczas nagrań ktoś zauważył, że nasze głosy przetrwają dłużej niż egipskie piramidy – wspomina po latach. – Szczerze mówiąc nie brałam pod uwagę, że moje powitanie usłyszy ktoś poza Ziemią, jednak sam udział w poszukiwaniu życia pozaziemskiego był podniecający. Dziś trudno mi uwierzyć, że oba Voyagery znajdują się już w przestrzeni międzygwiezdnej, co w latach 70. mogło być tylko marzeniem Sagana – dodaje.