Reklama

Michio Kaku to Amerykanin japońskiego pochodzenia, fizyk teoretyczny, profesor, badacz teorii strun, popularyzator nauki, futurolog i autor wielu bestsellerowych książek popularnonaukowych. Tych razem trafił na usta poszukiwaczy pozaziemskiego życia za sprawą wywiadu, jakiego udzielił dziennikarzowi „The Guardian”.

Reklama

Rozmowa była poświęcona głównie nowej książce Michio Kaku zatytułowanej „The God Equation” (ang. Równanie Boga), jednak największe zainteresowanie czytelników wzbudziły słowa Kaku o poszukiwaniu pozaziemskich cywilizacji, a bardziej szczegółowo – o próbie kontaktowania się z nimi.

„Wierzysz, że za sto lat nawiążemy kontakt z obcą cywilizacją. Martwisz się, co mogą one oznaczać?” - zapytał dziennikarz. Na co Kaku odparł:

„Wkrótce będziemy mieli teleskop Webba na orbicie i będziemy mogli obserwować tysiące planet i dlatego uważam, że szanse na nawiązanie kontaktu z obcą cywilizacją są dość duże. Wśród moich kolegów są tacy, którzy uważają, że powinniśmy do nich dotrzeć. Myślę, że to okropny pomysł”.

„Wszyscy wiemy, co stało się z Montezumą, kiedy spotkał Corteza w Meksyku setki lat temu. Osobiście uważam, że obcy byliby przyjaźni, ale nie możemy na to stawiać. Myślę więc, że nawiążemy kontakt, ale powinniśmy to zrobić bardzo ostrożnie” - przestrzega Kaku.

Trzeba przyznać, że przytoczony prze fizyka przykład jest naprawdę drastyczny. Montezuma był ostatnim władcą Azteków. To za jego rządów na zamieszkiwane przez jego lud ziemię przybyli Hiszpanie pod dowództwem Ferdynanda Corteza. Siły hiszpańskie bezlitośnie rozprawiły się z nieuzbrojonymi Aztekami. Jak donoszą historyczne zapisy - „krew wojowników płynęła jak woda”.

Wywiad dla „The Guardian” nie jest pierwszym, w którym Kaku w tak czarnych barwach maluje spotkanie Ziemian z Obcymi. Już w 2018 roku mówił: „Nie możemy ryzykować. Nie powinniśmy próbować reklamować naszego istnienia obcym istotom w kosmosie, ponieważ nie znamy ich intencji”.

Kaku wyjaśniał, że chociaż wierzy, że obce cywilizacje będą w większości pokojowo nastawione, to prawdopodobnie będą też o tysiące, a może miliony lat bardziej rozwinięte od nas. A to oznacza, że nie powinniśmy ryzykować przedstawiania się wszechświatowi, jako słabsi gracze.

Naukowiec uważa też, że niebezpieczeństwo nie polega wyłącznie na tym, że kosmici okażą się źli i zechcą nas zniszczyć, ale również na tym, że po prostu nie będą nami zainteresowani jako partnerami do nawiązania kontaktu. W innej swojej wypowiedzi Kaku porównał naszą pozycję we wszechświecie do pozycji... jelenia w lesie. Wyjaśniał, że owszem - myśliwi mogą stanowić zagrożenie dla jeleni, ale prawdziwym niebezpieczeństwem są deweloperzy, którzy karczują lasy i niszczą środowisko pod nową budowę.

Reklama

– Jeśli przeczytasz powieść „Wojna światów” H.G. Wellsa, zauważysz, że Marsjanie w rzeczywistości nie byli źli w tym sensie, że chcieli nas torturować albo czynić ludzkości różne barbarzyńskie rzeczy. Nie, po prostu staliśmy im na drodze – mówi Kaku.

Reklama
Reklama
Reklama