Reklama

W tym artykule:

  1. Martwy satelita spada na Ziemię
  2. Jak sprowadzić satelitę z orbity
  3. Ryzyko operacji ESA
  4. Jak sobie poradzić ze śmieciami kosmicznymi
Reklama

To będzie pierwsza tego typu operacja, która – miejmy nadzieję – utoruje drogę do bezpiecznego sprowadzania z orbity urządzeń kosmicznych. W tym tygodniu Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) planuje pomóc satelicie Aeolus ponownie wejść w atmosferę ziemską. Kluczowa część operacji została zaplanowana na piątek, 28 lipca. Ale procedura sprowadzenia urządzenia z powrotem na naszą planetę rozpoczęła się już kilka dni wcześniej – w poniedziałek, 24 lipca.

Martwy satelita spada na Ziemię

Aeolus został wyniesiony na orbitę w 2018 roku. Jego głównym celem naukowym było badanie wiatrów w atmosferze ziemskiej. Orbiter miał działać przez rok, jednak misję przedłużono. Ale w połowie 2023 r. okazało się, że paliwo niezbędne do manewrów na orbicie wyczerpało się. To wymusiło zakończenie misji.

Od tego czasu statek kosmiczny opada w kierunku Ziemi z coraz większą prędkością. W poniedziałek zszedł na wysokość 280 kilometrów. To umożliwiło naukowcom z ESA rozpoczęcie pionierskiej misji sprowadzenia Aeolusa na Ziemię z wykorzystaniem resztek paliwa.

Jak sprowadzić satelitę z orbity

– Robimy coś wyjątkowego i pionierskiego. W całej historii lotów kosmicznych jeszcze nikt się o to nie pokusił – powiedział Holger Krag, szef Biura Śmieci Kosmicznych ESA podczas briefingu prasowego.

Satelita niemal całkowicie wykonany w Polsce. Wiadomo, kiedy poleci w kosmos

Pod koniec tego roku gliwickie KP Labs może stać się drugą polską firmą komercyjną z własnym satelitą na orbicie. Satelita ma części zaprojektowane i zbudowane przez inżynierów KP Labs.
Pierwszy satelita niemal całkowicie wykonany w Polsce. Wiadomo, kiedy poleci w kosmos
Pierwszy satelita niemal całkowicie wykonany w Polsce. Wiadomo, kiedy poleci w kosmos fot. Constantine Johnny/Getty Images

– Procedura rozpocznie się sekwencją manewrów, których celem jest umieszczenie Aeolusa na eliptycznej orbicie – powiedziała Isabel Rojo Escude-Cofiner z ESA Spacecraft Operations. – Kolejne manewry będą miały na celu obniżenie trajektorii do wysokości 150 km.

Wszystko to jest przygotowaniem do finału operacji w piątek, kiedy naukowcy z ESA wydadzą Aeolusowi ostatnie polecenia. Następnie statek wykona manewry, aby obniżyć wysokość do około 100 km nad Ziemią. Pięć godzin później satelita wejdzie w ziemską atmosferę nad Oceanem Atlantyckim.

Specjaliści ESA będą śledzili całą procedurę dzięki radarom. Sytuacja będzie też raportowana na stronie agencji.

Ryzyko operacji ESA

– Zanim wykonamy jakiekolwiek manewry, przeanalizujemy dokładnie ryzyko zderzenia z innym obiektem – powiedziała Escude-Cofiner. – Przewidujemy pewne odchylenie od pierwotnego planu. Jest to, rzecz jasna, wyzwanie, ale musimy je podjąć, jeśli chcemy nauczyć się sprowadzać obiekty z orbity.

Jeśli dojdzie do problemów w trakcie zejścia, Aeolus po prostu spłonie w atmosferze, zupełnie jak inne nieaktywne satelity na niskiej orbicie. Należy podkreślić, że nawet jeśli misja sprowadzenia Aeolusa zakończy się pełnym sukcesem, bezpieczne zejście satelity na Ziemię nie oznacza jeszcze, że powróci on na planetę w jednym kawałku.

Naukowcy z ESA wyjaśnili, że spodziewają się, że około 80 proc. Aeolusa ulegnie zniszczeniu w trakcie spadania przez atmosferę. Pozostałe 20 proc. wpadnie do Atlantyku. Nie ma planów odzyskania jakichkolwiek kawałków satelity. Nie można więc myśleć o jakimkolwiek recyklingu części czy materiałów.

Jak sobie poradzić ze śmieciami kosmicznymi

Gdzie w takim razie w tym planie sprowadzenie i odzyskanie satelity, skoro całość przebiegnie w standardowy sposób? Holger Krag wyjaśnił, że „bezpieczny" aspekt tej misji nie odnosi się do faktu, iż satelita zostanie odzyskany. Chodzi raczej o to, że cały projekt może pomóc naukowcom zbudować podstawy dla przyszłych misji, które sprowadzą inny sprzęt kosmiczny z powrotem na Ziemię przy niewielkim ryzyku. Może być to jednym z pomysłów radzenia sobie z wciąż rosnącą liczbą śmieci kosmicznych na orbicie.

„Punkt Nemo” na Oceanie Spokojnym to wyjątkowe cmentarzysko statków kosmicznych i satelitów

Jest takie miejsce na Ziemi, do którego najbliżej jest z pokładu Międzynarodowej Stacji Kosmicznej przemieszczającej się około 400 km nad powierzchnią planety. To miejsce nosi nazwę Point ...
punkt nemo
creative commons

– W tej chwili mamy 10 tysięcy statków kosmicznych w kosmosie, z których co drugi nie działa. Mówimy o masie 10,9 tys. ton – powiedział Krag na konferencji prasowej. Naukowiec z ESA dodał, że każdego roku około 100 ton stworzonych przez człowieka śmieci kosmicznych ponownie wchodzi w ziemską atmosferę, a duże, a co za tym idzie niebezpieczne obiekty, spadają na naszą planetę raz na tydzień.

Chociaż nie było jeszcze żadnych poważnych incydentów wywołanych śmieciami kosmicznymi, rosnące wykorzystanie orbity i niekontrolowane spadanie zużytych satelitów może doprowadzić do problemów. ESA traktuje takie zagrożenie bardzo poważnie.

Reklama

Źródła: ESA, space.com.

Nasz ekspert

Ewelina Zambrzycka-Kościelnicka

Dziennikarka i redaktorka zajmująca się tematyką popularnonaukową. Związana z magazynami portali Gazeta.pl oraz Wp.pl. Współautorka książek „Człowiek istota kosmiczna”, „Kosmiczne wyzwania” i „Odważ się robić wielkie rzeczy”.
Reklama
Reklama
Reklama